Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Wojna i terpentyna" to opowieść o Urbainie Martienie, dziadku Stefana Harmesa, zwyczajnego, spokojnego człowieka, który brał udział w Wielkiej Wojnie (I wojnie światowej), którego pasją było malarstwo. Sama powieść jest na wzór tryptyku. Pierwsza część to wspomnienia autora o dziadku, jak Hertmans go zapamiętał, jak również o młodości Urbaina. Druga część powieści to przeredagowane wspomnienia dziadka z okresu I wojny światowej, w której brał udział. Ostatnia część opowiada o życiu Urbaina po wojnie, gdzie na nowo próbuje ułożyć życie, malując obrazy. • Z jednej strony "Wojna i terpentyna" to historia jednego zwyczajnego człowieka, który przeżył piekło wojny i doświadczył przez całe swoje życie wielkich emocji, pozostając przy tym skromnym człowiekiem. To także powieść po części autobiograficzna, gdzie autor, czytając dziennik dziadka, podąża jego śladami, odwiedza miejsca z nim związane, odkrywa tajemnice pamiątek jakie pozostawił po sobie, jego obrazów, muzyki, która była ważna w jego życiu. • Dla Hartmensa ta powieść to była walka z pamięcią, walka dzięki której lepiej poznał swoje korzenie, odkrył swoją własną tożsamość, nierozerwalnie związaną z dziadkiem. • "Wojna i terpentyna" to opowieść o rodzinie, wojnie, miłości, pamięci, nadziei, która daje siłę do przetrwania. To powieść, która jest jednocześnie koszmarna i piękna. Pokazuje, że piękno i horror mogą iść ze sobą w parze, a kreatywność, sztuka i barbarzyństwo to dwie strony tego samego świata. Właśnie to czyni tę powieść uniwersalną. Siła zniszczenia i siła tworzenia. Wojna i terpentyna. • Marta Ciulis- Pyznar
-
"Zagubiony autobus" to opowieść o pasażerach podróżujących autobusem jadącego bocznymi drogami Kalifornii z Rebel Corners do San Juan de la Cruz. • Nudy? Nie w przypadku Steinbecka. Co prawda nie ma tutaj szybkiej akcji, napięcia, czy nagłych zwrotów akcji, a prosta i zwyczajna historia. Siła tej powieści nie tkwi w fabule, ale w ludziach, bo to właśnie bohaterowie są osią tej powieści i na nich skupia się autor. • W swoim niepowtarzalnym stylu Steinbeck przystępuje do drobiazgowej analizy każdej z przedstawionych w powieści postaci, ich osobowości, zahamowań, motywacji, intymnych myśli i nadziei jakie mają na przyszłość. Pisarz odkrywa, że ma w sobie coś z psychoanalityka, jest wnikliwym obserwatorem ludzkiej psychiki i wykazuje przy tym głębokie zrozumienie i empatię dla ludzkiej natury. • Ta książka to prezentacja mistrzowskiej i charakterystycznej dla Steinbecka umiejętności snucia opowieści. Uwielbiam jego opisy, posługuje się prostym językiem, ale robi to tak sugestywnie, że zwyczajne, pozornie szare życie, nabiera niezwykłych barw, a opis niewielkiej małej irytującej muchy fascynuje. Steinbeck to malarz, który ożywia swoje obrazy, a czytelnik chce na zawsze zanurzyć się w tym raju stworzonym przez pisarza i go nie opuszczać. • Powieść zawiera wiele uniwersalnych prawd o człowieku i ludzkości. Spostrzeżeń, które pomimo upływu tak wielu lat od powstania książki, nie zestarzały się i wciąż są aktualne. • To niezwykła opowieść o ludziach, ich pragnieniach, namiętnościach, nadziejach, również o rozczarowaniach. Wielka proza o ludziach, o nas, bo w każdym z bohaterów jak w lustrze możemy odnaleźć cząstkę siebie. • Warto wejść na pokład tego starego autobusu i pozwolić by Steinbeck zabrał nas w niezapomnianą podróż. • Marta Ciulis- Pyznar
-
Powieść grozy, dosłownie. Czytając o początkach ginekologii, przedstawionej w powieści włos się jeży na głowie. Ginekolodzy jak najbardziej słusznie nazywani byli "damskimi rzeźnikami", znacznie częściej ich pacjentki trafiały na cmentarz, niż powracały do zdrowia. W czasach gdzie decydujący głos w każdej sferze życia miał Kościół, pracy ginekologów przyświecała jedna myśl: nie wywoływać zgorszenia. Badanie lekarskie musiało odbywać się w warunkach "przyzwoitych": pacjentka ubrana od stóp do głów, a lekarz najlepiej w przepasce na oczy "majstrował po omacku pod kołdrami, rujnując zdrowie kobiet" • Trudno uwierzyć, że właściwy rozwój ginekologii przypada dopiero na XIX i XX wiek, wcześniejsze metody diagnostyczne i operacyjne były rodem ze średniowiecza, a cechowała je brutalność, wrogość i pogarda dla kobiet. Ówczesna medycyna niewiele z nauką i zdrowym rozsądkiem miała wspólnego. Ograniczała je nauka Kościoła i wszechobecne zabobony. • Historie lekarzy opisywane przez Thorwalda pokazują jak wiele determinacji i odwagi wymagała ich praca. Ich sprzeciw wobec ówczesnych praktyk i wprowadzane przez nich nowatorskie metody często były przyczyną kpin środowiska, często wiązała się z utratą prawa wykonywania zawodu, czy wytaczanych procesów sądowych. • Pisarz stworzył w "Ginekologach" fascynującą opowieść o historii medycyny. To spora dawka informacji i faktów, ale napisana w niezwykle przystępny sposób. Thorwald ma wyjątkowy styl, lektura wciąga, wstrząsając, szokując i przerażając. • Bardzo mocny tytuł. Trudny, otwierający oczy i pozwalający docenić wysiłek i oddanie lekarzy, którzy poświęcili wiele, by kobiety nie były postrzegane jedynie przez pryzmat posiadanej macicy. • Marta Ciulis-Pyznar
-
Autor rozwiązuje w czwartym tomie wszystkie zagadki, Vuko Drakkainen w końcu musi zakończyć swoją misję. Książę Tygrysiego Tronu kiedyś musi poznać swoje przeznaczenie. • Jarosław Grzędowicz zadbał by pozamykać wszystkie wątki, dzięki temu ostatni tom cyklu to dzieło monumentalne. Niektórzy będą zachwyceni odpowiedzią na najważniejsze pytania, część pewnie będzie narzekać na rozwlekłość powieści i być może wolałaby by kilka wątków pozostało niedopowiedzianych. • Gabaryty powieści mi nie przeszkadzały, przytłoczona się nie czułam, bo autor pisze niezwykle lekko i przyjemnie. Nudziła mnie jedynie historia Filara, który w mojej opinii jest postacią mało ciekawą. • W czwartym tomie uwagę najbardziej przykuwają sceny walk. Opisy potyczek są niebywale realistyczne, wręcz epickie. Czytając czuć bijącą z nich brutalność i grozę. Pomysłowość Grzędowicza powala na kolana, na Midgaardzie wszystkie chwyty są dozwolone, a efekty połączenia technologii z magią są niezwykłe. • Cały czas jestem pod wielkim wrażeniem genialnie skonstruowanego przez pisarza świata. Skomplikowany, mimo że technologiczne zaawansowanie na poziomie średniowiecza, a przepełniony magią, mroczny i pełen niepokoju. • Tak jak w poprzednich tomach również i tutaj mamy piękny mariaż science- fiction oraz fantasy, choć w finałowej części cyklu również powieści szpiegowskiej. Język powieści genialny, plastyczny i barwny. Grzędowicz stworzył cykl przemyślany i dopracowany pod każdym względem. • Tom czwarty "Pana Lodowego Ogrodu" to bardzo satysfakcjonujące zwieńczenie całej serii. Mimo, że moją ulubioną pozostanie trzecia odsłona cyklu, to zakończenie cyklu uważam, że było perfekcyjne. Nie potrafię wyobrazić sobie nic lepszego. • A cały cykl, warto przeczytać, to solidny kawał porządnej fantastyki. • Marta Ciulis- Pyznar
-
"Shantaram" to powieść, którą się albo kocha, albo nienawidzi. Ja znalazłam się gdzieś pośrodku. Nie była bardzo zła, ale nie jest to pozycja, która mnie zachwyciła i zabrała mnie do czytelniczego raju, chyba że tym rajem będą opisywane Indie. • Zakochałam się w Indiach ukazanych przez autora. Bombaj Robertsona żyje na kartach książki, czuć zapach miasta, smak hinduskiego jedzenia, słychać gwar, jaki toczy się na ulicach tego miasta. Pisarzowi udało się tchnąć w Indie życie, na tyle, by stały się ważnym bohaterem powieści. • Nie zachwyciły mnie wywody filozoficzne, których w powieści nie brakuje. Były męczące i mało wiarygodne. Trudno mi uwierzyć, że jedna osoba w tak krótkim okresie może doznać tak wiele dramatycznych objawień o życiu, miłości i cierpieniu. Jak lubię w powieściach filozoficzne dysputy, tutaj kompletnie do mnie nie trafiły, tym bardziej, że większość dotyczyła biedy i upokorzeń. • Objętość "Shantaram" to niestety jej minus. Zdaję sobie sprawę, że Roberts pisał o własnym życiu i wydarzeniach z jego punktu widzenia istotnych, jednak dla mnie ta kronika była zbyt szczegółowa. Wielowątkowa i dynamiczna fabuła powieści tylko czasem wciąga, częściej nuży, a to za sprawą licznych powtórzeń. Były chwile że czułam, że kręcę się w kółko, wciąż czytając o tym samym. Lekka dieta i odchudzenie książki z powtórek do 400 stron nie zrobiłoby jej źle. • "Shantaram" to wielka przygoda, w którą zabiera nas autor. Wyprawa egzotyczna, dynamiczna, długa, ale też męcząca i wymagająca determinacji. Czytelniczy Święty Graal to niestety nie jest, przynajmniej nie mój. • Marta Ciulis-Pyznar
Należy do grup