Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
grejfrutoowa

Mam na imię Agnieszka. Jestem absolwentką socjologii i filologii polskiej. Interesuję się mediami, dużo fotografuję, uwielbiam filmy o Jamesie Bondzie.

Od 2012 roku prowadzę bloga recenzenckiego www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com. Książki kocham od zawsze, nauczyła mnie tego moja mama. To ona pokazała mi, że czytanie może być przyjemnością. Od niej też wzięła się u mnie pasja do gromadzenia lektur. Mama od młodości kupowała kolejne tomy, dzięki czemu w moim domu zawsze były książki. Dziś ja uzupełniam domową biblioteczkę, a mama mi kibicuje. Zawsze sprawdza, co ciekawego przyniósł mi listonosz.

Uważam, że każda książka ma w sobie coś dobrego. Staram się to pokazać w moich recenzjach.

Czytam różne lektury - dla dzieci, fantastykę, obyczaje, kryminały, reportaże... Nie jestem wybredna, interesuje mnie wszystko. Uwielbiam poznawać nowych autorów. Przyznaję się bez bicia, że kocham piękne okładki, a w autobusach zerkam na tytuły, które czytają inni.

Najnowsze recenzje
1
...
56 57 58
...
172
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Baskin Zachodnie, rodzina Jasińskich. Ojciec, alkoholik, znęca się nad najbliższymi, matka nie pracuje, trójka dzieci jest przerażona tym, co się dzieje. Justyna wdaje się w bójkę z kolegą ze szkoły, a sytuację kończy jej chłopak, Marcin, który marzy jedynie o tym, by ją przelecieć. Kryspin jest zdolnym uczniem, którego los nie oszczędza, ale jest ktoś, kto interesuje się jego życiem – nauczyciel informatyki. Michał to jeszcze maluch – nie do końca rozumie, co się dzieje, ale boi się ojca, który po alkoholu zmienia się w diabła. No i jest jeszcze Tomasz – dziennikarz, który wraca w rodzinne strony i dowiaduje się, co się dzieje w tej rodzinie. • Złe Michała J. Chmielewskiego to powieść pisana w trzeciej osobie, ale prezentująca różne perspektywy spojrzeń na to samo wydarzenie. Bohaterami są nie tylko członkowie rodziny Jasińskich, lecz także Tomasz, Marcin i Krzysztof, czyli mężczyźni związani jakoś z postaciami głównymi. Narracja jest inna dla każdej z osób, zabarwiona jej charakterem, wiedzą, doświadczeniami. • Książka nie zdradza wszystkiego do razu. Dowiadujemy się o znęcającym się nad rodziną ojcu, a potem odkrywamy coraz to mroczniejsze sekrety. Im dalej, tym brutalniej, źle. Autor stopniowo przedstawia kolejne tragedie, sprawiając, że nie można oderwać się od powieści. Dostajemy szczątkowe informacje, gdzieś jest coś wspomniane, a dopiero kolejne rozdziały sprawiają, że wszystko staje się jaśniejsze. To świetnie przemyślana kompozycja, która daje czytelnikowi ciągle nowe dane na temat tego, co się dzieje, ale nie odkrywa na wstępie wszystkich kart, trzymając w napięciu i oczekiwaniu na ciąg dalszy. • Chmielewski posługuje się plastycznym językiem bogatym w wulgaryzmy i potocyzmy, co świetnie pasuje do bohaterów, których wykreował. Mocnym punktem powieści jest właśnie kreacja postaci. Mimo że akcja rozgrywa się w ciągu zaledwie kilku godzin, autor zadbał o to, by czytelnik lepiej poznał tych, z którymi przyjdzie mu spędzić czas podczas lektury. Nie brakuje wspomnień, dobrze zbudowanych charakterów, wydarzeń, które mimo że wydarzyły się w przeszłości, rzutują na teraźniejszość. • Dobrze pokazano też miejsce, w którym rozgrywa się akcja. To maleńka mieścina, w której trudno o pracę, nie brakuje za to problemów. Alkoholizm jest na porządku dziennym, agresja także. Układy, znajomości sprzed lat nadal są aktualne, przez co nie można w żaden sposób zareagować na to, co się dzieje. Iwona, żona Andrzeja, ma związane ręce, nie może zwrócić się do nikogo o pomoc. Ale czy na pewno nikt nie wie, co się dzieje? Przecież mieszkańcy widzą ciągle pijanego Andrzeja, patrzą na jego dzieci, które mają znoszone ubrania, obserwują Justynę, która prowadza się z bogatym chłopakiem... Wysuwają wnioski, ale nie reagują – w końcu to nie ich sprawa, prawda? • Trzeba przyznać, że Złe to książka, która gwarantuje czytelnikowi emocje, właściwie to cały ich wachlarz. Czujemy litość, odrazę, przerażenie, potem przychodzi też zrozumienie i złość na czyny niektórych postaci. Nie można się wręcz od niej oderwać, mimo że kolejne rozdziały sprawiają, że mamy ochotę krzyczeć z bezsilności. To powieść, która od pierwszej strony prowadzi do tragicznego finału, a on i tak nas zaskakuje. Jeśli szukacie książki, która wami wstrząśnie, powinniście sięgnąć po Złe. Jest też dostępna w wersji audiobookowej, którego lektorem jest Wojciech Masiak. Jego interpretacja tekstu zasługuje na uznanie, jest o wiele lepsza niż w Spalić wiedźmę. Koniecznie posłuchajcie lub przeczytajcie.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    W małym miasteczku żyją piekarz z żoną, którzy pragną mieć dziecko. Niestety klątwa nałożona na rodzinę mężczyzny przez czarownicę sprawia, że para nie może doczekać się potomstwa. Wiedźma oznajmia im, że jest sposób – muszą zebrać cztery składniki przed pełnią błękitnego księżyca. W poszukiwaniu czerwonego płaszcza, białej krowy, złotego pantofelka i włosów żółtych jak kukurydza para udaje się do tajemniczego lasu. Tu spotykają m.in. Jacka, który wymienia krowę na magiczną fasolę, Roszpunkę, Kopciuszka pędzącego na bal i Czerwonego Kapturka. • Tajemnice lasu to musical Disneya z 2014 roku. Scenariusz inspirowany był baśniami braci Grimm – Jasiem i magiczną fasolą, Czerwonym Kapturkiem, Roszpunką i Kopciuszkiem. Historie te łączą się, na ekranie przeplatają się losy bohaterów. Na pierwszy plan wysuwa się jednak piekarz i jego żona, którzy muszą zdobyć atrybuty każdej z tych osób. • Widz otrzymuje historie każdej z baśniowych postaci. Widzimy Kopciuszka, który z jednej strony marzy o pójściu na bal, a z drugiej ucieka przed księciem. Możemy dostrzec Roszpunkę (jej historia jest najmniej rozbudowana), która zakochuje się z księciu, obserwujemy też wyprawę Czerwonego Kapturka do domu babci. Historia Jacka jest jedną z bardziej rozbudowanych – widz może poznać lepiej bohatera, choć nie towarzyszy mu w wędrówkach do olbrzymów, ale dostaje informacje na temat charakteru chłopca i jego sytuacji rodzinnej. • Historia przedstawiona w filmie jest ciekawa. To intrygująca mieszanka baśni, elementów fantastycznych, ale też mroczniejszych klimatów. Są także sceny, które mogą oburzyć młodego widza – w tym zdrada, jakiej dopuszczają się bohaterowie. Gdy pierwszy raz obejrzałam Tajemnice lasu, miałam wrażenie, że to bardzo brutalny film jak na Disneya. Nie jestem pewna, czy coś się zmieniło w moim przekonaniu, lecz tym razem zwróciłam uwagę na bohaterów, którzy wykazują się pozytywnymi cechami – głównie piekarz, który jest moim zdaniem jedną z najbardziej poszkodowanych postaci tego obrazu. • W filmie ważną rolę odgrywają muzyka i piosenki. Dialogów