Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
na_czyta
Najnowsze recenzje
1
...
33 34 35
...
45
  • [awatar]
    na_czyta
    To według mnie najlepsza powieść Bussiego. Przeważyła tu dobrze rozpisana historia z Korsyką w tle, wciągająca zagadką i czysty podział akcji na czasy obecne i retrospekcje. Tego co najbardziej razi mnie u francuskiego pisarza czyli -okropnie naciąganej fabuły - było tu zadziwiająco mało i jakby przymknąć oko na zakończenie rodem z taniego thrilleru z tvp2 to jest na prawdę dobra książka. Nie tylko wciąga ale całą sobą zaprasza do odwiedzenia korsykańskich wybrzeży.
  • [awatar]
    na_czyta
    Tak naprawdę dałabym tej książce pół gwiazdki wyżej gdyby się dało, bo jak dla mnie historia była lepsza niż w poprzedniej pozycji "Ofiara Losu" JEDNAK... No właśnie, nie wiem czy to kwestia zmęczenia Panią Camillą czy po prostu pierwsze części serii miały w sobie więcej magii ale im dalej, tym losy głównych bohaterów stają się tak irytujące, że aż momentami śmieszne. Główny wątek (ciekawy i dobrze zbudowany) jest nie raz przyćmiewany przez setną ciążę opisywaną w tej książce. Idealnie ktoś to opisał poniżej - czy na prawdę w szwedzkim miasteczku nie odkryli jeszcze antykoncepcji? Kluczowa historia tej części zasługuje jednak na pochwałę. Powrót do czasów II wojny światowej i zakopane głęboko tajemnice wciągają czytelnika strona po stronie. A na zakończenie zostawiają wielki żal i smutek, że niektórzy nie zdążyli dostać za życia należytych im odpowiedzi. Odeszli więc z tego świata z niewiedzą, że jedno zdarzenie całkowicie zmieniło tor ich losu.
  • [awatar]
    na_czyta
    Zanim przejdę do mojej recenzji- małe ostrzeżenie - TO NIE JEST KRYMINAŁ. Jeżeli po przeczytaniu trochę mylącego opisu książki wciąż spodziewacie sie thrilera z zagadką, to muszę wyprowadzić was z błędu. To powieść psychologiczno-obyczajowa, nasiąknięta emocjami z małą historią kryminalną gdzieś tam w tle, na końcowych kartkach książki. Przez większość stron nasuwała mi się myśl, że ten tekst jest jak połączenie powieści Małgorzaty Wardy i książki "Ulga" Natalii Fiedorczuk. Jednak zagłebiając się dalej autorka pozostawiała w mojej głowie powyższe nazwiska daleko w tyle. • Tak, ta książka rozbiła mnie na kawałeczki. • Roztrzaskała wszystko to, co było we mnie głęboko ukryte a może nawet nigdy nie odkryte. Ponowne tak- to jest bardzo subiektywna recenzja, bowiem zdaję sobie sprawę, że ta książka poruszyła dokładnie te klawisze, które powstały we mnie pod względem osobistych doświadczeń/przekonań/emocji. • Zaczęło się niewinnie - sięgnęłam po tę pozycję jak wielu innych - żeby poczytać nowy kryminał, coś w przerwie między Chmielarzem a Lackberg. Po pierwszych stronach, chciałam szybko zatrzasnąć książkę widząc, że to nie to czego szukałam. A wręcz odwrotnie - na obyczajówkę pokroju "Ulgi" która wiem, że przyniesie tylko smutek i irytację bohaterami nie miałam na pewno ochoty. Jednak nagle w tekście pojawiły się znajome nazwy niszowych holenderskich miasteczek, w których miałam okazję być dzięki gościnności mojej rodziny. To mnie zaintrygowało. Brnęłam dalej strona po stronie, coraz bardziej widząc, że to się dla mnie źle skończy, że nie uniknę zadumy o życiu na którą obecnie nie miałam ochoty. A może po prostu się jej bałam? Historia toczyła się dalej, a mi wystarczyły 2 dni żeby dojść do ostatniej kartki, zaś autorce wystarczyło te pareset stron by wyrzucić ze mnie taki wachlarz emocji. Po raz pierwszy odkąd tylko pamiętam nie potępiłam u kogoś zdrady. A moje stanowisko w tej sprawie jest dosyć stanowcze, nawet gdy partner zawinia - to czas na rostanie,nie na zdradę. Tu nie było nawet wielkiej winy, a jednak ku zaskoczeniu samej siebie - nie potępiłam opisywanej osoby. Ja ją zrozumiałam. • Rozumiałam każdy jeden skrawek jej osoby, jej drobnych postepowań pomiędzy główną akcją, jej fascynację, jej smutek, jej wybory. Boję się co pokazała mi ta książka o sobie samej. Może po prostu odkopała zabliźnione rany (a jak to autorka pięknie ujeła czas nie leczy ran, on je po prostu dezynfekuje), może obudziła we mnie pustą wiarę w uczucia które kiedyś myślałam, że wystepują w dorosłym życiu - jednak los szybko ustawił mnie do pionu spychając te emocje w ciemne i zakurzone zakamarki. Może to poprostu mistrzowskie zbudowanie postaci a może przeciętna książka o rzeczach, które podziałaly na mnie jak magnes moich zatartych lęków, uczuć i wyobrażeń. Przypominając sobie, że sięgnęłam po tą pozycję oczekując kryminału zdaję sobie sprawę, że tu zupełnie nie chodziło o motyw zagadki, który przy okazji był tak na prawdę bardzo naciągany, wręcz przerysowany. Jednak i on był po coś. Nie dlatego, żeby uznać jak niedorzeczna była ów akcja, ale po to by skonforntować zbudowane emocje z sytuacją wychodzącą poza ramy normalnego życia. • Skończyłam czytać tą powieść godzinę temu i wciąż tak wiele odczuć chciałabym tu przelać, zbierając rozsypane dookoła kawałeczki samej siebie. Nie umiem powiedzieć czy przeczytanie tej pozycji było dla mnie dobre czy też lepiej było pozostać w szczelnie budowanym, solidnym schronieniu pełnym racjonalizmu i trzymaniu na wodzy niektórych odczuć. Bo przecież takie jest życie, nie można czuć bardziej, szybciej, więcej, prawda? Wtedy narażamy się na nieuchronne zderzenie z rzeczywistością i bólem. Trzeba nauczyć się norm które odkrywamy wraz z dorosłym życiem, pierwszymi związkami i swoimi reakcjami na rozczarowania wynikające z konfrontacji naszych wyobrażeń z młodości z codziennością. Pani Dominika rozbiła mój mur robiąc w nim dziury na to o czym starałam się nie pamiętać, a czego kiedyś tak bardzo przecież pragnęłam. Kończąc moją chyba najbardziej osobistą opinię, chce zaznaczyć, że nigdy nie sądziłam, że ta książka tak mnie poruszy, ani też, że jestem w stanie dać jej 10gwiazdek. Jeżeli by się zastanowić to można w tej powieści wypunktowac niespójność akcji, kiepski motyw kryminalny czy nierealne problemy mężatki. Jednak ja widzę tu o wiele więcej. Widzę te paczki zużytych husteczek obok mnie i to, że wiem, że będę musiała teraz stawić czoła temu co jest do przetrawienia. Mam nadzieję, że wyciagne z tego doświadczenia konstruktywną naukę o samej sobie, oraz...że będę mięc w życiu osoby, z którymi głeboko będę wierzyć, że kiedyś będziemy deszczem.
  • [awatar]
    na_czyta
    To kolejna po "Małym Księciu" książka, której nie docenia się za małolata a czytana kilkanaście lat później sprawia, że ze zaczynamy dostrzegać co tak na prawdę jest w życiu ważne. A może po prostu coś nam o tym przypomina. Historia Oskara zmagającego się że śmiertelną chorobą i piszącego codziennie listy do Boga jest krótką i z pozoru obyczajową powieścią, jednak patrząc głebiej widzimy obrazy i słowa obok których nie możemy przejść obojętnie. Mimo, że w moim sercu drogę życiową wciąż wytycza Mały Książę, to myślę, że Oskar i Pani Róża bezapelacyjnie zasługują na 10/10
  • [awatar]
    na_czyta
    Powiem krótko - środek książki nie jest już tak udany jak jej okładka. Pan Hanks jest genialnym aktorem, ale z pisaniem mu chyba jednak nie po drodze. Koncepcja kilkunastu krótkich historii o codzienności z Nowym Jorkiem w tle jest zachęcająca. Czytając pierwsze stony książki trąci trochę Etgarem Keretem (na plus+), trochę "Dzikimi historiami" (bardzo na plus+) ale...na tych wrażeniach się kończy. Jak dobiegamy do zakończenia pierwszej opowiastki wiemy już, że ani nie będzie na końcu żadnego 'wow', ani morału ani na pewno niczego co wciśnie nas w fotel robiąc nam mindf.ck życia. Szkoda, bo czytanie historii typu -wyszłam z domu, kupiłam chleb, wróciłam do domu i włączyłam telewizor - nie jest zbyt odkrywcze. Może dla wielkiego aktora to coś zakrawającego o raj, ale nawet jeżeli wdrożymy tu filozofię i dopatrzymy się intencji Hanksa o wyłapywaniu subtelnych myśli czy zachowań - dalej będzie wiać brakiem głębszego sensu. I motyw maszyny do pisania mający na celu spajać książkę wcale w tym nie pomoże. Osobiście wyłapałam tam jedną historię dla siebie do której pewnie jeszcze wrócę (o dziewczynie kupującej maszynę) i nic poza tym. Główny motyw 4ki przyjaciół który pojawia się aż w trzech opowieściach jest tak irytujący i bezsensowny, że na prawdę zastanawiałam się tylko "pocopocopoco?!". Żałuję Tom, ale 6/10 i to głownie za ładną okładkę, dobre wydanie i jeden rozdział powieści.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
41
  • Zatruty ogród
    Marwood, Alex
  • Herbatka z arszenikiem
    Stevens, Robin
  • Zbrodnia nie przystoi damie
    Stevens, Robin
  • Pozornie bez winy
    Medyńska, Paulina
  • Głód
    Gay, Roxane
  • Śmierć na Zanzibarze
    Gacek, Katarzyna
Należy do grup

Ostrzeszów BPMiG
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo