Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
"Mroczna miłość" to książka, która łamie serce, wzrusza i mrozi krew w żyłach. Autorka po raz kolejny udowadnia, że romanse to nie tylko słodka i cukierkowa miłość, ale też brutalna i okrutna rzeczywistość. To książka, która wstrząśnie waszym światem do granic możliwości. • T.M. Frazier jest mistrzynią grozy w tworzeniu swoich mrocznych powieści. Nie czytałam chyba żadnych powieści tak naszpikowanych brutalnymi emocjami i opisami do czasu poznania twórczości tej kobiety. Potrafi tak zawładnąć umysłem czytelnika i w taki sposób lawirować losami swoich bohaterów, że jej książki pochłaniane są w mgnieniu oka i dosłownie pożerają odbiorcę. Nie inaczej było z historią Abby i Jake'a. Ona zniszczona psychicznie i fizycznie, on sieje zniszczenie, a sam zmaga się z własnymi demonami, które ani na chwilę nie chcą dać mu wytchnienia. To z czym musiała zmagać się Abby jest tak okrutne, że przez cały ten czas spędzony z książką, miałam nadzieję, że wreszcie jej los się odmieni i będzie mogła być szczęśliwa, jednak jak to w życiu bywa, nieszczęścia chodzą parami. To bardzo emocjonalna opowieść o braku miłości, szacunku i ciepła rodzinnego domu. Autorka na swój oryginalny sposób przeprowadza czytelnika przez wir wydarzeń, ani na chwilę nie pozwalając mu złapać oddechu, a dynamiczna akcja, która nawet na sekundę nie zwalnia tempa skutecznie wprowadza nas w sam środek życiowych turbulencji naszych bohaterów. O ile ich problemy można nazwać turbulencją, bo w moim odczuciu to istny armagedon. Z jednego nieszczęścia w drugie, z małymi przejaśnieniami, które pozwalają nam wierzyć, że coś się może zmienić. Postać Jack'a to jedna z tych cudownych, które odgrywają znaczącą rolę. Pomimo tego czym się zajmuje zawodowo, to jak zaopiekował się Abby, jak pomógł jej w trudnej sytuacji, można powiedzieć, że przygarnął ją pod swój dach, wymazuje te wszystkie jego złe uczynki, które dotychczas popełnił. To książka pełna wzlotów i upadków, pokazuje nam, że człowiek jest w stanie wytrzymać wiele krzywd, wystarczy tylko wierzyć i zmagać się z własnymi demonami w kategoryczny sposób, nie dać się zdominować negatywnym wspomnieniom i mieć nadzieję, na lepsze jutro. Wojowniczy charakter Abby jest godny pozazdroszczenia. Żadna z literackich postaci nie wytrwała tyle co ta młoda dziewczyna. Mocna książka z jeszcze bardziej potężnym przekazem, która wywraca życie do góry nogami i to nie tylko występujących w niej bohaterów. Kocham twórczość T.M. Frazier, po serii Kinga jej powieści biorę w ciemno, tak też było i tym razem. I jedno mogę powiedzieć, nie zawiodłam się, a otrzymałam wiele więcej niż oczekiwałam. Polecam wszystkim czytelnikom lubiącym mocne emocje! • Podsumowując, historia znajdzie tak wielu fanów, jak i przeciwników. Każdy z nas ma taki swój czytelniczy gust i smaczek, jednak sądzę, że ta historia porwie wielu z Was tak mocno jak i mnie wciągnęła. Mogę ją polecić z czystym serduchem, gwarantuję, że długo o niej nie zapomnicie.
