Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Po genialnej pierwszej części 'W ciszy otwieranych grobów', czym prędzej zabrałam się za tom drugi trylogii Zbigniewa Święcha, czyli za 'Wileńską klątwę Jagiellończyka'. Cóż to było za brutalne i zgoła zaskakujące zderzenie z rzeczywistością, cóż za rozczarowanie i niesmak, a przede wszystkim cóż to za bylejakie potraktowanie czytelnika! Sam autor w swojej przedmowie rozbrajająco przyznaje, że epizod wileński niejako dodaje do trójksięgu aby wypełnić zobowiązania wydawnicze. Właśnie, wileński. Jak Wilno trafiło nagle do Krakowa - a wcześniej nic tego nie zapowiadało, wie chyba tylko czcigodny autor, ponieważ kolejny raz rozbrajająco niejako doczepia epizod katedry wileńskiej do katedry wawelskiej, bo przecież to i to jest rezydencją królewską, więc czemu nie, a przy okazji, oho, w latach trzydziestych odkryto groby króla Aleksandra Jagiellończyka oraz królowych Elżbiety Habsburg i Barbary Radziwiłłówny, zmarło po tym fakcie kilka osób i mamy prawie podobną sensację jak czterdzieści lat później podczas eksploracji grobu króla Kazimierza Jagiellończyka! Tak, 'podobnie' jest zdaje się słowem-kluczem autora podczas redagowania drugiego tomu swojej trylogii. Nie dość, że z 377 stron całości, część historyczno-merytoryczna (też niepotrzebnie zresztą naciągana!) zamyka się w zaledwie 168 stronach, to kwestia rzekomej wileńskiej 'klątwy' to naprawdę grubymi nićmi szyta, kompletnie nieciekawa intryga, pod którą autor próbuje 'podpiąć' wszystko, co nawinie mu się pod pióro. Wierzyć aż sie nie chce, że książka ta to siostra części pierwszej. Mało tego, wydanie, którym dysponowałam zawiera kompletny chaos w kwestii nieprawidłowej numeracji, odwróconej numeracji i w ogóle bałaganu porządkowego stron, co nie pomagało w lekturze. Lwia część tej pozycji to artykuły prasowe z przedwojennych kurierów codziennych o odkryciu grobów królewskich w wileńskiej katedrze oraz - rzecz doprawdy niezwykła - recenzje pierwszego tomu wraz z wywiadem z autorem przyjmujące formę ciągłego klepania się po plecach za epizod wawelski do tego stopnia, że kończąc lekturę, czytelnik kompletnie zapomina, że ta pozycja dotyczy przecież losów grobów wileńskich, zresztą tylko wybranych. Niestety, 'Wileńska klątwa Jagiellończyka' to temat opracowany pospieszne, niedokładnie, po macoszemu, a co najgorsze zastępczo - a temat świetnie nadawałby się do eksploracji, ale nie w taki sposób. Broni się jeszcze duża ilość fotografii, ale to wciąż za mało, gdyż cały ten trochę przydługi artykuł, nie ma tego co poprzednia część - duszy. Co do zasady przeczytam część ostatnią, ale co tam spotkam? Zobaczymy.
-
Świetna pozycja o historycznych ciekawostkach na temat władców Polski, gdzie nawet dorośli doszukają się interesujących smaczków, o których wcześniej nie mieli pojęcia. Postaci współczesne są genialnym łącznikiem przeszłości i teraźniejszości, a fabuła gładko uzupełnia i wyjaśnia historię dla małych i dużych dzieci. Opowiadania nie są ugładzone ani nie owijają w bawełnę, przez to zyskują większą wiarygodność i uwagę czytelnika, dla którego taka książka to wspaniała zachęta do poszerzania historycznych horyzontów.
-
Wierzyć się nie chce, że ta bajka muzyczna pochodzi z 1969 roku! Produkcja, aranżacje piosenek, wartstwa muzyczna i aktorzy brzmią naprawdę świeżo i zaskakująco, a na szczególną uwagę zasługują Wiesław Michnikowski w roli Ali Baby oraz Edmund Fidler jako Narrator, którego głos naprawdę skłania do porzucenia wszystkiego, co w tej chwili robimy i wręcz zmusza do zasłuchania się w egzotyczną opowieść.
-
Misiowa noc u Wedla to zdaje się nieziszczony sen wszystkich łasuchów, co tylko podkreśla jak niektóre rzeczy pozostają pomimo upływu lat ciagle niezmienne. Szkoda jedynie, że bajka jest tak krótka, bo marsz 'Wszystko w porządku, więc chodźmy lulu pora spać' pozostaje w pamięci jeszcze długo po przesłuchaniu płyty, razem ze smakowitymi opisami słodkości...
-
Urocza motywacja dla niejadków w starym stylu, choć ze współczesnej perspektywy można pomyśleć, że Tadek nieco przeszedł ze skrajności w skrajność - co jednak nie umniejsza świetnym muzycznym utworom całości i lekkiej atmosferze bajki, a Tadek jest uroczo irytujący w wykonaniu Z. Raciborskiej.