Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
„Podróż Cilki” czyli z obozu Auschwitz prosto do Łagru… • Książka ta jest kontynuacją wydanego wcześniej „Tatuażysty z Auschwitz”. Już ta kwestia pozostawia wiele do życzenia, bo przecież dotyczy ona losów zupełnie innej bohaterki, a przecież trzon tamtej powieści stanowiła historia Lalego i Gity. Zatem dla mnie ta kontynuacja ma bardzo komercyjny charakter. Ale do rzeczy… • Tytułowa bohaterka Cilka to młoda dziewczyna, która przetrwała piekło Auschwitz. Jednak gdy Armia Czerwona wyzwala obóz Cilce nie udaje się odzyskać upragnionej od lat wolności. Zostaje skazana przez radzieckie władze na piętnaście lat pracy w rosyjskim łagrze, za rzekomą kolaborację z wrogiem. W ten sposób Cilka trafia do Workuty. W łagrze panują straszne warunki życia, a praca którą muszą wykonywać więźniowe często jest ponad ich siły. Dziewczyna się jednak nie poddaje. Przeżyła Auschwitz, teraz będzie dalej „walczyć o lepsze życie” z łagrową rzeczywistością. Tu poznaje wielu ludzi, których przychylność zyskuje dzięki swojej pracowitości, ogromnemu zaangażowaniu i odwadze. Jest jednak w jej otoczeniu też wiele osób, które pałają rządzą zemsty, często są aroganckie i okrutne we wszystkim co robią i co mówią. Funkcjonowanie w łagrze do łatwych nie należy, ale Cilka mimo wszelkich przeciwności losu bez przerwy prze naprzód ratując dotychczasowe ludzkie istnienia, a także pomagając przyjść nowym na świat. Choć bohaterka momentami traci wiarę w wyzwolenie się z pęt, w których się niespodziewanie znalazła, doświadcza w łagrze uczucia miłości. Miłość do niejakiego Aleksandra daje jej tyle wewnętrznej siły, że Cilka w końcu zaczyna cichutko snuć nieco mgliste plany o swej przyszłości… • „Podróż Cilki” to książka o niesamowitej wręcz odwadze, harcie ducha i ogromnej nadziei. Jest też opowieścią o złu we wszelkiej postaci, bezwzględności, cierpieniu, zaślepieniu i terrorze, który trwa i trwa bez końca. Fabuła została przedstawiona w bardzo realistyczny sposób, co przyciąga uwagę czytelnika. Losy bohaterów są interesujące, aczkolwiek w moim odczuciu nieco monotonne. Muszę przyznać, że nie czytałam tej książki z zapartym tchem jak wcześniej „Tatuażystę…”. Faktów historycznych nie ma w niej zbyt wiele, są natomiast retrospekcje dotyczące pobytu Cilki w Auschwitz, gdzie poznała Lalego Sokołowa, który uważał ją za najdzielniejszą osobę jaką spotkał w swoim życiu. Cilka wspomina także swoje dzieciństwo w Czechosłowacji. I to byłoby na tyle. Czy warta jest przeczytania? Hmmm… Znam znacznie ciekawsze tytułu o tego typu tematyce…
-
Fenomenalne opowiadania… • Jakub Małecki bezapelacyjnie jest mistrzem krótkiej formy literackiej. Zawarte w „Historiach podniebnych” opowieści są niesamowitymi „wyciskaczami łez”. Autor jak zwykle pisze o sprawach trudnych, związanych z życiem doczesnym. Porusza tematy dotyczące skompilowanych sytuacji rodzinnych, wzajemnych niesnasek, wspólnych zmartwień i różnych „dolegliwości” wynikających z niezrozumienia siebie nawzajem. Historie te dotyczą przeszłości, jak i teraźniejszości. W dużej mierze oscylują wokół straty, tej duchowej, ale też i fizycznej. Są przesiąknięte miłością matczyną, ojcowską, lecz nie brakuje w nich również pewnych leków, przed tym co nieznane i przed tym co nieuchronne, a prędzej czy później musi spotkać każdego z nas… Bo tak został skonstruowany ten trudny do pojęcia nam świat. Małecki to jak zwykle barwne postacie o ciekawych charakterach. To ludzie z pewnymi ułomnościami, słabościami, niektórzy nazbyt otwarci, inni z kolei nieco wyalienowani, obcy nawet dla swych bliskich. Pomimo tego, że wśród tych siedmiu kameralnych historii nie ma ani jednego opowiadania, które emanowałoby tylko i wyłącznie optymizmem, dzięki dużej subtelności języka i prostocie formy czyta się je w sposób niezwykle lekki. Są delikatne, ujmujące i na pewno na długo zapadające w pamięć. Świetna rzecz - nic tylko usiąść, czytać i dosłownie ryczeć… Polecam.
-
Humanistyka medyczna czyli opowieść o chorobie. • Przedstawiona w „Znikaniu” przez Izabelę Morską opowieść to zapis jej rocznych zmagań z diagnostyką własnego stanu zdrowia. Autorka zabiera czytelnika w trudną i pełną frustracji „podróż” po przychodniach, prywatnych gabinetach lekarskich, szpitalach i różnego rodzaju klinikach. Dzieje się tak gdy zaczyna zauważać u siebie niepokojące objawy. Z dnia na dzień przestaje mieć czucie w dłoniach, wraz z którym pojawia się ogromny ból, atakujący jej ciało niemalże zewsząd. Zagubiona kobieta udaje się po pomoc dosłownie wszędzie. Niestety jej pierwszy kontakt z lekarzami, i to w jaki sposób mają zamiar prowadzić jej proces leczenia wzbudza w pacjentce wiele wątpliwości. Zdaje się, że kobieta nie tego oczekiwała od służby zdrowia. Miała nadzieję na szybką reakcję z ich strony, na skierowanie jej na wszystkie niezbędne badania. Tymczasem spotkała się niemalże z zupełnym brakiem empatii i niezrozumienia. Okazuje się, że licząc tylko na państwową służbę zdrowia można znacznie szybciej zniknąć niż doczekać natychmiastowej, trafnej diagnozy. Bohaterka czując się niczym królik doświadczalny, na własną rękę podejmuje się wykonania szeregu różnych badań prywatnie. Analizuje własne symptomy, dokonuje swego rodzaju śledztwa, by być chociaż o krok bliżej prawdy niż zmagający się z jej problemem lekarze. Prócz złego stanu zdrowia, boryka się również z problemami finansowymi. Wyprzedaje niemalże wszystko, by każdy grosz przeznaczyć na swe leczenie. Najważniejsze, że w końcu udaje jej się dociec, o co tak naprawdę chodzi jej ciału i nie może uwierzyć w diagnozę, która jak się okazuje w tej chwili nie przyczyni się jeszcze do jej zniknięcia na zawsze. • Pani Morska w sposób bardzo elokwentny, posługując się niezwykle plastycznym językiem zaprezentowała nam swoją historię. Książka jest pełna finezyjnych metafor, trafnych spostrzeżeń, ironiczno-inteligentych komentarzy. Trochę w niej autobiografii, nieco reportażu, odrobina kryminału i cała doza treści o charakterze psychologicznym. Trudno jednoznacznie zdefiniować powstałą dzięki autorce formę. Biorąc pod uwagę powyższe kwestie należy jednak docenić jej kunszt pisarski. Niestety tytuł ten nie wzbudził we mnie zbyt wielu emocji. O tym, że w służbie zdrowia jest jak jest i że jutro lepiej nie będzie wiemy od dawna. Człowiek jest bezsilny wobec bardzo wielu spraw. Na większość niestety nie mamy bezpośredniego wpływu. Więc to nic odkrywczego. Jeśli chodzi o proces leczenia myślę, że każdy z nas doświadczył w życiu czegoś na kształt przeżyć autorki. Więc kolejna żadna nowość. Na temat spraw związanych z orientacją seksualną bohaterki, jej wywodów dotyczących LGBT i wszechobecnym braku tolerancji w naszym kraju nie będę zabierała głosu. Fakt natomiast jest taki, że gdyby w powieści tej nie został ujęty światopogląd na te tematy byłaby ona znacznie bardziej znośna na samym końcu, niż jest obecnie. Zepsuło to nieco jej smak, na dodatek ma się nijak do jej wcześniejszej treści. Podsumowując, „Znikanie” jest książką do „strawienia”, ale Literackiej Nagrody Nike bym jej nie przyznała. Niestety… nie urzekła mnie aż tak bardzo.
-
Madeline, Jane, Celest i otaczające je „Wielkie kłamstewka”, które zdają się z czasem bardzo wiele zmieniać w ich wzajemnych, przyjacielskich relacjach. • Niefortunny wypadek sprawia, że Madeline poznaje Jane. Okazuje się, że Ziggy, syn Jane będzie uczęszczał do tej samej szkoły co córka Madeline. Kobiety bardzo szybko odnajdują wspólny język i mimo tego, że raczej pochodzą z dwóch bardzo odległych od siebie światów stają się przyjaciółkami. Z czasem obie wraz do spółki z Celest, matką niesfornych bliźniąt, tworzą całkiem zgrany team w „matczynych, szkolnych potyczkach”. Dzięki swym różnym charakterom kobiety te doskonale się nawzajem uzupełniają. Przebojowa Madeline nigdy nie daje sobie w „kaszę dmuchać” i jest w stanie załatwić wszystko niemalże za każdego. Skryta Celest do końca nie mówi prawdy i bardzo wiele spraw jest w stanie przemilczeć w imię zachowania dobrego wizerunku własnej rodziny. Na dokładkę jest jeszcze nieco nieśmiała Jane, która dopiero teraz zdaje sobie sprawę z tego, czym tak naprawdę jest prawdziwa przyjaźń. • Niesamowite perypetie trzech kobiet o niebanalnych usposobieniach, do tego zdradzane żony, kochanki, niesforne dzieci i jedna zbrodnia. To wręcz doskonały przepis na świetną zabawę dla czytelnika, choć książka ta to nie kryminał, ani też nudnawa powieść obyczajowa. Ciekawe postacie, inteligentne dialogi, świetnie skrojona fabuła, a co najważniejsze duże poczucie humoru. Piekielnie dobra rozrywka, jak dla mnie. Nie myślałam, że pani Moriarty tak mile mnie zaskoczy. Wyluzowałam się przy lekturze kompletnie. Czułam się, jakbym oglądała serial „Gotowe na wszystko”. Wszystkim zainteresowanym gorąco polecam audiobooka w rewelacyjnej interpretacji Magdaleny Popławskiej. Jest wprost czadowy
-
Kupa i siku, czyli skuteczna nauka nocnikowania. Wraz z upływem lat coraz trudniej rodzice radzą sobie z problemem dotyczącym przystosowania swych pociech do korzystania z nocnika. Z czego to wynika? Z natłoku obowiązków, nieustającego pędu życia czy wygodnictwa? Zapewne przyczyn różnych jest tak wiele ile dzieci… Z pewnością nauka ta nie należy do łatwych i nie ma też co się łudzić, że dziecko nauczy się wykonywać te ważne czynności samodzielnie, bez niczyjej pomocy. • Jamie w swym poradniku w sposób przejrzysty krok po kroku wyjaśnia jak podjąć się tego karkołomnego zadania, jak najmniej przy tym stresując rodziców i dziecko. Zaproponowana przez nią instrukcja jest nad wyraz szczegółowa i zawiera cały wachlarz konkretnych wskazówek. Wiadomo, że nie należy zaproponowanej przez autorkę drogi do pożegnania z pieluchą „przechodzić” restrykcyjne. Zaoferowana przez nią pomoc ma zasygnalizować pewne sprawy. Pomóc w rozwiązaniu konkretnych trudnych kwestii związanych bezpośrednio już z wdrożonym procesem uczenia. Bez wątpienia kluczową role w nim odgrywa poświęcony wówczas dziecku czas i towarzyszące temu wydarzeniu emocje. Te dwie kwestie nie podlegają absolutnie żadnej dyskusji. Jeśli chodzi o metody nauki zaproponowane przez instruktorkę wiele z nich jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować, z kolei z niektórymi bym lekko polemizowała. No cóż… • Mimo wszystko uważam, że pod względem merytorycznym jest to bardzo dobrej jakości poradnik. Warto po niego sięgnąć. Ale może nie w najwyższym akcie desperacji… Zajrzyjcie do niego zanim przystąpicie do działania w kwestii nocnikowej, żeby czasem nie polec zbyt szybko w tej nomen omen bardzo trudnej walce.