-
"Kryształowe motyle" to opowieść o smutnej rzeczywistości rodzin, które zmagają się ze stratą dziecka. Wzajemne przerzucanie się winą, wyrzuty sumienia i gorzki smak wspomnień to okrutna codzienność, która coraz bardziej ich przytłacza. • Historia zaczyna się od mocnego uderzenia w czytelnika przytłaczającym wydarzeniem, tylko po to aby zakończeniu doprowadzić go do łez. Jest to książka, którą całkowicie inaczej sobie wyobrażałam i szczerze mówiąc jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Pomimo tego że fabuła jest dość pesymistyczna i zdecydowanie nie nadaje się jako lektura rozluźniająca, to ma w sobie coś, co sprawia, że zaczynamy myśleć nad własnym życiem i próbujemy chociaż w najmniejszym stopniu zrozumieć dlaczego kobiety zachowywały się tak a nie inaczej. W tej powieści poznajemy trzy główne bohaterki. Są to Iza, Anna i Ela. Każda prowadzi inne życie jednak mają jeden wspólny mianownik. Nagła śmierć dziecka. Izabela próbuje żyć, próbuje to słowo klucz, bo tak na prawdę nie pogodziła się z wypadkiem jaki przydarzył się jej córeczce. Rozeszła się z mężem, ma do niego żal, że jego córka z poprzedniego małżeństwa żyje, a ona jest samotna. Z każda chwilą, w której ją poznajemy staje się coraz bardziej zgorzkniała i zatracona we własnym smutku. Anna to kobieta, która zawsze żyła pod dyktando własnej matki i siostry. Samotnie wychowywała zbuntowaną nastolatkę, którą zniszczyła anoreksja. Problemy rodzinne i ciągłe psychiczne obciążenie sprawiają, że chce w swoim życiu coś zmienić, natomiast Elżbieta ma dom, firmę, kochającego męża i córkę. Śmierć syna sprawiła, że to wszystko przestało mieć znaczenie. Pogrążona w alkoholu musi wreszcie zrozumieć, że ma dla kogo żyć, czego dowodem będzie zachowanie córki. To zestawienie trzech różnych osobowości, jednak na tle jednego wydarzenia możemy zobaczyć, że tak naprawdę w obliczu tragedii nikt z nas nie potrafi być na tyle silnym, aby zmierzyć się z nią w samotności. To jedna z trudniejszych w odbiorze książek. Porusza ważne, wzruszające i bolesne tematy, a postać Izabeli choć dla niektórych może się wydawać straszna, to dla mnie okazuje się być symbolem całej tej historii. Postać tragiczna, przedstawiona jako samotna, porzucona i zdesperowana. Jak każda matka, która straciła swoje dziecko i choć stała się taka na własne życzenie, nie miała nikogo kto mógłby jej pomóc. "Kryształowe motyle" to pełna metafor historia o utracie dziecka, ale i tworzeniu nowego życia. O odrodzeniu się z popiołów na tyle, aby móc funkcjonować i żyć pełną piersią, a nie wegetować przez następne lata. Wzruszająca i pełna smutku, ale jednocześnie pokazuje nam, że nic nie dzieje się przypadkiem. • To jedna z tych książek, które zapadają nam w serce na długo. Niepozorny opis, cudowna okładka i ogromne zaskoczenie z każdym uciekającym rozdziałem. To powieść z mocnym przekazem i dla wielu z Was może być swego rodzaju impulsem do docenienia tego co mamy w tej chwili, bo życie jest całkowicie nieprzewidywalne. Aby się przekonać co oznaczają symboliczne i tytułowe kryształowe motyle, musicie przeczytać tę książkę!
-
"Żona bankiera" to książka, która sprawia, że każda kolejna przewracana strona powoduje niesamowity dreszcz emocji. Genialnie wykreowany świat wielkich banków i ich klientów, którzy potrafią być brutalni i bezwzględni, gdy chodzi o ogromne i niewyobrażalne pieniądze. • To niezwykle spleciona akcja, która odkrywa przed czytelnikiem najbrudniejsze i najmroczniejsze sekrety obrzydliwie bogatych ludzi. Pokazuje nam świat, w którym nikomu nie można ufać, a nasz najbliższy przyjaciel może okazać się niebezpiecznym wrogiem, gdzie zło przeplata się z pozornym dobrem. To świat, w którym odebranie komuś życia to pestka, a miliony na koncie to kropla w morzu zgromadzonego majątku. Głównymi bohaterkami są Marina Ellis, dziennikarka, która zostaje wplątana w skomplikowaną i niebezpieczną sprawę wyjaśnienia działalności jednego z szwajcarskich banków, a także tytułowa żona bankiera, czyli Annabel Werner. Kobieta traci w katastrofie lotniczej męża, który był bankierem w największym szwajcarskim banku. Wszystko wskazuje jednak na to, że katastrofa tego samolotu wcale nie była przypadkowa, a Annabel postanawia prowadzić swoje własne dochodzenie, które krok po kroku doprowadza nas do prawdy. Sekrety i tajemnice, które odkryjemy szokują, prowokują do przemyślenia i sprawiają, że inaczej spojrzymy na świat globalnej finansjery. Niesamowita opowieść dopracowana w każdym, nawet najmniejszym szczególe. Każdy wątek został doprowadzony do końca, nie mamy wrażenia, że coś zostało niedopowiedziane czy niewyjaśnione. Autorka skupia naszą uwagę na tym, jak zgubny wpływ na człowieka mają duże, ogromne pieniądze, jak potrafią zawrócić w głowie i zniszczyć hierarchię wartości u każdego człowieka. W rewelacyjny sposób utkane intrygi, które nakręcają całą akcję sprawiają, że nie można się od tej książki oderwać i nie pozwalają zaufać żadnemu bohaterowi. Nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Pod koniec, miałam wrażenie, że wszyscy występujący w tej książce nie są po tej dobrej stronie. W mistrzowski sposób został oddany charakter dziennikarskiego śledztwa, w którym to ludzie są w stanie oddać swoje życie za to, aby prawda ujrzała światło dzienne. To zdecydowanie najbardziej oryginalna książka, jaką udało mi się ostatnio przeczytać, ujawnia czarną stronę ludzkiego charakteru i pokazuje siłę miłości i wiarę w lepsze jutro. Zawiera wszystko to co powinna w sobie mieć świetna i niepowtarzalna powieść. W brutalny sposób pokazuje, że chciwość ludzka nie zna granic, szczególnie kiedy posiada się coraz więcej. • Myślę, że wielu z Was porwie ta książka tak mocno, że podzielicie moją opinię. Mam nadzieję, że jej lektura sprawi Wam tyle emocji ile ja przeżyłam. Niesamowita przygoda, która zostanie ze mną na dłużej.
-
"Martwe dziewczyny" to książka z gatunku, który powinien mocno wciągać w wykreowany świat, a jeśli jednak taka nie jest to oczekuję chociaż jakiejś oryginalnej akcji lub brutalnej, nieprawdopodobnej zbrodni i lekko zawiłego śledztwa. W tej powieści niestety tego nie było. • Liczyłam chociaż na coś, co przyciągnie mnie przynajmniej w malutkim stopniu do lektury i nie pozwoli odłożyć książki na półkę. W przypadku tej historii zabrakło mi wszystkich wymienionych czynników sprawiających, że książka staje się niesamowitą literacką przygodą. Początek był rzeczywiście obiecujący, tajemniczy mężczyzna, zawiłe losy i przeszłość detektyw prowadzącej sprawę i cała akcja owiana lekkim dreszczykiem emocji, jednak z każdym kolejnym rozdziałem, czułam, że to nie będzie to, czego się spodziewałam. Pierwszym powodem, dla którego nie mogłam polubić się z tą pozycją jest tak dziwna i zakręcona fabuła, która wywoływała u mnie uczucie, że autor sam do końca nie jest pewien co chce osiągnąć i w jaki sposób poprowadzić akcję. Dodatkowo pojawiła się równie mocno zaplątana narracja, która raz, że nie pozwalała skupić się na bieżących wydarzeniach, a dwa, że w sumie do tej pory nie jestem w stanie jej sobie poukładać w logiczną całość. Nie wiem czy kiedykolwiek czytałam tak specyficzną książkę. Może to wina tłumaczenia, ale sądzę, że to jednak wizja autora minęła się trochę z rzeczywistością. Kolejną rzeczą, która bardzo mnie irytowała to usilne kreowanie głównej bohaterki, czyli detektyw Alishy, na osobę chorą psychicznie. Wydaje mi się, że miało to chyba w jakiś sposób sprawić, że czytający nie do końca ufałby jej, co wprowadzało jeszcze większy zamęt. To się udało nawet bez specyficznego charakteru postaci. Książka jest potężnie niedopracowana. Miliony rozpoczętych wątków, z czego połowa wprowadza jakiś sens do akcji, a reszta tylko wydłuża czas, który z tą książką spędzamy. Chciałabym powiedzieć coś dobrego o tej książce, ale nie jestem w stanie. Nie jestem wybredna, bo w każdej powieści, na którą przeznaczam czas staram się dostrzec jakieś pozytywne strony, a tutaj, no cóż, pomysł był i to nie byle jaki, ale wykonanie to totalna klapa. • Zapowiadała się całkiem fajna książka, jednak rzeczywistość okazała się brutalna nie tylko dla mnie. Pierwszy raz mam przekonanie, że trzeci raz (pierwsze moje spotkanie skończyło się niedokończoną lekturą "Zwykłego człowieka") nie skuszę się na książkę tego autora.
-
"Magnat", to książka, która swoją premierę miała wczoraj, a że ta cudowna okładka krzyczała do mnie, żebym ją przeczytała, to zwyczajnie nie mogłam się jej oprzeć! • Jej zawartość skrywa świetną historia z cyklu "Stara miłość nie rdzewieje". Licealna miłość, która teraz po dziesięciu latach, krok po kroku wraca do naszych bohaterów ze zdwojoną siłą i spełnia wszystkie nurtujące ich "a może gdyby". Każdy z nas ma takie przeżycia, sytuacje i wydarzenia w życiu, w których dopiero po fakcie orientujemy się, że można było powiedzieć coś lepiej, gorzej albo postąpić inaczej. Aaric i Bryn, czyli główni bohaterowie "Magnata" są tego idealnym przykładem. Ona, zdesperowana szuka pieniędzy na rozkręcenie swojego nowego biznesu, który sprawi, że będzie mogła poczuć się choć przez moment tak, jak kiedyś jej rodzice, którzy zginęli w pożarze. On natomiast, aby udowodnić wszystkim, którzy kiedyś go poniżali stał się ogromnym potentatem na Manhattanie. Jego skorupa bezwzględnego biznesmena skrywa w sobie odważnego chłopca z dużym nosem, którego pamięta Bryn. I kiedy niespodziewanie, na jego drodze staje właśnie ona, jego niespełniona miłość, prosząc go o wsparcie w biznesie, czuje, że będzie zmuszony przewartościować swoje życie. Niewypowiedziane przed laty słowa, nieodwzajemnione gesty i pocałunki, nagromadzone emocje i namiętność, dopiero teraz, po długim czasie będą domagały się uwolnienia, a siła uczuć tych dwojga ludzi zostanie wystawiona na próbę. Oboje zostali doświadczeni przez los, oboje znają smak utraty kogoś bliskiego. Wiedzą, że życie przeszłością i pogrążanie się we własnym smutku to najgorsze co możemy sobie zrobić. Wszystko to i jeszcze wiele więcej znajdziecie w tej książce, a szczerze mówiąc, zaczynało się niepozornie, tak, że ostatecznie mnie ta pozycja bardzo pozytywnie zaskoczyła. Sądziłam, że będzie to zwykły romans, który przeczytam i zapomnę, a jednak nie. Mamy tu prostą, lekko wyidealizowaną i momentami schematyczną historię, w której to on bogaty, przystojny oszalał na punkcie swojej pierwszej miłości pojawiającej się przypadkiem po latach. Obecnie twardo stąpający, mocno racjonalny i rozsądny, będzie w stanie ulec szaleństwu do tej kobiety i zatracić się z nią w tym zwariowanym świecie. Chwile spędzone z tą książką to zdecydowanie dobrze wykorzystany czas. Jest to książka, którą przyjemnie się czyta i daje nam do zrozumienia, że czas ucieka nieubłaganie i nie warto tracić go na rozpamiętywanie przeszłości i drążenia co mogło być zrobione inaczej, a należy skupić się na tym co jest tu i teraz, i działać tak, żeby nigdy w przyszłości nie powiedzieć sobie "a co by było gdyby". Myślę, że wielu z Was przypadnie ta historia do gustu. Jestem ciekawa dalszych losów przyjaciółki Bryn, Sary. Czuję, że tom drugi będzie jeszcze lepszy. • Z czystym sercem polecam Wam "Magnata". Przyjemność i wzruszenie gwarantowane! Katy Evans to kobieta, która potrafi mocno namieszać czytelnikowi w głowie, dlatego nie wahajcie się i poznajcie historię Bryn i Aaric'a!
Należy do grup