Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Ogólnie średnio. Trochę ciekawych historii, ale chciałoby się więcej. Jak zwykle u autora dużo powtórzeń, ale jedno z nich budzi poważne wątpliwości o wiarygodność. Mianowicie opowieść o przebytym szkoleniu przez komisarza i jego wrażeniach z tego wydarzenia niemal identyczna do tej z książki "Oficer", której bohaterem jest p. Budzyński. Coś tu jest nie tak.
-
Jak to częstwo bywa w książkach Sumlińskiego - czuję niedosyt. W podtytule jest mowa o zabijaniu, a nie przypominam sobie choćby jednego opisu zabicia kogokolwiek przez p. Pieczonkę. O układzie gdańskim też niewiele. Bohater tej książki służył w wojskach powietrzno-desantowych, był prawdziwym policjantem ("prawdziwym" - to znaczy walczył z prawdziwymi bandytami), oficerem służb specjalnych, wtyką w mafii; pewnie się obrazi, ale w tej sytuacji spodziewałbym się więcej niż to co znalazłem w książce.
-
Znakomita książka, szkoda że nie można dać "szóstki". Napisana pięknym językiem II Rzeczypospolitej, czyta się z przyjemnością, a przy okazji uzyskuje unikatową wiedzę na temat jednej z najwybitniejszych polskich postaci, jej niezasłużonych tragicznych losów, i ogólnie wydarzeń tej epoki. Dodatkowo pięknie wydana przez Muzeum Niepodległości. Można odnieść wrażenie, że trzyma się w ręku wydanie przedwojenne. Gdyby to ode mnie zależało to książka ta zastąpiłaby bajki Homera czy Moliera w kanonie lektur szkół średnich.
-
Mam niedosyt. Długo można by pisać, ale pokrótce... Dobrze, że w książce zawarto treść akt sprawy, bo można rozważyć obie wersje. Nie wiem skąd ta pewność autorów że to nie było samobójstwo. Po przeczytaniu tej książki ja mam raczej pewność, że to jednak BYŁO samobójstwo. Autorzy podają kilka argumentów (dowodów), że to na pewno nie było samobójstwo: nierozpoznane odciski butów w pomieszczeniu w którym znaleziono ciało, brak odcisków palców Leppera na sznurze i krześle, wszyscy, z wyjątkiem Mirosława Rudowskiego, twierdzą, że zachowanie Leppera w ostatnich 48 godzinach nie wskazywało że mógłby się targnąć na swoje życie. W aktach śledztwa jest wyraźnie napiane, że tych odcisków butów zabezpieczono tylko 7, z których chyba tylko dwa były wyraźne (w miarę świeże). Wszystkie natomiast znajdowały się z dala od ciała. Bardziej prawdopodobne jest to że sprzątaczka nie wyczyściła dokładnie podłogi niż to że sprawcy niedokładnie pozacierali ślady. Odciski palców na sznurze (snopowiązałka) i krześle - z materiałów porowatych (sznury, tkaniny) jest po prostu bardzo trudno zebrać odbitki (krzesło było obite miękkim materiałem), wystarczy poczytać na ten temat. Znaleziono natomiast na nich materiał DNA pasujący do Leppera. Ostatni argument, czyli zachowanie Leppera w ostatnich 48 godzinach rzeczywiście wydaje się mocny, ale autorzy nic nie wspomnieli, że jednak jego zachowanie znacząco się zmieniło na niekorzyść w ostatnich miesiącach. Przyznają to te same osoby. Skala przyczyn ku temu, jak pokazują akta, jest przytłaczająca: lawina rachunków do zapłacenia, których nie był w stanie uregulować (nawet tak prozaicznych jak prąd, telefony), komornicy, hipoteki, procesy sądowe, telefony, nachodzenia straszące kolejnymi procesami sądowymi, opuszczony przez "przyjaciół", choroba syna (nie sama choroba, ale właśnie to że nie był w stanie pokrywać kosztów leczenia), itd. O 8:39 miał rozmowę, która (łatwo się domyślić z kontekstu) z pewnością była bardzo nieprzyjemna. Jak najbardziej mogła być przysłowiową kroplą. Niedługo potem kontakt się z nim urwał. Jeśli nawet przyjąć do analizy wersję autorów że ktoś "pomógł" Lepperowi to mogłyby to być tylko "służby". Tylko tutaj pojawia się poważny mankament tej wersji. Przez te dwa dni (4-5 sierpnia) przewijało się przez biuro mnóstwo ludzi, Lepper miał też sporo rozmów telefonicznych, do momentu śmierci w biurze zawsze znajdowała się przynajmniej jedna osoba (oprócz samego Leppera), sam budynek był remontowany (choć robotnicy głównie pracowali na dachu). Która "służba" zdecydowałaby się na taką akcję w takiej sytuacji? To by było po prostu szaleństwo. O ile teorię autorów uważam za bzdurę to mimo wszystko warto książkę przeczytać, ponieważ ogólnie zawiera spory zasób interesujących informacji.