Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Mam na imię Agnieszka. Jestem absolwentką socjologii i filologii polskiej. Interesuję się mediami, dużo fotografuję, uwielbiam filmy o Jamesie Bondzie.
Od 2012 roku prowadzę bloga recenzenckiego www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com. Książki kocham od zawsze, nauczyła mnie tego moja mama. To ona pokazała mi, że czytanie może być przyjemnością. Od niej też wzięła się u mnie pasja do gromadzenia lektur. Mama od młodości kupowała kolejne tomy, dzięki czemu w moim domu zawsze były książki. Dziś ja uzupełniam domową biblioteczkę, a mama mi kibicuje. Zawsze sprawdza, co ciekawego przyniósł mi listonosz.
Uważam, że każda książka ma w sobie coś dobrego. Staram się to pokazać w moich recenzjach.
Czytam różne lektury - dla dzieci, fantastykę, obyczaje, kryminały, reportaże... Nie jestem wybredna, interesuje mnie wszystko. Uwielbiam poznawać nowych autorów. Przyznaję się bez bicia, że kocham piękne okładki, a w autobusach zerkam na tytuły, które czytają inni.
-
Kenneth B. Andersen nazywany bywa duńskim królem fantastyki. O jego popularności może świadczyć fakt, że w Danii tylko książki o Harrym Potterze wyprzedzają go na listach bestsellerów. Zdobył wielu fanów dzięki serii „Wilka wojna diabłów”, na którą składają się cztery tomy powieści. Jedna z nich, „Śmierć w pigułce” została wydana w Polsce w 2011 roku dzięki wydawnictwu Jaguar. • Filip to normalny nastolatek – chodzi do szkoły, mieszka z mamą, przyjaźni się z najgroźniejszym w szkole chłopakiem i podrywa uroczą Sabrinę. To jednak tylko pozory – jakiś czas temu został pomyłkowo obrany na następcę samego Lucyfera i od tej pory jego życie nie jest już takie samo. Los chce, by Filip ponownie umarł i trafił do piekielnej otchłani, gdyż ma tam misję do spełnienia – musi uratować SØrena, swojego przyjaciela, który omyłkowo zginął w wypadku. Filip nie może ukryć radości, jaką sprawia mu powrót do krainy zmarłych – ma tu wielu znajomych i jest ogólnie szanowany. Niestety odnalezienie przyjaciela nie jest wcale takie łatwe – Piekło to bowiem ogromna przestrzeń, a i tu dzieje się nie za dobrze ostatnimi czasy. Diabły masowo uciekają na ciemną stronę, odwracają się od swojego władcy i szykują się na wojnę. Nim do niej jednak dojdzie Filip postanawia poszukać kolegi. Pomaga mu diablica-kusicielka Satina. W czasie tej wyprawy przyjdzie im nie tylko zwiedzić piekło i jego różne odmiany, ale też trafić do Nieba. • Książka jest interesująca. Historia jest oryginalna, nowa, świeża. Do tej pory nie spotkałam się z podobną koncepcją i tym zdecydowanie powieść ta wygrywa. To typowa lektura młodzieżowa, którą czyta się w błyskawicznym tempie, głównie dzięki klimatowi jaki ze sobą niesie. Wielkim plusem jest też bohater – Filip to prosty chłopak, który nie korzysta ze swojej sławy i jakby nie pasuje do otaczającej go rzeczywistości. • Autor zdobył moje serce swoją wyobraźnią. Dzięki niemu poznałam inne wyobrażenie Piekła i Nieba. Mamy tu zmartwionego Lucyfera, przeklinającego Boga, a pierwsza para ludzi jest czarnoskóra. Nie brak tu też odniesień nie tylko do religii, ale też do mitologii i to nie tylko greckiej. To zdecydowanie świetna zagrywka, dla której warto zerknąć na tę serię. • Tom ten, trzeci z serii, napisany jest przystępnym językiem. Mamy tu narrację trzecio osobową, która stara się oddać uczucia chłopca jak najwyraźniej. Czytelnik ma wrażenie, że sam uczestniczy w tej niesamowitej wyprawie, odczuwa wszystko to co Filip i jak on zwiedza otchłanie Piekieł i Rajski Ogród. • Niestety, jeśli jesteś uważnym czytelnikiem, który nie lubi gdy książka jest opracowana „po łebkach” to będziesz zniesmaczony, tak jak ja. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy tom ten widział jakiś korektor. Okazało się, że widział, ale chyba tylko po okładce. Książka ma ogrom błędów. Masę. Zatrzęsienie. Od złych przecinków, bo podwójne kropki na końcu zdania lub ich brak, zjadane albo przestawiane literki i ignorowanie polskich znaków. Mało tego – w czasie narracji pojawia się nagle dialog, brakuje wcięć akapitowych – słowem: jeden wielki CHAOS. • To właśnie odebrało nieco uroku odbiorowi książki. Historia jest świetna, naprawdę bardzo przyjemnie się ją czyta, niestety wszystko poza nią jest do niczego. • Komu mogę polecić książkę? Zdecydowanie tym, którzy czytali poprzednie części. Ci, którzy tak jak ja nie widzieli ich nawet na oczy, też będą zadowoleni. To ciekawa forma fantastyki, z nową historią i bez przegadania. Te 300 stron wcale się nie dłuży, a gdy już dochodzi się do zakończenia, to chce się krzyczeć „dlaczego właśnie w tym momencie?!”. Polecam z całego serca.
-
Charles Lutwidge Dodgson znany jest lepiej pod pseudonimem Lewis Carroll. Najsławniejsza jego powieścią była wydana w 1865 roku „Alicja w Krainie Czarów”. • Alicja, tytułowa bohaterka, spędza czas ze swoją siostrą. Nagle spostrzega Białego Królika, który pędzi na złamanie karku, upominając się przy okazji. Zainteresowana dziewczynka podąża za nim, przez co trafia do magicznej krainy, która w niczym nie przypomina jej świata. Zwierzęta potrafią mówić, a cukierki sprawiają, że można albo urosnąć, albo zmaleć. To jeszcze nie jest najbardziej zaskakujące – Alicja poznaje Księżną, której kucharka używa tylko pieprzu, rozbija talerze, a dziecko jej chlebodawczyni jest prosiaczkiem. Oprócz tego dziewczynka wprasza się na herbatkę do Kapelusznika i Zająca Marcowego, którzy podwieczorek jedzą już od tygodni. Na swojej drodze spotyka też kota, który potrafi znikać i pojawiać się kiedy tylko chce. Na końcu Alicja ma zaszczyt poznać parę królewską – Królową Kier, która wszystkim ścina głowy i jej nieco zastraszonego męża. Przy okazji przeżywa masę śmiesznych i nieprawdopodobnych przygód – prawie tonie we własnych łzach, jest świadkiem w procesie sądowym i ciągle zmienia swój wzrost. • Alicja jest przedziwną bohaterką. Po pierwsze to mała dziewczynka, która jest łatwowierna i porywcza. Łatwo ją zdenerwować, co często okazuje. Przy okazji nie potrafi trzymać języka za zębami, co pokazała między innymi opowiadając Myszy o tym jak jej kot łowi gryzonie. Oprócz tego wydaje się być nieco samolubna i uparta. Bardzo trudno spierać się z jej zdaniem. Przyznam szczerze, że nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, właśnie przez swój charakter. • Sama historia jest zwariowana i niesamowita. Spotkane przez dziewczynkę zwierzęta, stworzenia i ludzie są różnorodni, ale nieco zbyt oderwani od rzeczywistości. Często wypowiadają się bez najmniejszego sensu, co utrudnia zrozumienie sytuacji. Mocną stroną opowieści jest jej nieprzewidywalność – nie potrafiłam powiedzieć, co zaraz się stanie. • Jeśli chodzi o stronę techniczną to należy pochwalić piękne wydanie mojego egzemplarza – znajdują się w nim zarówno kolorowe obrazki, na specjalnych kartka, jak też czarno-białe rysunki wplecione w tekst. Całość otoczona jest prostą, acz ozdobną ramką, która nadaje dodatkowego uroku książce. Jeśli chodzi o treść, to warto w tym momencie nadmienić, że czytałam wersję w przekładzie Marii Morawskiej. Jest to ważna informacja, gdyż przekładów „Alicji…” było w Polsce kilka. Każdy różni się detalami, ale też ma coś oryginalnego w swoim wydaniu. W mojej wersji zauważyłam kilka literówek i połączeń słów, a także braki wcięć akapitowych. Co dla mnie jest też minusem, niektóre kwestie dialogów wplecione były w narrację, a inne ciągnęły się przez kolejne akapity, co bardzo utrudniało odbiór. • Książkę czytało mi się całkiem dobrze, chociaż nie zachwyciła mnie. Podeszłam do niej z wielkimi oczekiwaniami i poczułam się zawiedziona. Trudno mi było zrozumieć sens tej opowieści. Jest ona dobrze napisana – dialogi są interesujące, postaci różnorodne a całość tekstu w miarę spójna. Nie potrafiłam jednak wczuć się w daną mi historię i przez to rozczarowałam się. • Komu mogę polecić książkę? Na pewno tym, którzy lubią bajki i nie boją się irracjonalności. Tego jej na pewno nie brakuje. Poza tym to całkiem miła opowieść, jeśli ktoś nie stawia jej zbyt wysokich wymagań.
-
Bruce Fife to pisarz, mówca i dietetyk. Ma na swoim koncie ponad 20 książek. Jest pionierem w badaniu właściwości kokosa. W 2013 roku w Polsce ukazała się jego kolejna książka pt. „Cud mąki kokosowej”, którą wydało Studio Astropsychologii. • Autor stara się pokazać, że produkty kokosowe są doskonałe dla alergików i dla tych, którzy stosują diety. Przekonuje nas licznymi dowodami: tabelami z wartościami odżywczymi, listą dolegliwości, którym zapobiega kokos, a co najważniejsze licznymi przepisami. Poradnik ten to w ¾ książka kucharska. Mamy tu przykłady na zastosowanie kokosa w ciastach, różnego rodzaju słodyczach, plackach oraz w daniach słonych. Wszystkie te porady zawierają w sobie coś z kokosa – czy to mąka, czy olej, mleczko lub wiórki. W liście składników musi pojawić się coś z tytułowym orzechem. Pod składnikami mamy krótki opis przygotowania potrawy, a w większości przepisów też porady jak zmniejszyć ilość cukru, lub uatrakcyjnić danie. • Książka chce udowodnić, że warto przerzucić się na mąkę kokosową i wyroby z tego orzecha. Przepisy są ciekawe, chociaż często bardzo do siebie podobne. Nie mniej warto zwrócić na nie uwagę. • Język książki jest prostu i zrozumiały. Pierwszy rozdział nieco nuży – wiele w nim dowodów naukowych, badań… Z drugiej strony nie jest to wywód akademicki. Wszystko napisane jest lekko, od autora, widać, że chce on by jego praca była zrozumiała. To ważne, bo nie każdy z nas zna się na biologii, a tej sporo w książce. • Wielkim plusem jest to, że rozdziały oddzielone są pojedynczą stroną ze zdjęciem. Wygląda to atrakcyjnie i bardzo estetycznie. Poszczególne przepisy mają odpowiednio dużo miejsca, nie jest ich za dużo na stronie, a często jest wręcz tylko jeden. Co ciekawe przepisy nie są podawane w formie bezokolicznikowej, na co od razu zwróciłam uwagę. Jest to świetny zabieg, który sprawia, że kontakt autor-czytelnik cały czas jest podtrzymywany. • Co mnie jednak bardzo zawiodło to mała ilość zdjęć w książce. Rozumiem, że wydrukowanie do każdego przepisu fotografii mogłoby nie tylko obciążyć budżet, ale też sprawić, że książka wydałaby się przeładowana. Nie jest to również książka kucharska, by skupiać się na tej części aż tak bardzo. Nie mniej w znacznej mierze składa się ona z porad kulinarnych, dlatego fotografii jest moim zdaniem zbyt mało. Mogłyby one pojawić się w każdym rozdziale i nie byłoby to zbyt dużo. • To tylko jeden z minusów, który zauważyłam. Książka jest bardzo dobrze wykonana. Okładka przyciąga wzrok, autor postarał się jak mógł najlepiej by pokazać zalety kokosa pod różnymi względami. Co ciekawe, już na wstępie dowiadujemy się, że w tej pozycji pojawią się przepisy, gdyż na wewnętrznej stronie okładki mamy jeden z nich. • Książkę polecam maniakom kuchennym. Spodoba wam się różnorodność przepisów i pomysłów na dania z wykorzystaniem mąki kokosowej. Alergicy też będą zadowoleni z tej pozycji. Jeśli chcecie zmienić coś w waszej diecie, sięgnijcie po książkę dr Fife’a.
-
Richard Webster pochodzi z Nowej Zelandii. Prowadzi warsztaty ezoteryczne i jest autorem książek o tej tematyce. W 2013 roku dzięki wydawnictwu Illuminatio wyszła w Polsce jego książka „Odczytywanie aury”, która jest jedną z pozycji z serii „Dla początkujących”. • Książka zaczyna się od opowieści z dzieciństwa autora, który przedstawia swoje pierwsze zetknięcie się z aurą. Potem przytacza historyczne przykłady pisania o niej i widzenia niej. Kolejne rozdziały traktują bardziej szczegółowo o tym zjawisku – Webster stara się szczegółowo opisać czym jest aura, jak możemy ją zobaczyć i wyczuć. Dalej możemy poznać znaczenie kolorów aury – każdy bowiem znaczy co innego i sugeruje inne cechy i wartości osób, które je posiadają. Dzięki niej możemy też poznać stan zdrowia danej osoby. Oprócz widzenia kolorów, możemy je również odczytać za pomocą różdżek i numerologii. • Poradnik jest świetnie wyposażony. Oprócz podstawowego tekstu, mamy też dodatki w postaci rysunków, wykresów i tabel, które ułatwiają zrozumienie treści. Są one czarno-białe, ale wystarczająco szczegółowe, by być pomocnymi. Dodatkowo na końcu znajdziemy załącznik z przypisami, dla tych którzy chcą poszerzyć swoją wiedzę. Bardzo ciekawy jest też dodatek w postaci krótkiego opisu kolorów, który jest jednym z ostatnich rozdziałów. Z niego dowiemy się jakie cechy przypisywane są poszczególnym barwom, co ułatwia szybką ocenę. • Co ciekawe, książka ma dość sporo wtrąceń autora, który pokazuje swoje doświadczenia w dziedzinie, o której pisze. Oprócz początkowej anegdoty mamy też historię odczytywania życia kobiety na podstawie jej aury. • Wielkim plusem książki jest jej język. Jest on przystępny i prosty. Autor postarał się by treść nie wydała się czytelnikowi zbyt trudna i nie zniechęcił się podczas czytania. Jest to cecha charakterystyczna serii „Dla początkujących” wydawnictwa Illuminatio. Poza tym jak zwykle książka zachwyca okładką, która przyciąga wzrok. Co mnie zdziwiło po otrzymaniu książki to jej rozmiar – ma zaledwie 189 stron, co nie jest zbyt dużą liczbą. • Kolejny plus to korekta i redakcja. Miło czyta się książkę, w której nie ma błędów, a tekst bogaty jest w przepisy i informacje od tłumacza. Ktoś bardzo się postarał, co warto docenić. • Pozycja przypadła mi do gustu. Jest napisana w sposób prosty, ma wiele dodatków ułatwiających jej przyswojenie i opisuje nową dla mnie dziedzinę. Spędziłam przy niej miło czas i dowiedziałam się ciekawych rzeczy. • Książkę polecam tym, którzy lubią nowości. Jest to pozycja dla osób otwartych na świat, lubiących poznawać nowe rzeczy. Spodoba się wam, zapewniam.
-
Laurence Sterne to jeden z najwybitniejszych pisarzy angielskich. Urodzony w 1713 roku, zmarł w 1768. Zasłynął książką „Podróż sentymentalna przez Francję i Włochy” z 1768 roku. • Książka opowiada o podróży, jaką odbywa główny bohater – Yorick. Jest on również narratorem powieści. Początkowo spędza dużo czasu we Francji – tu poznaje m.in. wdowę, która oczarowuje go od pierwszej chwili. Yorick zatrudnia na służbę młodego mężczyznę, który podobnie jak on, zakochuje się na każdym kroku. Obaj docierają do Paryża. Piękne miasto jest dla nich początkowo nieprzychylne – narrator nie ma ważnego paszportu, przez co właściciel hotelu, w którym mieszka chce go usunąć. Sprytny Yorick udaje się jednak do wysoko postawionego znajomego, który pomaga mu uzyskać nowy dowód, zaprzyjaźnia się z nim i poznaje go z nowymi osobami. Znużony takim trybem życia bohater ucieka na wieś. Zachwycony widokami, sielskością i pięknem natury, nie ma ochoty wracać do miasta. Po wielu przejściach trafia w końcu do oberży, gdzie jest tylko jedna izba, którą musi podzielić z nieznajomą kobietą i jej służką. • Książka utrzymana jest w klimacie sentymentalnym. Piękno przyrody, kobiet i miast ciągle przewija się przez utwór. Bohater jest bardzo kochliwy – każda urodziwa dama wzbudza w nim podziw. Jest jednak wierny swojej ukochanej, do której wzdycha na odległość. • Co ciekawe w książce nie pojawia się zbyt wiele imion i nazwisk. Autor nie przywiązuje do nich wagi, pisząc o osobach, które spotyka za pomocą tytułu i inicjału. Utrudnia to bardzo przyswojenie treści, gdyż można się łatwo zagubić. Sam bohater tez nie jest opisany zbyt dokładnie – jego imię poznajemy dopiero w połowie książki, a o jego wyglądzie nie wiemy nic. Z wielu źródeł można dowiedzieć się natomiast, że postać bohatera utożsamiana jest z samym autorem, co potwierdzać mogłaby choćby jego biografia. • Dlaczego moja pozycja jest taka krótka? Dlatego, że czytałam ją w formie wydruku z Internetu. Nie jestem w stanie powiedzieć nic o tym, czy została ona oddana wiernie, czy nie. Z mojej treści wynika obraz krótkich rozdziałów, przechodzących jeden w drugi dość płynnie. • Sama historia wydaje się być interesująca. To opis podróży, choć dość nietypowy. Więcej uwagi, jeśli nie całą, poświęca się uczuciom, odczuciom i myślom bohatera, niż opisowi miast. Narrator streszcza przygody, które przeżywa, kładąc nacisk na jego refleksje na ten temat. • Co ważne, historia ta jest urwana w najlepszym momencie. Treść kończy się na słowach „złapałem pokojówkę za” i nie następuje nic więcej. Myślałam, że po prostu mój tekst jest urwany, jednak książka naprawdę się tak kończy. To dziwne i zaskakujące. • Nie mogę powiedzieć, by książka była wybitna, ale na pewno jest w niej coś interesującego. Głównie jej klimat jest nietypowy i to na niego należy zwrócić uwagę. Niestety, potraktowałam książkę nieco z przymrużeniem oka, gdyż czytałam ją na zajęcia i nie skupiłam się na niej tak, jakbym skupiła się na czymś, co czytam dla przyjemności. Nie mnie podobała mi się. • Komu mogę polecić tę książkę? Sama nie wiem. Jeśli macie ją pod ręką to zachęcam, gdyż jest dość ciekawa i na pewno zupełnie inna niż wszystkie książki podróżnicze, które możecie obecnie kupić. Jeśli nie macie jej w formie papierowej nie przejmujcie się – bardzo łatwo można ją zdobyć w Internecie, czy to w postaci ebooka, czy nawet w czytelniach online. Nie jest to jednak pozycja, którą musicie za wszelką cenę poznać. Czy zachęcam? Na pewno tak, szczególnie tych, którzy lubią nieco starsze lektury. Dla tych, którzy wolą inne klimaty – nie tracicie zbyt wiele.