Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
To kolejna część przygód zwierzaków, które łączy przyjaźń zawarta w listach. Powiem szczerze, że z każdym kolejnym tytułem napisanym przez autorkę jest coraz słabiej. Fabularnie mało interesująca jest tym razem to książka. Na Morzu Wielorybim, a dokładnie w okolicy Wodorostowego Lasu pojawia się ktoś zupełnie nowy. Jest to samotny żółw morski Żółwisław. Trafia do wydry Chybotka, który znudzony czekaniem na kolejne listy zwrotne przyjmuje żółwia do siebie w gościnę. Twierdzi, że prowadzi Gospodę pod Wodorostem i aktualnie ma miejsce noclegowe. Żółwisław chętnie korzysta z jego oferty. Jednak z każdym dniem coraz bardziej zaczyna zastanawiać go zachowanie żółwia. Codziennie gdzieś znika. Praktycznie wcale nie rozstaje się ze swoim niebieskim plecakiem i prowadzi jakieś tajne notatki. Do tego dochodzą do wydry sygnały, że co niektórzy okoliczni mieszkańcy zostali obdarowani przez niego tajemniczymi upominkami i to bezinteresownie. To całkiem podejrzana sprawa! Żółwisław coś ukrywa. A może jest zwyczajnym złodziejem? Co prawda to dżentelmen w każdym calu, ale może to tylko przykrywka? Czy włamywacz Zwodzisław, o którym ostatnio bywa głośno na morzu, a tajemniczy Żółwisław to nie jedna i ta sama osoba? Jeśli macie ochotę sprawdzić jak kończy się ta opowieść to zapraszam do lektury. Mnie nie urzekła, ale może Wam się spodoba. Kto wie?
-
„Akademia Pana Kleksa” to moja pierwsza lektura, która otworzyła przede mną drzwi do świata fantazji. Dzięki panu Brzechwie i jego cudownej wyobraźni pokochałam fikcję literacką, na zawsze. Dziś sięgnęłam po nią znów z miłą chęcią, dzięki swemu dziecku. Jak zwykle była to niesamowita przygoda. Perypetie Adasia Niezgódki i jego kolegów z akademii są niezwykle intrygujące i interesujące. Każdy kolejny rozdział zaskakuje coraz bardziej i odkrywa kolejne sekrety funkcjonowania tej nadzwyczajnej szkoły. Uwielbiam tą książkę przede wszystkim za jej oryginalne zakończenie. Mimo tego, że akademię jak i tytułowego Pana Kleksa spotkało wiele przykrych rzeczy to jest ono pozytywne w swych wydźwięku. Wprost nie mogę się doczekać nowej ekranizacji. Bez wątpienia najmłodszym przypadnie ono do gustu, ale czy rodzicom, którzy znają poprzednią wersję? Zobaczymy…
-
Pogo – jak ratować i nie oszaleć… • Jakub Sieczko w swym reportażu opowiada, o tym czego doświadczył pracując w pogotowiu ratunkowym. I nie jest to zwykła reporterska relacja, a pełna niesamowitych metafor opowieść o sytuacjach trudnych, tragicznych, beznadziejnych i niewielu sukcesach. Z pracą w pogotowiu jest jak z walką o przetrwanie. Wielu uważa ich za bogów, choć wcale nimi nie są, ale już samo ich przybycie „na czas” daje poszkodowanym i ich bliskim dużą nadzieję. To wysoce frustrująca praca. Tutaj trudno się nie wściekać, nie załamywać rąk, nie stać się obojętnym. W pogotowiu bez względu na wszystko trzeba zawsze patrzeć i nie można odrywać wzroku. Od biedy, ludzkiego cierpienia, nieszczęść, samodestrukcji cudzych żyć, śmierci młodych i starych, dorosłych oraz dzieci. Praca w ratownictwie to nie bohaterstwo, ani powołanie. To misja, którą trzeba wykonać o każdej porze dnia i nocy, nie oglądając się za siebie, nie pozwalając sobie na łzy. To niebywale trudne, ale nie niemożliwe. O tym właśnie pisze w sposób ujmujący i plastyczny autor tego minimalistycznego wytworu. Pogo to satysfakcja i wyczerpanie zarazem. Pogo to też coś czego nie może nam nigdy zabraknąć. A nie każdemu udaje się nie zwariować. Świetnie napisana rzecz. Polecam.
-
W kolejnym zbiorze opowiadań o przeuroczych otulistópkach poznajemy dalsze ich perypetie związane z historią świata. Tym razem skarpetki pomagają samemu Leonardowi da Vinci’emu w stworzeniu portretu wszystkim doskonale znanej Mony Lizy. Okazuje się, że ten dziwny uśmieszek na jej twarzy to właśnie ich sprawka 😉 Mało tego przyłączają się do piratów na Morzu Południowochińskim, by wspólnie z nimi pokonać szkarłatnego smoka. Dzięki nim poznajemy także w czym tkwi sekret niejakiej Wielkiej Stopy z Dzikiego Zachodu. Dowiadujemy się jaki związek mają skarpety ze słynną „Opowieścią wigilijną” Dickensa, jak powstały pierwsze ruchome zdjęcia czy też która z bohaterek stała się pierwszą kosmiczną podróżniczką i wyruszyła na podbój księżyca. A na zakończenie w sposób niezwykle obrazowy przedstawiony został konflikt niebiesko-żółtych skarpet z czerwonymi rękawicami. Oczywiście wyłącznie dzięki pomocy biało-czerwonych otulistóp udało się rozpruć natrętnych napastników. I wszystko jak zwykle dobrze się skończyło. • Jak widać skarpety opanowały cały świat i to dzięki nim jego historia toczy się dalej. Bo jakżeby on wyglądał bez ich udziału? No jak? Skarpety po prostu wszędzie muszą zostawić odcisk swojej pięty 😉 I to jest wspaniałe!
-
Ocean to pikuś – czyli pasjonująca opowieść o niezwykle odważnym człowieku… • Głównym bohaterem tej opowieści jest Aleksander Doba. Starszy pan, który absolutnie niczego się nie boi i mimo swego podeszłego już wieku postanawia przepłynąć Ocean Spokojny udając się z Afryki ku Ameryce. Pełen optymizmu i dobrego humoru Olek wyrusza kajakiem w podróż swego życia ku nowej przygodzie. I choć ocean zwie się spokojnym to podczas tej wyprawy kilkakrotnie pokazuje swe prawdziwe, nieco mniej spokojne oblicze. Bohater ten zmierzył się z wieloma trudnościami. Bo cóż tu zrobić, gdy wokół tyle wody, ale zupełnie nie nadającej się do picia? A odsalarka zawiodła… Jak załatwić swe intymne potrzeby? W jaki sposób się wykąpać? W jaki sposób poradzić sobie z niechcianymi gośćmi na pokładzie? I jak wyjść cało ze spotkania z nieobliczalnymi piratami albo prawdziwymi potworami z morskich głębin? Temu nieustraszonemu podróżnikowi i niepoprawnemu absolutnie marzycielowi udało się pokonać te wszystkie przeszkody, by osiągnąć upragniony cel. I wyłącznie dzięki swojemu niezłomnemu uporowi w wieku 70 lat dokonał wręcz niemożliwego. Przemierzył cały ocean i to jemu aż trzykrotnie cały świat bił brawo. • Podobnie jak autor miałam okazje poznać Olka Dobę osobiście. Rzeczywiście był on radosnym gawędziarzem z niesamowitym temperamentem, o ogromnym harcie ducha, którego trudno będzie zapomnieć. Niesamowity człowiek. Polecam dużym i małym tą interesująca lekturę. Być może dzięki niej uda się i Wam zrealizować jakieś arcy nieprawdopodobne plany. Kto wie? Ja nie mam w sobie aż tyle odwagi, ale pewne „absurdalne” marzenie noszę ciągle w sobie 😉