Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Socjolożka. Feministka. Agnostyczka. Zafascynowana historią, przede wszystkim okresem tudorowskim w Anglii, Rewolucją Francuską i II wojną światową. Jej ulubione postacie w dziejach to Elżbieta Wielka i Maria Antonina. Nie potrafi gotować, nienawidzi sprzątać, zakupy robi raz na dwa tygodnie, ale do perfekcji opanowała za to czytanie w każdych absolutnie warunkach. Kolekcjonerka kubków, kaktusów i czerwonych szminek do ust.
Najnowsze recenzje
-
Kolejne spotkanie z Gutowem i jego mieszkańcami. Tym razem autorka prezentuje nam perypetie wojenne swoich bohaterów oraz - raptem w kilku rozdziałach - okres PRL-u i walkę Celiny o swoją wymarzoną cukiernię. • Dałam tej książce stosunkowo wysoką ocenę, choć nie jestem wciąż pewna, czy aby na pewno sobie ona na nią zasłużyła. Mam wrażenie, że tutaj autorka bardzo "po łebkach" przedstawia nam smutki i radości dobrze nam już znanych bohaterów. Brakowało mi jakiejś takiej uczuciowości i emocjonalności. • Związek Adama i Celiny jest potraktowany jako wydarzenie drugoplanowe, czy wręcz trzecioplanowe, a wydaje mi się, że to właśnie ta para miała w pierwotnym założeniu stanowić trzon całej historii (mniej więcej w takim stopniu, jak w poprzednich częściach miało to miejsce z hrabią i jego ukochaną). Czułam niedosyt. Spodziewałam się czegoś znacznie bardziej rozdzierającego serce (nie ukrywam, czasem lubię takie historie!). • "Hryciowie" to przeciętne zakończenie trylogii z raczej słabym zakończeniem. Książka sama w sobie jest poprawna, ale to tyle. Wiem, że niedawno pojawił się kolejny tom, którego akcja tym razem przenosi nas już do roku 2016. Ma to być podobno jakaś nowa, gutowka saga dziejąca się w tej samej cukierni, ze znajomymi nam bohaterami. Cóż - chętnie to sprawdzę!
-
Małgorzata Gutowska-Adamczyk posiada prawdziwy dar zaczarowania czytelnika swoją powieścią. Oto kolejne moje spotkanie z Gutowem i Zajezierzycami oraz z ich mieszkańcami. Tym razem autorka zabiera nas też jednak do Warszawy, jeździmy po Europie i Bliskim Wschodzi, a nawet...odwiedzamy Amerykę. • Hrabia Tomasz i jego rodzina tym razem muszą poradzić sobie z trudnościami, jakie spotykają ich za przyczyną wybuchu Wielkiej Wojny. Mija raptem kilkanaście lat i Europa szykuje się na kolejną. Autorka fenomenalnie zarysowała całą historię, która stanowi tło dla wydarzeń, które targają życiem poszczególnych bohaterów. Tym razem nagłych zmian w rozwoju akcji jest jeszcze więcej, a do głosu dochodzi w pewnym momencie Adam, syn pewnej bardzo wyzwolonej kobiety z rodziny. Poznajemy również Cieślaków i zaznajamiamy się bliżej z młodością Celiny, czyli babki Igi. • Boicie się, że seria Pod Amorem to ckliwe romansidła? Absolutnie nie! To naprawdę świetna saga rodzinna, wielowątkowa, tocząca się na wielu płaszczyznach. Nic tylko polecać!
-
Każdy, kto choć trochę mnie zna wie, jak bardzo tej książki czytać nie chciałam. Szumny "ósmy" tom Pottera? Dziękuję, postoję. Zakończenie siódmego mnie usatysfakcjonowało i więcej nie potrzebuję. Do tego jeszcze scenariusz - a w życiu! Nie bez powodu nie czytałam dramatów w szkole. • Zmożona jednak chorobą nie miałam ochoty na zawiłe powieści. Wysłałam zatem tatę do biblioteki z zamówieniem na lekkie książki i między innymi skusiłam się na tę. Jak krytykować, to przynajmniej wiedzieć co! • Książkę czyta się raz-dwa. Lektura zajęła mi może jakieś dwie i pół, czy trzy godziny. I wiecie co? Wcale to nie było takie złe! Okej, okej - niczego mi ta książka nie urwała. Ale fabuła była całkiem ciekawa, bohaterowie sympatyczni (choć z Harry'ego się zrobił totalny patafian na stare lata!), Malfoy Senior i Malfoy Junior podbili moje serce. Oczywiście, chętniej zapoznałabym się z tą opowieścią w formie pełnoprawnej powieści, ale absolutnie nie było tak źle, jak spodziewałam się, że będzie!
-
Poza polską klasyką, książkami popularnonaukowymi, reportażami i kryminałami raczej nie sięgam po naszą rodzimą literaturę. Miałam do niej parę podejść i każdorazowo kończyło się poczuciem jakiejś żenady i wstydu. Powiedzmy sobie szczerze - nie miałam szczęścia! Ale kiedy ostatnio przechadzałam się po bibliotece szukając nowych lektur, ta jakoś sama wpadła mi w ręce. • Od momentu kiedy zaczęłam namiętnie czytać "Cukiernia pod Amorem" często rzucała mi się w oczy. Obyczajówki lubię, ale uznałam przezornie, że seria z takim tytułem nie ma prawa mi się podobać. I ponownie - nie mam pojęcia dlaczego wzięłam ją do ręki! • Los, przypadek, siła wyższa - nieistotne! Zaczęłam ją czytać któregoś poranka i...tak, przepadłam kompletnie. Autorka narysowała taką historię, że pochłaniałam absolutnie każde zdanie i chciałam wciąż wiedzieć więcej i więcej. Saga rodzinna oprószona delikatnie nienachalną magią, tak można ująć tę książkę. Słodko-gorzka, pełna charyzmatycznych bohaterów, której akcja dzieje się na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony mam XIX oraz początek XX wieku, a z drugiej - rok 1995 i pewną ciekawską córkę cukiernika. • Parę momentów w fabule było przesadzonych, jak choćby sytuacja w zakonie jednej z kobiet, ale liczę na to, że w kolejnych tomach autorka udowodni mi, że taki motyw był potrzebny i sprawdzi się w całej historii. • Gryzę palce ze zniecierpliwienia, by sięgnąć po kolejny tom!
-
Zaliczam ją do swoich pozycji przeczytanych, ale fakty są takie, że miejscami ominęłam pewne jej fragmenty... Zazwyczaj tego nie robię - serio, nawet jak trafię słabą w moim mniemaniu część książki! Ale w przypadku "Krótkiej historii..." zwyczajnie byłam momentami przytłoczona ogromem wiedzy i zbiorem danych, które autor nam przekazywał. • Starał się pisać luźno, by zainteresować czytelnika i faktycznie zachęcić go do tematu genów i DNA (powiedzcie szczerze - ilu z was czuje dreszcze podniecenia na samą myśl? no właśnie!). I przez większą część książki mu się to udało! Ale mniej więcej od fragmentu opisy sporego projektu Poznania Ludzkiego Genomu zaczął przytłaczać. Nie wiem, być może mój stuprocentowo socjologiczny móżdżek nie był w stanie do końca ogarnąć zawiłości biologii ludzkiego organizmy (czyli - innymi słowy - że jestem na nią za głupia). • Nie skrytykuję jednak tej pozycji, bo naprawdę uważam, że jest dobra, choć stuprocentowy laik może w pewnym momencie się pogubić. Ale jeżeli interesują was tematy związane z tym, jak człowiek funkcjonuje i czemu jest, jaki jest (no, a przynajmniej w pewnym procencie!) to zachęcam do lektury!