Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Mam na imię Agnieszka. Jestem absolwentką socjologii i filologii polskiej. Interesuję się mediami, dużo fotografuję, uwielbiam filmy o Jamesie Bondzie.
Od 2012 roku prowadzę bloga recenzenckiego www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com. Książki kocham od zawsze, nauczyła mnie tego moja mama. To ona pokazała mi, że czytanie może być przyjemnością. Od niej też wzięła się u mnie pasja do gromadzenia lektur. Mama od młodości kupowała kolejne tomy, dzięki czemu w moim domu zawsze były książki. Dziś ja uzupełniam domową biblioteczkę, a mama mi kibicuje. Zawsze sprawdza, co ciekawego przyniósł mi listonosz.
Uważam, że każda książka ma w sobie coś dobrego. Staram się to pokazać w moich recenzjach.
Czytam różne lektury - dla dzieci, fantastykę, obyczaje, kryminały, reportaże... Nie jestem wybredna, interesuje mnie wszystko. Uwielbiam poznawać nowych autorów. Przyznaję się bez bicia, że kocham piękne okładki, a w autobusach zerkam na tytuły, które czytają inni.
-
Monika Ptak to kobieta, która przedstawia czytelnikowi coś, co do tej pory było mało znane – medycynę naturalną, która może zmienić życie każdego z nas. • Wydana w 2012 roku książka „Ajurweda. Medycyna indyjska. Tysiącletnia tradycja gwarancjątwojego zdrowia” to zarówno poradnik jak i podręcznik medycyny. Pierwsze dwa rozdziały opowiadają o tym czym jest ajurweda, jakie są jej podłoża naukowe i filozoficzne a także o tym jak rozumieć pojęcia związane z tym zjawiskiem. Wymieniono tu ważne teksty medyczne, które stały się podstawą ajurwedy. W kolejnych rozdziałach pokazane jest to jak człowiek choruje. Okazuje się, że ciało, które czuje się fizycznie dobrze, wcale nie musi być zdrowe. Proces powstawania choroby to wiele złożonych czynników, które można zaobserwować na zewnętrznych zmianach ciała – po obejrzeniu języka, czy płytki paznokcia. Takie oglądanie swojego ciała jest pomocne, by zapobiegać chorobie. Oprócz tego o kondycji naszego ciała może nas poinformować nawet wygląd naszego oka czy ust. Książka zawiera też podpowiedzi, jak można samemu uleczyć chorobę. Dobrym sposobem jest dopasowanie diety, sposobu życia i zachowań do swojej bioenergii. Ostatni rozdział poświęcony jest różnego rodzaju dolegliwością, które można zawalczyć przy pomocy ajurwedy (a dokładnie doprowadzić organizm do równowagi, czyli zdrowia). • Książka bogata jest w tabele i rysunki. Są one bardzo dokładne i obszerne. Pomagają zobrazować to, co autorka chciała przekazać czytelnikowi, jak również zbierają ogól informacji w jedno miejsce. Ułatwia to czytanie – w razie potrzeby można wrócić do interesującego nas fragmentu i przypomnieć sobie najważniejsze rzeczy. Jeśli tabela dotyczy jedzenia, to zawiera nie tylko jego plusy, ale również minusy, podzielona jest według bioenergii (doszy) – pitta, wata, kapha. Dzięki temu każdy może odnaleźć to, czego akurat potrzebuje. • Książka podzielona jest na sześć części. Każda część posiada rozdziały, wyszczególnione w tekście dużymi literami, podrozdziały natomiast wyróżniono kapitalikami. • Poradnik ten jest napisany bardzo prostym językiem. Widać, że autorka ma wiedzę na temat, w którym się wypowiada i chce ją przekazać czytelnikowi tak, by zrozumiał jak najwięcej. Najtrudniejszy jest rozdział pierwszy, który traktuje o podstawach ajurwedy. Bez niego jednak nie można przejść dalej, bo nie zrozumiemy nic co dalej opublikowane. • Większość rzeczy, które w języku polskim mają swoje odpowiedniki zostało przetłumaczone. Wyrazy źródłowe, czyli w tym wypadku indyjskie, zaznaczono w nawiasach kursywą. W tym tkwi też pewien minus – czasem brak konsekwencji w tym oznaczeniu. Niektóre wyrazy nie są zaznaczone kursywą, co może nie jest błędem, ale nie wygląda estetycznie i powinno być to moim zdaniem poprawione. Nie przeszkadza to w odbiorze ogółu. • Moim zdaniem książka jest ciekawa i pouczająca. Sama sprawdziłam na sobie, że organizm wcale nie musi czuć się źle, by chorować, dlatego w stu procentach wierzę autorce. Nie mogę zresztą kwestionować jej wiedzy – po tym jak przedstawiła ajurwedę widać, że zna się na rzeczy. Książka napisana została z pasją, co czuć na każdej stronie. Dodatkowo tabele i rysunki są miłym zaskoczeniem, a przy okazji wielkim ułatwieniem. • Komu mogę polecić książkę Moniki Ptak? Osobą otwartym na świat, interesującym się innymi kulturami i nowościami – bo ajurweda jest nowością w realiach polskich. Jeśli jednak interesujesz się własnym zdrowiem i nie bagatelizujesz sygnałów, które wysyła do ciebie twój organizm, powinieneś sięgnąć po tę książkę.
-
Monika Ptak to kobieta, która przedstawia czytelnikowi coś, co do tej pory było mało znane – medycynę naturalną, która może zmienić życie każdego z nas. • Wydana w 2012 roku książka „Ajurweda. Medycyna indyjska. Tysiącletnia tradycja gwarancjątwojego zdrowia” to zarówno poradnik jak i podręcznik medycyny. Pierwsze dwa rozdziały opowiadają o tym czym jest ajurweda, jakie są jej podłoża naukowe i filozoficzne a także o tym jak rozumieć pojęcia związane z tym zjawiskiem. Wymieniono tu ważne teksty medyczne, które stały się podstawą ajurwedy. W kolejnych rozdziałach pokazane jest to jak człowiek choruje. Okazuje się, że ciało, które czuje się fizycznie dobrze, wcale nie musi być zdrowe. Proces powstawania choroby to wiele złożonych czynników, które można zaobserwować na zewnętrznych zmianach ciała – po obejrzeniu języka, czy płytki paznokcia. Takie oglądanie swojego ciała jest pomocne, by zapobiegać chorobie. Oprócz tego o kondycji naszego ciała może nas poinformować nawet wygląd naszego oka czy ust. Książka zawiera też podpowiedzi, jak można samemu uleczyć chorobę. Dobrym sposobem jest dopasowanie diety, sposobu życia i zachowań do swojej bioenergii. Ostatni rozdział poświęcony jest różnego rodzaju dolegliwością, które można zawalczyć przy pomocy ajurwedy (a dokładnie doprowadzić organizm do równowagi, czyli zdrowia). • Książka bogata jest w tabele i rysunki. Są one bardzo dokładne i obszerne. Pomagają zobrazować to, co autorka chciała przekazać czytelnikowi, jak również zbierają ogól informacji w jedno miejsce. Ułatwia to czytanie – w razie potrzeby można wrócić do interesującego nas fragmentu i przypomnieć sobie najważniejsze rzeczy. Jeśli tabela dotyczy jedzenia, to zawiera nie tylko jego plusy, ale również minusy, podzielona jest według bioenergii (doszy) – pitta, wata, kapha. Dzięki temu każdy może odnaleźć to, czego akurat potrzebuje. • Książka podzielona jest na sześć części. Każda część posiada rozdziały, wyszczególnione w tekście dużymi literami, podrozdziały natomiast wyróżniono kapitalikami. • Poradnik ten jest napisany bardzo prostym językiem. Widać, że autorka ma wiedzę na temat, w którym się wypowiada i chce ją przekazać czytelnikowi tak, by zrozumiał jak najwięcej. Najtrudniejszy jest rozdział pierwszy, który traktuje o podstawach ajurwedy. Bez niego jednak nie można przejść dalej, bo nie zrozumiemy nic co dalej opublikowane. • Większość rzeczy, które w języku polskim mają swoje odpowiedniki zostało przetłumaczone. Wyrazy źródłowe, czyli w tym wypadku indyjskie, zaznaczono w nawiasach kursywą. W tym tkwi też pewien minus – czasem brak konsekwencji w tym oznaczeniu. Niektóre wyrazy nie są zaznaczone kursywą, co może nie jest błędem, ale nie wygląda estetycznie i powinno być to moim zdaniem poprawione. Nie przeszkadza to w odbiorze ogółu. • Moim zdaniem książka jest ciekawa i pouczająca. Sama sprawdziłam na sobie, że organizm wcale nie musi czuć się źle, by chorować, dlatego w stu procentach wierzę autorce. Nie mogę zresztą kwestionować jej wiedzy – po tym jak przedstawiła ajurwedę widać, że zna się na rzeczy. Książka napisana została z pasją, co czuć na każdej stronie. Dodatkowo tabele i rysunki są miłym zaskoczeniem, a przy okazji wielkim ułatwieniem. • Komu mogę polecić książkę Moniki Ptak? Osobą otwartym na świat, interesującym się innymi kulturami i nowościami – bo ajurweda jest nowością w realiach polskich. Jeśli jednak interesujesz się własnym zdrowiem i nie bagatelizujesz sygnałów, które wysyła do ciebie twój organizm, powinieneś sięgnąć po tę książkę.
-
Urodzony w XVI wieku poeta był znany z wielu rzeczy – z twórczości literackiej, znajomości z najważniejszymi osobami w państwie a nawet z zainteresowania wojskowością. Jan Kochanowski tworzył głównie pieśni, fraszki i treny. Mniej znany jest z tragedii, a to on jest jej ojcem w Polsce. • Wydana pierwszy raz w 1578 roku „Odprawa posłów greckich” była prezentem ślubnym dla Jana Zamoyskiego. • Dramat nawiązuje do treści mitu o wojnie trojańskiej. Zaczyna się od rozmowy Antenora i Parysa (zwanego też Aleksandrem) o porwaniu Heleny. Sprawa jest gorąca, ponieważ grecy wysłali swoich posłów, którzy mają sprowadzić Helenę z powrotem do męża. Parys przekupuje posłów, by stanęli po jego stronie. Antenor jako jedyny zdaje sobie sprawę z tego, że wszystko i tak jest przesądzone, a piękna kobieta jest tylko ogniwem zapalnym do wojny. Priam, król Troi, nie chce decydować o losie swojego królestwa i zrzuca całą odpowiedzialność na radę miejską. O ich decyzji dowiadujemy się ze sceny, gdzie Helena rozmawia z jednym z posłów. Walka jest nieunikniona. • Utwór jest krótki, napisany ciężkim językiem, gdzie często widzimy wyrazy obce, które wyszły już z mowy. Poza tym pisownia niektórych z nich jest inna niż obecnie (np. dla tego). Nawiązania do antyku są wyraźne – mamy tu postacie znane z dawnych czasów (Priam, Parys, Kasandra), a także sama tematyka utworu jest antyczna. Zachowana jest również zasada trzech jedności – miejsca, czasu i akcji. • Kochanowski nawiązuje do Rzeczpospolitej. Mamy tu radę miejską, która przypomina obrady sejmowe, ograniczenie roli władcy na rzecz posłów, a również posłańców obcego państwa. • Dramat posiada didaskalia i chór. Brak tu jednak jednoznaczniej postaci tragicznej. Moim zdaniem może to być sama Troja – czy Priam odda Helenę posłom, czy nie, najazd jest nieunikniony. W moim wydaniu nie ma jednak podziału na akty i sceny. Nie jestem pewna, czy jest to jednak cecha każdego wydania tego dzieła. • Moim zdaniem tekst jest trudny i przekombinowany. Pomysł był świetny – dopisać scenę, której oficjalnie Homer nie zawarł, zaledwie o niej wspomniał. Kochanowski chciał pokazać kunszt swojego zaplecza literackiego i na pewno mu się to udało. Jednak jeśli chodzi o przedstawienie tego dramatu na scenie nie mogę sobie go wyobrazić. Najdłuższą kwestią jest monolog posła, który streszcza Helenie treść obrad rady. Jest to wielki minus tego dzieła – Kochanowski chyba nie miał pomysłu jak tę scenę rozpisać, więc użył czegoś, co sprawdzać się będzie dopiero w romantyzmie. • Dramat nie podobał mi się. Język był ciężki, a połączenie wojny trojańskiej i Polski mocno naciągane. • Komu mogę polecić „Odprawę posłów greckich”? Wydaje mi się, że czytelnikom ciekawym i wytrwałym. Tym, którym nie straszny dawny język a także tym, którzy chcą poznać coś nowego. Ja sama nie jestem oczarowana, ale cieszę się, że poznałam pierwszy polski dramat.
-
Pierwszym autorem, który wspomniał o Czerwonym Kapturku był Charles Perrault. To on opisał postać, która znana była z podań ludowych. Potem o Kapturku pisali też Bracia Grimm. Jednak w wersji książkowej znana jest ona już od 1697 roku. • Audiobook „Czerwony Kapturek” zaczyna się od przedstawienia skąd wzięła się ta dziwna nazwa. Okazuje się, że był to pseudonim nadany dziewczynce przez jej mamę. Wzięło się to z kubraczka, który dziecko dostało od babci. Mama i dziewczynka odwiedzały babcię co dwa dni, lecz pewnego razu mama uderzyła się w nogę i nie mogła uczestniczyć w wyprawie. Czerwony Kapturek zaproponowała, że sama zaniesie babci obiad i po licznych namowach uzyskała zgodę swojej rodzicielki. Otrzymawszy wiele cennych porad wyruszyła w drogę. Niestety już niedługo po wyjściu spotkała wilka, który zaczął namawiać ją na rozmowę. W końcu podstępem wyciągnął od niej adres babci a samą dziewczynkę wysłał na łąkę po kwiaty dla niej. Niepodejrzewająca niczego staruszka otworzyła drzwi wilkowi i została pożarta. To samo spotkało Kapturka. Na szczęście uratował ich pan Leśniczy, którego zaniepokoiło głośne chrapanie dochodzące z chatki staruszki. • Lektorka, zdaje się opowiadać historię grupce dzieci. Zwraca się ona do słuchacza w liczbie mnogiej, wtrąca swoje komentarze, odchodząc od podstawowej historii. Wielkim minusem jest usilne staranie się, by opowiadanie było teatralne. Poza tym negatywnie odebrałam stwierdzenia typu: „niemądry Kapturek, nie posłuchał mamy”. Zakończenie opowieści również mi nie pasuje – wilk nie dostał nauczki, a został zamknięty w klatce koło chatki pana Leśniczego, gdzie „będą mogły oglądać go wycieczki przedszkolaków”. Najgorszy fragment nagrania to ten, w którym wilk dobiega do domku babci – lektorka dodaje wtedy komentarz „powiem wszystko szybko, bo sama się boję”. Następne wydarzenia opowiedziane są jednym tchem, co przeszkadza w odbiorze. I niestety, słynna kwestia o wielkich uszach, oczach i zębach jest niemal pominięta i skrócona do jednego pytania o futro. • Cała bajka mało przypomina tę, którą znałam z czasów dzieciństwa. Być może jest to odświeżoną wersja starego opowiadania, ale jednak zbyt dużo nowości wychodzi w tym wypadku na minus. • Oprócz głosu lektorki możemy w nagraniu usłyszeć dodatki dźwiękowe, jak skrzypienie drzwi czy śpiew ptaków. Jest to bardzo ciekawe urozmaicenie. Reszta tekstu opowiedziana jest z emocjami, ale głosy postaci nie różnią się od siebie na tyle, by ktoś kto nie zna tej bajki mógł rozróżnić kto co mówi. • Moim zdaniem tradycyjna opowieść została zniszczona w tej wersji. Nowoczesność i innowacja całkowicie przygniotły historię o nieposłuszeństwie i miłości w rodzinie. Wilka dla mnie jest symbolem zła, które i tak nas dopadnie, a także alegorią sprytu i podstępu. Czerwony Kapturek natomiast zawsze był dla mnie przykładem młodości, naiwności i ufności. Tym razem jednak mamy opowieść o głupiutkiej dziewczynce, która tak naprawdę zasłużyła na swój los. • Komu mogę polecić audiobooka? Chyba tylko tym, którym podstawowa wersja się nie podobała i chcieliby posłuchać jej nowej aranżacji.
-
Urodzony w 1898 roku autor był nie tylko znakomitym pisarzem, ale również historykiem, filozofem i teoretykiem. Na pewno te zainteresowania pomogły mu w pisaniu „Opowieści z Narnii”. C.S. Lewis tworzył fantastykę młodzieżową, którą od jakiegoś czasu możemy również oglądać na srebrnym ekranie. • Napisana w 1950 roku książka „Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa” to początek wspaniałej serii przygód czwórki rodzeństwa i ich przyjaciół. Ja jednak miałam okazję wysłuchać tej powieści na audiobooku. • Historia opowiada o czwórce rodzeństwa: Piotrze, Zuzannie, Edmundzie i Łucji. Udają się oni na wieś, do starszego profesora, gdyż Londyn bombardowany jest przez wrogie wojska. Tu mają czuć się bezpiecznie. Wielki dom i brzydka pogoda są dobrym pretekstem na różnego rodzaju zabawy. Pewnego dnia Łucja wchodzi do starej szafy, gdzie odkrywa tajemniczą krainę, w której żyją fauny, krasnoludy i gadające zwierzęta. Panuje tam wieczna zima i strach przed Czarownicą. Jednak pojawienie się dziecka w Narnii daje nadzieję, że lepsze czasy. Gdy dziewczynka wraca do świata ludzi, bracia i siostra nie wierzą w jej opowieść. Jednak już niedługo po tym zdarzeniu jej brat, Edmund zawitał do tej niesamowitej krainy, lecz zaprzeczał temu, gdyż tak poleciał mu spotkana tam osoba. W końcu cała czwórka przechodzi przez szafę do Narnii i przeżywa tam liczne przygody, niekiedy dziwne, innym razem niebezpieczne. • Opowieść ta należy do fantastyki. Jest to typowo młodzieżowa powieść, o ciekawie zbudowanym napięciu. Nie jest przesadzona – nie ma tu ani przelewu krwi, ani zbyt wielu niesamowitych postaci. Niestety główni bohaterowie są moim zdaniem słabo zbudowani – sztuczni, naiwni, zbyt dziecinni by brać udział w bitwach i przeżyć w ciężkich czasach, mając oparcie tylko w rodzinie. • Najmocniejszą stroną audiobooka byli zdecydowanie lektorzy. Książkę czytają Agnieszka Grajnert i Jerzy Zelnik. Początkowo trudno było mi się przyzwyczaić, że nie tylko w dialogach słychać panią Grajnert, ale również w narracji. Jednak pan Zelnik cudownie zmienia intonacje głosu, łatwo dzięki niemu można było odróżnić kto w tej chwili się wypowiada. Bardzo ciekawy pomysł. • Powieść bardzo mi się podobała. Jest napisana prostym, zrozumiałym językiem, lektorzy mówią wyraźnie i z emocjami. Wczuwają się w swoje role. Najmocniejszym punktem jest tu na pewno postać Aslana, która została napisana wręcz wzrocowo. Mniej podobają mi się główni, ludzcy bohaterowie. Nawet na końcu książki, gdy poznajemy ich jako dorosłych mówią dość sztucznie i są wyidealizowani. • Powieść składa się z 17 rozdziałów. Na początku mamy wstęp z dedykacją od autora dla jego córki chrzestnej. Rozdział ten jest tak intymny, że aż źle czułam się go słuchając. Jakby przeczytała nie swój list. • Komu mogę polecić powieść? Tym, którzy znają ją tylko z ekranu. To fantastyczna przygoda, którą warto poznać też od strony literackiej. Poza tym audiobook jest na pewno ciekawym pomysłem dla każdego zabieganego i zapracowanego miłośnika fantastyki i lekkich powieści. Krótkie, osiemnastominutowe nagrania są idealne do autobusu czy pociągu. Sama opowieść jest interesująca. Polecam.