Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
grejfrutoowa

Mam na imię Agnieszka. Jestem absolwentką socjologii i filologii polskiej. Interesuję się mediami, dużo fotografuję, uwielbiam filmy o Jamesie Bondzie.

Od 2012 roku prowadzę bloga recenzenckiego www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com. Książki kocham od zawsze, nauczyła mnie tego moja mama. To ona pokazała mi, że czytanie może być przyjemnością. Od niej też wzięła się u mnie pasja do gromadzenia lektur. Mama od młodości kupowała kolejne tomy, dzięki czemu w moim domu zawsze były książki. Dziś ja uzupełniam domową biblioteczkę, a mama mi kibicuje. Zawsze sprawdza, co ciekawego przyniósł mi listonosz.

Uważam, że każda książka ma w sobie coś dobrego. Staram się to pokazać w moich recenzjach.

Czytam różne lektury - dla dzieci, fantastykę, obyczaje, kryminały, reportaże... Nie jestem wybredna, interesuje mnie wszystko. Uwielbiam poznawać nowych autorów. Przyznaję się bez bicia, że kocham piękne okładki, a w autobusach zerkam na tytuły, które czytają inni.

Najnowsze recenzje
1
...
132 133 134
...
172
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Agatha Christie to znana na całym świecie autorka kryminałów. Jej powieści tłumaczone są na wiele języków i ciągle wznawiane. W 2013 roku dzięki Grupie wydawniczej Publicat wydano „Zerwane zaręczyny” tejże autorki. • Historia opowiada parze młodych ludzi, których ciotka jest umierająca. Elinor Carlisle i Roddery Welman postanawiają odwiedzić chorą i zadbać o to, by jej majątek przypadł im. Ich podróż przyśpiesza pojawienie się anonimowego listu, w którym życzliwa osoba donosi im o tym, że ciotka może zechcieć przepisać wszystko swojej podopiecznej, Mary Gerrard. Na miejscu okazuje się, że testament jeszcze nie powstał, a ciotka ma kolejny atak. Następnego dnia umiera, jeszcze przed przybyciem adwokata, który spisałby jej ostatnią wolę. Para postanawia się rozstać, gdyż Elinor jako najbliższa krewna dziedziczy wszystko, a Roddy nie chce być pasożytem. Przy okazji wpadła mu w oko Mary, dla której stracił głowę. Elinor sprzedaje posiadłość ciotki i porządkuje jej rzeczy. Postanawia jednak zaprosić na obiad Mary wraz z pielęgniarką Hopkins. W tym czasie Mary umiera, a Elinor jest podejrzana jako główny sprawca. Motywem mogła być zazdrość. Zakochany w niej lekarz prosi o pomoc Herkulesa Poirot. Ten rozpoczyna śledztwo, które nie kończy się jednak na zabójstwie Mary, ale obejmuje też śmierć pani Welman. Chce za wszelką cenę odkryć prawdę, niezależnie od tego, czy ta doprowadzi Elinor na szubienicę, czy nie. • Książka to typowy przykład kryminału – jest morderstwo, podejrzany, śledztwo i proces, a jednak nie osoba wskazywana przez wszystkich jest zabójcą. W tym jednak wypadku autorka skupiła się w znacznej części na relacjach między kochankami, a do pierwszej śmierci dochodzi dopiero po 80 stronach książki. Wcześniejsze rozdziały ciągną się, a potem cała historia, która się w nich wydarzyła jest powtarzana przy okazji przesłuchań, które prowadzi detektyw Poirot. To nieco nużące. • Główni bohaterowie są nieco bladzi. Nie ma tu ani jednej wyrazistej postaci, choć muszę przyznać, że Mary od początku powodowała we mnie uczucia nieprzyjemne. To dziewczyna z niższych sfer, która dzięki dobroci swojej opiekunki, pani Welman, zdobyła wykształcenie i przez to zaczęła się wywyższać. Nawet Poirot nie jest tu taki jak zawsze – owszem, bywa bezczelny, arogancki i pewny siebie, ba! Nadęty nawet. Niestety równie często się jąka i waha. Poza tym trochę go tu mało, czułam niedosyt. • Plusy to zdecydowanie historia. Domyślałam się, kto jest mordercą, ale był on ukryty do końca. Proces wskazywał niemal jednoznacznie na Elinor. Żadna poszlaka nie wskazywała na nikogo innego, mimo wszystko jakoś trafiłam ze swoim przypuszczeniem. • Kilka błędów znalazłam. M.in. pomylone nazwisko sławnego detektywa, Zabrakło w nim litery „i”. Oprócz tego raz zauważyłam o jeden znaczek cudzysłowu za dużo, raz za dużo o jedną kropkę w wielokropku. Oprócz tego całkiem poprawnie wszystko wyczyszczono. • Moim zdaniem książka to średnia pozycja. Nie porwała mnie jak reszta pozycji Agathy. Prawdopodobnie to dlatego, że początek historii ciągnął się przez wiele stron, a niektóre z kwestii były przegadane. Niestety, to AGATHA, więc jej wybaczę nawet książkę na temat hodowli koników polnych. • Komu mogę polecić? Jeśli nie czytaliście książek Christie to powinniście po jakąś sięgnąć. Ta ma w sobie to, co u Agathy najlepsze – intrygę, morderstwo, kolejne morderstwo, podejrzanego i zupełnie innego mordercę, niż wszyscy podejrzewali. Czy jednak od tej powinniście zacząć? Nie jestem pewna. Fani autorki, jak ja, na pewno sięgną i bez zachęty, ale nowicjusze powinni się zastanowić, czy chcą zacząć swoją przygodę od „Zerwanych zaręczyn”.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Robert Kirkman to urodzony w 1978 roku twórca komiksu „The Walking Dead”. Serial na jego podstawie bije rekordy popularności i znany jest na całym świecie. Kwestią czasu było, kiedy powstanie audiobook. W 2013 roku dzięki wydawnictwu Anakonda pojawiło się nagranie „Żywe trupy”. • Rick budzi się ze śpiączki. Pamięta, że został postrzelony na służbie. Ponieważ nie ma przy nim nikogo bliskiego, postanawia rozejrzeć się po szpitalu. Okazuje się, że tu również jest pusto, chociaż nie do końca. W jednym z pokoi odnajduje bowiem zmarłych, którzy chodzą. Mężczyzna nie rozumie, co się dzieje. Wydostaje się ze szpitala i spotyka żywych ludzi, którzy tłumaczą mu, że nastąpił koniec dotychczasowego świata, że na ziemi są zombie, a wszystko, co do tej pory znał, nie istnieje. Rick udaje się do Atlanty, gdzie spodziewa się znaleźć rodzinę. Tam jednak też są żywe trupy, które atakują go. Mężczyzna cudem uchodzi z życiem, ratuje go Glen – młody Azjata, który prowadzi go do obozu tych, którzy ocaleli. Tam Rick znajduje swoją żonę i syna. Sielanka w obozie nie trwa długo – atakują ich żywe trupy, a ludzie muszą uciekać. Podczas jednego z postojów syn Ricka, Carl, zostaje postrzelony. Chłopaka opatruje Herschel, weterynarz. Na jego farmie zatrzymują się wszyscy ocalali. Dochodzi jednak do kłótni między Rickiem a Herschelem, który wierzy, że zombie to tylko forma przejściowa i za wszelką cenę chce znaleźć lekarstwo na ich „chorobę”. W końcu Rick wraz z resztą muszą opuścić farmę i udać się w dalszą drogę. • Przez większość czasu obserwujemy sytuację z pozycji kogoś, kto stoi obok Ricka. Zdarzają się jednak fragmenty, w którym poznajemy innych bohaterów w różnych sytuacjach. To miła odmiana, chociaż pierwsze skrzypce i tak gra tu ten mało­mias­tecz­kowy­ policjant, który podczas nagrania urasta do rangi bohatera i lidera. • Audiobook jest świetnie zrobiony. To raczej słuchowisko, niż zwykłe nagranie. Każdy bohater ma swój własny głos, którego użyczyli mu zarówno znani aktorzy (Anna Dereszowska, Maria Seweryn, Jacek Rozenek, czy Szymon Bobrowski), ale też nieznani lektorzy. Oprócz tego mamy tu całą plejadę innych dźwięków – od charczenia zombie, po strzały z broni, kroki, szum trawy, czy pisk ptaków. Nawet rozrywanie ciał przez żywe trupy jest tu naśladowane. Co ciekawe, głosy są często o różnym natężeniu, czasem słychać echo, pogłos, czasem są przytłumione – zadbano o to, by brzmiały jak najbardziej realnie. Dlatego w pomieszczeniach, w lesie, czy na podjeździe niemal słychać, jak odbijają się od ścian, rzeczy i wracają nieco zmienione. • Narrator też odegrał świetnie swoją rolę. Nie opisywał co prawda wszystkiego, co zapewne mogliśmy zobaczyć na obrazkach w komiksie, ale o wielu rzeczach informował nas, dzięki czemu łatwiej było się odnaleźć w treści. • Należy też coś powiedzieć o samej strukturze nagrania. Każdy odcinek zawierał opowieść z jednego zeszytu komiksu. Były to około 15 minutowe słuchowiska, które spajała jedna historia. W tle często pojawiały się piosenki, dopasowane do akcji rozgrywającej się akurat w danej części. Na początku i na końcu każdego fragmentu narrator obwieszczał, z czym mamy do czynienia – mówi, która część teraz następuje, albo która się właśnie kończy. Nagranie nie odcinało się zaraz po jego słowach – kończyła je muzyka. Utwory muzyczne pojawiały się w ciągu każdego z zeszytów kilka razy – na początku, na końcu, w trakcie rozważań narratora, albo wypowiedzi bohaterów. Dzięki nim budowano atmosferę grozy, rzewny klimat wspomnień, czy przykrą, a wręcz dołującą, sytuację śmierci. • Wielkim minusem moim zdaniem jest to, że trudno mi było się zorientować do kogo dany głos należy. Na początku nagrania narrator sprytnie przemycał imiona bohaterów, jednak później robił to sporadycznie. Niestety, dla mnie była to męczarnia, gdyż nie wiedziałam, kto z kim się kłóci. A Lori jednak denerwowała mnie tak samo, jak w serialu. • Wielki plus jednak za to, że nieraz byłam zaskakiwana. Oglądałam serial namiętnie, ale nigdy nie miałam w ręku komiksu. Audiobook pokazał mi rzeczy, które w serialu były przedstawione zupełnie inaczej. • Bardzo dobrze słuchało mi się tego nagrania. Było w nim wiele wątków innych, niż w serialu, dlatego nie mogłam nigdy być pewna tego, co się za chwile stanie. Niejednokrotnie dostawałam ciarek, albo uśmiechałam się pod nosem na wspomnienie sceny z ekranu, jednak i tak w zdecydowanej większości wiele rzeczy było dla mnie nowością. • Komu mogę polecić tego audiobooka? Wiem, że sporo osób nie lubi tej formy przyswajania treści. Tym jednak razem musicie, tak właśnie – musicie – posłuchać „Żywych trupów”. To fascynująca przygoda, którą warto przeżyć nie w formie papierowej, a właśnie w formie słuchanej. Efekty, których użyto przy produkcji tego słuchowiska są często zaskakujące, ale ich finalna forma oszałamia. To tak, jakbyście sami znaleźli się w środku walki o przeżycie, a wszędzie wokół was były zombie. Spróbujcie przekonać się na własnej skórze, czy ta forma wam się spodoba. Gwarantuję satysfakcję, nawet jeśli oglądaliście serial.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Clive Staples Lewis urodził się w 1898 roku. Jest znany z serii książek „Opowieści z Narnii”. Czwartą z cyklu jest powieść „Srebrne krzesło”. • Julia Pole jest prześladowana w szkole. Pewnego popołudnia postanawia odreagować i chowa się za gimnazjum. Płacze. W tym stanie spotyka ją Eustachy Scrubb i próbuje pocieszyć. Opowiada jej o swojej przygodzie w Narnii, którą przeżył zeszłego lata ze swoimi kuzynami. Chłopiec wyraża życzenie, by znowu znaleźć się w tej magicznej krainie. Jego marzenie zostaje spełnione i razem z Juliom trafiają do Narnii. Tam Julia otrzymuje zadanie – ma zapamiętać znaki, które dyktuje jej Aslan. Okazuje się, że zaginął książę, następca tronu, syn Kaspiana. Dzieci muszą go odnaleźć. Niestety, nie wypełniają zadań, jakie zlecił im lew i w ten sposób dochodzi do wielu nieporozumień. W końcu jednak zwracają się z pomocą do Błotosmętka, który wędruje z nimi do krainy olbrzymów. Tam spotykają piękną panią w zielonej sukni i towarzyszącego jej czarnego rycerza. Pani zapewnia ich, że olbrzymy mieszkające na szczycie góry ugoszczą ich, jeśli tylko powołają się na nią. Dzieci są przeszczęśliwe, ale Błotosmętek nie jest pewny, czy to dobry pomysł, by ufać kobiecie. W ostateczności jednak ryzykują i znajdują się na zamku. Tam dochodzi do przykrej sytuacji – okazuje się, że olbrzymy chcą ich zjeść i tylko cudem udaje im się uniknąć śmierci. Trafiają do podziemnego królestwa, gdzie rozmawiają z czarnym rycerzem. W nocy mężczyzna zostaje przywiązany do srebrnego krzesła, które ma odnowić czar rzucony na niego przez czarownicę. Okazuje się, że rycerz jest zaginionym księciem Rilianem. Dzieci ratują go i zabijają czarownicę. W ten sposób udaje im się uciec z podziemnej krainy i powracają do Narnii. • Opowieść nawiązuje do poprzednich części cyklu. Mamy tu znanego już Eustachego, Króla Kaspiana i wiele innych postaci, które znamy. Pojawiają się też nowe – sowy, błotowije i inne fantastyczne stwory i mówiące zwierzęta. Nowa jest też Julia Pole, która początkowo nie wierzy w Narnię, wszystkiego się boi, a w końcu powoli zmienia się. Jednak przez znaczną część historii jest samolubna i nieznośna. „Srebrne krzesło” to opowieść o niej, ona jest jej główną bohaterką i to za nią ciągle podążamy. • Książkę poznałam w wersji audiobooka. Szukałam specjalnie tego, gdzie autorami będą Jerzy Zelnik i Agnieszka Grajnert, bo to duet, który polubiłam od pierwszej części. Dzielą się oni swoimi kwestiami w odpowiedni sposób – męskie wypowiada Zelnik, damskie Grajnert. Oboje wykonali kawał dobrej roboty – zmieniali głosy, nadając każdej postaci oryginalne, niepowtarzalne brzmienie. Również styl ich opowieści bardzo przypadł mi do gustu – prowadzili ją w sposób gawędziarski, lekko naiwny, dobrze zwracali się do słuchaczy. Bardzo lubię tę parę, świetnie się ich słucha, a ich praca wcale nie jest łatwa. Nie raz musieli udawać sowy, syczeć, jąkać się, chrząkać… wielki podziw z mojej strony, że potrafili rozeznać się w tych wszystkich dźwiękach i zapamiętać, kto jak mówi. • Jeśli ciągnę plusy to muszę przyznać, że historia toczy się wartko, akcja ciągle się zmienia i ani przez chwilę nie można się nudzić. Bardzo dobrze wykreowaną postacią jest tu Błotosmętk, który jest totalnym pesymistą. Niestety, zabrakło mi tu Eustachego, który był już w Narnii, więc powinien bardziej się udzielać. Julia zdominowała całą opowieść. • Kolejny plus to zwroty do czytelników. Do tej pory nie zwróciłam na to uwagi, ale przy tej części jakoś wybitnie podchwyciłam te fragmenty. Autor nie raz zaczyna coś mówić, by szybko urwać i dodać, że to nie jest odpowiedni moment, by nam o tym opowiadać i zrobi to innym razem. To przyjemny zabieg, bo sprawia wrażenie, że słuchamy prawdziwego opowiadacza bajek, który snuje dla nas opowieść, a nie czyta ją z kartki. • Minusy to dla mnie zdecydowanie krótki wątek tytułowego srebrnego krzesła. Pojawiło się ono raz na chwilę i zaraz potem