Szaleństwo
Tytuł oryginalny: | Insanity |
---|---|
Autor: | Susan Vaught |
Tłumacz: | Bartłomiej Ulatowski |
Wydawcy: | Grupa Wydawnicza Foksal (2016) IBUK Libra (2016) Ya (2016) |
ISBN: | 978-83-280-2782-4, 978-83-280-3205-7 |
Autotagi: | druk książki powieści |
2.0
|
|
|
|
-
Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Szpital Psychiatryczny Lincolna nie jest zwyczajnym miejscem. Wiedzą o tym dokładnie zarówno jego pracownicy, jak i mieszkańcy Never, w którym to ów tajemnicze miejsce się znajduje. Od dawna na jego terenie dzieją się przeróżne dziwne, czasem przerażające rzeczy, które zakłócają spokój pacjentów szpitala. Osiemnastoletnia Forest, aby zyskać finansową niezależność, która pozwoli jej w końcu pozostawić przeszłość za sobą, zatrudnia się w Lincolnie i choć z początku nie zauważa tego, co się tam dzieje, pewnego dnia na korytarzach szpitala spotyka dwójkę tajemniczych mężczyzn - wygląda to tak, jakby jeden był ścigany przez drugiego. Dziewczyna myśląc, że są to jedni z pacjentów, którzy jakimś sposobem uciekli ze swoich sal, postanawia odprowadzić ich z powrotem, jednak gdy wraca do swoich obowiązków i przełożonej okazuje się, że zamiast kilku minut nie było jej kilku godzin! To tajemnicze spotkanie nie daje dziewczynie spokoju, a chłopak, którego spotkała - niezwykle zagadkowy, pociągający i przerażający za razem Levi - co raz częściej wpada na nią ponownie. Jakie tajemnice skrywa w swoich murach Szpital Lincolna? • Jakiś czas temu o Szaleństwie było dość głośno. Już wtedy miałam wielką ochotę sprawdzić, jaką tajemnicę w swojej powieści zawarła autorka, jednak dopiero teraz za sprawą Book Tour, które na swoim blogu organizowała Martyna udało mi się w końcu z nią zapoznać. I choć wówczas wydawało mi się, że książka ta będzie dla mnie wręcz idealna, koniec końców nie jestem aż tak do końca zadowolona z tego, co otrzymałam. • Jedno, co mi się w Szaleństwie na prawdę mocno spodobało, to cały klimat powieści. Jest on po prostu niesamowity - miejscami bardzo mroczny i tajemniczy, a czasem nawet przerażający, Nie jest to jednak aż tak mocno straszne, jak to bywa w horrorach - autorka przygotowała dla swoich czytelników po prostu taką o wiele bardziej delikatniejszą wersję, która mimo wszystko potrafi miejscami przyprawić o ciarki. Zauroczył mnie również sam Szpital Psychiatryczny Lincolna i wszystkie te jego zagadki, które czyhały nie mal na każdym kroku. Podejrzewam, że gdybym znalazła się w takim miejscu, zapewne gnałabym gdzie pieprz rośnie, jednak czytanie o tym miejscu sprawiło mi niezwykłą frajdę i bardzo mocno wciągnęło. Autorce udało się stworzyć na prawdę świetne miejsce, w którym odgrywają się wszystkie zdarzenia i za to należy się jej na prawdę spory plus. • Nie wiem do końca co mam myśleć o sposobie, w jaki autorka przedstawiła całą historię. Otóż nie poznajemy jej za pośrednictwem tylko i wyłącznie jednego narratora, lecz w trakcie trwania całej powieści zmieniają się aż pięć razy - najpierw opowiada Levi, później Forest, następnie Dariusz i Triny, by na samym końcu znów wrócić do Leviego. Szczerze mówiąc mi nie do końca się to spodobała, bo choć każdy z bohaterów prezentował jakiś kolejny okres, to jednak wydaje mi się, że było z tym wszystkim zbyt wielkie zamieszanie. Gdy zaczynałam się już przyzwyczajać do któregoś z nich, wkrótce znów była zmiana i musiałam zaczynać od początku. Moim zdaniem, gdyby autorka wybrała tylko jedną osobę, która zaprezentowałaby czytelnikowi wszystko, lub nawet te dwie, to książkę czytałoby się przyjemniej. Ja wiele razy się gubiłam i po prostu za dużo czasu zajmowało mi odnalezienie się w całej fabule, przez co nie mogłam do końca skupić się na całości. W ten sposób też wiele wątków dotyczących konkretnych bohaterów nie zostało do końca wyjaśnionych, z czego jestem bardzo niezadowolona. W tym przypadku wolałabym bardziej tradycyjną formę narracji. • Czy fabuła była wciągająca? I tak, i nie. Wiele było takich momentów, gdzie wprost nie mogłam oderwać się od książki, jednakże te najciekawsze momenty bardzo szybko się skończyły, W ogóle odniosłam wrażenie, że tak na prawdę książka mogłaby się zakończyć już w połowie, gdyż praktycznie większość została tam dokładnie przedstawiona. Druga połowa to dla mnie raczej po prostu naciągana fabuła, która została przedstawiona przez autorkę tylko i wyłącznie po to, aby zapełnić czymś lukę, z którą nie mogła sobie ona poradzić. Myślę, że Susan Vaught nie do końca zastanowiła się nad tym, jak w całości ma się prezentować wymyślona przez nią historia, przez co wyszło jej to, co wyszło. A wielka szkoda, gdyż fabuła posiada na prawdę spory potencjał, który z łatwością można by wykorzystać. • Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie większa część mojej recenzji to tak na prawdę przedstawienie wad, jakie ma Szaleństwo. Może to zniechęcić wielu z was, jednakże ja uważam, że mimo wszystko warto dać tej powieści szansę. Jest ona w wielu momentach nie do końca dopracowana, jednak moim zdaniem zapoznanie się z tym fantastycznym klimatem oraz bardzo ciekawym mimo wszystko stylem pisarki (mam tutaj na myśli sposób, w jaki buduje ona zdania oraz opisywanie różnych sytuacji) jest warte całego zachodu. Cieszę się, że w końcu udało mi się zapoznać z Szaleństwem, gdyż choć nie była to do końca aż tak udana lektura, jakiej się spodziewałam, to jednak zaspokoiłam swoją ciekawość i już wiem, że nie zawsze to, czego się po czymś spodziewamy, potrafi nas zaspokoić.