Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Mam na imię Agnieszka. Jestem absolwentką socjologii i filologii polskiej. Interesuję się mediami, dużo fotografuję, uwielbiam filmy o Jamesie Bondzie.
Od 2012 roku prowadzę bloga recenzenckiego www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com. Książki kocham od zawsze, nauczyła mnie tego moja mama. To ona pokazała mi, że czytanie może być przyjemnością. Od niej też wzięła się u mnie pasja do gromadzenia lektur. Mama od młodości kupowała kolejne tomy, dzięki czemu w moim domu zawsze były książki. Dziś ja uzupełniam domową biblioteczkę, a mama mi kibicuje. Zawsze sprawdza, co ciekawego przyniósł mi listonosz.
Uważam, że każda książka ma w sobie coś dobrego. Staram się to pokazać w moich recenzjach.
Czytam różne lektury - dla dzieci, fantastykę, obyczaje, kryminały, reportaże... Nie jestem wybredna, interesuje mnie wszystko. Uwielbiam poznawać nowych autorów. Przyznaję się bez bicia, że kocham piękne okładki, a w autobusach zerkam na tytuły, które czytają inni.
-
Dr Bob Arnot to pisarz, który zajmuje się zdrowiem i zdrowym żywieniem. Na swoim koncie ma m.in. „Dietę aztecką:, którą w 2013 wydało Illuminatio. • Czy dieta upadłej cywilizacji może być dziś przydatna? Owszem. Okazuje się, że Aztekowie żywili się zbilansowanym w składki odżywcze pożywieniem, które dawało poczucie sytości. Przejście na tę dietę zmienia życie – nie tylko na zdrowsze. Dzięki pokarmom z diety azteckiej pozbywamy się z jadłospisu pustych kalorii i zbędnych węglowodanów, poprawiamy sobie humor, pozbywamy się uczucia głodu, które pojawia się nawet po spożyciu niektórych produktów. Na dodatek dieta ta podnosi energię i odchudza. Jaka jest jej tajemnica? Otóż chodzi m.in. o spożywanie chia, czyli nasion rośliny, która jest bombom składników mineralnych i jest niesamowicie zdrowa. Zresztą cała dieta aztecka składa się ze zdrowych składników: fasoli, kukurydzy, ryb, warzyw, owoców i zbóż. Nie jest to dieta bez smaku – jest bogactwem składników odżywczych, sycących i apatycznych. A na dodatek jest prosta. No i składa się z trzech faz – podczas pierwszej odnotowywany jest spadek wagi, podczas drugiej dorzuca się ćwiczenia, a w trzeciej ustawiamy całe menu zgodnie z dietą. • Książka jest kompendium wiedzy na temat diety Azteków. Są tu przytoczone przykłady z diety dawnej cywilizacji. Początkowo dostajemy informacje o tym, na czym ona polega. Mamy też wiadomości na temat tego, jak się ją stosuje. • Fazy opisane są dokładnie, podano w nich przykłady produktów i podstawowe przepisy na te etapy. Na dodatek przytoczono badania i przykłady osób stosujących tę dietę. To ciekawe, bo pokazuje, że ktoś naprawdę stosuje tę metodę i chwalą jej efekty. Załączono też zdjęcia sprzed i po kuracji. • Wielkim plusem są załączone przepisy na dania związane z dietą. Wiele z nich ma w sobie cudowne nasiona chia, które w Polsce są łatwo dostępne (jak zapewnia zakładka okładki). • Trzeba pochwalić język poradnika. Jest prosty i schematyczny, od razu pokazane są konkrety. Czasem jednak miałam wrażenie, że informacje się powtarzają, ale nie przeszkadzało to w czytaniu. • Rozdziały kończą się podsumowaniem. Treści badań i ciekawostek wyróżniono w tekście estetycznym wzorem, który pasuje do cywilizacji azteckiej. Nagłówki również zostały wyróżnione specjalnym krojem pisma, przez co książka wygląda estetycznie. • Moim zdaniem to ciekawa lektura. Nie miałam pojęcia o istnieniu ziaren chia, rośliny niesamowicie zdrowej. Dieta aztecka też była dla mnie czarną magią. Okazało się jednak, że faktycznie jest dość prosta w przygotowaniu, a można w niej wyczarować wszystko – zupy, kanapki, pasty i słodycze. Na dodatek książka jest doskonale zrobiona. To nie sam tekst, ale też tabelki, spisy, relacje. No i są tu przepisy a nawet przykładowa dieta. To kompletna lektura, niczego tu nie brakuje. • Komu polecam? Szukającym diety. Początek roku jest czasem, w którym szukamy czegoś odchudzającego, albo czegoś nowego, czegoś, co zmieni nasze życie. Myślę, że ta lektura, wprowadzona w życie, czy nie, będzie ciekawym źródłem wiedzy o czymś do tej pory odległym wielu z nas. Przejrzyjcie, bo warto zapoznać się z dietą wymarłej cywilizacji.