jest mało, obraz skupia się głównie na śpiewaniu. Słowa utworów nie tylko opisują to, co właśnie się dzieje, lecz także doskonale wpisują się w fabułę filmu. Dodatkowym plusem jest fakt, że się rymują i wypada to naprawdę dobrze. Świetnie, że śpiewają je aktorzy występujący w filmie – a wśród nich sama śmietanka. Czarownicę gra Meryl Streep i jest naprawdę doskonała w swojej roli. Równie zachwycający jest James Corden w roli piekarza, którego do tej pory kojarzyłam głównie z roli prowadzącego show. Nie dość, że gra dość przyzwoicie, to dobrze radzi sobie ze śpiewaniem. Jego żonę gra Emily Blunt. W roli Kopciuszka zobaczymy Annę Kendrick, której głos chyba nigdy mnie nie przekona. Świetnie patrzy się na książąt – ich piosenka jest zabawna i pokazuje kwintesencję bajkowych miłości – Billy Magnussen i Chris Pine wypadają nieźle. Dodajmy do tego Johnny’ego Deppa jako Wilka, Daniela Hurrlestone’a w roli Jacka (genialnie śpiewa ten dzieciak!) i Lillę Crawford jako Czerwonego Kapturka. • Tajemnice lasu to nie film dla dzieci. Sporo w nim brutalności. Jest wykonany nieźle, bardzo baśniowy, mieszanina znanych historii wygląda ciekawie, a piosenki wpadają w ucho. To jednak zupełnie inny film Disneya niż te lekkie familijne produkcje, które znamy. Gdy pierwszy raz obejrzałam Tajemnice lasu, nie byłam zachwycona. Długo jednak ten film chodził mi po głowie i doceniłam go dopiero przy drugim podejściu. Uważam, że jest naprawdę dobry. Chyba musicie sami się przekonać, co o nim sądzicie.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    W Paryżu sędzia Frollo ściga kobietę, która nielegalnie przypłynęła z rodziną do miasta. Cyganka nie chciała pokazać mężczyźnie, co tuli do piersi. Kobieta prosi o azyl w katedrze Notre Dame, jednak zanim go otrzyma, dopada ją Frollo i wyrywa jej tobołek. W zawiniątku jest dziecko, zdeformowane. Sędzia chce utopić małego potworka, lecz powstrzymuje go duchowny i przekonuje, by Frollo przygarnął chłopca. Sędzia zgadza się niechętnie, pod warunkiem że dziecko zamieszka w wieży Notre Dame. • Dzwonnik z Notre Dame to film Disneya z 1996 roku, który powstał na podstawie powieści Hugo o tym samym tytule. Akcja rozgrywa się w Paryżu, a głównym bohaterem jest Quasimodo – garbaty dzwonnik, który mieszka w katedrze Notre Dame. Quasimodo chciałby żyć jak normalny człowiek. Jego jedynymi przyjaciółmi są gargulce. Frollo przychodzi do niego jedynie na kolację i traktuje go jak kogoś gorszego, trzymając z dala od ludzi, wmawiając, że matka go porzuciła i że jest obrzydliwy. Tymczasem pod katedrą rozkłada się coroczny festyn, na który dzwonnik bardzo chciałby się wybrać. Czy powinien? • Drugim torem biegnie wątek prześladowania Cyganów. Frollo uznaje ich za plagę, widzi w nich jedynie zło i chce znaleźć ich kryjówkę i wytępić. Ściąga z frontu Febusa, żołnierza i doskonałego wojownika, który ma zająć się tym zadaniem. Mężczyzna ma jednak inne zdanie na temat Cyganów, szczególnie gdy widzi piękną Esmeraldę. Chce wykonać rozkazy, ale nie za wszelką cenę – Febus nie zamierza znęcać się nad mieszkańcami Paryża, tak jak żąda tego sędzia Frollo. • Esmeralda jest tak naprawdę przyczyną całego dramatu, który rozgrywa się na ekranie. Wpada w oko Quasimodo, kiedy jest dla niego miła i przekonuje, że nie jest on potworem. Interesuje się nią także Frollo, co jest niesamowicie zaskakujące. Mężczyzn uznaje, że kobieta rzuciła na niego czar. Nie może pozbyć się jej z głowy, a jej odmowa związania się z nim bardzo go boli. Z jednej strony jej pożąda, z drugiej widzi w niej samo zło. Szukając Esmeraldy Frollo jest gotowy puścić z dymem całe miasto – byle tylko nie dopuścić do tego, by była z kimś innym i nie mogąc znieść jej zniewagi. • Poza wątkiem prześladowania i miłosnym, możemy też zobaczyć kwestię traktowania odmienności. Quasimodo przez swój wygląd jest marginalizowany, wyśmiewany i wyszydzany. Nikt nie poznał go naprawdę, dlatego uznaje się go za potwora. Tylko Esmeralda odważyła się z nim porozmawiać i zobaczyła, że to dobry, oddany przyjaciel. • W filmie nie brakuje humoru i akcji. Za ten pierwszy odpowiadają gargulce i Febus. W dialogach słychać żarty słowne, które mimo upływu niemal dwudziestu lat nadal bawią widza, szczególnie tego dorosłego. Śmieszne są też sceny ze starcem, który został uwięziony i na chwilę odzyskuje wolność. Jeśli chodzi o akcję, to już na początku filmu czeka nas pościg, a pod koniec naprawdę wiele się dzieje – walka trwa nie tylko pod ścianami katedry, lecz także w jej wnętrzu. • Podoba mi się w tym filmie sposób prezentowania niektórych scen, na przykład tego, jak Quasimodo zjeżdża po rynnie. Są w filmie takie perełki, które naprawdę zachwycają. Spójrzcie tylko na cios Febusa podczas końcowej bitwy albo na pokazanie modlitwy Esmeraldy. „Kamera” śledzi ruchy bohaterów w interesujący sposób, przesuwając się pod różnymi, dość nies­tand­ardo­wymi­ jak na bajki, kątami. • W Dzwonniku z Notre Dame nie brakuje piosenek. Jedną z najładniejszych jest Modlitwa, którą śpiewa Esmeralda w kościele. Warto posłuchać też tych śpiewanych przez Clopina, bo dotyczą tego, co dzieje się na ekranie, w jednej wspomina się historię Quasimoda, w innej opowiada o święcie głupców, mówiąc m.in. o udach Esmeraldy. W polskim dubbingu usłyszymy Tomasza Kozłowicza w roli dzwonnika, Agnieszkę Pilaszewską jako Esmeraldę i Andrzeja Zielińskiego mówiącego za Febusa. Clopina dubbinguje Robert Rozmus. Frollo otrzymał głos Krzysztofa Gosztyły. • Dzwonnik z Notre Dame to klasyczna animacja, która zachwyci rodziców i dzieci. To bajka, którą mimo upływu czasu nadal ogląda się doskonale. Świetnie wykonana, z ciekawą fabułą i przekazem. Idealna na rodzinny wieczór.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Bond widzi kobietę, która próbuje popełnić samobójstwo, rzucając się w morze. Ratuje ją, jednak nieznajoma ucieka, gdy James walczy z tajemniczymi napastnikami. Następnego dnia 007 zostaje „poproszony” na rozmowę do przywódców jednej z najpotężniejszych organizacji przestępczych. Okazuje się, że jest on ojcem uratowanej dziewczyny i ma dla Bonda niecodzienną prośbę. Chce, by James zbliżył się do Tracy, rozkochał ją w sobie, pozwolił poczuć się adorowaną. Agent zgadza się, ale chce w zamian pomocy przy odnalezieniu Blofelda. Na ten układ nie idzie przełożony 007 – M. Gdy James chce zrezygnować z pracy, panna Moneypenny zmienia pismo na wniosek urlopowy, w czasie którego Bond zaczyna działać. • W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości to szósty film z cyklu o najsławniejszym agencie świata, Jamesie Bondzie. Scenariusz napisano na podstawie powieści Iana Fleminga. Film miał swoją premierę w 1969 roku. • Fabułę można podzielić na dwie części. Pierwsza dotyczy romansu Bonda z Tracy. Mężczyzna uwodzi i rozpieszcza kobietę, flirtuje z nią i spędza mnóstwo czasu. Oboje dobrze się czują w tym związku. Dzięki temu James może wykonać swój plan, na czym skupia się dalsza część filmu. Widzimy, jak Bond wciela się w genealoga, który ma zbadać szlachectwo Blofelda. Złoczyńca ma obsesję na tym punkcie. W luksusowej klinice dla kobiet w Alpach 007 musi ukrywać swoją tożsamość i szukać sposobności na pokonanie wroga. Niestety zdradza go jego własna natura i zamiłowanie do uwodzenia kobiet. • Ogromnym plusem filmu są sceny kręcone w Alpach. Piękne krajobrazy, świetny pomysł z kliniką, ciekawie wyglądające pościgi na nartach – dobrze się to ogląda. Nowością w tym filmie na tle serii jest wątek uczuciowy. Bond pierwszy raz się zakochuje, bierze nawet ślub. Gdyby wyciąć ten wątek otrzymalibyśmy kwintesencję filmu szpiegowskiego. Muszę przyznać, że romans bardzo mi przeszkadzał, za to sceny w klinice dla kobiet były świetne, przemyślane i zabawne. Nieco nie wykorzystano potencjału wątku ze szkoleniem kobiet, szkoda. • W tym filmie pierwszy i ostatni raz w serii wystąpił model George Lazenby. Mimo że chociażby Roger Moore uznawał go za dość słabego Bonda, ja nigdy nie miałam nic do jego kreacji 007. Owszem, nie ma tyle wdzięku i klasy, co Connery, ale nie umiem przyczepić się do jego gry aktorskiej, szczególnie gdy pamiętam o czasach, w jakich kręcono W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości. Technika nadal nie była zbyt rozwinięta, co widać w niektórych scenach walki czy pościgów na nartach. Lazenby ma jednak swój urok, który przyciąga. Ktoś bardzo ciekawie wymyślił scenę z uwodzeniem kobiet, która zapadła mi w pamięć i uznałam ją już dawno za kwintesencję tej postaci. • Poza Lazenby w głównej roli w filmie zobaczymy też Dianę Rigg w roli Tracy i Telly’ego Savalasa jako Blofelda. W roli Draco, ojca Tracy, obsadzono Gabriele’a Fezettiego. Nie zabrakło też znanych z poprzednich części aktorów. Ponownie możemy zobaczyć M, którego gra Bernard Lee, pojawia się też Lois Maxwell jako panna Moneypenny, na chwilę też zjawia się Q – w tej roli ponownie Desmond Llewelyn. • Są w tym filmie rzeczy, które mnie urzekają, jak akcja w klinice i pościg po stokach narciarskich, ale też takie, które spokojnie można by pominąć – wątek miłosny chociażby. Nie przeszkadza mi aktor, który wcielił się w rolę Bonda, bo fizycznie jest dość podobny do Connery’ego. W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości to niezły film z serii o agencie 007, choć trochę brakuje w nim „nowinek” technologicznych i klimatu z poprzednich części. Mimo wszystko zawsze oglądam go z przyjemnością.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Jasper i Edmund zostają sprowadzeni do Londynu. Król uznaje ich za prawowitych braci i przyznaje zaszczyty. Jasper ma zarządzać hrabstwem Pembroke, Edmund natomiast postanawia ożenić się z piękną, bardzo młodą i niezwykle majętną Małgorzatą, z którą w niedługim czasie ma potomka. W tym okresie w Anglii dochodzi do starć dwóch rodów – Yorków i Lancasterów. Król Henryk traci zdrowie i władzę, jednak jego najbliżsi nie pozwolą na odebranie mu panowania. • Tudorowie. Narodziny dynastii Joanny Hickson to pozycja, która zainspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami z historii Anglii. Akcja powieści rozgrywa się w połowie XV wieku, podczas rządów Henryka VI i wojny Dwóch Róż. Występują tu prawdziwe postacie jak król Henryk, Jasper i Edmund Tudorowie czy Małgorzata Beaufort. • Narrację w książce prowadzę dwie postacie – Jasper i Jane. On jest bratem króla, zauroczonym w pięknej bratowej, ona jego daleką kuzynką, która skrycie się w nim podkochuje. Dzięki tym dwóm historiom poznajemy nie tylko to, co działo się na dworze, jak wyglądały walki, lecz także otrzymujemy trochę informacji na temat przyszłego władcy, którego opiekunką była Jane. • Fabuła skupia się raczej na prywatnych sprawach bohaterów niż na wydarzeniach historycznych. Nie oznacza to jednak, że te się nie pojawiają. Mamy i sceny walki, i audiencje na dworze, i spotkania z możnymi, wspomina się także o potyczkach i śmierciach, sukcesach i porażkach obu stron. Głównie jednak narracja pokazuje codzienność, która naznaczona jest wojną domową. Nie brakuje tu wątków miłosnych, rodzinnych sprzeczek, scen pokazujących typowe XV-wieczne zwyczaje i działania na co dzień. • To, co jest dla mnie niejasne, to przepływ czasu w akcji. Czasem nie mogłam zrozumieć, jak autorka opisywała sceny, które wydawały się, że następują dzień po dniu, a okazywało się, że dzieli je sporo czasu, przez co akcja momentami wydawała mi się mało przejrzysta. Z drugiej strony nie zawsze mogłam znieść zachowania bohaterów – nie zawsze były one logiczne, czasem ocierały się o sztuczność. Minusem jest też skupienie się głównie na stronie uczuciowej bohaterów. Brakowało mi szerszej perspektywy historycznej, pragnęłam przeczytać o jakichś szczegółach tego okresu, a był on potraktowany raczej powierzchownie. Co prawda autorka zadbała o to, by i bohaterowie, i wydarzenia były zaczerpnięte z historii i to wielki plus. Zarówno Jaspera, jak i Henryka Tudora czy jego ojca możemy odnaleźć w źródłach, ich istnienie jest potwierdzone, wydarzenia także się zgadzają. Autorka pozwoliła sobie pofantazjować, wszak to powieść historyczna, fikcja literacka oparta na rzeczywistych wydarzeniach, jednak nie przeinaczała faktów. • W powieści nieprzekonująca jest też dla mnie narracja. Czasem miałam wrażenie, że jest to pomieszanie pamiętnika z relacją ze zdarzeń, jakby autorka nie mogła się zdecydować na jeden styl. Owszem, narratorzy piszą w pierwszej osobie, dlatego nie wymagam od nich ani wyjątkowej składności, ani chłodnej oceny sytuacji, lecz czasem ich myśli były niewspółmierne z tym, jak przedstawiono resztę wydarzeń, wydawały się niemal zbyt lekko rzucone, gdy wokół czasy były niespokojne i sytuacja bohaterów niepewna. • Tudorowie. Narodziny dynastii Joanny Hickson to powieść, która mnie nie porwała. Spodziewałam się chyba czegoś bardziej historycznego, mniej obyczajowego. Na pewno osoby, które lubią romanse historyczne, powieści obyczajowe osadzone w dawnych czasach, mogą sięgnąć i po tę pozycję, jeśli tylko nie będą nastawione na dowiedzenie się czegoś więcej o tym okresie. Ja czuję niedosyt.
Ostatnio ocenione
1
...
53 54 55 56 57
  • David Copperfield
    Dickens, Charles
  • Zło, które żyje pod słońcem
    Christie, Agatha
  • Opowieści o duchach
    Dumas, Alexandre
  • Crux
    Naam, Ramez
  • Złota skóra
    Montero, Carla
  • Nie tylko o łajdakach
    Kulus, Magdalena
Należy do grup

Kraków PBP
wojciech
Krystyna
Pabianice MBP
aleksandra.s.1.1.3.9
CheshireCat
izabelasliwinska
kajka24
sowilas
isabelczyta
bookslara
Misieczka
monikam1986
basia.ptasznik
Irulan
Zaczytany-w-Ksiazkach
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo