Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
"Niepamięć" opowieść o rodzinie jakich wiele. O rodzinie, w której pewne sytuacje się przed wieloma laty przemilczało dla "wzajemnego dobra", ale przyszedł czas na zmierzenie się z tajemnicami z przeszłości... • Akcja powieści obejmuje zaledwie dwie doby. Paweł i Weronika są rodzeństwem i na weekend wybierają się do swych rodziców, mieszkających w pewnym małym mieście w Polsce. Z uwagi na sporą odległość tego miejsca od Warszawy, w której żyją i pracują na co dzień nieczęsto odwiedzają swych rodzicieli. Po powrocie w strony, w których się wychowali, do tego samego blokowiska, w którym niewiele się tak naprawdę przez długie lata zmieniło, są wdzięczni losowi, za to że nie muszą już tu funkcjonować. Z perspektywy czasu dochodzą do wniosku, że trudno byłoby im teraz zaakceptować na nowo i oswoić to miejsce. Tu czas się jakby zatrzymał, tylko w obliczach ich rodziców widać, że mimo wszystko upływa i to bardzo szybko. Ich wzajemne relacje rodzinne dla obserwatora, jakim jest czytelnik zdają się być trudne, wyzbyte empatii, jakiejkolwiek bliskości i uczuć. Jest też wiele rzeczy, o których sobie do tej pory nie powiedzieli, a chyba mają w tej chwili już wszystkiego dość. Decydują się przerwać milczenie, wyjaśnić pewne sytuacje sprzed lat. Milczenie, które z całą pewnością zmieni życie każdego z nich już na zawsze i w sposób znaczny odbijanie się na ich psychice. Bo prawda czasami potrafi być bardzo bolesna... Do pewnych spraw trzeba też dojrzeć. Bohaterowie tej opowieści właśnie osiągnęli taki stan. • "Niepamięć" to sentymentalna historia pełna nostalgii, przedstawiająca trudne relacje rodzinne. Jej bohaterzy tak naprawdę mierzą się w niej wyłącznie ze swoją wstydliwą przeszłością, która intryguje i fascynuje czytelnika z każdą stroną coraz bardziej. Fabuła tu jest bardzo prosta i choć zdaje się być oczywista to nie traci na swej atrakcyjności, dzięki poprowadzeniu jej w sposób subtelny i przemyślany. Banalna w konstrukcji, ale głęboka w wyrazie proza. Polecam.
-
„Magiczna podróż Flory” to wyśmienita historyjka w sam raz na wakacje. Opowiada o podróży samochodem i co podczas niej robić, aby się nie nudzić jak zwykle. Wraz z pięcioletnią Florą i jej bliskimi wyruszamy w świat dziecięcej wyobraźni. W drodze na letni wypoczynek bardzo szybko dzieciom w minibusiku zaczyna doskwierać nuda. Tym razem rodzice postanawiają wykazać się kreatywnością i zaczynają zabawę w wyobrażanie sobie przeróżnych krain, prze które zdają się właśnie przejeżdżać. Najmłodsi bardzo szybko zaczynają angażować się we wspólną zabawę i z każdym uciekającym kilometrem coraz bardziej prześcigają się w swych pomysłach. W ten sposób udaje im się przemierzyć puszczę, Dziki Zachód, poznać głębię oceanu, a nawet trafić do epoki lodowcowej. W czasie trwania tej magicznej podróży napotykają na krasnoludki, króliczki w wesołym busie, a także mogą przyjrzeć się bliżej statkowi kosmicznemu. I choć droga do celu na początku wydawała się wszystkim długa i mało interesująca, po uruchomieniu świata wyobraźni w sposób bardzo innowacyjny, zwariowany i pełen dobrego humoru się nagle skończyła… Ale bez obaw. Florze i jej przyjaciołom z pewnością nie będzie już więcej doskwierać nuda podczas tegorocznego letniego wypoczynku. Grunt to znalezienie odpowiedniego pomysłu na zabawę w każdej sytuacji. Polecam tą krótką historię do podróży właśnie.
-
„Książka o śmieciach” Stanisława Łubieńskiego jest jak niebotycznych rozmiarów wyrzut ludzkiego sumienia. Śmieci nie znają granic, „panoszą” się po całym świecie, doprowadzając do ogromnego skażenia środowiska. I jakby nie patrzeć nie są temu winne. Jak zwykle zawodzi czynnik ludzki i jego ignorancja wespół z egoizmem. Każdy z nas jest wytwórcą śmieci, ale nie wszyscy wiemy co należy z nimi robić, aby były one jak najmniej uciążliwe dla naszej planety. Czytając tę książkę i propagując, wydawać by się mogło niby proekologiczną postawę, z każdą przeczytaną stroną narastał we mnie poziom frustracji. Osobiście segreguję własne śmieci, kompostuję odpady, staram się rozkładać pewne opakowania złożone na pojedyncze struktury… Szkoda tylko, że w ogólnym rozrachunku, w sensie w skali globu, ta praca na nic zupełnie się zdaje… Taka bolesna prawda. Łubieński wielokrotnie w swym eseju zwraca na ten kluczowy fakt uwagę. Tu oczywiste śmieci wcale takie nie są, a o tych nieoczywistych tak naprawdę niewielu ma blade pojęcie. W kozi róg zapędzi nas gwałtownie zachodzący proces globalizacji, rozwój nowych technologii, konsumpcjonizm, chęć szybkiego bogacenia się przez wielkie koncerny tego świata. A wystarczyłoby ograniczyć produkcję tych wszystkich naszych dóbr doczesnych i byłoby nieco lepiej. Lepiej w sensie przyhamowania procesu zaśmiecania, bo powstrzymać się go nie da. Swoją drogą jesteśmy takimi geniuszami… Stworzyliśmy pewne formy materialne – niezniszczalne, a nie potrafimy tego procesu w żaden skuteczny sposób odwrócić, aby nie mógł on w tak szalonym tempie przyczynić się do apokalipsy Ziemi. O śmieciach w fascynującej opowieści Łubieńskiego można by było czytać bez końca, choć książka ta wzmaga stres w człowieku. Jedna publikacja tego typu nas nie zbawi, ale dobrze byłoby, gdyby każdy spróbował do niej zerknąć i przejrzeć się śmieciom własnym nieco bliżej. Polecam interesującą lekturę.
-
A Ty ile byłbyś wstanie zrobić, żeby uratować swoje dziecko? • Dla wielu rodziców odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Zapewne WSZYSTKO. Okazuje się jednak, że w rzeczywistości może ona nie być wcale aż tak oczywista, gdy w grę wchodzi życie również innych osób i możliwość dopuszczenia się najokrutniejszego z przestępstw… Przed tego rodzaju „dylematami” zostają postawieni bohaterowie „Łańcucha”. • W pewien zwyczajny dzień poznajemy Rachel, zabieganą matkę, kobietę walczącą o życie ze śmiertelną chorobą nowotworową, której los zdaje się nie oszczędzać. W drodze na kolejną konsultację onkologiczną otrzymuje anonimowy telefon z informacją, że ktoś właśnie uprowadził jej nastoletnią córkę Kylie. I choć głos w telefonie informuje ją, że nie o pieniądze w tej grze chodzi i tak w sposób pośredni domaga się okupu i obowiązkowego zaangażowania się w sprawy łańcucha, czyli znalezienia i uprowadzenia kolejnego dziecka. W przeciwnym razie łańcuch zostanie przerwany i jej córka zginie. Z łańcucha nie ma absolutnie żadnej ucieczki. Jego „ogniwami” do tej pory stało się mnóstwo rodzin. Żadnej policji, żadnych osób wtajemniczonych. Tylko Ty, szczegółowe wytyczne dotyczące postępowania i podjęte przez Ciebie decyzje decydują o losie uprowadzonych dzieci. Zdaje się, że z tej absurdalnej sytuacji nie ma innego wyjścia, jak tylko przeobrazić się mimo własnej woli w kryminalistkę i dopuścić się tych niedopuszczalnych czynów w imię miłości do własnej córki. Rachel jednak w akcie swej najwyższej desperacji za wszelką cenę stara się namierzyć anonimowego twórcę tego bestialskiego pomysłu i skończyć z nim raz na zawsze. Prawda na ten temat jednak jest jak zwykle bardzo wstrząsająca i bulwersująca, ale o tym przekonajcie się najlepiej sami. • Adrian McKinty napisał naprawdę „wciągający” thriller. Jest on doskonałą rozrywką przynajmniej w moim mniemaniu. Wiadomo, posiada pewne „niedociągnięcia”, na które wielu czytelników wcześniej w swych wypowiedziach zwracało już uwagę, ale zakładam, że tytuł ten został napisany dla czystej rozrywki czytelnika, a nie po to, żeby czepiać się jakichś tam szczególików. Mi on takowej rozrywki dostarczył, nieco odstresował i to wszystko. Wartka akcja, ciekawe postacie bohaterów, misternie skonstruowana fabuła i ani chwili nudy, brak również drętwych i przydługich opisów. Całkiem niezły tytuł. Polecam dla relaksu.
-
Żyjemy w ogromnym pędzie. Coraz więcej rzeczy związanych z naszą duchowością, wrażliwością i uczuciami zdaje się mieć dla nas bardzo małą wartość. Jesteśmy zaślepieni, omamieni zdobyczami cywilizacyjnymi, osaczeni nowymi technologiami, gonimy za pieniędzmi, narzekamy na notoryczny brak czasu itd. Mitch Albom w swej najnowszej książce stara się zwrócić uwagę czytelnika na to, co naprawdę powinno nadawać sens naszemu życiu. Ważny jest los drugiego, niekoniecznie zawsze bliskiego nam człowieka, nasze najgłębsze przekonania i wartości jakie powinniśmy wyznawać, aby żyć w zgodzie z samym sobą, w wierze i z nadzieją na lepsze jutro mimo spotykających nas przeciwności losu. A wszystko to autor próbuje nam uświadomić w swej historii o dziesięciu rozbitkach, którzy na swą tratwę ratunkową wciągają pewnego, zupełnie im nieznanego mężczyznę. Załoganci zdają się być nieco skonsternowani, gdy ten po krótkiej rozmowie zaczyna twierdzić, iż jest Bogiem. Mało tego, oświadcza że może ich uratować z opresji, ale wyłącznie w momencie, w którym wszyscy w niego uwierzą. I ten warunek zdaje się ich wszystkich nieco przerastać. Na tratwie doskwiera im skwar, zaczyna brakować wody, jedzenia, a nawet nadziei na wyjście z tej katastrofy cało. Mimo to każdy z nich twardo obstaje przy swoim. Zadają całe mnóstwo pytań, na które w tej chwili nikt nie chce udzielić im żadnej konkretnej odpowiedzi, nawet dryfujący z nimi Bóg. Czy przeżyją? Czy przestaną wątpić? Czy na nowo zaczną wierzyć? • Warto jest sięgnąć po tą niezwykle refleksyjną, filozoficzno-religijną opowieść, napisaną - w mojej ocenie - ku pokrzepieniu serc. Mitch Albom jak zwykle nie pozostaje w swym tekście jednoznaczny. Historia ta jest wielowymiarowa, intrygująca, zaskakująca, skłaniająca do głębokiej zadumy nad prawdziwym sensem naszego istnienia.