Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Mam wrażenie, że Justyna Kopińska jest dziennikarką, która nie boi się absolutnie żadnego tematu. Ma odwagę, siłę przeciwstawiać się wszelkiemu złu tego świata. Za to osobiście ją cenię. Tym razem na wstępie przedstawia nam Ukrainę – tu i teraz. W obliczu jednego z najkrwawszych konfliktów tego świata. Mówi o absolutnie wszystkim. Niczego nie ubarwia i nie ma również zamiaru zbywać pewnych faktów milczeniem. Przedstawiony przez nią obraz jest brutalny, mroczny, bez niedomówień. Przedstawia okrutną zbrodnie, która dzieje się na naszych oczach, a my - Ci maluczcy jesteśmy w dużej mierze wobec niej bezsilni. To przykre. Temat wojny z rosyjskim najeźdźcą nie jest jednak tutaj jedynym. Kopińska na dalszych kartach swej pracy reporterskiej wraca to niepokojów związanych z wybuchem epidemii COVID-19, ponownie nawiązuje do krzywd wyrządzanych przede wszystkim dzieciom przez Kościół, o problemach z naszym sadownictwem w kwestii niezawisłości, prawodawstwem, a aborcja, wolnością kobiet w świecie, wolnością mediów i słowa. Bo niby żyjemy w wolnym kraju, ale jakby się temu życiu bliżej nie przyjrzeć to okazuje się, że funkcjonujemy w społeczeństwie pełnym ograniczeń, zakazów, nakazów, różnego rodzaju homofobii, nietolerancji i uprzedzeń. To jest prawdziwie przerażające. Jednak należy pamiętać, że nasz głos też jest ważny, więc mówmy o wszystkim głosem słyszalnym, a nie szeptem albo wcale. Bo to tak jakbyśmy na wszystko dawali swoje przyzwolenie, a przecież tak nie jest. Polecam lekturę.
-
Rodzicielstwo to naprawdę trudne wyzwanie… • Nie ma rodziców idealnych i pewnie żaden z nas nie chciałby takim być. Jesteśmy o tym przekonani, biorąc pod uwagę fakty, że my byliśmy już niesfornymi dziećmi, a nasi mali członkowie rodziny dopiero staną się świadomymi dorosłymi… Autorki w swej krótkiej publikacji na temat rodziców i tego jak być kimś „idealnym” na miarę swoich własnych potrzeb starają się nam pomóc w tych jakże zabieganych czasach. Częściowo podpowiadają jak należy z dziećmi rozmawiać, by nie zniechęcać do tych rozmów, ani nie krzywdzić słowem. Przekonują jak kilka prostych umiejętności może w dużym stopniu zmienić relacje z dziećmi, które do łatwych niby nie należą, a zdecydowanie mogłyby. I co najważniejsze sygnalizują, że da się funkcjonować w rodzinie nie korzystając z niebotycznej ilości, na dodatek często bezsensownych, zakazów, wyzwisk, gróźb, złośliwości i sarkazmu. Choć niełatwo jest zmienić głęboko zakorzenione nawyki związane przede wszystkim z komunikacją dobrze jest podjąć to wyzwanie, by nasze wspólne życie uczynić nieco lepszym. Nie sprzyja temu zmęczenie, stres, frustracja ani wyczerpanie, ale grunt to uparcie przeć naprzód i się nie poddawać. Zaproponowane przez autorki zestawy ćwiczeń, jak i przedstawionych historii w sposób niezwykle obrazowy dostarczają wiedzy potrzebnej do osiągnięcia zamierzonego celu. Może niejednemu z nas dzięki tej minimalistycznej lekturze uda się podołać temu najtrudniejszemu i najbardziej wymagającemu zajęciu świata, jakim jest rodzicielstwo. Polecam lekturę, do której z pewnością warto będzie od czasu do czasu mimo wszystko wrócić.
-
„Drobiazgi takie jak te”, czyli jaki jest sens żyć, nie pomagając sobie nawzajem. • Głównym bohaterem tej minimalistycznej w formie historii jest Bill Furlong, handlarz węglem. Mieszka wraz z żoną i swymi córkami w niewielkim miasteczku Irlandii. Jest zima, tuż przed gwiazdką, gdy Bill na zlecenie sióstr magdalenek dostarcza im zapas opału. Przy przyklasztornej pralni, w schowku na węgiel, dokonuje pewnego odkrycia. I choć znalezienie dziewczyny w takim miejscu wzbudza u niego pewne obawy, nie robi z tym nic. Całą tą sytuację w kilku bardzo oględnych słowach wyjaśnia mu przełożona klasztoru. Skonsternowany Bill wraca do domu i dzieli się swym przeżyciem z małżonką. Z czasem okazuje się, że sytuacja której był świadkiem głęboko nim wstrząsnęła. Ma ogromne wyrzuty sumienia. Nie może pogodzić się z własną krótkowzrocznością. Po przeanalizowaniu słów, które usłyszał wówczas od odnalezionej w składziku dziewczyny postanawia w jakiś sposób jej pomóc, by móc znów zacząć żyć w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami. • „Drobiazgi takie jak te” to niesamowita opowieść o ludzkiej odwadze. To historia człowieka, który nie miał zamiaru przymykać oczu na ludzkie zło i zrobił, co tylko mógł by mu przeciwdziałać. Jego czyn jest zdumiewający i zasługujący na najwyższy rodzaj pochwały. Jeden drobny uczynek, a może zaowocować naprawdę wielkimi zmianami. Polecam wszystkim tą niesamowitą książkę, która „otwiera oczy” na pewne sprawy. Przynajmniej powinna, bo czasami cała ludzka siła tkwi właśnie w "Drobiazgach takich jak te."
-
„Kości, które nosisz w kieszeni”, rzecz o śmierci, która burzy cały porządek tego świata. • Główną bohaterką tej krótkiej opowieści napisanej przez Barysa jest nastoletnia Ula z Pabianic. Ma ona dwójkę młodszego rodzeństwa, schorowaną babcię i matkę, jedyną żywicielkę rodziny. Matka urabia się po łokcie pracując w Biedronce. Rodzina ta w zasadzie ledwie wiąże koniec z końcem. Z perspektywy Uli świat, w którym wszyscy razem funkcjonują jest szary, nijaki, brudny i przygnębiający. Nie ma w nim rodzicielskiej miłości, jest za to ogromna samotność i pustka, która zaprowadza dziewczynę na cmentarz. Okazuje się, że właśnie wizyty w tym miejscu przynoszą jej pewnego rodzaju ukojenie. Granica między życiem, a śmiercią jest prawie niewidoczna. I w zasadzie tylko „Kości, które nosisz w kieszeni” sprawiają, że śmierć jest czymś oczywistym, niejako umownie nawet „namacalnym”. Przeżycia Uli, którymi się dzieli z czytelnikiem są niczym patchworkowy kocyk. Dziewczyna przeplata w nich mnóstwo wspomnień, które mimo wszystko w jakiś sposób się ze sobą łączą tworząc logiczną, aczkolwiek niezwykle poruszającą całość. Choć świat przedstawiony w powieści jawi się nam jako bardzo mroczny, przygnebiający, gorzki, surowy, a los jej bohaterów wprost beznadziejny to jest w tej lekturze coś niezwykłego, coś co porusza duszę i z pewnością nie pozwoli o niej szybko zapomnieć. A dzieje się tak również bez wątpienia dzięki wspaniałemu językowi, którym posługuje się autor. Tekst ten mimo swej szorstkości i brutalnej prostoty jest bardzo liryczny. Ujął moje serce bez dwóch zdań. Myślę, że twórczość Łukasza Barysa zasługuje na szczególną uwagę. Zatem polecam wszystkim lekturę, bo warto...
-
„To się nie mieści w głowie”, ale naprawdę bardzo wielu rzeczy nie da się wytłumaczyć dorosłym 😉 • A przecież można żyć w przyjaźni z kozą. Tym bardziej gdy rozumie się ją bez zbędnych słów, a ona w wielu kwestiach jest z nami zgodna. Rybki mogą być niczym pies, z którym da się wyjść na spacer. Wystarczy tylko opracować ku temu odpowiednią strategię. Głowa małej bohaterki z opowiadań pani Piątkowskiej aż kipi od pomysłów. Tosia potrafi postawić na swoim prawie zawsze. Bez większego problemu udaje jej się namówić babcię na zakup zabawki z wystawy. Skutecznie uatrakcyjnia również dalekie podróże. Uwielbia zajadać fioletki, nie przepada za ślimaki, ale za to bez problemu może wsadzić palce do lwich paszczy. I choć wie, że zmyślanie jest złą rzeczą to czasami sama stosuje przechwałki, w których tata staje się cyrkowcem, dziadek wybitnym artystą, a babcia sławną śpiewaczką. W końcu czasami dobrze jest trochę pofantazjować… Z czasem okazuje się, że choć dorośli wielu rzeczy nie rozumieją i z wieloma się nie zgadzają to ich dzieciństwo wyglądało zupełnie podobnie. Też niezbyt często bywali grzeczni i posłuszni, dzięki czemu wyglądało ono równie normalnie 😉 A nawet czasami miewali o wiele ciekawsze pomysły na psoty, niż można by się było tego po nich spodziewać… Polecam rodzicom i dzieciom te pełne humoru opowiadania.