zostało zniszczone. Owszem, było ono kluczowe w zaczarowaniu Riliana, ale czegoś mi brakowało na jego temat w tej historii. • Ogólnie książka bardzo mi się podobała. Jak zawsze Lewis pokazał, że wykreował spójny świat, w którym wszystko ma znaczenie, a różne wątki przenikają się w różnych momentach, by w końcu wyjść na światło dzienne i pokazać coś w innych barwach. To fajny kawałek młodzieżowej fantastyki, która powinna stać się klasykiem, być czytana od najmłodszych lat i pokazywana w szkole. • Komu mogę polecić książkę? Audiobooka i tak nie posłuchacie, a żałujcie – jest zrobiony na wysokim poziomie, a lektorzy jak zwykle błyszczą. Jeśli chodzi o książkę to historia jest warta zapoznania się z nią z kilku powodów. Pierwszym jest to, że to ciekawa pozycja literacka. Drugim jest zdecydowanie autor. Trzeci to seria, która podbiła setki serc na całym świecie. Kolejnym powodem niech będzie to, że to opowieść o poświęceniu, lojalności, zmianie samego siebie i dojrzewaniu wewnętrznym. To książka o przyjaźni i oddaniu. Wiele rzeczy można z niej wynieść, jeśli tylko się dobrze wsłucha… zaczyta.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Roald Dahl to pisarz, scenarzysta i ekscentryk. Pochodził z Anglii. Jest autorem m.in. „Wiedźm”, czy „Matyldy”. Jedną z jego najbardziej znanych książek jest „Charlie i fabryka czekolady”. • Fabryka Willy’ego Wonki to dochodowe przedsięwzięcie. Produkuje tak wspaniałą czekoladę, że znana jest na całym świecie. Pewnego dnia ogłoszono, że w pięciu czekoladach znajdują się złote bilety, które pozwolą ich znalazcom wejść do fabryki i poznać ją od środka. Jest to o tyle ciekawe, że oprowadzić szczęśliwców ma sam Willy Wonka, którego od dawna nikt nie widział. Zaczyna się szaleństwo czekoladowe. Dzieci i rodzice kupują czekolady na potęgę. Tylko Charlie Bucket jest poszkodowany – jego rodzina jest tak biedna, że stać ich tylko na mały, czekoladowy batonik raz w roku. Akurat niedługo po ogłoszeniu wiadomości o biletach, Charlie ma urodziny. Rodzice dają mu czekoladowy batonik, ale nie ma w nim biletu. Charlie jednak znajduje bilet w innej czekoladce i wraz z dziadkiem wybiera się do fabryki. Tam poznają nie tylko innych szczęśliwców, ale też pana Wonkę, który oprowadza ich po swojej wspaniałej wytwórni czekolady i opowiada o jej niesamowitych pracownikach – karzełkach Umpa-Lumpach. Na różnych etapach wycieczki, w różnych okolicznościach muszą z niej zrezygnować niektóre z dzieci. W końcu zostaje tylko Charlie i jego dziadek. • Historia zaczyna się od krótkiego wyjaśnienia autora. Przyznaje on, że początkowo chciał stworzyć aż piętnastu dziecięcych bohaterów. Zaniechał jednak tego pomysłu i zostało ich pięcioro. Opisuje krótko każdego z nich i przechodzi do opowieści. • Charlie Bucket to chłopiec z biednej rodziny. Ma jednak szczęście – trafia mu się złoty bilet, który spełnia marzenie jego i jego dziadka. Chłopiec jednak wydał mi się nieco nadęty – znalazł pieniądze, za które kupił sobie czekoladę. Wiedział, że jego rodzina głosuje, dziadkowie śpią we czworo w jednym łóżku, a jednak zamiast dać całość matce, część poświęcił na słodycze. Mało tego, często zachowywał się dość naiwnie. Nie można zapominać, że to jednak dziecko, dlatego nie bardzo byłam zaskoczona jego niedorzecznymi nieraz zachowaniami. • Książkę poznałam za pomocą audiobooka. Przyznam, że nie był to dobrze nagrany audiobook. Jacek Kiss jako lektor nie sprawdził się moim zdaniem aż tak dobrze, jak para z „Opowieści z Narnii”. Owszem, zmieniał głos, nawet podśpiewywał z Umpa-Lumpami (muszę przyznać, że ich piosenki to bardzo mocny punkt książki!), ale jego głos nie sprawiał, że miałam dreszcze. Dodatkowo nagranie było podzielone jedynie na 8 części po pół godziny każda, co było dla mnie bardzo męczące w słuchaniu. • Co do akcji to nie rozwijała się ona zbyt wartko. Niekiedy nudziło mnie słuchanie opisów słodyczy, czy maszyn je produkujących. Zdecydowanie za dużo było opisów, za mało akcji i dialogów. Jeśli już, to były to długie monologi Wonki na różne tematy. • Przyznam się – oglądałam film, dopiero teraz wysłuchałam książki. Zmian w filmie jest całkiem sporo, aczkolwiek nie wszystko było bardzo odległe od książki. Moim zdaniem najpierw powinno się zapoznać z jej treścią, bo pokazuje ona zupełnie inny obraz Charliego i pozostałych dzieci, niż było to w filmie. Tam Charlie był poczciwym, dobrym chłopcem. Tu moim zdaniem wcale taki nie był. A i pan Wonka był nieco mnie ekscentryczny w audiobooku. • Wiem, że książka jest omawiana w podstawówce. Mojej siostrze bardzo się podobała, chociaż i tak woli film. Nie jestem pewna, czy wszystko, co w książce jest napisane powinny czytać dzieci – opisy zniknięć kolejnych uczestników wyprawy może nie są dramatyczne, drastyczne i krwawe, ale nie są też całkiem spokojne. Rację mają ci, którzy twierdzą, że pan Dahl był ekscentrykiem. Pokazał to w swoich książkach (w „Wiedźmach” i „Matyldzie” także). • Komu polecam? Jeśli lubicie film Burtona to przy nim zostańcie. Ja sięgnęłam po książkę i w sumie chyba się rozczarowałam. Audiobook był kiepskiej jakości, nie przypadł mi do gustu, męczył mnie. Sama opowieść nie porwała mnie ani na chwilę, nie siedziałam z wypiekami na twarzy i nie czekałam na jej koniec. Jeśli lubicie znać prawdę co do rozbieżności między papierem a filmem, śmiało. Inaczej nie jestem pewna, czy warto.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    George R.R. Martin znany jest ze swojej sagi Pieśń Lodu i Ognia. W 2011 roku dzięki Zyskowi i S-ka wyszła pierwsza część tej serii „Gra o tron”. • Lord Eddard zostaje wybrany królewskim Namiestnikiem. Jego wyjazd poprzedza seria nieprzyjemnych wypadków – jeden z jego synów spada z wieży i traci władzę w nogach, a jego bękart przywdziewa czerń, zostając jednym z braci z Nocnej Straży. Mało tego – najmłodsza córka bije się z następcą tronu i narzeczonym siostry, przez co zabijają ich psy. Nie lepiej jest po jego przybyciu do Królewskiej Przystani – tu Ned dowiaduje się, że jego poprzednik został zamordowany, a jego życie też jest w nieb­ezpi­ecze­ństw­ie. Król jakby zdaje się nie widzieć problemów, które panują w jego państwie, nie wierzy też w wizje, które snuje przyjaciel. Ned jest w kropce – albo będzie udawał, że nic nie widzi, co nie jest zgodne z jego sumieniem, albo podejmie ryzyko, którym może przypłacić życiem swoim i nie tylko swoim. Na domiar złego, jego żona pojmuje brata królowej, przez co wywiązuje się wojna, w której wojska Winterfall, rodzinnego domu Starka, prowadzi jego syn. Gdzieś na poboczu tej całej sytuacji mamy historię Daenerys, której brat wydaje ją za mąż w zamian za obiecane wojska. Chce on przejąć władzę w Siedmiu Królestwach, lecz potrzebuje armi, którą może mu zapewnić tylko związek siostry z silnym wojownikiem khalem Drogo. • Książka jest typowym przykładem fantastyki. Martin stworzył tu własny świat, z wymyślnymi zwierzętami, stworami i postaciami. Nie zapomniał też o starych, dobrych rzeczach jak magiczne drzewa, czy smoki. Cały świat przedstawiony jest tu dość mroczny. Zima budzi w ludziach strach, a nawet najmniejszy ptak może być wrogiem. • Klimat powieści jest dość nietypowy – moim oczom ukazywały się surowe, nieco średniowieczne wioski, dzicy i brudni ludzie, zimna atmosfera i piękne krajobrazy. Bohaterowie są świetne skrojeni – różnorodni wyglądem i charakterem, ciągle się zmieniają, dojrzewają, pokazują różne oblicza. Co interesujące, nie są to tylko starsi, dojrzali osobnicy, ale też dzieci i nastolatkowie. • Książka podzielona jest na rozdziały opisywane przez różne osoby. Zazwyczaj są to członkowie rodziny Starków, ale też Jon Snow, czy Tyrion Lannister. Każdy z nich ma własne cele, do których dąży, ale też inny charakter, co zaznaczono w tych częściach. Nie zawsze postacie te są daleko od siebie, czasem znajdują się w jednym pomieszczeniu, ale opisują różne sytuacje. Trudno niestety wyczuć ile trwa akcja, gdyż zmieniają się jej opowiadający, a z nimi też sceny, nie wspomina się o tym, co dzieje się w tym czasie u innych, lecz gładko przechodzi z miejsca w miejsce, nie patrząc w tył. • Plusy – tło, akcja, postacie. Różnorodność, klimat i nowość są bezapelacyjnymi zaletami powieści. Martin stworzył świat, który pokazuje coś innego, niż to wszystko, co możemy zobaczyć w obecnej popkulturze. No i co ciekawe - na koniec mamy piękna mapę, która ułatwia czytanie. • Minusy – korekta. Brak przecinków, literówki, błędy… Standard. Przy tej grubości książce nie dało się wyczyścić wszystkiego. Oczywiście już standard – nieoddzielenie dialogu od narracji, przejście z wypowiedzi w akapity, lub pomylenie wypowiedzi są tu również spotykane. Poza tym samej historii nie mam nic do zarzucenia. To dobrze skrojona opowieść o wielu wątkach, które się przenikają, i które czyta się z przyjemnością. • Książka wciąga i uzależnia. Niektóre fragmenty są bardziej ciekawe, inne mniej, wiadomo – co kto lubi. Bardzo dobrze skonstruowana, napisana i przede wszystkim wymyślona pozycja, która zdobywa coraz większe grono fanów pobiła również i moje serce. Poza tym okładka serialowa bardziej mi się podoba niż poprzednia propozycja wydawnictwa (z początku XXI wieku, jeszcze przed wejściem serialu i zdobyciem popularności przez książki Martina). Nie mniej uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję, bo to nowe spojrzenie na fantastykę, coś nowego, świeżego. Jak mówi mój znajomy – gdyby Tolkien żył, miałby sporą konkurencję. • Komu polecam? Tym, którzy lubią fantastykę. Nie wierzę, że nie słyszeliście o książce Martina, ale jeśli jeszcze jej nie czytaliście – czas najwyższy. Przekonacie się, że to świetna pozycja, która wciąga, ma w sobie wiele ciekawych wątków, a różnorodność jest porywająca. Bardzo dobrze się czyta, a każdy znajdzie coś dla siebie – politykę, wojny, miłość, zdrady, rodzinne intrygi… Do wyboru, do koloru.
Ostatnio ocenione
1
...
4 5 6
...
57
  • Brzydka królowa
    Gische, Victoria
  • Zapach wanilii
    Łaska, Agnieszka
  • Dziewczyna w rozsypce
    Glasgow, Kathleen
  • Broken silence
    Preston, Natasha
  • Ariel na fali
    Marsham, Liz
  • Marcelinka rusza w Kosmos
    Wiśniewski, Janusz Leon
Należy do grup

Kraków PBP
wojciech
Krystyna
Pabianice MBP
aleksandra.s.1.1.3.9
CheshireCat
izabelasliwinska
kajka24
sowilas
isabelczyta
bookslara
Misieczka
monikam1986
basia.ptasznik
Irulan
Zaczytany-w-Ksiazkach
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo