Recenzje dla:
Złodziejka książek/ Markus Zusak
-
Sięgnęłam po „Złodziejkę…” na prośbę córki, która jest obecnie na etapie zaczytywania się historiami dziejącymi się w czasie II wojny światowej. Chciała też nareszcie poznać i tę, bardzo popularną przecież, opowieść. Na czytanie i poznawanie mieszkańców Molching oraz ich wzajemnych relacji zarezerwowałyśmy cały luty. • Lektura "Złodziejki..." nie zrobiła na mnie kolosalnego wrażenia, a jedynie przeciętnie dobre. Czytało się niezgorzej, szybko prąc przed siebie w poznawaniu dziejów Liesel. Nie mam też nic do zarzucenia językowi i stylowi, oba przystępne i przyjemne w odbiorze. • Wydaje mi się, że ta książka dedykowana jest właśnie takiemu młodemu, nastoletniemu czytelnikowi, który nie jest jeszcze gotowy na wielkie historyczne opracowania i bezpośrednie, przerażające świadectwa uczestników wojny i Holocaustu. Samo wydanie jej przez „Naszą Księgarnię” może to sugerować. Książka okazała się świetnym pretekstem do rozwinięcia wielu historycznych kwestii i to było jej największym atutem. Gdybym czytała ją sama, szybko by mnie znużyła. • Nie rozumiałam zupełnie zabiegu z narratorem-śmiercią, dla mnie było to niepotrzebne udziwnienie. Tytuł książki uwiera mnie do tej pory i wcale nie przekonuje, bo nie traktowałam głównej bohaterki jako złodziejki, mimo iż nie zawsze książki zdobywała legalnie, a przetłumaczenie tytułu historii napisanej przez Maxa, dedykowanej Liesel, na „Strząsaczka słów”, nadal przyprawia mnie o gęsią skórkę. • Obie z córką zgadzamy się, że cała historia zbyt była przegadana i rozwleczona. Można było napisać ją zwięźlej.