Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Pierwsza część przygód sympatycznej pary detektywów. Właśnie zaczęły się wakacje, wszyscy wyjechali, więc co tu robić w upalnym mieście. Od biedy można skoczyć po zakupy dla mamy, albo pogadać z koleżanką, a może nawet pójść razem na lody czy coś. A jak się siedzi na murku przed kamienicą, to widzi się mnóstwo rzeczy. • Jacek i Basia lubią nie tylko obserwować, ale także nieźle główkują. Nie sprawia im większych trudności odgadnięcie, kto obrabował wystawę u zegarmistrza, choć odnalezienie złodziei to już inna para kaloszy. Całkiem przypadkowo wplątują się w niezłą aferę, ale nawet w najtrudniejszych okolicznościach nie tracą hartu ducha. Z jednym zadaniem mają jednak problem: ile razy w ciągu doby na zwykłym zegarku duża wskazówka pokrywa się z małą? • Krótka powieść dla starszych dzieci. Wartko napisana, z ciekawymi ilustracjami Bohdana Butenki. • Polecam nie tylko na wakacje.
-
Są to wspomnienia jednego z najlepszych polskich myśliwców, który służył w 142 eskadrze 4 pułku lotniczego, w kampanii wrześniowej w składzie Armii Pomorze. • Z dynamicznego opisu zmagań z nieprzyjacielem wyłania się obraz doskonale wyszkolonych i bitnych polskich pilotów, którzy jednak niewiele mogli zdziałać na przestarzałym sprzęcie. • Dla przykładu: eskadra Skalskiego latała na samolotach myśliwskich PZL P-11c, tzw. „jedenastkach” o prędkości maksymalnej 390 km/h, pułapie 8000 m, uzbrojonych w 2 lub 4 karabiny maszynowe. Zmagała się z niemieckimi Dornierami (485 km/h, 9000 m, 6 karabinów) i Messerschmittami (560 km/h, 11400 m, 2 karabiny + 2 działka). Nawet bombowce nieprzyjacielskie, które Polacy w założeniu mieli ścigać, były od nich szybsze. Jedynym atutem polskich samolotów była ich zwrotność. Polacy doskonale to wykorzystywali, co w połączeniu z błyskawicznym atakiem przynosiło niespodziewane efekty. Niemcy mimo wszystko lękali się polskich lotników, którzy zadawali wrogowi dotkliwe straty. • Wyraźnie też zaznaczony jest kontrast sposobu walki obu stron. Pierwszego dnia wojny Skalski wylądował przy zestrzelonym samolocie, opatrzył rannych Niemców i odstawił ich do najbliższego szpitala. Niemcy natomiast strzelali nie tylko do rannych pilotów, ale nawet do całkowicie bezbronnych skoczków spadochronowych. • Książka jest estetycznie wydana, ilustrowana czarno-białymi zdjęciami polskich i niemieckich samolotów. Czyta się ją z zapartym tchem i aż szkoda, że kończy się na przekroczeniu granicy polsko-rumuńskiej, dokąd Skalski został skierowany wraz z grupą najbardziej zaawansowanych w walkach pilotów i najbardziej doświadczonych mechaników po odbiór angielskich Hurricane’ów i francuskich Morane’ów, zakupionych przez rząd Polski tuż przed wybuchem wojny. • Polecam!
-
Z zaciekawieniem sięgnęłam do książki Władysława Kopalińskiego „Kot w worku, czyli z dziejów powiedzeń i nazw”, tym bardziej, że słownik wyrazów obcych tego autora był moją ulubioną lekturą w latach edukacji szkolnej. • Tutaj Kopaliński wyjaśnia pochodzenie osiemdziesięciu ośmiu powiedzeń, które może niegdyś wszystkie były popularne, obecnie część z nich wyszła już z codziennego użycia. Dlatego z zainteresowaniem przeczytałam komentarze do takich wyrażeń jak: w Pińczowie dnieje, barany Panurga, Lamputańczyk, spór o cień osła, welleryzm, nadęty pęcherz, wychłostać morze, inkunabuł, goły jak święty turecki czy His Master’s Voice. • Książeczka ta – swego rodzaju miniaturowy (bo liczący zaledwie 180 stron) leksykon – nie ma nic wspólnego z naukową rozprawą ani suchą encyklopedyczną wiedzą. Omawiając poszczególne frazy autor z wdziękiem posiłkuje się źródłami historycznymi, sięgając do dawniejszych lub całkiem świeżych (bo z XX wieku) anegdot. Dzięki temu czytanie „Kota w worku…” sprawia dużo radości, a przy okazji poszerza horyzonty :)
-
-
Mała Ida, grzeczna siostrzyczka tego psotnika Emila ze Smalandii, też chciałaby zostać kiedyś zamknięta w stolarni. Dobrze wie, że tam siedzi się za karę. Postanawia zrobić psotę, nawet jej się to świetnie udaje, lecz co z tego, skoro i tak to Emil zostaje ukarany, jak zwykle. Ale tak nie może być! Słodka Ida, podobna do aniołka, przyznaje się do winy i stanowczo oświadcza, że następnego dnia to ona będzie siedzieć w upragnionej stolarni. • Zabawna historia z cyklu opowieści o Emilu, mistrzowsko zilustrowana przez Bjorna Berga i pięknie wydana przez Zakamarki w 2009 roku.