Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
46 47 48
...
112
  • [awatar]
    agnesto
    Kuba Wojewódzki w tej swojej biografii nic nowego nam nie odsłania, ani do niczego nowego się nie przyznaje. To co wiemy o nim teraz ma pozostać constans, dlatego po przeczytaniu nadal constans pozostanie. • Dzieciństwo, okres dojrzewania, lata młodości. • Koledzy, kumple, potem znajomi i osoby na chwilę. • Prace, doświadczenia w nowych miejscach, nowe kontakty i dorabianie się kasy oraz pozycji. Bo w końcu jest celebrytą, a celebryctwo pewne fochy posiada. Fochy współgrające z dumą, pewnością siebie (czasem wydumanym tupetem, co się objawia naprzemiennie) oraz z tą dobrą stroną - znajomościami - wszelakimi. I te ostatnie stały się dla Wojewódzkiego punktem zarobkowym. Bo nie oszukujmy się, najwięcej Wojewódzki zarabia programem o 22:30, do którego studia zaprasza gwiazdy i gwiazdeczki, perły i prostaków, artystów przez WIELKIE "P" i chałturników... Kalejdoskop ludzi, którzy wycierają mu sofę swoimi tyłkami przystrojonymi drogimi ciuchami. A że Wojewódzki cięty język ma, więc riposty gonią riposty. Widz siedzi i ogląda, Kuba zarabia, a potem wszystko to wciska w ksiązkę. • I mamy "Nie-autoryzowaną biografię" autora.
  • [awatar]
    agnesto
    Małecki w innej formie - w innej aniżeli go znam z wcześniejszych publikacji. Inny styl pisania, nieco zmieniony, jakby wygładzony i wyprostowany. Styl łatwy do przyjęcia dla każdego, łatwy w zrozumieniu, prosty. I mimo wielki słów na obwolucie zachęcających do czytania, nie zgadzam się z nimi w pełni - przemilczenia, niewypowiedziane myśli... Są, ale jest ich znikoma ilość. Zapowiedzi z obwoluty nijak się mają do samej treści. • Ale po kolei. • Mamy Klemensa, dziecko upośledzone, które poznajemy w autobusie. Wpycha się przez ciasne drzwi i zatłoczone wnętrze z plecakiem wypchanym nadmuchanymi balonami. I tutaj widzi go Olga, która jedzie do pracy, do Wypiekarnii. I od tej chwili losy tej dwójki zapętlają się. Niezbyt szybko, lecz w nader smutnych okolicznościach. Po kilku długich tygodniach Olga staje się świadkiem śmierci mamy Klemensa. Marzena pada na chodnik zostawiając syna sierotę. Sierotę w dwóch kurtkach, w za dużych spodniach i z plecakiem wypełnionym balonami. Duże dziecko, niemowa. Duże dziecko upośledzone, którego reakcji nie sposób przewidzieć. Czy rozumie sens tego, co się stało? Czy pojmuje znaczenie tego wypadku? • Dziecko sierota. • Olga zabiera chłopca do siebie. Reakcja chwili. Bez zastanowienia. • Od tego dnia, a raczej wieczora, będą do siebie należeć. W jakiś pokrętny sposób okaże się, że się potrzebują, że do siebie lgną. Że muszą być razem w jakiś niewytłumaczalny sposób. Bawiąc się czasami, żonglując przeszłością i teraźniejszością bohaterów, Małecki przybliża nam postaci. Wyciąga ich smutki, łzy, niewinną wiarę pogrzebaną przy okazji kolejnego szybko poznanego człowieka. Bo życie uczy, daje w kość, zmusza do upadku i do powstania z kolan. I nie ma znaczenia, czy człowiek ma "równo pod sufitem". Życie samo pisze najlepszy scenariusz. • Olga dzięki Klemensowi odnajduje zarosłą drogę do Igora. Odnajduje rodziców, którzy nigdy nie potrafili okazać jej ciepła w stopniu, o jakim marzyła. Ojciec, Mikołaj, pianista, który nie gra. Matka, Ludmiła, zawsze obok. Kto z nich może siebie nazywać rodzicem? • Aż nadchodzi mroźny wieczór, do domu w Kaliszu wpada dorosła Olga i by odzyskać pion siada w ogrodzie na huśtawce, z której dawno już wyrosła. Siedzi analizując to, co się stało. I wychodzi ojciec. Ojciec, który ojcem nigdy nie był. I siada obok. Milczą razem. Mają czas. Mają dużo czasu. Bo po latach wreszcie go znaleźli. I milczą. Ale są. Dla siebie. • A jak to było z Marzeną? Po śmierci ukochanego męża nie jeden raz czuła, jakby palec w środku coś w niej naciskał. I bolało. Serce bolało. A może coś innego? Ale boleć przecież musiało, bo odszedł mąż. Bo ją zostawił. Więc dobrze, że bolało. Kuło. Coś w klatce piersiowej. Aż palec nacisnął zbyt mocno. Serce się zatrzymało. Upadła. Skończyło się życie. Ale Klemens? • Małecki wykreował piękną, bo prostą historię dwójki osób. Proste historie są najpiękniejsze, bo są normalne i ludzkie. Bo pisane jak dla nas. Lecz nie jest to zbyt dobra jakościowo powieść. Swoboda fabuły i jej piękno nie są w stanie przypudrować stylu, który jest równie prosty jak opowiadana historia. A Małecki pisze lepiej. Bardziej wyrafinowanie, bardziej smacznie. Pisze przecież tak, że toniesz w słowach i zatracasz się kompletnie. Gdzie tu to jest? • Nieco szkoda. Ale biorę to na karb tego, że znam DYGOT i ŚLADY i mimo, że nie chcę, to i tak w minimalnym stopniu porównuję. Małecki to mistrz prozy w co wierzę lecz ta pozycja należy do jego słabszych "perełek".
  • [awatar]
    agnesto
    Matka wypływa z dwójką dzieci na łódce... W pełni zamroczenia, poplątania samej siebie z czymś mrocznym w niej, nieświadomie je topi. Mija nieco czasu, wraca głupia świadomość. Do mózgu dociera rzeczywistość i ogrom tragedii. • Gdzie są dzieci? Co się stało? - pyta samą siebie. Drętwy umysł szuka, oczy błądzą, ręce szukają małych dłoni dzieci, które przecież były tuż obok, dlaczego ich teraz nie ma? Gdzie poszły? Same? Przecież one nigdy nie... • Kristin, kobieta opuszczona przez męża, kobieta samotna, matka bez dzieci... Kristin mieszkająca na odludziu, by nie być narażoną na spojrzenia i obmowy innych. Teraz też Dzieciobójczyni, trafia do więzienia, a po kilku latach do szpitala psychiatrycznego na odległej i zapomnianej wyspie. Na wyspie, na której przebywają same kobiety. Chore w różnym stadium posuniętej choroby i pielęgniarki, niby te zdrowe, choć i one na granicy pomieszania zmysłów. • Mija kilka lat, do szpitala trafia Elli. Młoda dziewczyna, 17-letnia, dziwna, niemogąca się pogodzić z życiem, z samą sobą, z rodzicami. Mury szpitala to dla niej męka więzienna, bo przecież nic takiego nie zrobiła, zaraz przecież ją ktoś stąd zabierze. O, choćby matka. Tak, ta przyjeżdża w odwiedziny więc jest szansa. Choć nie każda z zamkniętych tu osób traktuje to miejsce jak sąd ostateczny. Dla wielu stanowi ono azyl, schron dla obłąkanych kobiet. I choć każda z nich jest inna, to każda jest przecież taka sama. To tylko ich umysły są inne, chore. Kim okażą się dla siebie? Czy i tu, w chorobie, można nadal ranić drugiego? Świadomie zadawać ból? Czy można czekać na cokolwiek? Na cokolwiek potem? • Niebywałe stadium kobiet, zniewolonych umysłów i tego, co te umysły osacza. Pielęgniarki skazane na ich obecność czasem same wątpią w istotę chorób, czy demencji. Boją się o siebie. Psychopatki? Chore życiem? Czy może przebiegłe oszustki? Kto tu jest kim? A może nie warto szukać, bo wszyscy są tu jednakowi? Szpital dla umysłowo chorych kobiet to też ich dom. Dnie i noce razem. Wszelkie posiłki razem. Wspólne pomieszczenia, czynności. Czy taka symbioza nie stanowi aby bezpiecznego azylu? Kryjówki? • Dobra proza. Świetne wyczucie bohaterów. Dobry styl. • Wciągająca fabuła. • Uwaga, czytanie grozi pers­onif­ikow­anie­m z bohaterami
  • [awatar]
    agnesto
    Film na podstawie ksiązki "Szklany zamek" Jeannette Walls. Ksiązki, będącej jednocześnie szczerą i okrutną biografią autorki. Dlatego i film jest prawdziwy. Trudno okłamywać rzeczywistość, bo ból sam wyziera z ekranu i nie da się schować. To film przepełniony smutkiem i śmiechem przez łzy, to jednocześnie smutny fakt bycia dzieckiem dziecinnych rodziców. • Oni, matka niespełniona malarka, ojciec alkoholik z wiecznie inną pracą, rodzina artystów kompletnie oderwanych od codzienności, rodzina patologiczna niepotrafiąca stworzyć ani pseudo-rodziny ani ciepła. Nic. Frywolność, ot co pasjonuje dorosłych. Ciągłe zmiany adresu zamieszkania, spanie w aucie, ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości, oszustwa i matactwa. Wychowywanie dzieci w sposób, który uwłacza ich godności. Samodzielność, tego się od nich wymaga. Brutalna prawda w świecie, który wymaga radzenia sobie samemu. Są tylko sporadyczne momenty radości i nadziei - takiej prawdziwej, pełnej wiary w życie i siebie. Ojciec, marzyciel, utopista budowy domu ze szkła. Domu, który będzie kiedyś.... Nie dziś... Dziś są marzenia, plany, wiecznie dorysowywane kreski na planie budowy, o jakiej się baja... I dzieci, które temu ojcu wierzą. • Tak pokrótce kształtuje się fabuła "Zamku". Niebanalne aktorstwo Woody`ego Harelssona - genialne, oraz Naomi Watts. On pijaczyna, ochlaptus, brutal. Ona ni normalna, ni chora umysłowo, ni rodzicielska, ni sama sobie Zosia-Samosia. Trudna rodzina, trudne role.
  • [awatar]
    agnesto
    Przeczytałam recenzję na LCz "(...) Fabuła otoczona jest nimbem niepokoju, na poczynaniach bohaterów kładzie się głęboki cień, a mimo to czytelnik zanurza się w tę rzeczywistość z niezdrową fascynacją, pozornie bezpieczny, jak podglądacz... Ale to świetna powieść, brawurowo opowiedziana historia o życiu, o ludziach takich, jak my, zapisana jednak na zbyt niewielu stronicach, aby jej smak pozostał na czytelniczym podniebieniu na dłużej. - Andrzeja H. Wojaczka i nie powinnam nic więcej dodawać. "Dygot" broni się sam. Ale warto coś dopisać, coś od siebie, bo aż mi się emocje cisną na usta, pęka mi od nich głowa, buzuje ciało. Nie sposób ująć fabułę w jakiś zamknięty nawias, bo "Dygot" przy próbie zamknięcia uzurpuje sobie coraz więcej miejsca i wymyka się wszelkiemu domknięciu. • Niebanalna powieść, która szarpie czytelnikiem, poniewiera nim, rzuca w wir uczuć, bólu i sporadycznych łez szczęścia. Krótkie zdania, proste patrzenie bohaterów, wielka historia rodzin. Cała powieść aż buzuje od słów, pulsuje. I zaskakuje. • On Albinos, Ona poparzona, syn złodziej. • On z kochającej się rodziny, brat alkoholik, bratowa jakby nie do końca chciana i akceptowana. • Niemka, Frau Eberl, rzucająca ziszczającą się klątwę. • Dojka, umysłowo chora matka, do której się dzieci nie przyznają. • Polacy, Niemcy, wariaci, normalni... Wachlarz osobowości i wachlarz losów, które się przeplatają, zacieśniają i znowu poluźniają, bawiąc się tym samym czytelnikiem. Bo personalne wejście w czyjeś buty nie daje gwarancji szczęścia. Trauma wyciska trwałe stygmaty na postaciach i towarzyszy im do śmierci, a ta nadchodzi... zbliża się, podchodzi do chat, puka w zimne szyby okien. Nie pyta o pozwolenie, tylko włazi do środka, a jak nie, to łapie na polu. Na mokrym polu koło domu, powala i bierze, co jej się należy. • I, jak pokazuje Małecki, życie to pętla. Koło. Tryb, który trwa i który się w pewnym momencie zapętla i powtarza. jak fatum. Jak klątwa. Jak perpetuam mobile. Nieuchronny los prowadzi wedle swoich dróg. A bohaterowie, walcząc z nim i tak zmierzają po jego ścieżce. Ku śmierci. Do grobu. • Może nie ma w mojej recenzji nic z fabuły, nic z imion postaci, nie pada nazwisko nikogo z kart powieści, ale musiałam przelać to, co we mnie siedzi i siedzi i wyrwać się nie da. "Dygot" to książka o nas. O ludziach szukających dobrej drogi do przyszłości, których teraźniejszość zaskakuje i niejednokrotnie nie puszcza tędy, gdzie chcemy. Dygotem jestem, staję się nim, świat jest jednym wielkim wstrząsem. Drży. A drżenie nie sposób ujarzmić...
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
98
  • Miło, niemiło
    Janáč, Milo
  • Błękitni
    Rodziewiczówna, Maria
  • Zaburzenie
    Bernhard, Thomas
  • Szkarłatna litera
    Hawthorne, Nathaniel
  • Starość
    Skåber, Linn
  • Dobre ucho
    Kim, Hye-jin
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo