Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Świetna powieść sensacyjno-polityczna. A na polskim rynku wydawniczym jest ich tak mało… Pani Parys trzyma klasę. Książka jest intrygująca, zaskakująca, z wyrazistymi, charakternymi bohaterami i naprawdę wartką akcją. Tu nie ma czasu na nudę. Doskonała fabuła na film. • „Książę” to druga część trylogii berlińskiej. Jeśli chodzi o zawarte w powieści wątki o charakterze obyczajowym to dość trudno jest je ogarnąć nie znając wcześniejszego „Magika”, więc proponowałabym zacząć czytać tą serię mimo wszystko od początku. Sam wątek główny związany z polityczną intrygą w całości zamyka się tylko w tym tytule. Czytelnik już od pierwszych stron książki zarzucony zostaje całym mnóstwem przeróżnym informacji. Na początek pożar na osiedlu, na którym w większości mieszkają imigranci. Następnie w berlińskiej katedrze znalezione zostają zwłoki księdza, ukrzyżowanego niczym Jezus Chrystus. Żeby dodać tym newsom nieco więcej pikanterii to na południu Niemiec budzi się na nowo do życia nacjonalizm i Saksonia wraz z Bawarią chcą suwerenności. Kto się za tym wszystkim kryje? Grupa terrorystów, pewni wysocy rangą politycy, a może jeden psychopata, próbujący spełnić swe urojone marzenia o życiu w kraju „bez szlamu”, niczym niegdyś pewien Adolf? Okazuje się, że sytuacja jest znacznie bardziej złożona i nad wyraz skomplikowana, ale nie jest to zagadka nie do rozwiązania. Z nie takimi sprawami mieli już wcześniej do czynienia policjant Tschapieski, komisarz Kowalski i dziennikarka śledcza Dagmara Bosch. Kim jest tytułowa postać Księcia? Jaką rolę odgrywa w tej sprawie niejaki Paul Chagall? Czy dzięki prowadzonemu dochodzeniu, poszczególnym bohaterom powieści uda się również nieco poukładać swoje dość zagmatwane życia osobiste? • Polecam „Księcia”. Czyta się go z zapartym tchem. Momentami trudno jest się oderwać od lektury. Szalone tempo fabuły, nieoczekiwane zwroty akcji i afery o jakich nam się nawet nie śniło. Napisana doskonałym stylem, bez zbędnych opisów sytuacji i bez nic niewnoszących, nieistotnych dialogów. Doskonała lektura dla czytelników nietolerujących zwyczajnie nudy. Jak dla mnie bomba.
-
„Była sobie rzeka” – nadzwyczaj baśniowa opowieść… • Historia rozpoczyna się od znalezienia pewnej dziewczynki, która najpierw zdaje się być martwa, a później z nikomu nieznanej przyczyny odzyskuje oddech. Czterolatka cudem przeżyła, ale niestety nie jest w stanie powiedzieć skąd się wzięła, bo zwyczajnie nie mówi. Ciężko ranny nieznajomy, który wyłowił małą osóbkę z rzeki jest nadal nieprzytomny. Od tego momentu niczym błyskawica wieść o pojawieniu się tak niesamowitego gościa w gospodzie rozchodzi się po okolicy. Szybko pojawiają się ludzie zainteresowani losem dziecka. Pewna kobieta twierdzi, że jest to jej siostra, która po dziś dzień się nie odnalazła. Z kolei jedno młode małżeństwo uważa dziewczynkę za swoją malutką córkę, zaginioną przed momentem w niewiadomych okolicznościach. Starszy mężczyzna natomiast twierdzi, że być może dziecko to jest jego wnuczką. Osobiście nigdy wcześniej nie widział jej na oczy, ale ostatnio przebywała właśnie w pobliżu rzeki i tam zniknęła. Który z bohaterów zwyczajnie kłamie, a który jest najbliżej prawdy? Co mają do ukrycia? Czego nie mówią o swej przeszłości? Kto chce się wzbogacić na historii o niezwykłym dziecku z rzeki? A kto pokocha ją całym swym sercem do szaleństwa? • To wielowymiarowa historia pełna magii, iluzji, zagadek i nagłych zwrotów akcji. To opowieść, która zaskakuje i którą czyta się z ogromnym zainteresowaniem oraz z zapartym tchem do końca. Niestety minus tej powieści jest taki, że może ona przynieść czytelnikowi pewną rozczarowującą puentę, po której odczuwa się lekki niedosyt niestety. Mimo wszystko powieść ta jest warta przeczytania. Pozawala oderwać się od rzeczywistości i zabiera nas we wprost mityczny świat i niesamowity czas… Polecam.
-
Oświęcim to nie Auschwitz… • Reportaż Marcina Kąckiego to opowieść o niewielkim polskim mieście, które zostało naznaczone przez zło lata temu. Rzucasz hasło Oświęcim, a w odpowiedzi otrzymujesz tylko i wyłącznie Auschwitz, a przecież jest to nadal miejsce, w którym po dziś dzień ludzie żyją, mieszkają, pracują, dzieci chodzą do szkół, rozwija się kultura, nowe technologie itd. Mimo szybko upływającego czasu miasteczko to nadal bezustannie kojarzone jest tylko i wyłącznie z zagładą… • Autor poprzez rozmowy z jego obecnymi mieszkańcami próbuje otrzymać odpowiedź na pytanie jak się właściwie dziś żyje w Oświęcimiu, w Oświęcimiu XXI wieku. Wielu sądzi, że nad miastem ciąży klątwa. Trudno jest jednak określić jednoznacznie jaki ona ma bezpośredni wpływ na zamieszkujących te tereny ludzi. Interesujące, a zarazem nieco bulwersujące są rozmowy Kąckiego z tak zwanymi zbieraczami, którzy w sposób wręcz maniakalny poszukują poobozowych pamiątek. Wiele „śladów przeszłości” związanych z II Wojną Światową znajduje się w rękach prywatnych. Okazuje się, że tutejsze muzeum nie jest wcale zainteresowane tym, co znajduje się w rękach osób trzecich. Żyje swoim własnym życiem. Dla jednego z oświęcimskich Romów z kolei życie w Oświęcimiu nie jest łatwe. Uważa on, że nadal wszechobecny jest tutaj rasizm, antysemityzm i tak dalej. Mieszka tu mnóstwo ludzi pełnych uprzedzeń i nieżyczliwości. Wśród mieszkańców są też osoby, które żyją „z duszą na ramieniu”. Obawiają się nawet wychodzić w nocy czy też schodzić do własnej piwnicy. Boją się wszystkiego i wszystkich. Tak jakby szczególnie w nocy w mieście tym budziły się ze snu jakieś demony. Duża część społeczeństwa stara się jednak funkcjonować normalnie. Pozostałości po dawnym niemieckim obozie zagłady traktują jak element krajobrazu. W końcu jest, był i będzie. Należy pamiętać o tym co się stało, ale także trzeba iść naprzód. Trzeba dalej normalnie funkcjonować. Jak każde zwykłe miasto boryka się ono także z problemami funkcjonalno-społecznymi. Jednym nie podobają się fabryki chemiczne i przemysłowe, innym wysypiska śmieci, a pozostałym oczyszczalnie ścieków. Narzekają na władze, na ich małe zaangażowanie w życie społeczne mieszkańców i brak interwencji w sprawach ważkich. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, które z polskich miast nie ma właśnie takich problemów? • Nie da się uciec od przeszłości, ale wspólnymi siłami trzeba robić wszystko, aby przyszłość była znacznie lepsza, a wtedy z pewnością da się normalnie żyć nawet w mieście naznaczonym przez zło.
-
„Ogród kobiet” – zapach świeżych pomidorów, powiew morskiej bryzy, ciepło liguryjskiego słońca… • Najnowsza powieść Carli Montero to przede wszystkim saga o rodzinie Verelli. Jej główną bohaterką jest niejaka Gianna, mieszkająca w Barcelonie architektka. Gdy ją poznajemy, dowiadujemy się jednocześnie, że przed momentem zmarła jej ukochana babcia i że dziewczyna wraz ze swym bratem Carlem stara się na nowo uporządkować swoje życie po jej odejściu. Sprzątając rzeczy po zmarłej, znajduje w nich pamiętnik Anice, swej prababki i kilka innych intrygujących przedmiotów. Gianna wczytując się w pamiętnik Anice, dowiaduje się przeróżnych rzeczy na temat swojego pochodzenia, o których jak dotąd nie miała bladego pojęcia. Pamiętnik ten nastręcza jednocześnie jego czytelniczce wiele pytań… Gianna aby lepiej zgłębić historię swojej rodziny wyrusza do Włoch. Ma ona nadzieję, że w niewielkim miasteczku Castelupo, z którego pochodzi Anice znajdzie o wiele więcej informacji na temat jej burzliwych losów. Mimo wątpliwości brata Carla wyjazd dziewczynie w tym momencie jest bardzo na rękę. W jej osobistym życiu obecnie nie wszystko układa się tak, jak by Gigi sobie tego życzyła, więc może przez wyprawę do Włoch pani architekt uda się przemyśleć wiele innych spraw i podjąć pewne ważne dla jej dalszego życia prywatnego decyzje… • „Ogród kobiet” to dobrze napisana powieść obyczajowo-historyczna z romansem w tle. Czytając ją wręcz czuje się zapach potraw i ziół włoskich, którymi tak bardzo zafascynowana jest jej główna bohaterka. Uważam, że jest to świetna lektura na długie jesienne wieczory, gdy piękne słoneczne lato mamy już za sobą. Choć książka ta swoim charakterem i tematem znacznie odbiega od wcześniej napisanych tytułów tej autorki to myślę, że nadal jest w stanie zadowolić w znacznym stopniu jej fanów. Książka pełna miłości, magii i zapachów lata… Polecam.
-
„Stacja Tokio Ueno” – Japonia o jakiej nie mamy pojęcia… • Yu Miri w książce tej pokazuje czytelnikowi nieznane oblicze Japonii. Czy temat biedy i bezdomności dla Japończyków jest swego rodzaju wstydem? Któżby się tego spodziewał po kraju, w którym krzewi się kult pracy, a jego rozwój technologiczny stoi na najwyższym światowym poziomie. Bezdomność, zwłaszcza osób w podeszłym wieku okazuje się być dość palącym problemem kraju kwitnącej wiśni. O tym właśnie pisze autorka w swej krótkiej, ale jakże wymownej prozie. • Jej główny bohater to Kazu. Poznajemy go w dość nietypowy sposób, bo jako ducha. Kazu w swej nieco retrospektywnej opowieści zabiera nas do parku w pobliżu stacji Tokio Ueno, w którym spędził znaczną część swojego życia. A życie jego nie było łatwe, przepełniał je ból i samotność. Kazu był robotnikiem, który trafił do Tokio w celach zarobkowych. Pracował przy budowie obiektów sportowych na Igrzyska Olimpijskie. Los sprawił, że w sposób nagły i niespodziewany zmarł jego syn, ze śmiercią którego nie mógł się pogodzić. Wkrótce potem opuściła go także ukochana żona. Kazu z mnóstwem długów i bez bliskich skazany był na bezdomność. W parku Ueno postawił swój prowizoryczny barak, stając się tym samym kolejnym biedakiem w ogromnym miasteczku bezdomnych. • Bohater w prozie Yu Miri podejmuje próbę rozliczenia się z przeszłością. Poszukuje odpowiedzi na pytanie dlaczego akurat mu było dane przeżyć aż tyle nieszczęść… Nie znajduje jednak ukojenia, ani spokoju. Poznajemy go na jednym z peronów stacji Tokio Ueno i tu się też z nim żegnamy… Możemy się tylko domyślać w jaki sposób Kazu rozstał się z własnym życiem… • „Stacja Tokio Ueno” to książka przepełniona żalem i goryczą, przesiąknięta samotnością oraz śmiercią. To opowieść o przeznaczeniu, złośliwościach losu ludzkiego i otaczającej go natury.