Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Czwarta część z serii przygód dwójki szkolnych detektywów. • Mors i Pinky jadą na klasową wycieczkę w Góry Świętokrzyskie. Ich umysły nigdy nie próżnują i dla rozgrzewki rozwiązują takie oto zadanie: „Andrzej ma 16 lat. To jest dokładnie dwa razy tyle, ile Wojtek miał lat wtedy, gdy Andrzej miał tyle, ile Wojtek ma teraz. Ile lat ma Wojtek?”. • Jednak prawdziwe zadanie czeka na detektywów w Lechowie, gdzie były partyzant z czasów II wojny światowej prowadzi antykwariat. Do sklepiku włamuje się obcokrajowiec – jak się okazuje, syn Otto Bergmana, pułkownika SS. Bergman pod koniec wojny uciekł z Polski, ale nie zdążył zabrać swych skarbów ani wieloletniego archiwum. • Powieść dla dzieci, pełna zagadek do rozwikłania. • Bardzo lubię tę serię.
-
Gawędziarska książka znawcy Krakowa i jego słynnych mieszkańców. Tym razem autor porusza się w obrębie Plant i przylegających doń posesji. Dowiemy się, jak Planty wyglądały sto lat temu, do jakich grup społecznych „należały” poszczególne odcinki spacerowego traktu i kto spacerował Plantami – na przykład do dzieci należał odcinek między Barbakanem a Szczepańską, w pobliżu Collegium Novum dominowali studenci, zaś wzdłuż ul. Gertrudy w niedziele spacerowali żołnierze (wszak zaborca zamienił Wawel na koszary). Przeczytamy wiele anegdot ze światka artystyczno-literackiego, mieszczańskiego i arystokratycznego. • Dla ciekawych historii Krakowa. Choć odniosłam wrażenie, że książka jest bardziej anegdotyczna niż historyczna.
-
Naprawdę sprytne posunięcie, gdy ktoś z obsesyjnej manii sprzątania potrafi uczynić swój zawód i jeszcze dobrze na tym zarobić. Autorka chwali się, że istnieje nie tylko lista oczekujących na kurs u niej, ale nawet lista oczekujących na listę oczekujących. • Gdyby książkę ścisnąć do połowy objętości, może byłaby bardziej znośna, bowiem w połowie już naprawdę miałam jej dość. • Marie Kondo mądrze twierdzi, że sprzątnięty dom daje radość i pomaga zachować jasność spojrzenia na resztę swojego życia. Ale gdy w kółko wspomina o więzi z ubraniami (szczególnie) i pozostałymi przedmiotami lub gdy radzi, aby wyrzucanym przedmiotom dziękować za spełnione zadanie (np. przeleżały się w szafie przez kilka lat, haha), to w mojej głowie zapala się ostrzegawcza lampka. Coś tu jest nie tak. Na pewno nie nadajemy na tych samych falach. • Po pierwsze - jest to na pewno spojrzenie (i sposób) osoby wychowanej w bogatym społeczeństwie (wyrzuć wszystko, a jeśli jednak będziesz tego potrzebować, to po prostu znów kupisz). A po drugie – jest to spojrzenie Japonki – osoby z zupełnie innej kultury. Tam rzeczywiście w każdym przedmiocie kryje się jakieś bóstwo, więc pewnie na wszelki wypadek lepiej grzecznie się pożegnać z każdą wyrzucaną rzeczą. • Upraszczając, sprzątanie Marie Kondo przebiega w dwóch etapach: • Wyłóż wszystko na podłogę (radzi to robić kategoriami, co może nawet nie jest takie głupie), dotknij każdej rzeczy po kolei (bez dotykania się nie uda) i zapytaj się siebie: „czy przynosi mi ona radość?”. • Poukładaj to, co ci zostało. I już na zawsze zachowaj porządek. • Można to bardziej poczytać jak studium antropologiczne całkiem obcego gatunku.
-
Niewielka książka w poręcznym formacie i twardej oprawie. Zawiera sześćdziesiąt pięć przepisów na dość proste potrawy. • Podzielona jest tematycznie po kolei na: zupy, mięso i drób, ryby i owoce morza, warzywa, jaja i omlety, sałatki oraz desery. W większości przepisy zilustrowane są kolorowym zdjęciem. • Na końcu znajduje się indeks potraw (też ułożony według rozdziałów). • Dla mnie część przepisów godna uwagi. Szczególnie znakomita wychodzi zupa z dyni, pomidorów i zielonego groszku. A i pozostałe przepisy czekają na swoją kolej.
-
Wirginia Keile nie może się pozbierać po śmierci męża. Zostawia dzieci w Londynie pod opieką niani i teściowej i wyjeżdża na lato do Kornwalii. Mimo wszystko czuje się winna, że opuściła dzieci. Postanawia więc wynająć na sierpień dom, by zamieszkać tam z synem i córką. Najcięższą sprawą wydaje się przekonanie niani, dotąd rządzącej niepodzielnie, że już jej nie potrzebują. Ale tak naprawdę najtrudniej Weronice przychodzi przekonać samą siebie, by wziąć nareszcie sprawy w swoje ręce. • Dodatkowo Wirginia spotyka Eustace’a, którego poznała jako siedemnastolatka. A Eustace wciąż jest kawalerem. Gospodarzy na odziedziczonej po ojcu farmie. • Przyjemna, kobieca lektura. Całkowicie w stylu Rosamunde Pilcher.