Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
grejfrutoowa

Mam na imię Agnieszka. Jestem absolwentką socjologii i filologii polskiej. Interesuję się mediami, dużo fotografuję, uwielbiam filmy o Jamesie Bondzie.

Od 2012 roku prowadzę bloga recenzenckiego www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com. Książki kocham od zawsze, nauczyła mnie tego moja mama. To ona pokazała mi, że czytanie może być przyjemnością. Od niej też wzięła się u mnie pasja do gromadzenia lektur. Mama od młodości kupowała kolejne tomy, dzięki czemu w moim domu zawsze były książki. Dziś ja uzupełniam domową biblioteczkę, a mama mi kibicuje. Zawsze sprawdza, co ciekawego przyniósł mi listonosz.

Uważam, że każda książka ma w sobie coś dobrego. Staram się to pokazać w moich recenzjach.

Czytam różne lektury - dla dzieci, fantastykę, obyczaje, kryminały, reportaże... Nie jestem wybredna, interesuje mnie wszystko. Uwielbiam poznawać nowych autorów. Przyznaję się bez bicia, że kocham piękne okładki, a w autobusach zerkam na tytuły, które czytają inni.

Najnowsze recenzje
1
...
66 67 68
...
172
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Alka ma kryzys w małżeństwie i daje się namówić przyjaciółkom na wspólną imprezę. Bardzo nie chciała na nią iść, bo wie, że będzie tam również Bietka – kobieta, która zbudowała swoją pisarską markę na pomysłach Alki. Obie piszą kryminały, jednak to Bietka jest popularna i rozchwytywana, co bardzo drażni Alkę. Kobieta zaciska jednak zęby i wraz przyjaciółkami stawia się w domu Zuzi. Stanie się jednak coś, czego żadna z nich się nie spodziewała – jedna z przyjaciółek zostaje zamordowana, a wszystko wskazuje na to, że zbrodni dokonała jedna z żyjących. Każda z nich miała powód, lecz żadna nie chce się przyznać do tego czynu. • Sześć kobiet w śniegu (nie licząc suki) Anny Fryczkowskiej to powieść, w której trzecioosobowy narrator zdaje czytelnikowi relację z tego, co wydarzyło się w śnieżną noc na przedmieściach Warszawy. Nie jest to jednak narracja, w której odkrywa się przed nami wszystkie rzeczy od razu. O niektórych tajemnicach dowiemy się z czasem, ale będą one wspomniane gdzieś w tle, by nas zainteresować. • Pomysł na fabułę może wydawać się typowy – zamknięty dom, odcięty od świata przez śnieżycę, i zwłoki kobiety. Oczywiste jest, że zabójca jest w domu, nie może to być nikt z zewnątrz. Która z kobiet zabiła koleżankę, z którą jeszcze chwilę wcześniej piła wino? Bohaterki przerzucają się oskarżeniami, przez co czytelnik nie bardzo wie, w którą wersję wydarzeń powinien wierzyć. Pewne jest jedno – niektóre z nich miały lepsze powody do popełnienia tej zbrodni niż inne. • Książka napisana jest bardzo ciekawie. Styl autorki zachwyca – nieco ironiczny, czasem zabawny, w stylu czarnego humoru, pełen złośliwości, która towarzyszy nie tylko tego typu spotkaniom, lecz także kobiecej przyjaźni. Bardzo różne bohaterki, ich historie i charaktery, sprawiają, że mamy do czynienia z mieszanką wybuchową. • Sam wątek kryminalny jest ciekawy, lecz nie tak bardzo, jak tego oczekiwałam. Może to wina tego, że same bohaterki zaczynają porównywać swoją sytuację do innych literackich wzorców i zaczynałam się domyślać, jak ta sprawa się skończy i kto będzie winny. Mimo wszystko zakończenie nie jest sztampowe, czegoś takiego się nie spodziewałam i byłam mile zaskoczona. • Na pewno warte uwagi są literackie odniesienia ukryte w książce. „Wojna” pisarek i rozmowy o dziełach Agathy Christie, ale też ocenianie popularności i twórczości Alki i Bietki – głównie przez siebie nawzajem, w dość złośliwy sposób – jest bardzo interesującym wątkiem. Zresztą sam tytuł powieści, nawiązujący do dzieła Jerome K. Jerome, jest zabawą literacką, która mnie urzekła. • Sześć kobiet w śniegu (nie licząc suki) nie jest kryminałem typowym, chyba głównie dlatego, że bohaterkami są kobiety – to jedna z nich jest ofiarą, inna morderczynią, a reszta to podejrzane i współwinne. Każda z nich ma też tajemnice, które czytelnik powoli odkrywa wraz z resztą postaci i jest równie jak one zdziwione. Naprawdę przyjemnie czyta się tę powieść. Spodoba się na pewno fanom kryminałów. Nie liczcie jednak na wielowątkową historię, w której akcja gna na łeb na szyję. To raczej coś w stylu klasyki gatunku i powieści Agathy Christie – zagadka morderstwa zamknięta w czterech ścianach. I, cytując autorkę, tylko lokaja brak...
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Victor, młody chłopak zainteresowany filmografią i wynalazkami, ma najlepszego przyjaciela – psa Korka. Chłopak uwielbia się z nim bawić, co nie do końca podoba się jego ojcu. Twierdzi on, że syn powinien więcej czasu spędzać z rówieśnikami. Dlatego gdy Victor prosi o zgodę na wzięcie udziału w konkursie w szkole, ojciec daje mu ultimatum – podpisze kartkę, jeśli Victor zacznie uprawiać sport. Chłopiec ulega namowom ojca i zapisuje się na baseball. Niestety, podczas meczu Korek ucieka i goni za piłką, a w rezultacie wybiega na ulicę i zostaje potrącony przez samochód. Zrozpaczony chłopiec postanawia, że spróbuje wskrzesić przyjaciela. • Frankenweenie to film z 2012 roku. Zainspirowany powieścią Mary Shelley pt. Frankenstein jest dłuższą wersją krótkometrażówki Burtona z 1984 roku. Tym razem także Tim Burton został reżyserem filmu, który wyszedł ze studia Disneya. • Głównym tematem w filmie jest przywracanie do życia zmarłych zwierząt. Victor ma ku temu dobry powód – chce, by jego przyjaciel znów był z nim. Jednak jego sekret wychodzi na jaw – Korek ucieka, widzi go znajomy Victora i każe mu pokazać, jak tego dokonał. Inni koledzy zaczynają rozumieć, że jeśli Victor pokaże swój eksperyment na konkursie naukowym, nie będą mieli z nim szans. Postanawiają zrobić mu konkurencję i również wskrzeszają zwierzęta. Niestety, ich pobudki nie są tak czyste jak Victora i wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. • Dlatego też w kulminacyjnym momencie filmu przyjdzie bohaterom walczyć z zombie pupilami. Niektóre sceny będą groteskowe, inne zaczerpnięte z popkultury. Młodzi widzowie mogą być przerażeni, starsi – rozbawieni. • Mocnym punktem filmu jest jego realizacja. Animacja poklatkowa i kukiełki są typowe dla Burtona. Postacie są wydłużone, chude i bardzo charakterystyczne. Włożono wiele pracy w wykonanie tego filmu. Pomysł na nadanie mu czarno-białych kolorów jest strzałem w dziesiątkę. Podkreśla to klimat opowieści i nadaje jej dodatkowego charakteru grozy. • Sama fabuła też jest bardzo burtonowska. Po pierwsze ożywianie zwierząt (reżyser dość często sięga w swoich produkcjach po motyw świata umarłych) jest dość makabryczne, ale też interesujące, bo nie było wcześniej bajki (pomińmy filmy Burtona stworzone dla Disneya w poprzednich latach, bo one były jednak dla nieco starszej publiczności) z takim tematem. I choć to główny wątek, nie zapominajmy o tle wydarzeń – rodzicach, którzy zmuszają dzieci do robienia czegoś, czego nie chcą, bycia odmieńcem (każdy bohater tego filmu wpisze się w ten motyw), a także przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem. • W polskim dubbingu możemy usłyszeć m.in. Macieja Falana jako Victora, Magdalenę Kumorek jako jego matkę, Aleksandrę Kowalicką w roli Elsy, Olgierda Łukaszewicza jako nauczyciela czy Adama Ferencego jako pana Burgemeistera. Co ciekawe zarówno Magdalena Kumorek, jak i Adam Ferency bardzo przypominają kukiełki, którym użyczyli głosów. • Frankenweenie to film grozy, raczej nie bajka dla dzieci. Są sceny, które nawet mnie obrzydzały – jak ta z ożywianiem Tuptusia. Bardzo klimatyczna animacja, która pasuje idealnie na halloweenowy wieczór, ale nie dla młodych widzów. Niesamowicie burtonowska w stylu, doskonale wykonana, ale jednak zbyt mroczna dla dzieci. Jeśli jeszcze nie widzieliście, zachęcam, bo to niezły film.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Margaret odchodzi od męża i przeprowadza się z córką do innego miasta. W wolnych chwilach maluje portrety ludzi. Jej obrazy są niezwykłe – człowiek ma na nich ogromne oczy. Postacie wyglądają smutno i groteskowo. Zauważa ją Walter, który również jest artystą. Para szybko się ze sobą wiąże i bierze ślub. Walter chce pokazywać swoje dzieła w galeriach, jednak widoczki z Paryża nikogo nie interesują. Gdy przypadkiem ktoś zachwyca się obrazem jego żony, mężczyzna zaczyna kłamać, że to on jest ich twórcą. W końcu – to jego nazwisko widać na płótnie. • Wielkie oczy to film biograficzny z 2014 roku. Główną bohaterką jest Margaret, która jest artystką. Mąż wmawia jej, że tylko jeśli okłamią ludzi i powiedzą, że to on jest twórcą dzieł z wielkimi oczami, będą mogli coś zarobić. Kobiece obrazy się nie sprzedają. Dlatego to Walter bryluje na salonach, a Margaret haruje w domu, tworząc coraz to nowsze i smutniejsze dzieła. • Za obraz odpowiedzialny jest Tim Burton i przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś... innego. Bardziej w jego klimacie. Zabrakło mi rozwinięcia niektórych wątków, jak na przykład tego, gdy Margaret widzi u żywych ludzi oczy z jej obrazów. Gdyby ten motyw został jakoś pociągnięty, byłoby bardziej w stylu Burtona. Jak na historię biograficzną – całkiem nieźle, choć momentami wątki były rozwleczone.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Świat po apokalipsie zombie. By nie stracić pracy, którą wykonał, autor postanawia, za namową przewodniczącej Komisji Raportu Powojennego ONZ, wydać książkę ze wspomnieniami ludzi, którzy przeżyli apokalipsę. Dzieli zebrany materiał na kilka części i przytacza rozmowy z osobami, które miały styczność z zombie. A takich były miliony, ponieważ żywe trupy opanowały cały świat. Pierwszy wybuch epidemii zanotowano w Chinach, jednak w krótkim czasie kolejni zarażeni zaczęli pojawiać się też w innych częściach globu. Ludzie nie wiedzieli, jak reagować na tę sytuację. Pomagać tym, którzy jeszcze niedawno oddychali i byli im bliscy? Uciekać? Co ze sobą zabrać? A może walczyć? Tylko jak, skoro ich jest znacznie więcej i nie da się ich wtłoczyć w żadne sensowne schematy? • World War Z Maxa Brooksa to reportaż science fiction. W książce znajdziemy kilkanaście wywiadów z osobami, które miały styczność z apokalipsą zombie, która wybuchła kilka lat wcześniej. Każda rozmowa rozpoczyna się od krótkiego wstępu – informacji o miejscu przeprowadzenia wywiadu, okolicznościach spotkania, czasem miejscu, ważnych kwestiach dotyczących rozmówcy. To wprowadzenie daje nam obraz tego, gdzie i z kim mamy do czynienia. • Rozmowy podzielono na kilka bloków tematycznych, zgodnie z tym, jak przebiegała epidemia. Konkretne osoby mówią o swoich doświadczeniach z tego czasu. Dowiadujemy się między innymi, jakie były ich reakcje na apokalipsę, gdzie były, gdy wybuchła, jak starali się przeżyć. Jednak to nie wszystko. Opisują też swoje wcześniejsze życie, nastroje społeczne, a nawet politykę. Możemy poznać reakcje świata, zobaczyć, na jaką pomoc mogli liczyć zwykli ludzie. • Rozmowy, jak to bywa, często pełne są dygresji. Głównym tematem nie są zombie, lecz życie w czasach epidemii. Wywiady pełne są szczegółów na różne tematy, które dają nam możliwość poznania lepiej świata, w którym przyszło żyć bohaterom. Forma rozmowy została tu zachowana dość dobrze. pojawiają się pytania autora przeprowadzającego wywiad, ale też coś w rodzaju dopowiedzeń – ważne czynności czy emocje, które warto odnotować podczas rozmowy, by przyszły czytelnik miał jasny ogląd sytuacji. • Zaskakujące, że wywiady te są często tak suche. To relacje niemal bez emocji. Być może ma na to wpływ fakt, że minęło trochę czasu od epidemii, a ludzie zdążyli przemyśleć wiele spraw. Jednak uderzające jest to, że mimo tragedii, potrafią o niej mówić w miarę spokojnie. • Ten brak emocji świetnie da się wyczuć podczas słuchania audiobooka. Lektorem jest Piotr Grabowski, który czyta tekst niemal bez modulacji głosu. Czasem może to przeszkadzać, gdy pojawiają się pytania i odpowiedzi autora, jednak po pewnym czasie można się przyzwyczaić. • Sam pomysł na stworzenie tego typu książki jest strzałem w dziesiątkę. Forma reportażu, rozmowy z osobami, które na własne oczy widziały sytuację, o której pisze autor, to ciekawa forma do poznania tych czasów. Różnorodność historii i charakterów osób sprawia, że trudno nam się nudzić. Poznajemy wydarzenia z kilku różnych perspektyw, całość się uzupełnia i łączy. Naprawdę ciekawa rzecz. • Jeśli lubicie nietypowe pozycje, ta zdecydowanie jest dla was. Sposób prowadzenia „narracji”, opowiedzenie tej historii i sam temat są ciekawe, na pewno każdy znajdzie tu jakąś opowieść dla siebie. Śmiało, sięgajcie.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Robert Langdon, wykładowca, znawca symboli, zostaje poproszony przez swojego przyjaciela Petera Salomona o przyjazd do Waszyngtonu. Naukowiec ma wygłosić odczyt na Kapitolu dla znajomych Petera. Nie umie odmówić przyjacielowi i zjawia się na miejscu, jednak okazuje się, że żadnego spotkania nie zaplanowano. Mężczyzna zostaje wciągnięty w brutalną grę, której stawką jest życie przyjaciela. Robert znajduje bowiem odciętą dłoń Petera z wytatuowanymi symbolami i pierścieniem masońskim. Jego zadaniem jest odnalezienie starożytnego portalu położonego na terenie miasta. Musi jednak ścigać się z czasem, by uratować przyjaciela... • Zaginiony symbol Dana Browna to trzecia powieść o Robercie Langdonie. Trzecioosobowy narrator śledzi w niej kilku bohaterów, dając czytelnikowi ogląd na całą sytuację. Nie towarzyszymy bowiem tylko Robertowi, lecz także jego „przeciwnikowi” oraz z pozoru – na początku – przypadkowym postaciom. Są też epizodyczne rozdziały, które pokazują ludzi niemających potem znaczenia dla fabuły – na przykład strażnika wpuszczającego pojazdy na teren zakładu, w którym pracuje jedna z bohaterek. • Akcja rozgrywa się w ciągu zaledwie dwunastu godzin. To zaskakujące, bo we wcześniejszych i późniejszych powieściach Robert miewa nieco więcej czasu. Schemat książki jest jednak ten sam – zaskakujące zawiązanie akcji, próby zrobienia z Roberta winnego, współpraca z piękną kobietą, analiza dzieł sztuki i historii, by odnaleźć klucz do rozwiązania zagadki. Znamy to doskonale z Kodu Leonarda da Vinci, a chwyt ten wykorzysta Brown też w innych powieściach. • Warto zwrócić uwagę na wybór tematu. Autor postanowił, że przedstawi tajemnicę stowarzyszenia wolnomularzy, które obrosło w wiele mitów. To ciekawe, bo mało się o nich mówi. Masoni są wszędzie, to wpływowi ludzie i bardzo zamknięte towarzystwo, co powoduje jedynie większe zaciekawienie czytelnika. • Jak zwykle w powieści wiele się dzieje. Napięcie rośnie z każdą stroną, zwroty akcji zaskakują, a nieprzewidziane sytuacje i rozwiązania sprawiają, że nie możemy się oderwać od czytania. To wszystko składa się na styl autora, który w swoich dość potężnych książkach potrafi tak budować atmosferę, że czytelnik nie jest w stanie przewidzieć rozwiązania. Na dodatek warto pochwalić Browna za pracę, którą wykonał. Jak zwykle serwuje nam historię, tło społeczne, mity, definicje symboli, czyli wszystko to, w czym specjalizuje się Langdon. Zarówno dialogi, jak i narracja naszpikowane są informacjami. Widać, że Dan Brown musiał przygotować się do pisania tej książki, nie wszystko jest bowiem jedynie fikcją literacką. • Audiobook Zaginiony symbol czyta Jacek Rozenek. To naprawdę przyjemny lektor, który kojarzy mi się z powieściami Browna. Wielkim plusem jest to, że potrafi wczuć się w sytuację i zmienia głosy, by nadać bohaterom indywidualne brzmienie. Dzięki temu możemy rozpoznać postacie, które wypowiadają dane kwestie. To wielkie ułatwienie podczas słuchania, bo nie każdy dialog kończy się informacją o osobie mówiącej. Poza tym interpretacja Jacka Rozenka zawsze jest ciekawa, dobrze się jej słucha. • Muszę jednak przyznać, że Zaginiony symbol nie porwał mnie tak jak inne powieści Dana Browna. Miał wszystko, czego oczekiwałam po tym autorze, a jednak czegoś mi było mało. Kolejna powieść, Inferno, mimo rozc­zaro­wują­cego­ zakończenia, podobała mi się bardziej. Może to wina tematu, czyli masonerii, który nie jest bliski mojemu sercu i nie spowodował u mnie wypieków na twarzy jak choćby Kod Leonarda da Vinci. Nie można jednak odmówić tej pozycji akcji i zaskakujących momentów, więc jeśli szukacie książki, która da wam te dwie rzeczy, śmiało sięgajcie po Browna.
Ostatnio ocenione
1
...
6 7 8
...
57
  • Sekrety ujawnione
    McCullough, Kathy
  • Świnki morskie
    Vaculík, Ludvík
  • Fabryka robotów
    Lin, Jason
  • Co słychać na farmie?
    Woźniak, Łukasz
  • Lato utkane z marzeń
    Gargaś, Gabriela
  • Tajemniczy czarny kot
    Semenuik, Nathalie
Należy do grup

Kraków PBP
wojciech
Krystyna
Pabianice MBP
aleksandra.s.1.1.3.9
CheshireCat
izabelasliwinska
kajka24
sowilas
isabelczyta
bookslara
Misieczka
monikam1986
basia.ptasznik
Irulan
Zaczytany-w-Ksiazkach
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo