Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
grejfrutoowa

Mam na imię Agnieszka. Jestem absolwentką socjologii i filologii polskiej. Interesuję się mediami, dużo fotografuję, uwielbiam filmy o Jamesie Bondzie.

Od 2012 roku prowadzę bloga recenzenckiego www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com. Książki kocham od zawsze, nauczyła mnie tego moja mama. To ona pokazała mi, że czytanie może być przyjemnością. Od niej też wzięła się u mnie pasja do gromadzenia lektur. Mama od młodości kupowała kolejne tomy, dzięki czemu w moim domu zawsze były książki. Dziś ja uzupełniam domową biblioteczkę, a mama mi kibicuje. Zawsze sprawdza, co ciekawego przyniósł mi listonosz.

Uważam, że każda książka ma w sobie coś dobrego. Staram się to pokazać w moich recenzjach.

Czytam różne lektury - dla dzieci, fantastykę, obyczaje, kryminały, reportaże... Nie jestem wybredna, interesuje mnie wszystko. Uwielbiam poznawać nowych autorów. Przyznaję się bez bicia, że kocham piękne okładki, a w autobusach zerkam na tytuły, które czytają inni.

Najnowsze recenzje
1
...
30 31 32
...
172
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Kto jeszcze w dzisiejszych czasach wie, jaki odgłos wydaje indyk? Niektóre z dzieci nigdy nie widziały na własne oczy krowy, co więc wiedzą o tym, jak brzmi owca lub inne wiejskie stworzenie? Czy dadzą zatem radę zagrać w Co słychać na farmie? • Co słychać na farmie? to prosta gra na spostrzegawczość. Zasady są banalne. Jeden z graczy rzuca kostką i odkrywa kartę ze stosu. Zadaniem wszystkich graczy jest odnalezienie na karcie zwierząt w takiej liczbie, która wypadała na kostce. Gdy komuś się to uda, musi wydać z siebie odgłos tego zwierzęcia. Jeśli się nie pomylił – zgadza się zwierzę, odgłos i liczba – może zabrać kartę. Wygrywa ten, kto ma ich najwięcej. • W instrukcji opisano nie tylko przebieg i zasady gry, lecz także podpowiedziano, jaki odgłos należy wydać, gdy znajdzie się odpowiednią liczbę zwierząt. Na rysunkach znajdują się na przykład żaby, pszczoły, psy, ale też konie czy indyki. Nie wszyscy, nawet dorośli, wiedzą, jaki dźwięk wydaje dane zwierzę. Dobrze więc, że instrukcja podpowiada takie rzeczy. • Minusem gry jest jej rozmiar i ilustracje. Karty są małe, a rysunki, choć naprawdę piękne, mają za małą różnorodność kolorystyczną – większość zwierząt ma szare i brązowe kolory, dlatego gdy trzeba je policzyć, nie jest łatwo. To zapewne plus dla wielu osób, bo gra wymaga większej uwagi, ale jeśli grają w nią osoby starsze, z problemami ze wzrokiem, po całym dniu męczenia oczu – czyli takie jak ja – może to być duże utrudnienie. • Gra trenuje spostrzegawczość. Trzeba się skupić, by odszukać odpowiednie zwietrzę. Jest też świetną powtórką liczenia dla najmłodszych. Można również poznać wiejskie zwierzęta i nauczyć się ich odgłosów. Jest przy tym masa zabawy i śmiechu. • Co słychać na farmie? jest genialną grą familijną, w którą można grać wielokrotnie. Nie nudzi się i nie dłuży, jest prosta i ciekawa. Zasady łatwo przyswoić w kilka sekund, a rozgrywka to sama przyjemność.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Wyobrażaliście sobie kiedyś, jak wygląda praca na taśmie produkcyjnej w fabryce? Wymagana jest precyzja i szybkość, tak jak w grze Fabryka robotów. • Fabryka robotów to gra familijna, w której liczy się spostrzegawczość i refleks. Zasady są proste, a już po pierwszej rundzie wpada się we właściwy rytm. Zabawa polega na zdobyciu jak największej liczby kart z robotami. Jak to zrobić? • Wykładamy na stole pięć robotów w różnych kolorach – na obu stronach kart jest ten sam rysunek. Następnie przygotowujemy talię, w której znajdują się inne karty. Na jednej stronie narysowano robota, na drugiej pojawiają się jeden z trzech rysunków określających, czego będziemy szukać. Jeden z graczy odkrywa pierwszą kartę z góry talii. Zadaniem uczestników jest znalezienie odpowiedniego robota spośród wyłożonych pięciu. Jak to zrobić? Należy obserwować odkrytą kartę i kolejną, na rewersie której widnieje informacja, czego szukamy. Mamy trzy możliwości – pierwsza to kolor robota. Wtedy wybieramy te maszyny, których barwa jest taka sama jak ta na wyłożonej karcie. Druga możliwość to kolor taśmy produkcyjnej – jeśli wśród pięciu kart jest jakaś, na której jest ten sam kolor taśmy, co na wyciągniętej karcie, możemy ją zgarnąć. Trzecia opcja dotyczy kształtu – musimy znaleźć robota z takimi samymi nóżkami jak ten na wyciągniętej karcie. Jeśli uda się znaleźć odpowiednią kartę, zabieramy ją, a na jej miejsce wkładamy kolejną z talii. Jeśli żadna z kart nie pasuje do tego, co wyciągnęliśmy, musimy nacisnąć guzik stop. • Są też dodatkowe utrudnienia. Karty można zabierać tylko jedną ręką. Jest to ważne, gdy na stole pojawia się więcej robotów, które pasują do tego, czego szukamy. Oznacza to, że w każdej rundzie istnieje możliwość zdobycia więcej niż jednego punktu, jeśli tylko karty odpowiednio się ułożyły. Podobnie wygląda sytuacja w wypadku, gdy nie ma kart odpowiadających temu, czego szukamy – ostatnia osoba wciskająca stop też traci punkty, nie opłaca się więc opóźniać. • Wygląda to skomplikowanie, gdy się o tym pisze, ale gra jest naprawdę prosta. Wymaga skupienia, trenuje spostrzegawczość i logiczne myślenie, pamięć i koncentrację. Za pomyłki się płaci, warto więc być uważnym. Liczy się refleks i szybkość, które tylko podkręcają rywalizację między graczami. Młodsi natomiast mogą trenować podczas gry rozróżnianie barw i kształtów. • Fabryka robotów to świetna gra na spostrzegawczość, która funduje doskonałą rozrywkę graczom. Nie można się przy niej znudzić, jest wciągająca i pomysłowa. Polecam serdecznie.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Odette mieszka z wujem, który jest bogatym kupcem. Mimo że ma już dwadzieścia lat, nie wyszła jeszcze za mąż, ale jej opiekun nie naciska na nią. Jest piękna, pochodzi z wyżyn społecznych, więc ma powodzenie, ale zamiast przyjęć i strojnych sukien woli opiekować się sierotami – uczy je czytać i pisać, a w nocy poluje, by móc je nakarmić. Wie, że to niezgodne z prawem i może zostać ukarana, jednak jest w stanie zaryzykować dla dobra dzieci. • Łowczyni z Ciernistego Lasu Melanie Dickerson to pierwszy tom serii Średniowieczne legendy. W tej części główną bohaterką jest Odette. To młoda dziewczyna, która zachwyca urodą. O jej rękę stara się syn burmistrza, jednak nie tylko on jest nią zainteresowany. Dziewczyna poświęca się dla innych, pamięta bowiem o tym, jak sama żyła w niedoli i głodowała. Chce pomóc sierotom, dlatego nie tylko uczy ich czytać i pisać, lecz także poluje, by móc zapewnić im jedzenie. Jest dobra, pomocna, ale jednocześnie łamie prawo i okłamuje samą siebie co do uczuć względem pewnego młodego mężczyzny. Odette jest też nieco wybredna – mimo że o jej rękę zabiega bogaty młodzieniec, odrzuca go bez wyraźnego w sumie powodu, cały czas wzdychając za ideałem, który stworzyła sobie w głowie, a którym jest przystojny mężczyzna o nieokreślonym charakterze – ważne, by był ładny. • Fabuła skupia się na dwóch wątkach. Jednym z nich jest nielegalna działalność dziewczyny. Czytelnik widzi, jak bardzo Odette poświęca się dla innych, zarywa noce, działa wbrew prawu, byle tylko pomóc sierotom. Jest odważna, nie można jej tego odmówić. Drugim wątkiem, na którym autorka skupiła się chyba nieco bardziej, jest miłość. Odette chce wyjść za mąż za kogoś, kogo sama wybierze. Ma do tego prawo, wuj nie zmusza jej do ślubu z byle kim, mimo że podsuwa jej kandydatów, którzy jego zdaniem są dobrymi partiami. Odette zaczyna zadurzać się w pewnym chłopaku, ale sama wie, że ten związek nie ma sensu. Dla niej wyjście za mąż za biednego mężczyznę jest niedopuszczalne z jednego powodu – odetnie jej to możliwość pomocy sierotom. • Pod koniec powieści pojawia się jeszcze jeden wątek – kryminalny. Nie ma zbrodni, ale są intrygi, które sprawiają, że Odette zdaje sobie sprawę, że jej cała praca idzie na marne. Z tym wątkiem bardziej związana jest postać Jorgena, leśnika, który chce schwytać kłusownika i rozwiązać zagadkę nielegalnego handlu mięsem. Zaskakujące jest zakończenie tego motywu, nie spodziewałam się czegoś takiego. • Jeśli chodzi o styl, to autorka starała się nadać narracji i dialogom nieco dworskiego szyku. Nie ma archaizmów i stylizacji, ale da się zauważyć, że pewne sytuacje, zachowania i wypowiedzi mają przywodzić na myśl sceny z dworów szlacheckich. Czasem w dialogach pojawiają się niemieckie wtrącenia, co mnie zaskoczyło, ale było to dość miłe urozmaicenie. • Łowczyni z Ciernistego Lasu jest lekturą raczej banalną i dość przewidywalną, schematyczną pod wieloma względami. Nie jest jednak tak, że już po pierwszym rozdziale wiemy, jak skończy się powieść. Autorka stopniowo wprowadza nowe wątki do opowieści i potrafi nawet tak zaplątać jeden z wątków, że jego finał zaskakuje. • Denerwowało mnie jednak zachowanie głównej bohaterki. Często miałam wrażenie, że Odette chce zbawić świat. Tylko ona poświęcała się dla sierot. Rozumiem, że sama w dzieciństwie cierpiała głód i poznała, czym jest bieda, ale mimo wszystko to nie ona powinna być odpowiedzialna za los sierot. Nie poszła też w ich sprawie do nikogo, kto mógłby o nie zadbać, wzięła ciężar tego problemu na siebie. Po drugie udawała, że nie zależy jej na mężczyźnie, za którym ciągle wzdychała i którego wypatrywała w tłumie. Wiem, że to rozsądek podpowiadał jej, że nie może się z nim związać, a jednak drażniło mnie, gdy wmawiała sobie, że nie jest nim zainteresowana. • Łowczyni z Ciernistego Lasu jest lekką lekturą, która spodoba się tym, którzy czasem sięgają po romanse historyczne. Nie ma tu dużo historii, jest raczej stylizacja na życie szlachty, miłość też nie jest jedynym wątkiem, ale może to i dobrze. W sam raz, jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego na wieczór.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Vaszek, bankier, postanawia kupić synowi świnkę morską w prezencie świątecznym. Zachęcony przez kolegę z pracy, który zachwyca się tymi zwierzętami, daje dziecku zwierzątko. Niestety ich świnka wcale nie łasi się do ludzi, jest też raczej mało zabawna. Vaszek wpada na pomysł, by sprawdzić, ile świnki są w stanie zrobić, gdy odpowiednio się nimi… pokieruje. • Świnki morskie Ludvika Vaculika to powieść z pozoru lekka, skierowana do dzieci. Bohater i narrator jednocześnie zwraca się do czytelników, zakładając, że pisze do dzieci. Próbuje wmówić nam, że książka ma opowiadać o tytułowych zwierzętach, ale im bardziej zagłębiamy się w powieść, tym mniej bohater skupia się na gryzoniach. • Książka z pozoru ma opowiadać o Vaszku i jego rodzinie, pracy, a potem też o zwierzętach. Serwuje się czytelnikom informacje na temat dzieci i żony bohatera, miejsca pracy i zasad w nim panujących. Dla Vaszka największą przyjemnością jest obserwowanie po pracy świnek morskich. I choć mogłoby się wydawać, że nic w książce się nie dzieje, jest zupełnie inaczej. • Po pierwsze bohater okazuje się manipulatorem. Sprawdza, ile są w stanie wytrzymać jego zwierzęta. Obserwuje je bacznie i testuje. Często sprawia, że świnki są przestraszone, świadomie zresztą doprowadza do sytuacji, w których ich zdrowiu i życiu coś zagraża. W jakiś sposób te zachowania sprawiają, że bohater ma poczucie władzy. Okrucieństwo, którego dopuszcza się mężczyzna, narasta z każdą stroną, obnażając tym samym najbardziej pierwotne instynkty człowieka. • Po drugie nie tylko zachowanie w stosunku do świnek morskich, które można traktować jak metaforę, lecz przede wszystkim miejsce, w którym pracuje bohater, pokazują działania władzy komunistycznej. Inwigilacja, absurdy działania, stan gospodarki sprawiają, że człowiek dziwi się temu, co czyta. Mimo że Vaszek mówi o tym w taki sposób, że może się to wydawać normalne, jego nie dziwi tego typu zachowanie, dla współczesnych czytelników jest to wręcz nie do pomyślenia. • Po trzecie sam bohater. Z każdą przeczytaną stroną zdajemy sobie sprawę z tego, że jest z nim coś nie tak. Zachowuje się dziwnie, podejmuje śledztwo, którego cel nie jest do końca pewny, bowiem nie zawsze wiemy, czy to, co relacjonuje Vaszek, jest prawdą, czy jego wymysłem. Wsadza nos w nieswoje sprawy, ignoruje dobre rady i sprzeciwia się wszelkiej logice i bezpieczeństwu. Niejednokrotnie zachowuje się tak, że czytając, ma się ochotę nim potrząsnąć. • Świnki morskie to powieść z pozoru lekka, czasem nawet zabawna przez pewne sytuacje, ale im bliżej końca, tym bardziej wszystko się komplikuje. Bardzo dobrze się ją czyta, styl jest intrygujący – czasem miałam wrażenie, że autor pozwolił swoim myślom płynąć swobodnie, gdy przelewał je na papier. To książka, po której człowiek czuje się zagubiony. Na pewno warto sięgnąć i samemu przekonać się, jak się ją odbiera.
  • [awatar]
    grejfrutoowa
    Roszpunka po ostatniej przygodzie postanawia poszukać czarnoksiężnika, który może pomóc jej odkryć sekret powrotu blond włosów. Okazuje się, że nie jest on wcale tak straszny, jak w opowieściach, a wręcz przeciwnie. Potem przyjaciele muszą przygotować się do Festiwalu nauki, podczas którego każdy będzie miał coś do zrobienia. • Sekrety ujawnione to książka z serii #czytelnia. Każda z pozycji należy do jednej z trzech poziomów – każdy ma inny stopień trudności i długości tekstu. Zanim żyli długo i zaplątani to drugi z poziomów, niebieski. Ma on gwarantować zabawę dzieciom, które już trochę czytają, zapewniają im wartką akcję i emocje. Ponownie mam jednak wrażenie, że ta książka ma za dużo tekstu jak na poziom, który sugeruje wydawca. Jest go naprawdę dużo na stronie i nie rozdzielają go już jak wcześniej obrazki. • Fabuła tego tomu to opowieść o tym, jak Roszpunka próbowała dowiedzieć się, skąd wzięły się jej nowe włosy i jak sprawić, by kłopot zniknął. W tej części dziewczyna poznaje nowego przyjaciela, a jej dotychczasowi znajomi mają więcej własnych spraw do załatwienia. Akcja nie skupia się wyłącznie na księżniczce. • W książce pojawiają się postacie, które znamy z filmu, w tym Julian czy koń Maks. Są też nowi bohaterowie, których poznajemy dopiero w książce. Historie dotyczące Roszpunki i opowiedziane w tomach wydawanych w serii #czytelnia mówią o tym, co wydarzyło się po tym, jak dziewczyna odnalazła rodziców. Wspomina się krótko o poprzednich zdarzeniach, ale autor stawia jednak na nową historię. • W książce są też ilustracje. Nie pojawiają się w tekście, ale po zakończeniu rozdziałów. Nie ma tu już spisu postaci, który prawdopodobnie pojawił się jedynie w pierwsze książce z serii o Roszpunce. Szkoda, bo był on ładnym dodatkiem do pozycji. • Książeczka na pewno spodoba się fankom Roszpunki. Dziewczynki z pewnością będą chciały poznać losy ulubionej bohaterki. Historia jest ciekawa, dobrze przedstawiona i wciągająca. Polecam.
Ostatnio ocenione
1
...
53 54 55 56 57
  • I dobry Bóg stworzył aktorkę
    Pruchniewska, Agata
  • Umysł, ciało, dom
    Morris, Tisha
  • Dzielne Polki
    Liszewska, Ewa
  • 333 popkultowe rzeczy... PRL
    Koziczyński, Bartek
  • Biała królowa
    Gregory, Philippa
  • Troskliwy Trufelek
    Zarębska, Edyta
Należy do grup

Kraków PBP
wojciech
Krystyna
Pabianice MBP
aleksandra.s.1.1.3.9
CheshireCat
izabelasliwinska
kajka24
sowilas
isabelczyta
bookslara
Misieczka
monikam1986
basia.ptasznik
Irulan
Zaczytany-w-Ksiazkach
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo