Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
fiolka

Do czytania wybieram najczęściej literaturę sprzed XXI wieku, nie stronię od liryki i dramatu, czasami sięgam po reportaż, a najrzadziej decyduję się na literaturę popu­larn­onau­kową­. Bardzo lubię czytać biografie, wspomnienia, listy i dzienniki.
Poniższe wyrywki z czytanych przeze mnie tekstów mocno ze mną współgrają, więc są przedłużeniem tych kilku słów o sobie :)😊

„Ciekawe jest widzieć, że niemal wszyscy ludzie wielkiej wartości zachowują się z prostotą i że niemal zawsze owa ich prostota jest brana za świadectwo tego, że są niewiele warci”.
Myśli, Giacomo Leopardi

„Intensywność marzeń, ważniejsza jest od ziszczeń”.
Wysoki Zamek, Stanisław Lem

Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
23
  • [awatar]
    fiolka
    Temat przewodni tego komiksu bardzo mnie zainteresował szczególnie w kontekście ostatnio czytanych lektur o wojnie domowej w Hiszpanii („W hołdzie Katalonii”, „Komu bije dzwon”). • Tym razem Paco Roca i dziennikarz Rodrigo Terrada w przejmujący sposób grzebią w przeszłości i rozdrapują rany, wbrew tym wszystkim, którzy niekoniecznie widzą sens w ciągłym oglądaniu się za siebie, którzy demokrację chcą budować na niepamięci. • Ta narysowana opowieść, na pierwszym planie ukazuje osobistą walkę córki o pamięć ojca, w szerszym wymiarze staje się świadectwem potrzeby wydobycia na powierzchnię nie tylko tysięcy Hiszpanów spoczywających w masowych grobach, ale także prawdy o okolicznościach ich śmierci. W wielu przypadkach wyroki były krzywdzące, oparte na fałszywych oskarżeniach wynikających jedynie z fanatycznych różnic w poglądach politycznych. • Mimo wprowadzenia w 2007 roku „Ustawy o pamięci narodowej” nie ułatwiła ona rodzinom odnajdowania ciał swoich bliskich, bo to na nich przerzuciła zadanie odnalezienia i odzyskania szczątków. Co gorsza, gdy w 2011 roku do władzy doszła partia prawicowa, wstrzymała gwarantowane przez „Ustawę…” wsparcie na ten cel z powodu… braku środków. • Ponadosiemdziesięcioletnia Josefa (Pepica) Celda, córka skazanego na śmierć w 1940 roku rolnika, oskarżonego o przynależność do lewicy republikańskiej, nie poddała się i „wbrew przesądom kraju udręczonego własną pamięcią – pochyliła się nad otchłanią zapomnienia”. • I mimo iż minęło ponad siedemdziesiąt lat od pochowania ojca w zbiorowej mogile, Pepica nie odpuściła i toczyła biurokratyczny bój w urzędach „przeciw skomplikowanemu mechanizmowi demokratycznego państwa cierpiącego na amnezję” o prawo do pogrzebania ojca w rodzinnym grobie. • Ta emocjonalnie przedstawiona batalia, prowadzona przez bohaterkę tej graficznej opowieści, przeplata się z losami grabarza, który grzebiąc ofiary reżimu w zbiorowych grobach, starał się ocalić pamięć o nich. Wątek Pepicy i grabarza Leóncia Badíi Navarry, wzbogacony jest o odniesienia do kultury i tradycji antycznej: Homera, Sofoklesa, Arystotelesa, które dały początek wielu naszym zwyczajom i obrzędom pogrzebowym. • Komiks ten nie tylko uzupełnił moją niedowiedzę o skomplikowanych realiach w Hiszpanii tuż po zakończeniu wojny domowej, ale był również nietypową lekcją historii, która pozostanie w mojej pamięci na długo dzięki emocjonalnemu ładunkowi, jaki niesie za sobą jego opowieść.
  • [awatar]
    fiolka
    „W hołdzie Katalonii” George’a Orwella to książka, która pomogła mi dostrzec złożoność hiszpańskiej wojny domowej – konfliktu, o którym wcześniej miałam głównie encyklopedyczne pojęcie. • „Pisanie o walkach w Hiszpanii tylko z czysto wojskowego punktu widzenia jest niemożliwe. Była to przede wszystkim wojna polityczna. Wojna, w której, dla zrozumienia zachodzących wydarzeń – przynajmniej w pierwszym roku jej trwania – należało wniknąć w międzypartyjną walkę, toczącą się wśród ugrupowań rządowych za linią frontu”. • Orwell, w odróżnieniu od bardziej beletrystycznego i psychologizującego Hemingwaya, przyjmuje ton reportersko-pamiętnikarski – nie tyle opowiada historię, co dokumentuje ją z perspektywy bezpośredniego uczestnika. Uderza prostotą języka, ironią oraz empatią wobec zwykłych ludzi – biednych, często nieświadomych chłopów i nastolatków, którzy z naiwnością rzucili się w wir ideologicznej wojny. • Autor bezlitośnie demaskuje absurdy i dramaty tej wojny. Obnaża zakłamanie mediów i bezrefleksyjność czytelników, których niewiedza połączona z uprzedzeniami fałszuje rzeczywistość, a cytaty o fałszywych relacjach prasowych i politycznych manipulacjach pozostają aktualne do dziś. Opisy partyjnych układów mogą nużyć, ale to one właśnie pozwalają zrozumieć, dlaczego republikański chaos przegrał z faszystowską jednością. Orwell pisze z trzeźwym sceptycyzmem, ale też z szacunkiem do tych, którzy naprawdę wierzyli, że walczą o sprawiedliwość. • To nie jest literatura piękna w tradycyjnym sensie – to raczej reportaż, pamiętnik, relacja frontowa, którym towarzyszy osobisty ton, błyskotliwa obserwacja i humor, chociażby w opisie Sagrady Familii: • „nowoczesny kościół, jedna z najbrzydszych budowli na świecie. Wieńczyły ją cztery ząbkowane iglice przypominające kształtem butelki po winie. … Sądzę, że anarchiści nie wysadzając tego kościoła w powietrze, gdy mieli taką możliwość, wykazali się złym gustem” • albo w wyrażeniu tęsknoty za porzuconym teleskopem: • „Szkoda było tylko teleskopu. Myśl o zaprzepaszczeniu tego wspaniałego łupu nie daje mi spokoju nawet do dzisiaj”. • Dzięki temu „W hołdzie Katalonii” staje się czymś więcej niż dokumentem – staje się upamiętnieniem.
  • [awatar]
    fiolka
    To krótki tekst, ale pełen silnych i skrajnych emocji. Opowiada o przyciąganiu się ludzkich natur, o fascynacji drugim człowiekiem, a także o rodzącym się umiłowaniu wiedzy, pogłębianiu zainteresowań, budzeniu aspiracji, aż po przejawy nadmiernej ambicji. To także studium jednostki odmiennej, przegrywającej walkę z akceptacją własnej odrębności. • To opowiadanie Zweiga przywołało mi na myśl „Sedno rzeczy”, bo i tu obecna jest mocną więź między uczniem i nauczycielem, skrywana tajemnica, oraz małżeństwo pozornie trwałe, a jednak podszyte dystansem. • Wydaje mi się jednak, że u Natsumego było dotkliwiej.
  • [awatar]
    fiolka
    Chory na serce Salomonson ma dość wystawnego życia, które prowadzi jego żona i córka, w dodatku wszystko to za jego ciężko zarobione pieniądze. Snuje rozważania na temat przemijania, rodzinnych więzi i wartości uniwersalnych. Czy jego praca, której z takim poświęceniem się oddawał, miała sens? A obrana przez niego życiowa droga? • Podczas słuchania przyszła mi na myśl Tołstojowska „Śmierć…”, ale w porównaniu z nią, Zweigowski tekst jest zdecydowanie bardziej skondensowany.
  • [awatar]
    fiolka
    W tej książce absurd goni groteskę i wespół w zespół z czytelnikiem wirują w komunistycznych surrealiach powojennej Jugosławii. Zadaniem tej fantasmagorii nie jest jednak odwrócenie uwagi, ale obnażenie i obśmianie zła i bezduszności mechanizmów jedynie słusznego, niemiłościwie panującego, ruchu i ustroju. • Jeszcze większe, bo metafizyczno-okultystyczno-ezoteryczno-spirytystyczne dziwactwa, będące na pograniczu fantastyki, dzieją się za czasów c.k. monarchii, do których cofamy się, by poznać dzieciństwo Marty K., zresztą pełny tytuł książki brzmi: „Dziennik Marty Koen. Okultystyczne zaplecze ruchu komunistycznego w Jugosławii 1928–1988” • Tę książkę można czytać na różnych poziomach wtajemniczenia, to znaczy, im większą ma się wiedzę, tym dla czytającego lepiej, bo szybciej i łatwiej odkoduje ukryte w niej tropy. • A wszystko zaczyna się tak niewinnie, od śmierci, wydawałoby się nikomu nieznanej, zwykłej obywatelki Marty Koen. Jednak próba odkrycia przeszłości bohaterki równa się otwarciu puszki Pandory. • Zaintrygowała mnie ta zagadkowa Marta, której dzieje próbowali odtworzyć dziennikarze, zmyślając i wysysając z palca tyle informacji, ile wlezie, od razu przypomniało mi to orwellowskie komentarze do kłamstw wypisywanych przez właśnie takich wszystkowiedzących pismaków. • Im więcej dowiadywałam się o Marcie, tym częściej sięgałam do pomocniczych źródeł po posiłki, bo o Josipie Brozie co nieco wiedziałam, ale kim był Milovan Đilas, nazywany „Dido” albo Aleksandar Ranković? W książce pojawi się też nazwisko guru psychoanalizy, którego Svetislav Basara nie oszczędza i traktuje nie jak doktorską sławę, ale jak celebrytę tamtych, co prawda, czasów, ale w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. „Doktor Freud z całą pewnością nieporównanie bardziej zobowiązałby świat, gdyby zrobił dyplom z elektrotechniki”. • Dzięki „Dziennikowi…” dowiedziałam się o tym, co działo się na Nagiej Wyspie. W ogóle dowiedziałam się o istnieniu tej wyspy. • Najtrudniej było mi przedrzeć się przez fragmenty spirytystyczne i okultystyczne, ale sukkuby oraz ostatni łowcy czarownic będą mi się z tą książką kojarzyć na pewno! • Muszę przyznać, że trudny dla mnie, jugolaiczki, był tekst Basary, mocno wymagający i na pewno nie do końca zrozumiały. Żeby mieć pełnię satysfakcji z obcowania z nim, musiałabym mieć solidną znajomość powojennej historii i polityki Jugosławii, a także podwaliny teorii marksizmu i komunizmu, no i nie można zapominać o demonologii i psychoanalizie. To wszystko wyniosło ten utwór na wyższy poziom intelektualny i próbując wgryźć się w każdą zawartą w nim myśl, można było naprawdę połamać zęby. • Zapewne z tego powodu biorą się te niskie noty książki. Brak podstaw = brak zrozumienia i tym samym brak przyjemności z lektury, którą trudno rozgryźć. • Podczas słuchania „Dziennika…” czułam ten sam rodzaj zagubienia, jaki odczuwałam podczas słuchania „Gogolowego disco” Matsina, które równie hermetycznie osadzone było w estońskiej niby-rzeczywistości mocno uwarunkowanej przez estońską historię i kulturę. • Nie jeden i nie dwa razy podczas słuchania przychodził mi na myśl Stanisław Lem, bo i przy jego niektórych lekturach miałam podobne fajerwerki myślowe. I w przypadku filozoficzno-ideologicznych wywodów, gdy Basara spuszczał logikę ze smyczy, zdecydowanie wymykały się one mojemu przyziemnemu pojmowaniu świata i rzeczy. • Im więcej czasu mija od poznania tej książki, tym większy czuję do niej sentyment, bo Svetislav Basara ma stylowe pióro, giętki język, piekielnie błyskotliwą inteligencję oraz poczucie humoru zbliżone do mojego. Częste przypisy, a może bardziej komentarze, należały do moich ulubionych stałych elementów tego tekstu. • Polecam, ale raczej znawcom i rasowym jugofilom.
W trakcie czytania
  • Pod jednym dachem, pod jednym niebem
    Fleszarowa-Muskat, Stanisława
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo