Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Plamek i Brudek to dwie złośliwe bakterie. Są w zasadzie niezniszczalne. • Tym razem dzięki małej, zbuntowanej Ricie odbyły bardzo fujkową podróż. Rita nie cierpi myć włosów, w związku z tym to właśnie na jej głowie Plamek i Brudek odkryli istny raj dla siebie. Dziewczynka szła w zaparte i po tygodniu niemycia swojej głowy nadal stawiała opór. Jej włosy w tym momencie były już naprawdę super tłuste, skołtunione i co gorsza niesamowicie cuchnące. Dopiero dzięki swemu przyjacielowi Patrykowi Rita zdecydowała się na szybką kąpiel. W związku z tym Plamek i Brudek znów byli zmuszeni uciekać w siną dal… • W drugim opowiadaniu poznajemy szaloną babcie Brudka - Upaćkankę. Babcia niegdyś upodobała sobie pokój małej Paulinki. Ta wesoła, rezolutna dziewczyna nie znosiła sprzątać we własnym pokoju. Na pytania rodziców kiedy ma zamiar zadbać w nim o prządek zawsze znalazła jakąś, niekoniecznie mającą sens, wymówkę. Często odpowiadała w bardzo niegrzeczny sposób, za co bardzo szybko otrzymała stosowną „nagrodę”. Pewnego dnia zaprosiła do siebie na tak zwaną nocowankę Ulę i Bartka. Noc okazała się być dla wszystkich kompletnie nieudaną, rzecz oczywista wyłącznie przez panujący w pokoju dziewczynki nieład. Paulinka w końcu zrozumiała, że tak dłużej być nie może i zabrała się za porządki. Tak wstrętne, buszując po kątkach bakterie z babcią Upaćkanką na czele wyruszyły w kolejną podróż do innego upaćkanego domu. • Historyjki o Plamku i Brudku są napisane bardzo prostym językiem, zabawne i co najważniejsze naprawdę trafiające do wyobraźni małego czytelnika. Myślę, że książka ta jest dobrym pierwszym krokiem do uświadomienia maluchom, jak ważne jest dbanie o higienę osobistą i miejsc, w których funkcjonujemy.
-
Ale śmierdząca to historia… Kiedyś był to temat tabu. Nikt nie dyskutował o kupie ze znajomymi w wolnej chwili. Dziś to nic zdrożnego. Temat jakich wiele… Na dodatek okazuje się być bardzo fascynujący. Kał i mocz naprawdę skrywa wiele tajemnic. Jest nieodłącznym elementem całego światowego ekosystemu. Dzięki niemu zdrowo się rozwijamy i zapewniamy ciągłość swojemu istnieniu. Historia fekaliów jest tak długa, jak długa jest historia świata. W książce tej zawarto mnóstwo informacji na ten temat. Wprost niesamowite są przedstawione w niej ciekawostki. Wiele anegdot z dziejów ekskrementów jest pewnie znanych, inne z kolei historie nieco mniej. Na pewno zaskoczą niejednego odbiorcę tej lektury. Co by nie powiedzieć wniosek po jej przeczytaniu, choć może mało ujmujący, jest jeden – kupa stała się dźwignią postępu. I kto by się spodziewał takiego obrotu rzeczy? • „Kupa faktów o kupie” to niesamowicie interesująca rzecz. Widzę w niej tylko jeden mankament. Mianowicie jest przeznaczona raczej dla młodszych dzieci, bo jaki nastolatek chciałby zgłębiać tajniki własnego stolca, a zawiera momentami zbyt wiele trudnych do zrozumienia terminów. Więc podczas jej czytania trzeba przygotować się na milion pytań. Dorośli uwaga - należy się zatem wcześniej nieco zaznajomić z książką, by sprostać pod kątem definicyjnym, aby szybko oraz w łatwy sposób móc wszystko wyjaśnić własnemu dziecku. To tyle w tym cuchnącym temacie… Oczywiście polecam publikacje, bo jakżeby inaczej…
-
Pewnego dnia brunatny niedźwiadek Bazyli podsłuchuje rozmowę dwóch małpek siedzących na drzewie. Żywo dyskutują o samotnym Bobiku, który tak biednie wygląda, bo w ich odczuciu nigdy nie miał okazji zaznać szczęścia. Od tej pory przerażony Bazyli zaczyna się zastanawiać czym jest to szczęście, bo nie chciałby w przyszłości wyglądać jak w chwili obecnej Bobik. Zatroskany, w końcu udaje się do mądrej sowy Minerwy. Okazuje się, że nie istnieje prosta i dla wszystkich jednoznaczna definicja szczęścia. Dla małego misia wydaje się to zbyt skomplikowane, więc Minerwa postanawia mu to nieco zobrazować. Po odwiedzeniu kilku miejsc i poznaniu różnych definicji szczęścia w końcu i Bazyli „odnajduje” własną. I od tej pory z powrotem staje się małym, radosnym niedźwiadkiem. • Czym jest szczęście? To pytanie w zasadzie filozoficzne. Od wieków bardzo wielu myślicieli i filozofów próbowało nadać jego definicji jakiś sprecyzowany kształt. Z biegiem lat niewiele się w tej kwestii zmieniło. Myślę, że książka Schmitta dla dzieci jest tego niewielkim dowodem. Polecam tą pouczająca rzecz rodzicom i dzieciom o szczęściu właśnie.
-
W najnowszej historii o Biurze Detektywistycznym nr 2 wraz z Tiril i Oliverem udajemy się na wakacyjny kemping. Nad Cukrową Zatoką niewielki domek letniskowy ma wuj Rasmus. Szybko jednak okazuje się, że na terenie kempingu grasuje pewien złodziejaszek i kradnie przeróżne rzeczy. Wszystkie ślady natomiast wskazują wyłącznie na jedną osobę. Jest nim właściciel największej przyczepy kempingowej, którego wszyscy zwą Królem Kempingu. Król natomiast jest nieobecny. Nasi bohaterowie wyruszają za nim w pościg. Czy uda im się dopaść złoczyńcę? A może to wcale nie on trudnił się kradzieżą nadmuchiwanych zabawek, sprzętu do nurkowania i ogrodowych ozdób? Dowiecie się tego wyłącznie z opowiadania, które oczywiście polecam. Z całej miłości własnej, i nie tylko, do tych dwóch rezolutnych bohaterów mam jedną uwagę. Historia ta w porównaniu z wcześniejszymi jest znacznie mniej intrygująca. Dobrze, że nadal czytelnik może aktywnie spędzić przy niej czas, będąc angażowanym podczas jej lektury w poszukiwanie tego i owego, bo w przeciwnym razie byłoby jednak nieco bardziej „przy nudnawo”. Hmmm…
-
Po raz kolejny w Dolinie Misi i Królika pojawia się ktoś nowy… Jest nim bardzo tajemniczy przybysz, który zupełnie niczego im nie przypomina. Jest zarazem niesamowity i przerażający. To taki niby dzięcioł, ale z bardzo spłaszczonym dziobem. Stworzenie okazuje się być małą, puchatą sówką. Oczywiście niemądry Królik, który zazwyczaj wszystkiego się obawia zaczyna snuć własne teorie na temat intruza. Zdroworozsądkowa Misia próbuje zweryfikować wysnute przez Królika teorie. Obydwoje szybko się przekonują, że Królika znów bardzo mocno poniosła fantazja i w rzeczywistości mała sowa nie jest nikim groźnym. Przy okazji w tej historii poznajemy też dość obrzydliwy zwyczaj zgryźliwego Królika 😉 Lepiej jednak będzie jak sami sięgniecie po lekturę i sprawdzicie o co takiego mi chodzi… Dobra zabawa gwarantowana. Polecam gorąco.