Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
grejfrutoowa

Mam na imię Agnieszka. Jestem absolwentką socjologii i filologii polskiej. Interesuję się mediami, dużo fotografuję, uwielbiam filmy o Jamesie Bondzie.

Od 2012 roku prowadzę bloga recenzenckiego www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com. Książki kocham od zawsze, nauczyła mnie tego moja mama. To ona pokazała mi, że czytanie może być przyjemnością. Od niej też wzięła się u mnie pasja do gromadzenia lektur. Mama od młodości kupowała kolejne tomy, dzięki czemu w moim domu zawsze były książki. Dziś ja uzupełniam domową biblioteczkę, a mama mi kibicuje. Zawsze sprawdza, co ciekawego przyniósł mi listonosz.

Uważam, że każda książka ma w sobie coś dobrego. Staram się to pokazać w moich recenzjach.

Czytam różne lektury - dla dzieci, fantastykę, obyczaje, kryminały, reportaże... Nie jestem wybredna, interesuje mnie wszystko. Uwielbiam poznawać nowych autorów. Przyznaję się bez bicia, że kocham piękne okładki, a w autobusach zerkam na tytuły, które czytają inni.

Najnowsze recenzje
1
...
141 142 143
...
172
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Ajahn Brahm w bardzo młodym wieku zmienił wyznanie na buddyzm. Został mnichem, a potem opatem klasztoru. Pomaga ludziom, rozmawia z nimi i przedstawia im swój punkt widzenia świata. Jedna z kobiet, której pomógł zachęciła go do napisania książki i tak powstały „Opowieści buddyjskie” które w 2012 roku wydało w Polsce Studio Astr­opsy­chol­ogii­. • Książka to zbiór przypowieści, często filozoficznych, które mają podnieść czytającego na duchu i pokazać mu inny sposób myślenia. Opowieści są krótkie, podzielone według tematów. Często opowiadane są z perspektywy autora, który streszcza swoje spotkania z ludźmi, rozmowy z nimi. Opowiadania wcale nie są mgliste, tajemnicze i trudne do zrozumienia. Wiele z nich ma proste przesłanie, które dosadnie zostało pokazane. Morały są tu rzadko puentą, gdyż każdy z rozdziałów zaczyna się czymś w rodzaju wprowadzenia, a przypowieści tylko potwierdzają ogólny sens zawarty na początku. • Opowieści są krótkie, napisane prostym językiem, zazwyczaj w przekazane w pier­wszo­osob­owej­ narracji. Mimo, że są o różnych rzeczach, gładko przechodzą jedna w drugą. Pokazują doświadczenie autora i jego wiedzę na temat tego, czym się zajmuje. Co ciekawe autor nie mówi „źle myślisz, źle się zachowuje”. Wręcz przeciwnie. Stara się on zwrócić uwagę na to, że to co robimy, można też potraktować inaczej, że zawsze są jakieś opcje dodatkowe. • Wielkim plusem książki jest jej różnorodność. Tematów, które podejmuje autor jest niewiele, bo zaledwie dziesięć, ale są one pokazane w różnorodnym świetle, dlatego każdy znajdzie tu coś dla siebie. Dodatkowo dla niew­taje­mnic­zony­ch w zasady buddyzmu na końcu tomu znajduje się słowniczek z wyjaśnionymi pojęciami z tej dziedziny. • Warto zwrócić też uwagę na szatę graficzną. Okładka jest schludna, czcionka wystarczająco duża, a rozdziały podzielone w taki sposób, że nie ma między nimi niepotrzebnych przerw. Oprócz tego bardzo ładnie książka wygląda w środku. Każda ze stron otoczona jest motywem roślinnym, a numeracja stron zawarta jest w małym listku. Podtytuły napisane są ozdobną czcionką, co dodatkowo działa pozytywnie na wygląd książki. • Minusem pozycji są niedociągnięcia. Co jakiś czas trafiały się powtórzenia, a raz czy dwa widziałam spację rozdzielającą wyraz od znaków inte­rpun­kcyj­nych­. • Moim zdaniem książka jest ciekawa, szczególnie jeśli ktoś chce poznać inny punkt widzenia na temat codziennych spraw. Najbardziej podobał mi się rozdział o strachu, który dał mi wiele do myślenia. Przyjemnie spędziłam czas, czytając „Opowieści buddyjskie”. • Komu mogę polecić tę książkę? Tym, którzy lubią poznawać nowe rzeczy. Na pewno da wam do myślenia, tak jak i mi dała. Przy okazji to ciekawy zbiór przypowiastek, którymi potem możecie podzielić się ze znajomymi. Zachęcam
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Józef Bédier był znawcą średniowiecza. To właśnie on otworzył jedną z najbardziej znanych historii miłosnych w dziejach – opowieść o Tristanie i Izdoldzie, która pierwszy raz ukazała się w 1900 roku. Wydawnictwo GREG wydało książkę w 2010 roku. • „Dzieje Tristana i Izoldy” to historia zakazanej i niebezpiecznej miłości. Dwójka młodych ludzi poznaje się w dość dziwnych okolicznościach – Tristan raniony mieczem śmiertelnego wroga Kornwalii prosi swojego wuja, Marka, by ten wysłał go łodzią w nieznane strony. Bóg jest jednak dla chłopaka łaskawy – przybija on do brzegów Irlandii, gdzie córka króla opatruje mu rany. Jej uroda zapiera dech w piesiach. Tristan jednak postanawia, że zostanie ona żoną jego pana – Marka. Zabijając smoka, zdobywa rękę dziewczyny i odwozi ją do Kornwalii. Podczas podróży dochodzi jednak do katastrofy – młodzi wypijają magiczny eliksir, który sprawia, że zakochują się w sobie do szaleństwa. Nie zmieniają jednak planów i Izolda zostaje żoną Marka, a kochanką Tristana. Król dowiaduje się jednak o zdradzie i od tej pory kochankowie drżą o własne życie. Siła miłości pcha ich jednak w objęcia tej drugiej połówki, co przynosi im tylko wiele problemów. • Sama historia miłosna jest moim zdaniem interesująca, ale nieco przekombinowana. Tristan i Izolda kochają się miłością szaloną i namiętną, co pokazują narażając się często na nieb­ezpi­ecze­ństw­o. Schadzki urządzają bowiem nie tylko pod czujnym okiem króla Marka, ale też jego zauszników, którzy źle życzą młodemu rycerzowi. Uczucie zaślepia parę kochanków. Muszą się ukrywać, lecz rzadko kiedy są ostrożni. Przez to oboje narażeni są na utratę życia. • Podczas czytania męczyły mnie ciągłe rozterki bohaterów, którzy albo uciekali z dworu, albo do niego wracali i tak w kółko. Oboje byli świadomi tego, że oprócz ich miłości są jeszcze inne rzeczy, które ich obowiązują, jak choćby wierność królowi w przypadku Tristana. • Bohaterowie są ciekawi. Izolda wcale nie jest, jak mi się wydawało przed lekturą, uległą i niewinną istotką. Potrafi zwodzić i kłamać, a nawet wyrzeka się dworskich przywilejów by tylko być z ukochanym. Poza urodą ma jeszcze całkiem mocny charakter. Tristan natomiast to wzór prawdziwego rycerza – męski, silny, odważny i do tego przystojny. Poza ukochaną służy też swojemu władcy, a także każdemu, kto przyjmie go na swój dwór podczas tułaczki. Jest wierny i prawy. Jego spryt nie raz pomógł mu odwiedzić królową. • Poza głównymi postaciami warto zwrócić uwagę na Brangien, służącą i przyjaciółkę Izoldy. To z jej winy kochankowie wypili magiczny napój, ale też dzięki niej nie raz uniknęli śmierci. To ona pomagała im w schadzkach, ale też nie raz pokazała swoje oddanie królowej. • Książka nie jest długa. Mimo stylizacji, język jest prosty i zrozumiały. Jedyne co drażni to częste zmiany czasu w narracji. Każde słowo, które mogło sprawić trudność czytającemu zostało wyjaśnione w przypisach. Gdzieniegdzie znajdujemy proste rysunki dzielące treść. Całość bogata jest oczywiście w różnego rodzaju odniesienia i objaśnienia, które uczniom na pewno pomogą przy omawianiu lektury. • Jeśli chodzi o wydanie to redakcja świetnie sobie poradziła. Błędów nie zauważyłam, lecz czasem denerwowała mnie mnogość przecinków. Nawet krótkie zdania miały ich mnóstwo. Poza tym wydaje mi się, że niektóre z fiszek były umiejscowione nieco za wysoko lub za nisko interesującego fragmentu, a niektóre były wręcz zbędne. W porównaniu jednak z innymi lekturami, ta miała bardzo mało objaśnień. • Opracowania nie czytałam, mimo że zajmuje ono sporą część książki. Przeglądające je zauważyłam, że ma sporo streszczeń – od ogólnego, po szczegółowe i plan wydarzeń. Na pewno przyda się uczniom, którzy nie lubią szkolnych powieści. • Szata graficzna jest uboga. Jak wcześniej wspomniałam, książka ma parę obrazków, ale bardzo prostych i moim zdaniem kompletnie zbędnych. Okładka jest typowo GREGowska – większość zajmuje obrazek, w tym wypadku statku, reszta to tytuł i nazwisko autora. Dodatkiem jest informacja, że książka posiada czcionkę ułatwiającą szybkie czytanie. Nie znam się na tym, ale książkę faktycznie czyta się błyskawicznie – nie jestem jednak przekonana, czy to za sprawą czcionki, czy po prostu interesującej historii. • Po „Dzieje Tristana i Izoldy” sięgnęłam ze względu na film, który uwielbiam. Jednak film a książka to dwie kompletnie różne rzeczy. Historia, którą przeczytałam jest pełna przeciwności losu, z którymi niemal cały czas muszą się mierzyć bohaterowie. Nie trzyma to może w napięciu, ale naprawdę dobrze się ją czyta. Co dla mnie ważne – opisów w książce jest mało. Jest to płynnie opowiedziana historia, a narrator trzecioosobowy zwraca się do czytelnika jak do słuchacza, często podkreślając rolę odbiorcy. Robi to dobre wrażenie, jest czymś zupełnie nowym i przypomina mi bajki z dziciśtwa, które miały podobny schemat. • Komu mogę polecić książkę? Prawdę powiedziawszy nie wiem. Uczniowie i tak w większości nie przeczytają. Myślę, że książka powinna trafić w ręce wszystkich, którzy lubią opowieści o miłości. Tristan i Izolda to obok Romea i Julii jedna z najbardziej znanych i rozpoznawanych par w dziejach. Warto poznać ich prawdziwą historię.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Marek Krajewski zadebiutował w 1999 roku. Od tego czasu możemy czytać jego książki, którym poświęca się bez reszty. To dla pisarstwa porzucił rolę wykładowcy na Uniwersytecie Wrocławskim. • W 2011 roku ukazała się książka „Liczby Charona”, której głównym bohaterem jest Edward Popielski. To były policjant, który mieszka na stałe we Lwowie, wraz ze swoją kuzynką i córką. Ma dryg do wielu rzeczy – świetnie zna się na liczbach, na językach obcych i na kobietach. To właśnie przez jedną z prze­dsta­wici­elek­ płci pięknej Popielski postanawia znowu spróbować swoich sił w zawodzie, który uwielbia. Renata, jego dawna podopieczna, przychodzi do niego z trudną sprawą – zaginęła jej opiekunka, a ona sama została zwolniona. Popielski ma też inne zdanie do wykonania – w mieście zaczynają się dziać paskudne rzeczy. Po ulicach Lwowa zaczyna krążyć morderca, który z zimną krwią pozbywa się kolejnych osób. Na dodatek gra policji na nosie i zostawia tajemnicze liściki, których szyfr jest niemal nie do złamania. Jednak nie dla Popielskiego… Sprawy zaczynają nabierać tempa, pokazują się nowe poszlaki i dowody. Czy sprawy zostaną rozwiązane? • Popielski to interesujący bohater. Mimo, że nie znam książek z nim w roli głównej, a takie podobno są, nie odczuwałam dyskomfortu z tego powodu. Wraz z rozkręcaniem się akcji, postać zostaje nam bliżej pokazana, poznajemy jego przeszłość, chorobę, zmagania z losem i niezbyt bohaterskie czyny. To nie jest kryształowy człowiek – jest bezczelny, arogancki, pewny siebie, używa życia. Ale ma też zalety, a największą z nich jest wytrwałość. • Książka to dobry przykład kryminału. Akcja rozwija się powoli, ale ciągle coś nas zaskakuje. Przy okazji wielkim plusem jest zabieg stylizacji języka, który możemy tu zobaczyć. Trzecioosobowa narracja nie jest pozbawiona archaizmów, a dialogi prostych ludzi wyraźnie odróżniają się od mów profesorskich. Za to należy pochwalić „Liczby Charona” – za język. Czytać nie jest trudno, większość słów można domyślić się z kontekstu, a jeśli nie to są one wytłumaczone w przypisach na dole strony. Przydatne i godne pochwały. • Krój czcionki też jest niezwykły. Nie jest on nowoczesny, nowy rozdział zaczyna się od kilku słów napisanych wersalikami, a numeracja stron zawsze jest tylko na prawej kartce. Proces liczenia, wypisywania znaków i liter hebrajskich jest schludny i czytelny – pojawiają się tabelki, schematy, które ułatwiają zrozumienie treści. • Bardzo dobra robota została też wykonana ze strony korekty i redakcji. Błędów nie zauważyłam, przecinki są idealne, a styl nie utrudnia czytania. • Moim zdaniem książka jest ciekawa. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest wybitna. Dla kompletnego nieuka matematycznego jakim jestem wiele kwestii było niejasnych za pierwszym razem. Sprawę ratowały tabelki. Również przesadny naturalizm w książce nie przypadł mi do gustu. Inni na pewno będą zachwyceni faktem tak dobrego oddania rzeczywistości, ja jednak uważam że niektóre kwestie mogły zostać pominięte i opisane mniej szczegółowo. • Komu polecam książkę? Fanom Krajewskiego na pewno nie muszę. Zatem kto powinien po nią sięgnąć? Na pewno ludzie, którzy nie mają za często okazji do czytania czegoś, co ma wybitnie dobrą stylizację językową. Również ci, którzy chcą zobaczyć kunszt autora powinni wyjąć „Liczby Charona” z półki. • Czy ja stałam się fanką Krajewskiego po tej książce? Nie jestem pewna. Klimat opowieści bardzo mi się podobał, jednak nie do końca przekonuje mnie jej forma. Nie zniechęcam, ale też nie polecam jako numer jeden na liście „do kupienia”. Jeśli już to jako jedna z pozycji w pierwszej pięćdziesiątce.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Nina Reichter to kobieta, która od jakiegoś czasu zdobywa sobie coraz większe grono fanów w Polsce. Jest autorką popularnej „Ostatniej spowiedzi”, która w 2012 roku ukazała się dzięki wydawnictwu Novae Res. • Książka opowiada o losach dwójki młodych ludzi – pięknej Ally i utalentowanego Bradina. Dziwnym trafem trafiają oni razem na lotnisko, gdzie zaczyna się ich znajomość. Po całej nocy rozmów ich ścieżki rozchodzą się. Oboje jednak nie mogą o sobie zapomnieć, chociaż bardzo by tego chcieli – Ally ma bowiem chłopaka, z którym nie jest szczęśliwa, ale którego wybrała jej matka i tylko ze względu na niego toleruje większość zachcianek córki. Brade natomiast jest znanym muzykiem rockowym, do którego wzdychają nastolatki. Nie ma życia prywatnego, ciągle jest pod obstrzałem mediów. Jednak to właśnie ta dziewczyna ma zmienić jego dotychczasowe życie i on powili zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. Rodzące się między nimi uczucia nie są łatwe, ale też nie jest całkowicie niemożliwe. • Bohaterami są młodzi, dzie­więt­nast­olet­ni, zagubieni w dorosłym życiu ludzie. Tylko tyle mogę o nich powiedzieć, bo wszystko inne jest, moim zdaniem, kompletnie nierealne w Polsce. Ona – piękna, seksowna dziewczyna, której o dziesięć lat starszy facet chce tylko seksu i tylko do tego jest mu potrzebna. Na siłę tkwi w tym związku. Swoim zachowaniem zdaje mi się przypominać bardziej starą zgorzkniałą pannę po czterdziestce. Na dodatek w miarę czytania zaczyna kompletnie zatracać swój upór i staje się nieznośnie płaczliwa. On natomiast to bożyszcze nastolatek, chociaż z wyglądu bardzo kobiecy i kompletnie nie pasujący do obrazu celebryty. Kompletnie nie potrafiłam utożsamiać się z tymi postaciami. • Powieść opowiada o dorastaniu i trudnej miłości. Szczególnie doświadcza tego Ally, której życie w tej materii nie szczędziło. Tym bardziej nie pasuje mi to do dzie­więt­nast­olet­niej kobiety. • Wątek miłości gwiazdy estrady i prostej dziewczyny wydaje się nie być wcale taki ciekawy, może dlatego że różnica ta nie jest zbyt wyraźnie podkreślana. Książka ma wiele plusów, niestety minusy ją przewyższają. Zacznę od dobrych stron. • Książka została wydana w interesujący sposób – okładka przyciąga wzrok, a gitara hipnotyzuje. Redakcja i korekta zrobiły dobrą robotę, chociaż pod koniec książki można było zauważyć niedociągnięcia – brakujące słowa, czy nieoddzielone od narracji dialogi. I kompletnie dla mnie nielogiczne - nagłe wyboldowane zdania, albo wyrwane z kontekstu wypowiedzi. Nie jest to jednak wina wydawnictwa, lecz inwencji autorki. Bardzo podobały mi się opisy zbliżeń, nie tylko tych fizycznych, ale głównie emocjonalnych. Sfera uczuć była opisana doskonale, dzięki czemu lepiej rozumie się bohaterów. Wielki plus dla autorki za ogromną znajomość branży muzycznej, którą przedstawiła wprost perfekcyjnie. • Minusy to głównie marni bohaterowie. Wszyscy niemal podzieleni są według linii dobrzy-źli. Narracja trzecioosobowa pozwoliła skakać od postaci do postaci, chociaż niektóre wątki pobocznych bohaterów zostały skrócone do niezbędnego minimum, co źle działa na całość historii. Poza tym już na początku powieści mamy pomieszanie narracji – z pier­wszo­osob­owej­ do trzecio, bez żadnego wcześniejszego wyjaśnienia, po prostu w środku akapitu. Każdy podrozdział, w którym dzieją się nowe rzeczy został oddzielony pięknymi piórkami, ale nie oznacza to, że mówią w nich inne osoby. Czasem historia Ally i Bradina mieszała się w ciągu jednego podrozdziału, co działa dekoncentrująco. Niestety po jakimś czasie czytania wyskakuje kolejny wielki minus – książka to przerobione opowiadanie, pisane zapewne na jakimś blogu, na co wskazują nagłe wstawki podkładów muzycznych w środku rozdziału. Na dodatek opowiadanie to było wzorowane na dziejach zespołu Tokio Hotel. Nie jestem o tym przekonana na 100%, ale takie wrażenie zostało mi po przeczytaniu tej książki. • Czy jest to książka zła? Absolutnie nie. Prawdopodobne tylko ja jestem dla niej surowa. Lubię, gdy książka jest poskładana logicznie w spójną całość – ta jednak taka nie jest. Często zdarzało mi się gubić w treści, dlatego tak wrogo jestem do niej nastawiona. Myślę, że potencjalny czytelnik odnajdzie tu ciekawą historię rodzącego się uczucia. Właśnie uczucia królują w tej pozycji – od radości, po tęsknotę, rozżalenie, zazdrość znowu do euforii. Z tego względu polecam lekturę „Ostatniej spowiedzi”. No i może jeszcze z tego względu, że w tej pozycji zakończenie aż zmusza nas do niecierpliwego oczekiwania na kolejną część. • Komu mogę polecić tę książkę? Chyba tym, którzy wierzą w prawdziwą miłość i w ślepy los, który nie raz potrafi nas zaskoczyć. Na pewno spodoba się tym, którzy są nieco mniej wymagający niż ja. Książka nie jest zła, nie jest też wybitna. Przyjemność z czytania gwarantowana, jeśli tylko przymkniecie oko na pewne niedociągnięcia.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Stephenie Meyer jest autorką sagi „Zmierzch”, która ukazała się w latach 2005-2008. Cykl ten składa się z czterech części, każda z nich zyskała miano bestsellera. • „Zmierzch” opowiada historię sied­emna­stol­etni­ej Belli Swan, która przeprowadza się do ojca, gdy jej matka rusza z nowym mężczyzną na podbój sportowego świata. Dziewczyna nie jest zadowolona z tego pomysłu – Forks jest deszczowe, ponure i nie ma w nim absolutnie nic ciekawego do roboty. Postanawia jednak zmierzyć się z nowym otoczeniem i ku jej zaskoczeniu jest całkiem dobrze. W szkole budzi powszechne zainteresowanie, taty ciągle nie ma w domu, ma więc czas dla siebie i nie musi się z niczego tłumaczyć. Poza tym dostaje wymarzone auto, a nowi znajomi są nią zachwyceni. I nagle pojawia się On. Niesamowicie przystojny Edward Cullen, do którego wzdychają wszystkie dziewczyny. Bella jednak nie jest do końca przekonana o jego niesamowitości – przy pierwszej konfrontacji chłopak zachowuje się wobec niej wrogo. Bella nie ma pojęcia o co mu chodzi. Dopiero z czasem ich relacje naprawiają się, a nastolatkowe zaczynają się przyjaźnić. Nie jest to jednak zwykła przyjaźń – Edward jest przecież wampirem. Odkrycie tego faktu jest dla Belli szokiem. Im bardziej on chce ją od siebie odepchnąć, tym bardziej ona pragnie być blisko. Fatalne zauroczenie kończy się nieprzyjemnym spotkaniem z inną grupą wampirów, które posilają się inaczej niż Cullenowie. Tylko fakt, że Bella podbija serce nie tylko Edwarda, ale niemal całej jego rodziny powoduje, że dziewczyna przeżyje spotkanie z krwiopijcą. • Książki słuchałam w formie audiobooka, którego czytała Anna Dereszowska. Poradziła sobie ona świetnie z tym zadaniem, chociaż minus też się znajdzie – zbyt często używała szeptu, przez co musiałam na zmianę manipulować przyciskiem głośności. W jej interpretacji Bella pokazuje wiele uczyć i emocji, głos jej drży, nerwowo chichocze i waha się. Edward też jest doskonale przedstawiony – aktorka przeciągała sylaby, gdy tego wymagał ton jego wypowiedzi, lub przyspieszała gdy wampir używał swoich nadnaturalnych zdolności. Same nagrania były krótkie, podzielone tak, że przejścia między nimi były nie do wychwycenia. • Historia miłości Belli i Edwarda nie wydaje mi się oryginalna. Prosta dziewczyna, która zdobywa najp­rzys­tojn­iejs­zego chłopaka w szkole – jakie to oklepane. Wielkim plusem tej opowieści jest narracja pierwszoosobowa, która pozwala wielu młodym czytelniczkom utożsamiać się z Bellą i wierzyć, że kiedyś i je spotka podobna miłość – pełna przeciwieństw losu, którym trzeba stawić czoło. Związek człowieka i wampira może być tu metaforą nieodpowiednich związków, które często widzą rodzice, a nie widza ich dzieci. Edward to w końcu niegrzeczny chłopak, który rozkochuje w sobie porządną dziewczynę. • Jeśli chodzi o bohaterów to mocną stroną powieści jest Bella. Nie dlatego, że jest inteligentna, piękna i udało jej się usidlić przystojniaka, lecz dlatego, że to zwykła dziewczyna. Nastolatka jest niezdarą, nie jest wcale bystra ani pewna siebie. Nie jest ani wysoka, ani seksowna, ale przyciąga spojrzenia. Właśnie z tego powodu każda czytelniczka może podstawić siebie pod jej obraz. Postać Edwarda została moim zdaniem niedopracowana. W porównaniu z wachlarzem emocjonalnym Belli jest on mdły i przeźroczysty. Spodziewałam się, że będzie on miał mocny charakter, który zapadnie mi w pamięć, lecz tak naprawdę to młoda dziewczyna jest tu prawdziwą gwiazdą. W końcu to ona więcej może stracić w tym związku i to ona musi ciągle się czegoś wyrzekać. • Audiobooka słuchało się bardzo przyjemnie. Sama historia nie porwała mnie, ale nie była też najgorsza. To świetna opowieść dla nastolatek, które dopiero zaczynają przeżywać pierwsze wzloty i upadki związane z miłością. • Komu mogę polecić audiobooka? Tym, którzy nie znają „Zmierzchu”, a chcieliby zrozumieć jego fenomen. Ja właśnie z takim podejściem zaczęłam słuchać tej książki. Teraz już wiem, czemu porwała takie tłumy. To po prostu zgrabnie napisana historia miłosna, w której jest wiele przeciwności, a finał musi być „happy endem”. Nie brak jej oczywiście minusów, ale można na nie przymknąć oko, gdy już się wciągnie w powieść.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
57
  • Indeks szczęścia Juniper Lemon
    Israel, Julie
  • Zadziwiające życie
    Blaise, Misha Maynerick
  • Zjeżona
    Kapczyńska, Anna
  • Francuskie lato
    Isaac, Catherine
  • Arystokratka w ukropie
    Boček, Evžen
  • Syn zakonnicy
    Jax, Joanna
Należy do grup

Kraków PBP
wojciech
Krystyna
Pabianice MBP
aleksandra.s.1.1.3.9
CheshireCat
izabelasliwinska
kajka24
sowilas
isabelczyta
bookslara
Misieczka
monikam1986
basia.ptasznik
Irulan
Zaczytany-w-Ksiazkach
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo