Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Szpital Psychiatryczny Lincolna nie jest zwyczajnym miejscem. Wiedzą o tym dokładnie zarówno jego pracownicy, jak i mieszkańcy Never, w którym to ów tajemnicze miejsce się znajduje. Od dawna na jego terenie dzieją się przeróżne dziwne, czasem przerażające rzeczy, które zakłócają spokój pacjentów szpitala. Osiemnastoletnia Forest, aby zyskać finansową niezależność, która pozwoli jej w końcu pozostawić przeszłość za sobą, zatrudnia się w Lincolnie i choć z początku nie zauważa tego, co się tam dzieje, pewnego dnia na korytarzach szpitala spotyka dwójkę tajemniczych mężczyzn - wygląda to tak, jakby jeden był ścigany przez drugiego. Dziewczyna myśląc, że są to jedni z pacjentów, którzy jakimś sposobem uciekli ze swoich sal, postanawia odprowadzić ich z powrotem, jednak gdy wraca do swoich obowiązków i przełożonej okazuje się, że zamiast kilku minut nie było jej kilku godzin! To tajemnicze spotkanie nie daje dziewczynie spokoju, a chłopak, którego spotkała - niezwykle zagadkowy, pociągający i przerażający za razem Levi - co raz częściej wpada na nią ponownie. Jakie tajemnice skrywa w swoich murach Szpital Lincolna? • Jakiś czas temu o Szaleństwie było dość głośno. Już wtedy miałam wielką ochotę sprawdzić, jaką tajemnicę w swojej powieści zawarła autorka, jednak dopiero teraz za sprawą Book Tour, które na swoim blogu organizowała Martyna udało mi się w końcu z nią zapoznać. I choć wówczas wydawało mi się, że książka ta będzie dla mnie wręcz idealna, koniec końców nie jestem aż tak do końca zadowolona z tego, co otrzymałam. • Jedno, co mi się w Szaleństwie na prawdę mocno spodobało, to cały klimat powieści. Jest on po prostu niesamowity - miejscami bardzo mroczny i tajemniczy, a czasem nawet przerażający, Nie jest to jednak aż tak mocno straszne, jak to bywa w horrorach - autorka przygotowała dla swoich czytelników po prostu taką o wiele bardziej delikatniejszą wersję, która mimo wszystko potrafi miejscami przyprawić o ciarki. Zauroczył mnie również sam Szpital Psychiatryczny Lincolna i wszystkie te jego zagadki, które czyhały nie mal na każdym kroku. Podejrzewam, że gdybym znalazła się w takim miejscu, zapewne gnałabym gdzie pieprz rośnie, jednak czytanie o tym miejscu sprawiło mi niezwykłą frajdę i bardzo mocno wciągnęło. Autorce udało się stworzyć na prawdę świetne miejsce, w którym odgrywają się wszystkie zdarzenia i za to należy się jej na prawdę spory plus. • Nie wiem do końca co mam myśleć o sposobie, w jaki autorka przedstawiła całą historię. Otóż nie poznajemy jej za pośrednictwem tylko i wyłącznie jednego narratora, lecz w trakcie trwania całej powieści zmieniają się aż pięć razy - najpierw opowiada Levi, później Forest, następnie Dariusz i Triny, by na samym końcu znów wrócić do Leviego. Szczerze mówiąc mi nie do końca się to spodobała, bo choć każdy z bohaterów prezentował jakiś kolejny okres, to jednak wydaje mi się, że było z tym wszystkim zbyt wielkie zamieszanie. Gdy zaczynałam się już przyzwyczajać do któregoś z nich, wkrótce znów była zmiana i musiałam zaczynać od początku. Moim zdaniem, gdyby autorka wybrała tylko jedną osobę, która zaprezentowałaby czytelnikowi wszystko, lub nawet te dwie, to książkę czytałoby się przyjemniej. Ja wiele razy się gubiłam i po prostu za dużo czasu zajmowało mi odnalezienie się w całej fabule, przez co nie mogłam do końca skupić się na całości. W ten sposób też wiele wątków dotyczących konkretnych bohaterów nie zostało do końca wyjaśnionych, z czego jestem bardzo niezadowolona. W tym przypadku wolałabym bardziej tradycyjną formę narracji. • Czy fabuła była wciągająca? I tak, i nie. Wiele było takich momentów, gdzie wprost nie mogłam oderwać się od książki, jednakże te najciekawsze momenty bardzo szybko się skończyły, W ogóle odniosłam wrażenie, że tak na prawdę książka mogłaby się zakończyć już w połowie, gdyż praktycznie większość została tam dokładnie przedstawiona. Druga połowa to dla mnie raczej po prostu naciągana fabuła, która została przedstawiona przez autorkę tylko i wyłącznie po to, aby zapełnić czymś lukę, z którą nie mogła sobie ona poradzić. Myślę, że Susan Vaught nie do końca zastanowiła się nad tym, jak w całości ma się prezentować wymyślona przez nią historia, przez co wyszło jej to, co wyszło. A wielka szkoda, gdyż fabuła posiada na prawdę spory potencjał, który z łatwością można by wykorzystać. • Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie większa część mojej recenzji to tak na prawdę przedstawienie wad, jakie ma Szaleństwo. Może to zniechęcić wielu z was, jednakże ja uważam, że mimo wszystko warto dać tej powieści szansę. Jest ona w wielu momentach nie do końca dopracowana, jednak moim zdaniem zapoznanie się z tym fantastycznym klimatem oraz bardzo ciekawym mimo wszystko stylem pisarki (mam tutaj na myśli sposób, w jaki buduje ona zdania oraz opisywanie różnych sytuacji) jest warte całego zachodu. Cieszę się, że w końcu udało mi się zapoznać z Szaleństwem, gdyż choć nie była to do końca aż tak udana lektura, jakiej się spodziewałam, to jednak zaspokoiłam swoją ciekawość i już wiem, że nie zawsze to, czego się po czymś spodziewamy, potrafi nas zaspokoić.
-
Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Pewnego dnia, będąc w trakcie doręczania jednej z przesyłek od panny Trodwood, David poznaje na dachu przez przypadek tajemniczą dziewczynę imieniem Heaven. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż dziewczyna twierdzi, że wcześniej wycięto jej serce i ukradziono. Choć logika każdemu w tum momencie podpowiadałaby, że takie rzeczy nie mogą mieć miejsc, bo w końcu bez serca nie da się żyć, Heaven jest święcie przekonana, że właśnie tak się stało. Choć całkowicie sceptycznie nastawiony do tego David, mimo niezbitych dowodów wskazanych przez dziewczynę, uważa, że musiała ona postradać zmysły, postanawia pomóc wrócić jej do domu. Gdy jednak udając się do szpitala, bohaterowie dowiadują się, że Heaven jest ścigana przez tych samych mężczyzn, którzy ukradli jej serce, David postanawia pomóc jej uporać się z problemem. Jednak rzeczy całkowicie niemożliwe bardzo często się zdarzają! • W większości przypadków staram się nie oceniać książek po okładce, jednakże gdy tylko zobaczyłam jak cudownie prezentuje się powieść Heaven. Miasto elfów wiedziałam, że nie mogę przejść koło niej obojętnie. Jej okładka jej po prostu cudowna - utrzymana w ciemnych niebiesko-fioletowych barwach idealnie oddaje charakter całej fabuły i świetnie pasuje do miejsca akcji w niej przedstawionego. Pewnie gdyby nie to w ogóle nie zdecydowałabym się na zapoznanie z tą książką, gdyż czasy, gdy czytałam powieści paranormalne czy fantasy mam już za sobą - teraz zwyczajnie nudzę się przy tego typu książkach. Opis książki, choć trzeba przyznać, że ciekawy i oryginalny, nie przekonał mnie jednak aż tak bardzo do siebie, bym po nią sięgnęła. Teraz jednak bardzo się cieszę, że choć raz to dzięki okładce zdecydowałam się na lekturę, gdyż w Heaven. Miasto elfów otrzymałam na prawdę wciągającą powieść, którą świetnie mi się czytało. • W książce poznajemy młodego chłopaka, który chcąc oderwać się od swojego dotychczasowego życia przeniósł się jakiś czas temu z Cardiff do Londynu. Jego dzieciństwo wcale nie było takie, jak powinno być. Przez większość czasu musiał zmagać się z chorobą matki oraz agresją ojca. Wszystko to posunęło go w końcu do ucieczki z domu, by w końcu móc żyć według własnych zasad. David nie był jednak wcale taki świetny, wcześniej mieszał się nie raz w nieciekawe interesy i spędzał czas w nieodpowiednim towarzystwie, jednak udało mu się trafić na osobę, która pomogła mu się z tego wydostać. Bardzo spodobała mi się osoba Davida - to jego opanowanie, bezinteresowność i spokój. To jeden z tych bohaterów, których poznajemy lepiej za pośrednictwem postrzegania danej historii właśnie z jego perspektywy. Zaimponowało mi to, że spotykając dziewczynę, która wygaduje rzeczy nie mające w ogóle sensu, nie odwrócił się od niej wyzywając od wariatek, lecz widząc ją w potrzebie, trzymając na wodzy swoje przekonania, po prostu jej pomógł. Oczywiście zapewne w tym przypadku miało duże znaczenie to, że Heaven od samego początku mu się spodobała, jednakże nie często znajdziemy już takie osoby, jak David. • Oczywiście nie byłoby też całe historii, gdyby nie Heaven, czyli ta tajemnicza dziewczyna bez serca. Przez większość książki tak naprawdę razem z Davidem i nie raz nią samą, poznajemy ją - jaka jest, skąd pochodzi no i jaką ma tajemnicę. Szybko się okazuje, że tak na prawdę to nawet sama Heaven tak na prawdę nie zna siebie do końca. Wydawać by się mogło, że po prostu znalazła się w niewłaściwym miejscu i czasie - ot przypadkowa dziewczyna, której ktoś chciał wyciąć serce. Dalej jednak wszystko się wyjaśnia - a jest to bardzo intrygujące wyjaśnienie. Co do Heaven mam mieszane uczucia. Bardzo ciężko było mi ją rozgryźć i tak właściwie odnoszę wrażenie, że nawet teraz, gdy już mam lekturę ów książki za sobą, tak na prawdę nie udało mi się tak prawdziwie jej poznać. Odnoszę wrażenie, że autor powieści za bardzo skupił się na tym całym wątku tajemnicy, który towarzyszy jej osobie, a zapomniał bardziej przedstawić czytelnikowi prawdziwą Heaven, a szkoda, bo mogłaby być to na prawdę przyjazna osoba. • Jak już wcześniej wspominałam, sama historia bardzo mile mnie zaskoczyła i wbrew temu, co myślałam na początku, jak najbardziej mi się spodobała. Jej fabuła wydała mi się być jak najbardziej przemyślana, choć miejscami może nie do końca dopracowana. Trochę rozczarowało mnie to, że autor skupił się na bardzo dokładnym przedstawieniu środka książki, natomiast jej zakończenie tak na prawdę zrobił tak, jakby po prostu bardzo mu się gdzieś spieszyło i dopisał je szybciutko na kolanie. Wiele z przedstawionych pod koniec wątków było dla mnie po prostu słabych i błahych - z łatwością można by pociągnąć całość nieco dalej i stworzyć bardziej odpowiadające całości zakończenie. • W stylu autora nie podobała mi się w sumie jedna jedyna rzecz - to, że podczas przemieszczania się bohaterów po Londynie wymieniał on prawie każdą ulicę, którą mijali. Podejrzewam, że chciał on, aby cała historia stała się przez to bardziej rzeczywista i pragnął umożliwić czytelnikowi lepsze odnalezienie się w tym sporym mieście, jednak jak dla mnie wyszło to raczej bardzo męcząco. Dla osoby, która nigdy w tym mieście nie była, nie ma tak na prawdę znaczenia, jakimi dokładnie ulicami bohaterowie się poruszali, wystarczył wymienić jedną, góra dwie nazwy, a nie wszystkie! Mi osobiście bardzo przeszkadzało to w czytaniu i nie raz ze złości miała ochotę książkę zwyczajnie porzucić. Dzięki jednak bardzo ciekawej fabule tego nie zrobiłam (zdecydowanie później bym tej decyzji żałowała), myślę jednak, że nie jedna osoba może tego nie wytrzymać, przez co straci na prawdę świetną historię. • Podsumowując więc, Heaven. Miasto elfów to na prawdę ciekawa książka, która jednak sporo traci przez te wymienione przeze mnie wady. Autor miał bardzo ciekawy pomysł na fabułę, bohaterów oraz umieszczenie wszystkiego na ulicach Londynu, jednakże nie przemyślał on do końca kilku z pozoru mało istotnych, a jednak bardzo ważnych elementów. Mimo wszystko uważam jednak lekturę książki za udaną i będę ją polecać każdemu, kto choć w jakimś stopniu lubi tego typu powieści. Myślę, że warto przymknąć trochę oko na ów wady, by móc zapoznać się z tą ciekawą historią.
-
Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Historię małego Mojżesza znalezionego w koszyku w pralni znał każdy. Wszyscy dobrze wiedzieli też, że jest on tak zwanym dzieckiem cracku, z racji tego, że jego matka była narkomanką. Każdy wiedział też z czym to się wiąże - mały Mojżesz był wiecznie zamknięty w sobie, sprawiał trudności swojej rodzinie, u której akurat mieszkał, a dla większości ludzi był po prostu dziwny. Taka opinia ciągnie się za nim przez całe jego życie. Do tego doszło oczywiście zamieszanie się Mojżesza w szemrane towarzystwo, co z całą pewnością nie poprawiło wcale jego i tak już ciężkiej sytuacji. Jednakże, czy ktoś tak na prawdę wiedział, jak on jest na prawdę? Czy wszystkie te plotki na temat dziecka cracku okazały się być prawdziwe? Jedynie Georgia pragnęła poznać go lepiej. Chciała przekonać się, jaki Mojżesz jest tak na prawdę. Jednak czy plotki mogą aż tak bardzo różnić się od rzeczywistości? • O powieści Amy Harmon było ostatnio bardzo głośno w książkowej blogosferze. Sama spotkałam się już z wieloma przeróżnymi opiniami na temat Prawa Mojżesza. Większość z nich była na prawdę bardzo pozytywna. Przepiękna, przyciągająca uwagę okładka, intrygujący opis no i wszystkie te opinie bardzo mocno zachęciły mnie do zapoznania się z właśnie tą historią. Jednak czy również ja stanę za nią murem? • Głównymi bohaterami powieści są Georgia oraz Mojżesz i to właśnie za ich