Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Do czytania wybieram najczęściej literaturę sprzed XXI wieku, nie stronię od liryki i dramatu, czasami sięgam po reportaż, a najrzadziej decyduję się na literaturę popularnonaukową. Bardzo lubię czytać biografie, wspomnienia, listy i dzienniki.
Poniższe wyrywki z czytanych przeze mnie tekstów mocno ze mną współgrają, więc są przedłużeniem tych kilku słów o sobie :)😊
„Ciekawe jest widzieć, że niemal wszyscy ludzie wielkiej wartości zachowują się z prostotą i że niemal zawsze owa ich prostota jest brana za świadectwo tego, że są niewiele warci”.
Myśli, Giacomo Leopardi
„Intensywność marzeń, ważniejsza jest od ziszczeń”.
Wysoki Zamek, Stanisław Lem
-
Odebrałam tę historię jako parabolę podobną i w formie, i w naiwnym przekazie do przypowieści Sepúlvedy zatytułowanej „O ślimaku, który odkrył znaczenie powolności”. • Dla dzieci będzie to baśń, w której mocno wybija się wariacja motywu brzydkiego kaczątka. Dorosłych może uwierać niezawoalowane moralizatorstwo i dydaktyzm. • „Kudłata” tej autorki podobała mi się o wiele bardziej.
-
Mnie ten rodzaj i poziom humoru nie śmieszył. Może dlatego, że oczekiwałam zupełnie czegoś innego? • „Przygody” bohaterów były mało urozmaicone i szybko mnie znużyły, język potoczny jak najbardziej wpisał się w schematy sytuacyjne, ale mnie i źle brzmiał, i źle się czytał, jednak nade wszystko przeszkadzała mi stygmatyzacja bohaterów, gdzie pies jest bezdennie głupi, a kot to rasowy megaloman. No i te stereotypowe sylwetki opiekunów. • Jako niewyszukana satyra zapewne się sprawdzi, choć i w tym przypadku, według mnie, jest stanowczo za długa. • Za to niektóre rysunkowe scenki spowodowały, że się uśmiechnęłam. Jednak to było zdecydowanie za mało.
-
Orwell po mistrzowsku, bo konkretnie i klarownie pokazuje despotyzm i totalitaryzm. Jak łatwo naginać i łamać zasady, manipulować i wmawiać, że to czego nie ma – jest. • Ta powieść graficzna nie dość, że o tym mówi, to jeszcze to pokazuje. Malarskie tło, na którym rozgrywają się wydarzenia jest wspaniale sugestywne i dość przewrotne, bo niby akwarela, niby pastelowe kolory, które zapowiadać mają przyjemną, sielską, wiejską historyjkę, to jednak te grube kreski, sporo brązu i szarości burzą pozorną harmonię. I rodzi się niepokój.
-
Mogłabym tę opowieść o życiu Makuszyńskiego zawrzeć w jednym zdaniu: Bon vivant międzywojnia sympatycznie i empatycznie sportretowany przez Mariusza Urbanka. • Ciekawie przedstawione zostało międzywojenne, literackie życie Warszawy. Sympatie i animozje twórców tamtych czasów. Urbanek przywołuje całą gamę anegdot literackich, fragmenty skamandryckich szopek noworocznych i tę twórczą atmosferę kawiarnianych spotkań. • Z tego zgiełku, szumu, żartu i karcianych stolików wyłania się postać bohatera tej biografii, do którego jak nic pasuje przysłowie: łaska pańska na pstrym koniu jeździ. • Wiele faktów z życia pisarza było mi zupełnie obcych. Teraz mam większą świadomość kolei jego losów, a szczególnie tych smutnych, powojennych.
-
Dla mnie cała seria tych uniwersalnych opowieści o codzienności jest ciągle bezkonkurencyjna. • Tytułowe "Skrzydła" były świetne. Potem prześcignęła je „Winda”. Ostatniego rozdziału nic już nie mogło pokonać, bo „Okna” chociaż na końcu, były najlepsze. I nawet jeśli wywróciły do góry nogami nasz wieczorny rytuał, bo dzieci zamiast po wysłuchaniu iść spać rzuciły się do okna, by szukać „żółtych plamek” w domach stojących po drugiej stronie ulicy, to było warto. • Nieodmienne polecam wszystkim dużym, by czytali je małym. Wtedy zabawa jest najlepsza.