Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Czytając Synowi książki zawsze jestem tuż przy nim. To nasze wspólne chwile. Czytanie nie jest wyłącznie sposobem na zabicie czasu czy poznanie świata; przede wszystkim to poznawanie własnego Dziecka jest dla mnie absolutnie kluczowe. Kątem oka podpatruję jego reakcje. Doświadczam niemal na sobie na sobie zmian w jego dziecięcym ciele: czuję napinanie wewnętrznych strun i symfonię emocji grających mu w duszy. Ten Mały Człowiek to najwspanialsze dzieło stworzenia - a ja mam zaszczyt móc go z uwagą i fascynacją odczytywać.
Czytam też samej sobie. Dla rozrywki, poznania lub ubogacenia duchowego. Potrafię docenić każdy typ książki, jeśli dzieło jest dobre, zapada w pamięć i zostawia we mnie choćby swoisty wodny znak. Sięgam też po te, które pozornie kaleczą czytelnika. To nieoceniona kuracja dla niegdyś zmartwiałej duszy. Parę wybitnych książek przewartościowało mój system wartości i sprawiło, że zmieniłam sposób postrzegania świata. Lektury otwierają mnie na świat. Dzięki nim jestem, kim jestem i gdzie jestem. Świat znów potrafi mnie zdumiewać.
Jednak wciąż to kiążka, która otwiera przede mną moje Dziecko i mnie samą, która scala nasze myśli i jednoczy we współodczuwaniu, pozostaje dla mnie czymś najcenniejszym, co mogę nam ofiarować w prostocie życia; wspólna lektura to najbardziej wartościowy prezent.
-
Po wcześniejszym przeczytaniu "Szczeliny" autorstwa Jozefa Kariki, "Strach" nie tylko mnie nie wystraszył, ale też nie wywarł na mnie szczególnego wrażenia. Oceniam ją jako niezłą, bo i taka ta lektura dla mnie jest - nieraz już dużo gorsze wpadły w ręce, nudą nie wieje, w narracji też niby nic nie przeszkadza - dochodzę więc do wniosku, że tym razem nie podszedł mi temat. Książka niczym mnie nie zaskoczyła, a po wspomnianej "Szczelinie" miałam nadzieję i apetyt na kolejny wstrząs i niebanalną konstrukcję.
-
Moje podskórne przekonania co do istniejącego porządku świata zostały wynicowane na lewo. Skojarzenia myślowe, tak konsekwentnie zespalane latami, rozerwały się. Obraz rzeczywistości, kreślony dotąd misternie przez tych wszystkich dziejopisarzy, mam w zupełnej rozsypce. • Moje dotychczasowe wyobrażenia o otaczającym mnie świecie zostały starte w pył. Co ja teraz w ogóle wiem?... • Nie wiem, gdzie jestem. Czym jest moje otoczenie. Kim jestem ja sama. Dlaczego jest tak a nie inaczej i jak właściwie powinno być. • Dla jasności - nie musiałam być ze Śląska, by ta książka mi to zrobiła. Bo to nie jest książka wyłącznie dla Ślązaków. Ani tylko dla Polaków, Niemców, goroli czy swoich. To lektura absolutnie dla każdego.
-
Książka zawiera naprawdę obszerną porcję wiedzy o układzie limfatycznym i technikach masażu, jednak coś wyraźnie mnie do tej lektury zniechęca. Tekst da się co prawda pobieżnie prześledzić wzrokiem w poszukiwaniu co bardziej interesujących zagadnień, mimo to nie zainteresował mnie głębiej. Odniosłam wrażenie, że trochę tu za dużo wodolejstwa. Natomiast już zupełnie nie znoszę, gdy w czytanej lekturze co któryś akapit natykam się na słowa w stylu "w poprzedniej części dowiedziałeś się, że...", "w tej części przekonasz się, że..." itd.
-
Uwzględniając niezły wybór wyszukiwanek na polskim rynku wydawniczym, tę radzę omijać z daleka. Wprowadza najmłodszego czytelnika w zupełnie oderwany świat fikcji, przebodźcowuje natłokiem i kolorami, zabija nijakością obrazu, zaburzając postrzeganie perspektywiczne. Fatalna książka obrazkowa.
-
Książka bardzo dobra. Porusza tematy przemocy, konfliktów i różnic międzykulturowych w sposób wyważony i delikatny na tyle, by nie skrzywdzić treścią wrażliwego małego odbiorcy. Równocześnie nie przemilcza najtrudniejszych zagadnień naszej - co by nie było, nieustająco - rzeczywistości. Co nie zostało wyrażone słowem, uzupełnia ilustracja. Czytelnik spotyka się tu z tematem wojny, Holocaustu, śmierci, ale też "zwyczajnej" przemocy podwórkowej. Równocześnie pokazana jest piękna relacja międzyludzka, przyjaźń dwóch chłopców ze skrajnie różnych środowisk, która przetrwać może wszystko... Nie weryfikowałam prawdziwości podanej historii - ponoć zdarzyła się naprawdę (mniej więcej, bo książka nazwana jest autobiografią pluszowego misia i to on jest narratorem tej powieści), ale czy prawdziwa, czy w pełni fikcyjna - jest dobrze przedstawiona a nade wszystko na wskroś życiowa i jako taka - arcyważna.