pośrednictwem zapoznajemy się z całą historią przedstawioną w książce. Bardzo spodobało mi się to, że autorka niektóre rozdziały prezentowała z perspektywy dziewczyny, a inne (znacznie większą część) chłopaka. Kilka ważnych wątków ukazana została nawet z obydwóch stron, co jak dla mnie było po prostu fantastyczne, bo mogłam jeszcze bardziej zagłębić się w całą fabułę i poznać zarówno ją, jak i bohaterów o niebo lepiej. Najbardziej spodobał mi się czas w przedstawiony w Prawie Mojżesza, gdzie tytułowy bohater przebywał w zakładzie psychiatrycznym. Wówczas właśnie większość wątków poznajemy za pośrednictwem Mojżesza i cała tajemnica, którą jest on owiany zaczyna powoli się wyjaśniać. Jeśli mowa już o Mojżeszu to właśnie jego postać najbardziej przypadła mi do gustu. Bardzo lubię tajemnicze i nieco wycofane postaci w książkach, a on właśnie do takich się zalicza. Z początku, gdy większość rozdziałów prezentowała nam Georgia, był on dla mnie jedną wielką zagadką - najpierw nie okazywał żadnych uczyć, w ogóle nie szło go rozpracować, a tu już za chwile zmienia się dosłownie na chwilę o sto osiemdziesiąt stopni. Gdy natomiast z każdym kolejnym rozdziałem poznawałam jego postać bardziej, zaczynałam rozumieć jego dotychczasowe postępowanie. Georgia natomiast to jedno wielkie przeciwieństwo Mojżesza. Choć niezwykle twarda i pewna siebie chłopczyca kochająca konie, jest także pełna niezwykle pozytywnej energii, którą z czasem umiała nawet lekko zarazić tytułowego bohatera. Łatwo jest jednak dostrzec zmianę, jaka zaczęła w niej zachodzić w momencie, gdy zaczęła spędzać z chłopakiem coraz więcej czasu. Z początku była ona może niedostrzegalna, jednakże w dalszej części książki świetnie widać, jakie spustoszenie wywołał w niej Mojżesz. • Sięgając po Prawo Mojżesza myślałam, że będzie to tylko i wyłącznie powieść o bardzo mocnej, jednakże nieudanej miłości. Zaskoczył mnie więc bardzo wątek z tajemniczymi zdolnościami Mojżesza, oraz ten dalszy bardziej kryminalny. Szczerze mówiąc w ogóle się go nie spodziewałam i choć na samym początku wydawało mi się, że może to być już zbyt wielka przesada, koniec końców mogę powiedzieć, że autorka świetnie sobie to wszystko obmyśliła. Cały czas razem z Mojżeszem starałam się odkryć, kto jest tajemniczym sprawcą tych wszystkich zniknięć młodych dziewczyn, które miały miejsce w okolicy miejscowości Georgii, jednakże, gdy już powoli zaczynałam myśleć, że wiem coś więcej, okazywało się, że tak na prawdę nie wiem dosłownie nic. Osobiście uwielbiam właśnie takie ciekawe zagranie, więc uważam to za ogromny plus. Sama miłosna historia Mojżesza i Georgii jest moim zdaniem na prawdę udana i bardzo przemyślana, jednak sądzę, że gdyby zabrakło w książce tego drobnego wątku kryminalnego, który muszę podkreślić był jedynie dodatkiem do całej powieści i nie zdominował całości, powieść mogłaby być lekko nudna i a bardzo monotonna. W końcu tego typu historii romantycznych jest pełno i trudno jest się autorowi przebić właśnie ze swoją. Dzięki temu dodatkowemu motywowi moim zdaniem Prawo Mojżesza zyskał na prawdę bardzo dużo. • Jestem też bardzo mile zaskoczona stylem pisarskim Amy Harmon. Nie jest przeciętny, a co za tym idzie nudny, lecz właśnie (tak jak cała książka) bardzo przemyślany i zachęcający do dalszego czytania. Autorka potrafi bardzo mocno zaciekawić swoim stylem czytelnika i sprawić, że na bardzo długo nie będzie mógł się on oderwać od czytanej książki. Wszystkie słowa są przez nią doskonale wyważone i nie ma tu żadnych zbędnych momentów. Choć bohaterami powieści są młodzi ludzie, jej styl (jak w przypadku wielu tego typu książek) nie jest wcale oklepany, nudny, czy po prostu zwyczajny. Udało jej się po prostu przedstawić całą historię Mojżesza i Georgii w bardzo inteligentny sposób. Mi się to bardzo spodobało, przez co z całą pewnością sięgnę po jej kolejne powieści. • Książka Prawo Mojżesza zaskoczyła mnie w bardzo pozytywny sposób. Działo się w niej bardzo dużo, jednak wszystko zostało przez autorkę odpowiednio rozmieszczone w całej fabule, by nic ze sobą nie kolidowało i żaden wątek nie był za bardzo przesadzony. Widać, że włożyła w to na prawdę sporo pracy, która z całą pewnością się opłaciła. Powieść ta zdecydowanie wyróżnia się na tle innych powieści tego gatunku. Moim zdaniem koniecznie trzeba zwrócić na nią uwagę, gdyż z całą pewnością nie będzie się żałowało tej decyzji. Prawo Mojżesza dostarczy nam samych świetnych wrażeni prezentując sobą tą wspaniałą, niezwykle oryginalną i bardzo wciągającą historię. Sama z całą pewnością sięgnę po jej kontynuację, która już czeka na swoją kolej na mojej półce. Liczę, że będzie ona w równym stopniu udana, jak jej poprzedniczka, tym bardziej, że ma ona prezentować nam historię Taga, którego udało nam się już poznać na kartach Prawa Mojżesza. Zdecydowanie polecam!
-
Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • S. J. Watson zwrócił na siebie moją uwagę, gdy tylko przeczytałam jego debiutancką powieść Zanim zasnę. Zachwycił mnie on nie tylko swoją niezwykłą i bardzo oryginalną historią, ale również fantastycznym stylem, od którego po prostu nie można się oderwać. Wiedziałam, że koniecznie muszę zapoznać się z każdą kolejną powieścią, która wyjdzie z pod jego pióra. Wielką radość wywołała u mnie wiadomość o nowej książce autora, która wspaniałą okładką, jak i intrygującym opisem niezwykle przyciągnęła moją uwagę. Czy S. J. Watson powtórzył swój debiutancki sukces? • Julia Plummer to młoda żona i matka z przeszłością, o której wolałaby zapomnieć. Wcześniejsze życiowe wybory życiowe doskonale ją jednak ukształtowały i sprawiły, że stała się ona pewną siebie kobietą, która zrobi wszystko dla swojej rodziny. Jednak przeszłości nigdy nie da się wymazać do końca i to, jaką osobą byliśmy wcześniej prędzej czy później da o sobie znać. Pewnego wieczoru Julia dowiaduje się, że jej młodsza siostra mieszkająca w Paryżu została zamordowana. Nikt nie wie, kto to zrobił oraz jaki był motyw zabójcy. Kobieta nie może pogodzić się ze śmiercią Kate i postanawia sama poszukać wskazówek, które w jakiś sposób mogłyby pomóc jej w poznaniu prawdy. W tym czasie dowiaduje się, jak wielu rzeczy jeszcze na jej temat nie wiedziała. Okazuje się, że w morderstwo zamieszany może być ktoś z internetowego portalu dla dorosłych, którego Kate była aktywną członkinią. Julia postanawia więc poszukać kogoś na portalu, kto mógłby być zamieszany w śmierć jej siostry. Nieoczekiwanie jednak nawiązuje z pozoru nieszkodliwy romans internetowy. Takie rzeczy nigdy nie kończą się jednak dobrze... • Musicie wiedzieć, że miałam już jedno podejście do tej książki. Wówczas zapoznałam się jedynie z dwoma pierwszymi rozdziałami powieści i na tym właśnie się skończyło. Obawiałam się bardzo, że Drugie życie będzie kompletną klapą, a nie chciałam popsuć sobie opinii na temat autora. W końcu jednak postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę i teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że S. J. Watson w żaden sposób sobie nie zaszkodził, a jedynie jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że jest na prawdę wspaniałym i niezwykle obiecującym autorem. • Główną bohaterką powieści jest właśnie Julia Plummer i to z jej perspektywy poznajemy całą historię. Prócz wydarzeń z teraźniejszości w miedzy czasie poznajemy też kilka ciekawych wątków z przeszłości kobiety, których kompletnie byśmy się nie spodziewali. Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki autor przedstawił nam postać kobiety. Ukazał, jak ktoś pogrążony w bólu po stracie bliskiej osoby postrzega świat, jak się zachowuje, co nim kieruje i przede wszystkim do czego jest zdolny, by bronić tych, którzy mu jeszcze zostali. Czytając miałoby się ochotę powiedzieć "Ja z pewnością nie posunąłbym się do czegoś takiego", czy "To w ogóle mnie nie dotyczy". Autor pozwala poznać podświadomość takiej osoby od podszewki, co uświadamia nam, że tak naprawdę nigdy nie możemy być do końca pewno, jak my postąpilibyśmy w danej sytuacji. • Książka Drugie życie zdecydowanie różni się od swojej poprzedniczki, jeśli chodzi o główny wątek, jednakże jest coś, co je łączy - niesamowite zwroty akcji, które czyhają na czytelnika na dosłownie każdym kroku. Gdy tylko myślisz, że wiesz już co czeka cię dalej, okazuje się, że jest to całkowita nieprawda! Osobiście uwielbiam takie właśnie nieoczekiwane momenty (szczególnie w przypadku thrillerów) i myślę, że większość z was powie dokładnie to samo. Dodatkowo utrzymana jest ona w fantastycznym klimacie mrocznego Paryża i tajemniczego Londynu, które tylko jeszcze bardziej sprawiają, że powieść ta jest niesamowicie wciągająca. • Jedyne do czego mam tutaj zastrzeżenia, to zakończenie. Można powiedzieć, że autor urwał całą historię w w pewnym momencie, przez co nie wiadomo, co dalej działo się zarówno z główną bohaterką jak i mordercą Kate. Wygląda to tak, jakby miała powstać druga część, jednak z tego co widziałam, na razie chyba nic na to nie wskazuje. Jeśli autor po prostu postanowił urwać historię we właśnie takim momencie, to z pewnością nie jest to fajne zagranie. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że będzie nam dane poznać dalsze losy bohaterów Drugiego życia. • Podsumowując więc, Drugie życie to kolejna wspaniała książka z pod pióra S. J. Watson. Przedstawił on niezwykle wciągającą, oryginalną i przede wszystkim całkowicie nieprzewidywalną historię, która zaskakuje na każdym kroku. Z pewnością spodoba się ona każdemu fanowi gatunku, jak również zaciekawi tych, którzy z thrillerami dopiero się poznają. Ja jak najbardziej polecam i z niecierpliwością czekam na kolejne powieści autora.
-
Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Gwiazdka z nieba i jeszcze więcej to trzecia już powieść autorstwa Sarah Dessen, którą udało mi się przeczytać. Choć jej książki raczej nie niosą za sobą jakiegoś wielkiego przesłania oraz nie przedstawiają sobą zbyt ambitnych historii, potrafi ona zaciekawić. Przy poprzednich dwóch książkach autorki udało mi się przyjemnie spędzić czas. Czy to samo mogę powiedzieć o Gwiazdce z nieba i jeszcze więcej? • Główną bohaterką powieści jest niejaka Emaline. Właśnie skończyła ona liceum, a po wakacjach w końcu ma wyjechać z rodzinnego Colby i udać się na studia. Od lat dziewczyna spędzała wakacje w ten sam sposób - pracowała w Agencji Wynajmu Nieruchomości Colby, którą prowadziła jej babka, wraz z jej matką i siostrami, spotykała się z chłopakiem oraz przyjaciółmi i trzymała jak najdalej od turystów, którzy postanowili odwiedzić jej miejscowość. Zawsze bowiem była przekonana, że nawiązywanie jakiegokolwiek wakacyjnego romansu czy znajomości z turystą z poza Colby to jedynie strata czasu, ponieważ, gdy tylko wakacje się skończą ten ktoś wyjedzie i wróci do swojego dotychczasowego życia. Zdecydowanie lepiej więc trzymać się tego, co się zna. Emaline czuje jednak, że czegoś jej w życiu brakuje. Nie chce być ciągle tą zwyczajną i niepowtarzalną w nagłych sytuacjach Emaline, która zna wszystkich w Colby. Gdy do miasta, wraz ze znaną reżyserką filmów dokumentalnych przyjeżdża Nowojorczyk Theo, od razu podoba jej się jego wielkomiejskie podejście do wszystkiego. Fascynuje ją to, że go nie zna, że tak bardzo różni się on od wszystkich mieszkańców miasteczka. Dodatkowo przyjeżdża również jej biologiczny ojciec z jej bratem Benjim, który cały czas próbuje nakłonić ją do wyjazdu z Colby. • Od samego początku, gdy zabrałam się za lekturę Gwiazdki z nieba i jeszcze więcej miałam wrażenie, że książka jest tak na prawdę o wszystkim i o niczym. Owszem, przedstawiała ona rozterki Emaline przed jej wyjazdem na studia, jednak koniec końców, gdy już nawet doszłam do samego końca, nie potrafiłam odgadnąć, o czym tak na prawdę miała ona być. Nie wiem, czy tylko ja odniosłam takie, a nie inne wrażenie, czy może moje zdanie podziela większa ilość czytelników, jednakże czegoś ważnego mi w tej książce zabrakło - jakiegoś motywu przewodniego, w okół którego miałaby się kręcić cała historia. • W powieści Sarah Dessen dużo się dzieje. Autorka wprowadza do życia Emaline zarówno Theo - młodego i niezwykle ambitnego nowojorczyka, który pokaże dziewczynie nieco inny pogląd na różne sprawy, niż ten, do którego była ona przyzwyczajona - jak i sprowadza do miasteczka biologicznego ojca dziewczyny, z którym cały czas ma ona bardzo napięte i niewyjaśnione stosunki. Mimo tego jedna, że sama fabuła nawet wciąga i sprawia, że książkę chce się czytać, to jednak gdy dochodzi się już do końca, uświadamiamy sobie, że nie wiemy właściwie, o czym to wszystko miało być. • Co do głównej bohaterki mam mieszane uczucia. Czasem sprawiała, że bardzo ją lubiłam i chciałam być taka jak ona, jednakże często pokazywała mi swoją drugą stronę, która bardzo mnie denerwowała. Nie dziwię się również, że Emaline spodobał się Theo - mnie również bardzo zauroczyła - jednak jak się później okazało, nie był on do końca tym, za kogo go uważałam. Wielką zagadką pozostaje dla mnie natomiast mama głównej bohaterki - przez całą książkę próbowałam rozgryźć tą postać, jednak w ogóle mi się to nie udało. Nie polubiłam jedynie biologicznego ojca dziewczyny. Wiele razy miałam ochotę mocno nim wstrząsnąć by pokazać, że to jak traktuje swoje dzieci - to jego chłodne podejście do wszystkiego i postrzeganie Benjego, jakby był dorosły - jest okropne i złe. Bardzo mocno współczułam Emaline i jej bratu. • Choć całość nie jest raczej zła, to jednak książka posiada jedną ogromną wadę, której nie mogę jej wybaczyć. Szkoda, bo reszta - bohaterowie, historia przedstawiona w powieści oraz styl autorki - były dla mnie jak najbardziej przyjemne. Trochę zawiodłam się na autorce Gwiazdki z nieba i jeszcze więcej jednak nie oznacza to, że całkowicie ją skreślam. Wręcz przeciwnie - czekam już na jej nową powieść, która mam nadzieję, od nowa mnie zachwyci.
Należy do grup