Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Najnowsza powieść Papużanki to saga rodzinna. Jest książką o poszukiwaniu miłości oraz śmierci, która stanowi jej kres. Główną jej bohaterką jest nieco zdziwaczała i kompletnie egocentryczna babcia Krystyna. Poznajemy ją dzięki wspomnieniom jej dzieci i wnuków, bo szanowna Krystyna na złość absolutnie wszystkim swym bliskim i całemu otaczającemu ją światu postanowiła zwyczajnie umrzeć. Ot tak na starość, prostacko. Pozostawia po sobie pewne sekrety, przemilczane historie i liczne nieporozumienia. Obecnie jej bliscy, a w zasadzie przede wszystkim wnuki sięgają pamięcią wstecz i zaczynają analizować przeżyte wspólnie z babcią Krystyną życie, by móc w końcu znaleźć odpowiedzi na całe mnóstwo nurtujących ich pytań, których Krystynie nie można było zadać albo zadanie ich i oczekiwanie na odpowiedź okazało się bezskuteczne. I tak na podstawie tych "porozrzucanych" nieco przez autorkę wspomnień i rozmów kilku pokoleń ludzi poznajemy historię tej niezwykłej rodziny. Rodziny z całym ogromem trudności, nieznoszącą porażek, próbującą rozwikłać zagadkę związaną z pochodzeniem i losami swych przodków. Bo to, że śmierć do nas od czasu do czasu przychodzi i "wprowadza" pewne zmiany, to jeszcze tak naprawdę żaden koniec. Śmierć może dać początek nowej miłości, po której i tak ponownie wróci, bo wraca nieustannie. • Zośka Papużanka jest dla mnie absolutną mistrzynią słowa pisanego. Jej powieści są przesycone niesamowitymi metaforami. Jej styl pisania, powabny język, liryczny, aczkolwiek absolutnie nietrudny w odbiorze i intrpretacji jest czymś naprawdę wpsaniałym. Czytasz, fascynujesz się i nie możesz się oderwać. A gdy przychodzi ten czas by rozstać się z lekturą ogarnia Cię czarna rozpacz, że to już KONIEC. Może się on jednak okazać ŻADEN, bo powieści Zośki są tymi, do któych warto od czasu do czasu wrócić. No i do tego ta okładka. Wspaniała, pełna magii, intrygująca i urzekająca zarazem. Polecam absolutnie wszystim ten świetny tytuł. Uwielbiam!!!
-
Gdzieś w Tokio, w piwnicy znajduje się kawiarnia bez okien. Jest to niepowtarzalne miejsce zwane Funiculi Funicula. To tutaj stoi krzesło, za pomocą którego można przenieść się w czasie, a nawet w przyszłość. Warunków do spełnienia jest kilka: po pierwsze, w przeszłości można spotkać się jedynie z osobami, które odwiedziły tą konkretną kawiarnię. Po drugie, w żaden sposób dzięki temu zabiegowi nie da się zmienić teraźniejszości ani odwrócić tego co już się wydarzyło. Odbywając „podróż w czasie” pod żadnym pozorem nie można schodzić z tego konkretnego krzesła. I ostatnia najważniejsza ze wszystkich zasad. Aby wrócić ponownie do teraźniejszości należy dopić kawę, zanim wystygnie • „Zanim wystygnie kawa” to krótka opowieść o kilku bohaterach, których losy się ze sobą łączą w spójną całość. Jedną z nich jest Kohtake, która ma zamiar powrócić do czasów sprzed utraty pamięci przez jej męża Fusagiego. Dzięki temu zmienia swoje nastawieni, co do jego choroby i ma dalej zamiar przy nim trwać jako małżonka, a nie wyłącznie pielęgniarka. Fumiko wraca do przeszłości nieodległej, by skonfrontować się ze swoim ukochanym Gozo. Chce powiedzieć mu to, czego wtedy nie zdołała z siebie wyksztusić, a co może w przyszłości zadecydować o jego powrocie. Z kolei Hirai chce poznać marzenie swojej przed momentem utraconej siostry. Powrót w przeszłość sprawia, że pod wpływem nagłego impulsu podejmuje nieodwracalne w skutkach decyzje i udaje jej się pojednać z wcześniej skonfliktowaną rodziną. Jako jedyna do przyszłości postanawia przenieść się Kei, by poznać swoją jeszcze nienarodzoną córkę Miki i zwyczajnie przeprosić ją za swoją nieobecność. Jaki więc sens ma siadanie na tym kawiarnianym meblu? Krzesło to daje ludziom siłę i pomaga zmierzyć się z własnymi trudnościami, dzięki czemu mogą je przezwyciężyć. Poza tym potrafi odmienić ludzkie serce, nadając tym samym ich istnieniu nowy sens. • Toshikazu Kawaguchi stworzył historię o charakterze filozoficzno – fantastyczno – obyczajowym. Czyta się ją niezwykle lekko, mimo nieco przytłaczających sytuacji jej głównych bohaterów. Zawarty w niej realizm magiczny jest urzekający. Całkiem dobra, krótka lektura. W sam raz na oderwanie się choć na chwilę od trudów codzienności. Ma w sobie to coś, dzięki czemu trudno będzie o niej zapomnieć.
-
„Miasto w chmurach” to powieść o nieco utopijnym charakterze. • Jej akcja rozgrywa się w trzech płaszczyznach czasowych. Główna część opowieści toczy się w czasach nam współczesnych w pewnej bibliotece w Idaho. Młodzież przygotowuje się pod okiem weterana wojennego Zena do wystawienia swego spektaklu teatralnego, który powstał na bazie starożytnego tekstu o niejakim Aetonie. Celem Aetona było dostanie się do niebiańskiego, utopijnego miasta. Miał on zamiar niczym uskrzydlony ptak wznieś się ponad obłoki, by do niego trafić. I tu pojawia się postać Seymura, nastolatka który w obronie osobistych, proekologicznych niejako idei w momencie trwającej próby generalnej przedstawienia decyduje się na podłożenie bomby w miejskiej bibliotece. Zeno ryzykując własnym życiem podejmuje próbę udaremnienia tego zamachu. • Następnie udajemy się do roku 1453, w którym na tle trwającego oblężenia Konstantynopola obserwujemy losy Omeir’a i Anny. Bohaterowie Ci pod osłoną nocy ratują z oblężonego miasta bezcenne manuskrypty. Natomiast gdzieś w bardzo odległej przyszłości znajduje się Konstance. Dziewczynka funkcjonuje wraz ze swymi rodzicami w miejscu wyizolowanym od wszystkim nam doskonale znanego świata. Na temat ziemskiego życia „na zewnątrz” nie wie prawie nic. Jednak zwyczajna ciekawość pcha ją do poznania prawdy o świecie, z którego wywodzą się jej rodzice. Prawdy tej szuka w najstarszych z opowieści. • Co łączy wszystkich tych bohaterów? Przede wszystkim jest to świat idei. Żyją oni w pogoni za swymi marzeniami, które mogą okazać się niemożliwymi do spełnienia. Mowa w niej również o tym, co nas – wszystkich ludzi w ogólności - ze sobą łączy. Mianowicie chodzi o naszą dziejowość, spuściznę kulturową. Ludzi, którzy „budują” ten świat cegiełka po cegiełce, i każdy z nich zostawia po samym sobie na nim jakiś element, tworzący wraz z wieloma innymi jedną spójną całość i nadaje temu światu niepowtarzalny charakter i sens kolejnym ludzkim istnieniom. Historia opowiedziana przez Doerr’a głosi kult bibliotek czyli miejsc z tradycjami i znajdujących się w nich książek, jako słów pisanych zachowujących pamięć o czasach przeszłych. Jest pełna piękna, magii i uczuć. Od pierwszych stron opowiadana w nieco baśniowo-homerycki sposób, jeszcze bardziej intryguje czytelnika i zachęca do dalszego zagłębiania się w jej treść. Polecam gorąco. Jest to z pewnością tytuł godny uwagi.
-
Po wielkiej i pełnej przygód wyprawie Muminki znów są u siebie. W Dolinie Muminków też czeka ich całe mnóstwo nowych wrażeń. A zaczyna się całkiem ciekawie. Okazuje się, że w muminkowym domu podczas ich nieobecności zamieszkały Hatifnaty. Na rodzinny powrót nie zdecydował się jedynie Muminek, który postanowił przeżyć prawdziwą przygodę na morzu. Jednak los mu specjalnie nie sprzyjał, bo bardzo szybko łódka go zawiodła, a on sam trafił na rzekomo bezludną wyspę. Dzięki temu poznał niejakiego Migotka, któremu poopowiadał kilka zupełnie niestworzonych historii. Jak jednak wiadomo kłamstwo ma bardzo króciutkie nóżki i zaraz po powrocie do doliny wszystko wyszło na jaw. Muminek był zdumiony informacją, że poznany przed chwilą przez niego Migotek jest bratem Panny Migotki. W małym świecie Muminków pojawiają się także zupełnie nowi bohaterowie – Bobek, Bufka, Toft. Ich perypetie są niesamowite i pełne dobrego humoru. Kilka opowiadań zebranych w jednym wydaniu tworzy spójną, fabularną całość z konkretną puenta dla małych czytelników. Tym razem mają one zwracać uwagę na konsekwencje wypływające z mówienia nieprawdy, wartość rodziny, przyjaźni, akceptacji siebie i innych oraz rzecz jasna na szczęście. Polecam do wspólnego, rodzinnego czytania w domowym zaciszu do snu.
-
Mam wrażenie, że Justyna Kopińska jest dziennikarką, która nie boi się absolutnie żadnego tematu. Ma odwagę, siłę przeciwstawiać się wszelkiemu złu tego świata. Za to osobiście ją cenię. Tym razem na wstępie przedstawia nam Ukrainę – tu i teraz. W obliczu jednego z najkrwawszych konfliktów tego świata. Mówi o absolutnie wszystkim. Niczego nie ubarwia i nie ma również zamiaru zbywać pewnych faktów milczeniem. Przedstawiony przez nią obraz jest brutalny, mroczny, bez niedomówień. Przedstawia okrutną zbrodnie, która dzieje się na naszych oczach, a my - Ci maluczcy jesteśmy w dużej mierze wobec niej bezsilni. To przykre. Temat wojny z rosyjskim najeźdźcą nie jest jednak tutaj jedynym. Kopińska na dalszych kartach swej pracy reporterskiej wraca to niepokojów związanych z wybuchem epidemii COVID-19, ponownie nawiązuje do krzywd wyrządzanych przede wszystkim dzieciom przez Kościół, o problemach z naszym sadownictwem w kwestii niezawisłości, prawodawstwem, a aborcja, wolnością kobiet w świecie, wolnością mediów i słowa. Bo niby żyjemy w wolnym kraju, ale jakby się temu życiu bliżej nie przyjrzeć to okazuje się, że funkcjonujemy w społeczeństwie pełnym ograniczeń, zakazów, nakazów, różnego rodzaju homofobii, nietolerancji i uprzedzeń. To jest prawdziwie przerażające. Jednak należy pamiętać, że nasz głos też jest ważny, więc mówmy o wszystkim głosem słyszalnym, a nie szeptem albo wcale. Bo to tak jakbyśmy na wszystko dawali swoje przyzwolenie, a przecież tak nie jest. Polecam lekturę.