-
John Green to amerykański pisarz książek dla młodzieży. Jedną z jego książek wydano w 2013 roku dzięki wydawnictwu Bukowy Las. Jest to pozycja „Papierowe miasta”. • Quentin, dla przyjaciół Q, jest osiemnastolatkiem. Niedługo kończy szkołę i wybiera się go college’u. W dzieciństwie przyjaźnił się ze swoją sąsiadką Margo Roth Spiegelman. Niestety, potem ich kontakt się urwał. Dlatego Q jest zdziwiony, gdy Margo zwraca się do niego z prośbą. Ma być jej kierowcą przez jedną noc. Margo dowiedziała się, że chłopak ją zdradza, na dodatek z najlepszą przyjaciółką. Chce się zemścić i jest w tym perfekcyjna. Q jednak jest mniej spontaniczny niż ona. Jego zauroczenie jest jednak większe i w końcu zgadza się jej pomóc. Odbywają podróż po mieście, załatwiając sprawy jedna po drugiej. Zbliżają się do siebie i gdy chłopak zaczyna mieć nadzieję na to, że w końcu będzie jak dawniej, okazuje się, że dziewczyna znika. Nikt się nie przejmuje – Margo ma to w zwyczaju, że ucieka z domu i wraca po jakimś czasie z niesamowitą historią. Jednak Q przeczuwa coś złego. Gdy dziewczyna nie pojawia się przez kilka dni zaczyna się niepokoić. Okazuje się, że Margo zostawiła mu wskazówki, które mogą doprowadzić go do odnalezienia jej kryjówki. Wciąga zatem swoich przyjaciół do śledztwa i zaczyna sprawdzać wszystkie ślady. • Narratorem powieści jest Q. Jest on wdzięcznym opowiadającym, ma duże poczucie humoru i dystansu. Jest oddany przyjaciołom, ale ma obsesję na punkcie Margo, co ukazuje się w trakcie czytania. Przez nią może stracić kolegów. • Książka zawiera dużo poczucia humoru. Może to świadczyć o tym, że powieść kręci się głównie wokół mężczyzn, którzy mają niewybredne żarty na temat swojego ciała, kobiet i życia. To ogromny plus, wielkie zaskoczenie i świetna sprawa. • Akcja toczy się w miarę szybko, tylko czasem hamują ją fragmenty, w których Q analizuje książkę, którą znalazł w pokoju przyjaciółki. Jest ich dość dużo, ale dla niektórych może to być plus. Poza tym postacie są ciekawie wykreowane, a dialogi między chłopakami to majstersztyk. • Jednak narracja to nie tylko humor. To też refleksje, czasem smutne, nad życiem i wchodzeniem w dorosłość. Margo jawi mi się jako dziewczyna, która chciała uciec przed dorosłością, samodzielnością. Chciała jednak, by ktoś ją znalazł, ale nie dała tej osobie łatwego zadania. • Minusy? Są. Czasem w narracji zmieniał się czas z przeszłego na teraźniejszy. I znalazłam kilka literówek. Ogólnie jednak książka jest dość dobrze zrobiona. • Moim zdaniem to sympatyczna lektura, która może spodobać się wielu osobom. Jest tu kilka rzeczy, które mogą wam przywołać uśmiech na twarze, są momenty do zastanowienia. To przede wszystkim powieść o dojrzewaniu, przyjaźni, z tłem detektywistycznym. Są też uczucia – od lęku po miłość. Naprawdę wiele tu znajdziecie. • Muszę przyznać, że lektura wciągnęła mnie tak, że nawet nie wiedziałam, kiedy ją skończyłam. Naprawdę dobrze napisana i skonstruowana powieść, w której można się zaczytać. • Komu mogę polecić? Spodoba się młodzieży, bo to dla nich powstała ta powieść. Ale i nieco starsi znajdą w niej coś dla siebie. Warto przeczytać chociażby dla samej narracji, która jest obłędna.
-
Edyta Zarębska jest autorką książek z serii „Klub Kociaków Słodziaków”. Wszystkie części wydane są przez Papilon należący do Grupy Wydawniczej Publicat. W 2013 ukazał się jeden z tomów serii – „Troskliwy Trufelek”. • Małgosię odwiedza przyjaciółka Róża. Ich kotki bawią się ładnie, chociaż dokuczają psu Małgosi. Ringo zostaje nawet podrapany przez kociaki. Na spotkaniu Klubu Kociaków Słodziaków Małgosia skarży się, że zwierzaki się nie lubią. Na dodatek Trufelek pobrudził ścianę, chcąc dostać się na parapet. Rodzice nie byli zadowoleni. Przyjaciółki poradziły dziewczynce co ma zrobić. W ten sposób Trufelek otrzymał filcową ochronkę na parapet i nową drabinkę. Dziewczynka postanowiła także nie zaniedbywać psa i wraz z braćmi zajęła się opiekom zwierzaków na zmianę. Jednak podczas spaceru Ringo ucieka i łamie sobie łapę. To smutne wydarzenie jest jednak również małym cudem. Trufelek zaczyna opiekować się psem i jest dla niego bardzo dobrą nianią. • Małgosia jest sympatyczną bohaterką. Opiekuje się swoim kotkiem i bardzo go kocha. Jednak zapomniała przez to o poprzednim pieszczochu. Ringo ma opiekunów w postaci jej braci, jednak chce też czuć się kochany przez dziewczynkę. • Małgosia wraz z przyjaciółkami założyła Klub Kociaków Słodziaków, w którym dziewczynki dzielą się swoimi problemami i pomysłami na temat opieki nad kotami. To ciekawy pomysł, bo wspólnymi siłami można więcej wymyślić i zdziałać. • Trufelek jest przezabawnym kotem. Wydaje się, że rozumie, co się do niego mówi, opiekuje się chorym przyjacielem i na dodatek ciągle psoci. Ucieka z domu, harcuje w ogrodzie, puka w szyby i otwiera szafki. • Cała rodzina Małgosi jest warta uwagi, chociaż najbardziej jej bracia. Często nie chcą pomagać siostrze, nie zgadzają się z jej postrzeganiem pewnych spraw i na dodatek nie wypełniają wszystkich obowiązków. Na szczęście nie zawsze są tacy do niczego. • Książka jest przeznaczona dla dzieci do sześciu lat. Jest napisana prostym językiem. Zdania są krótkie, nie używa się trudnych słów. Tekstu na stronie jest mało, dopełniają go ilustracje Katarzyny Kołodziej. To proste rysunki, z małą ilością szczegółów. Czarno-biała forma nie przeszkadza i nie przytłacza. Kontrastuje za to z bogatą i kolorową okładką, która przyciągnie wzrok małych czytelniczek. • Książka jest interesująca i pouczająca. To mądra lektura, którą czyta się szybko. Na pewno da ona wiele dzieciom – pokaże, że trzeb zajmować się zwierzakami, żadnego nie odrzucać. Znajdziemy tu też mocno podkreśloną wartość rodziny, która dopiero wspólnie może coś zdziałać. Na dodatek sam pomysł Klubu jest fantastyczny i może zainspiruje niejedną czytelniczkę do stworzenia czegoś podobnego. • Komu polecam? To książka idealna dla tych, którzy chcą swoim pociechom pokazać, że zwierzętami trzeba się zajmować, że to żywe stworzenia, o które trzeba dbać. Przyjaźń Małgosi i Trufelka jest wspaniała, a jej troska o dobro zwierzaków jest ujmująca. To ładna i mądra lektura, którą warto podrzucić ukochanym dzieciom.
-
Joanna Terka to polska pisarka, która w 2008 roku wydała powieść „Jantar i Słońce”. Książka ta ukazała się dzięki wydawnictwu Astra. Miałam okazję czytać tę pozycję jako ebook. • Jantar jest Kromerianką. Jej planeta jest bliźniaczą siostrą Ziemi – jeśli coś wydarzy się u nas, tam też to odczuwają. W ten sposób na Kromerii dochodzi do nagłych zniknięć i śmierci setek osób w wyniku różnych niepowodzeń na Ziemi. By zapobiec tego typu sytuacją na Słońcu zostaje ulokowana stacja badawcza, w której pracuje Jantar. Jest agentką, która ma za zadanie likwidowanie potencjalnie niebezpiecznych osobników ziemskich, którzy mogą spowodować wojny lub kataklizmy. Coś jednak idzie nie tak – Jantar nie zabija swojej ofiary, mimo że do tej pory wszystkie akcje kończyła sukcesem. Okazuje się, że Kromerianka zakochała się w swoim celu i ma z nim dziecko. Ucieka ze stacji, by odnaleźć ukochanego. Towarzyszy jej były kochanek, który wierzy w uczucie kobiety i próbuje jej pomóc. Na stacji Jantar czeka uwięzienie i wydalenie ze służby. Dlatego nie waha się i ucieka. Gdy w końcu udaje jej się dotrzeć do Marcusa jest przeszczęśliwa. Długo trwa nim wyjaśni mu i córce dlaczego zniknęła. Musi powiedzieć o tym, że nie jest Ziemianką. By chronić córkę – pierwsze dziecko Kromerianki i człowieka – cała rodzina ucieka na północ kuli ziemskiej. Alex, były kochanek, zdradza ją i powiadamia o istnieniu dziecka stację. Nie są zadowoleni, tym bardziej, że dziecko ma niesamowite zdolności. W ucieczce pomaga im przyjaciółka Jantar. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem i Aurora, córka Jantar, zostaje porwana. Czy uda im się ją odbić? Jaki los czeka niezwykłą rodzinę? Czy Marcus naprawdę jest niebezpieczny dla Ziemi i Kromerii? • Książka jest dobrze zbudowaną powieścią fantastyczną. Jak dla mnie kapitalne okazało się pójście w zupełnie inną stronę, odejście od wampirów, wilkołaków i innych cudów popkultury. Autorka zbudowała własny świat, własną historię, na którą ma niebanalny pomysł. Okazuje się, że gdzieś tam jest inna planeta, która cierpi za grzechy Ziemi. Są też kosmici, ale nie zielone ludki, lecz istoty przypominające ludzi. Jantar ma niezwykłe zdolności, które odziedzicza po niej córka – mogą zmieniać wygląd za pomocą mrugnięć. Wielki plus za taką umiejętność. Poza tym przemyślane zostało to, dlaczego z Ziemi nie można zobaczyć stacji, na której przebywa Jantar. • Akcja jest dość szybka, chociaż czasem pojawiają się fragmenty zbyt sztuczne i naiwne. Niektóre dialogi są zbędne, nic nie wnoszą. Można było je przekształcić na narrację. • Język jest za to dość dobry. Płynnie czyta się wszystkie zdania, choć zdarzały się błędy, głównie interpunkcyjne. Raz narracja zmieniła osobę, często brakowało kropek i przecinków, nadużywano znaków zapytania. Mimo wszystko można to przypisać temu, że książka albo nie miała korekty, albo miała bardzo słabą. • Wielki plus za zachowanie Alexa, który będąc pierwszy raz na Ziemi, nie zawsze wiedział, co jest czym. To drobnostka, która moim zdaniem jest perełką w tej powieści. Nie podobało mi się jednak zachowanie bohaterów w niektórych momentach. Miałam wrażenie, że czasem zachowują się nieracjonalnie. Były to momenty związane z pojawieniem się Jantar na Ziemi, gdy musiała uciekać, gdy ich pilot samolotowy nawiał, a Aurora kazała mu wrócić. Najmocniejsza postacią według mnie jest przyjaciółka Miriam. Od początku do końca jest taka sama – silna, stanowcza i opanowana. Nie zmienia się pod wpływem sytuacji. • Podsumowując książka jest ciekawa. Szybko się ją czyta. Drażnią jednak błędy, które możemy znaleźć. Sama fabuła za to jest świetna, nowa, inna. Podoba mi się to, że gdy wszystko wydaje się już być na dobrej drodze do szczęścia rodziny, nagle wydarza się coś, co je burzy. • Komu polecam? Fanom fantastyki, którzy chcą sprawdzić coś nowego. Miłym zaskoczeniem było czytanie czegoś takiego i to na dodatek polskiego autora! Jak dla mnie to lektura, która po poprawkach może zawojować świat.
-
Lemony Snicket to autor serii książek dla młodzieży pt. „Seria Niefortunnych Zdarzeń”. Drugą z trzynastu części jest „Gabinet Gadów”. Wszystkie książki wydało wydawnictwo Egmont. Pierwsza edycja miała miejsce w 2002 roku, obecnie wznowiono wydanie z nowymi okładkami. • Po przykrych doświadczeniach z hrabią Olafem, rodzeństwo Baudelaire trafia do nowego opiekuna. Montgomery Mongomery jest naukowcem, bada gady. Wujek planuje wycieczkę do Peru, ale czeka na nowego asystenta. Dzieci są u niego szczęśliwe – Kalus ma do dyspozycji cudowną bibliotekę, Słoneczko przyjaźni się z groźnymi wężami, a Wioletka wymyśla nowe urządzenia. Gdy w końcu pojawia się nowy asystent, Stefano, dzieci dostrzegają, że jest to hrabia Olaf. Wujek też zauważa, że coś jest nie tak, chociaż czuje, że asystent chce mu wykraść rzadki gatunek węża. W końcu wujek ginie, a Olaf, nadal podszywając się pod Stefana, chce zaopiekować się dziećmi, a tak naprawdę ich fortuną. Niestety, nie udaje mu się wcielić swojego planu w życie i ucieka. Sieroty muszą przygotować się na wycieczkę do nowego domu. • Druga część serii napawa optymizmem. Dzieci są w końcu szczęśliwe. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że Olaf dalej ich śledzi. Nadal pragnie ich fortuny i nie cofnie się przed niczym, by ją zdobyć. • Mimo że to powieść dla młodzieży jest tu dość drastycznie – mamy do czynienia ze śmiercią, a dokładnie z morderstwem. To tragiczne, dlatego tak niespodziewane w powieści dla młodszych czytelników. • Narrator jest jak zwykle dość ciekawy. Jest niefrasobliwy, opowiada o wszystkich okropieństwach i stara się nas ostrzec przed dalszym czytaniem. Zachowuje się on raczej jak opowiadacz bajek, a nie jak narrator powieści. • Język jest dość dobry i dostosowany do czytelnika. Bardzo ciekawe jest to, że narrator stara się nam pokazać, co Słoneczko ma na myśli, gdy gaworzy. • Nowe okładki są ciekawe, odświeżają wygląd książek. Ja jestem posiadaczką starych okładek, które mają dla mnie niesamowity urok i nadają powieści klimat. Strony są wykonane z niesamowitego materiału, są nieco pożółkłe. Twarda okładka nadaje jej eleganckiego wyglądu. • Sama historia jest ciekawa i chyba jest moją ulubioną częścią. Gady są świetnym pomysłem jako tło, wujek jest sympatyczny, a dzieci są szczęśliwe. Aż serce pęka, gdy w końcu wszystko się sypie. • Komu polecam? Na pewno musicie przeczytać pierwszą część, by zrozumieć kim są sieroty Baudelaire. Gdy to już będzie za wami, sami zapragniecie sięgnąć po tę książkę. Wioletka, Klaus i Słoneczko to sympatyczne, choć nieco pechowe, dzieci, które na pewno polubicie. To raczej książka dla młodszych czytelników, ale i starsi coś w niej znajdą – oddanie, przywiązanie, rodzeństwo, które o siebie dba i niebezpieczeństwo, które ich ściga. Doba książka przygodowa, naprawdę.