Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Wit Szostak jest dla mnie ODKRYCIEM tego roku. Niebywałym pisarzem z naszego rodzimego ogródka. Swojakiem. Kimś tak bliskim, jak kapota. To ktoś, kto pisze i czaruje. Pisze i roztacza magię, która łapie i włada czytelnikiem. Włada i otumania po części. Bo wraz z otwarciem ksiązki na własną odpowiedzialność wkraczasz w świat, jaki Szostak przed tobą roztacza. I chcesz w tym świecie być jak najdłużej, bo czujesz niewiarygodną bliskość tego "nowego czegoś". Jesteś otumaniona, ale i zachwycona. Zauroczona tym, co wiruje wokół ciebie. Dajesz się ponieść i nie boisz się tego. • Tak jest po części z OBERKAMI. • Czytanie ich było dla mnie kosztowną emocjonalnie przyjemnością. Nie mogłam się od tej ksiązki oderwać, nie mogłam o niej zapomnieć, wymazać jej z głowy. Nie mogłam jej czytać obojętnie. Czytanie było rozkoszą, ale i bólem. Muzyka mną zawładnęła. Losy Wichrów i ich dole i niedole. Ich smutki stały się moimi. Ich trwogi, odchodzenie, przemijanie...Wszystko zostawiło we mnie trwały ślad. Dałam się jednocześnie ponieść oberkowym historiom. Smutkom bębnów, skrzypiec.Diabłom mieszkającym w starych wierzbach, Rzeczom, które się prosiły o uwagę. Domom, które w samotności przesuwały się do lasów, uciekały od ludzi. • Rokiciny, tu się wszystko rodzi i zapętla. Tu zaczarowany czas nie wchodzi. Mija Rokiciny i Kapliczkę Świętego Antoniego z jednej strony, Figurkę Frasobliwego Jezusa z drugiej. Czasem magia, czasem rzeczywistość. Tu mieszają się minuty i dni. Tu mieszkają Wichrowie. Kiedyś przyszedł z dala Maciej i się tu osiedlił. Teraz jest wnuk, Józef. A każdy z nich to oberkowy muzyk. Grajek. Bo oberki to pokoleniowa scheda. Grał dziad, ojciec, teraz wnuki i one dalej przekażą? Ale czy będzie komu? Czy aby oberkowych dźwięków w pewnym momencie życia Józka nie należy zaprzestać? Czy one nie stają się przepowiednią samą w sobie? • Maria, Józefowa żona, Wichrowa.Ona też czuje, że oberki muszą odejść. Odejść, jak dusze bliskich spoczywających w grobach. Muszą wreszcie znaleźć odpocząć. Instrumenty się gubią gdzieś. Odchodzą wraz z duchami i nutami. Z taktami. Bo coś było, teraz tego nie ma. Umiera, czy się kurczy? Wichrowie kończą losy swe, oberki odchodzą. Te oberki niesione nisko, tuż przy samej ziemi, po trawie, ulatują wraz z wiatrem. Rozpływają się jak dawne Rokiciny, jak Wichry... I tylko Jezus Frasobliwy wraz ze św. Antonim tkwią na swoich miejscach patrząc na kolejne dni, które dniami z przeszłości już nie są.
-
Bez zachwytu, bez rewelacji. • Po wielu zapowiedziach tego filmu, po wielkiej kampanii reklamowej i szumu wokół tego filmu, oczekiwałam czegoś na wysokim poziomie. A jeśli nie na wysokim, to na dobrym chociażby. I jakże się zawiodłam. • Film to historia mężczyzny, który ulega wypadkowi podczas godzin pracy. Traci twarz, trafia na OIOM, walczy o życie, potem i o godność. Bo lekarze ratują pacjenta, robią kilka operacji, by przywrócić mu jako taką twarz, której rekonstrukcja jest raczej niemożliwa, lecz widoczny paraliż jest nieunikniony. I człowiek staje się dla wielu plastikiem, manekinem bez mimiki twarzy. Ale, czymże jest wioskowe życie, picie i nicnierobienie. • Nie rozumie zachwytu nad Szumowską. Nad Kościukiewiczem. Nad scenariuszem. Prawdziwa historia opowiada się sama, lecz aktorzy nieco ją "s-komizmowali", co według mnie dało jej mdły i śmieszny tor.
-
pewnie problem z tą książką. Jest to pierwsza część serii o rodach Czerwonych i Srebrnych, czyli gorszych i lepszych, czytaj - poddanych i władców. Srebrni rosną w siłę, zasiadają na tronach, mają władzę i pieniądze. Czerwoni to były ród zwycięzców, który obecnie jest nikim. Jest zbiorem ludzi pomywaczy, których aspiracje się już wypaliły. Ale jest wśród nich Mare, dziewczyna, która przypadkowo odkrywa swoje umiejętności, o których nie miała pojęcia. Niestety, nie może ich wykorzystać na rzecz ludzi ze swojej wioski. Trafia szybko w ręce Srebrnych, zostaje uwieziona i trafia siłą na ich dwór. Przymusowo uczy się ją etykiety, edukuje się ją zarówno pod kątem nauk, jak i kłamstw. Bo jej kolor krwi, mieszany, dlatego wyjątkowy, musi pozostać tajemnicą. Wokół jej pochodzenia buduje się otoczkę łgarstw odpowiednią do zaakceptowania dla pospólstwa, by uzasadnienie jej obecności miało rację bytu i nie wzbudzało buntu. Mare trzeba chronić, dlatego Królowa od razu układa plan. Zamążpójście z jednym z synów. • Powieść - tomisko wielkie i pojemne - to losy Mare, jej przyjaciół Z Gwardii (nielegalnego ugrupowania, które za cel stawia sobie odbudowanie rodu Czerwonych i odzyskanie ich niezależności), ludzi z otoczenia Króla oraz rodziny. Tak, bo choć musiała opuścić rodzinny dom, nadal dostaje sporadyczne szanse na kontakt z bliskimi. • Mare nie jest pokorną dziewczyną. W pałacu czuje śledzące ją wszędzie kamery, podczas uroczystych posiłków nie raz rzuca słowa, których nie powinna, buntuje się przeciw szkalowaniu, fałszywej nauce i klamrze murów pałacu, co tylko ściąga na nią oczy strażników i ochrony. Dusi się w pętach, w jakie ją Srebrni wsadzili. Dlatego popełnia wiele gaf, nieprzemyślanych kroków i mówi nieodpowiednie słowa. Ryzykuje. Ale celem jest wolność Czerwonych i własne życie. Czy uda się to zachować? • Powieść jest "problematyczna". Mamy tu dobro konta zło, mamy nadzieję kontra degradację, mamy wielu bohaterów i poniekąd dobrze skonstruowaną fabułę. Czyli jest tu "prawie" wszystko to, co dobra powieść zawierać powinna. Ale... Bohaterowie są nijacy. Gafy gonią męstwo, porażki podążają za małymi zwycięstwami. Wszystko się albo kompensuje, albo w ogólnym rozrachunku zmierza donikąd. Mare ma wszędzie wrogów, albo tych wrogów sama sobie szuka. Przykład Evangeline, której przyjaźni nawet nie próbuje zdobyć, a której wzrok jest dla niej wymownym znakiem wrogości. A to chyba nie tędy prowadzi droga do osobistego zwycięstwa, nawet jeśli jest ono perfidnym podstępem. Ale chyba tak musi tu być, bo jak wiemy, jest i kolejna część "Czerwonej Królowej" i saga trwa dalej.
-
Niezwykły film o niezwykłych ludziach. O ludziach odważnych bardziej, aniżeli przypuszczali. • Strażacy. Każdy z nich ma swoje życie, swoje bolączki, swoje kryzysy. Każdy stanowi odrębną jednostkę, ale wspólnie idealnie się pokrywają i uzupełniają. Razem też wyruszają do najgorszego wezwania, gdy mieszkańcom miasteczka Yarnell w Arizonie zagraża pożoga. I właśnie ta pożoga okaże się ich pożogą. Zapiszą się na kartach historii, ale czym jest odwaga, gdy osoba już nie wraca do domu? Czym jest order pośmiertny, jeśli wręcza się go tym, którzy zostali? Którzy kochali, a którzy teraz tęsknią? • Swiętna obsada filmowa - Josh Brolin czy Jeff Bridgees - gwarantują kino na wysokim poziomie. polecam
-
"Grace i Grace" to powieść osadzona w 1843 roku. Przenosimy się w czasie - to po pierwsze, trafiamy na salę sądową - to po drugie, stajemy się zarówno świadkami zeznań skazanej, osób które ją znały, stajemy się lekarzem diagnozującym osadzonych, albo uczestnikami zbrodni, o jakich tu jest mowa - to po trzecie. A skazaną jest Grace Marks. Grace, która nie pamięta chwili samego czynu, nie pamięta samej siebie w chwili mordu, nie kojarzy faktów z tamtego wieczoru. Urywa jej się pamięć, stąd wizyty i konsultacje, diagnozy i badania lekarza, który wyda orzeczenie w sprawie jej poczytalności. • Grace pracowała jako służąca. Co jakiś czas zmieniała miejsca zatrudnienia, lecz w miejscu zabójstw zagrzała posady nieco dłużej. Roztropna, wiedząca co może powiedzieć, co widzieć, co zrobić, Grace zostaje poniekąd wmieszana w zabójstwo Pana Domu i Nancy, kochanki-służącej. Po zapadnięciu wyroku Grace część kary odbywa w więzieniu, lub w domu dla obłąkanych. Grzeczne zachowanie oraz potrzeba wystawienia ostatecznej diagnozy lekarskiej działają na jej korzyść. I w ten sposób, podczas rozmów i analiz medycznych z Panem Simonem stopniowo dane nam jest śledzić tok czynów skazanej. Powoli, wszystko wymaga czasu, dobrych pytań, cierpliwości i spokojnej dedukcji. Doktor nie może odpuścić stawiania powolnych kroków, które czasem nic nie wnoszą. Lecz koniec końców, zostaje nam przedstawiona ostateczna diagnoza oraz ponowny werdykt sądowy. • Choć, jakby się mogło wydawać, nie jest powieść typowo kryminalna, w większej mierze bowiem zawiera w sobie wątek psychologiczno-obyczajowy. Grace, kobieta wyzbyta kobiecości, własnego zdania i pracy jednocześnie staje na wokandzie. Jest służącą, czyli nikim. Najniżej w hierarchii ludzkiej. Nie może się bronić, nie może wyrażać własnych opinii, nie może samoczynnie składać apelacji od złych sądów. Ubezwłasnowolniona trafia za kratki, potem do domu dla szaleńców by w ostateczności zostać służącą w domu komendanta. Mają ją tu na oku, ale dzięki temu możliwe są jej spotkania z lekarzem od chorób psychicznych. Codzienne sesje dają rezultat, a przy okazji poznajemy prawdziwą Grace. • Powieść oparto na prawdziwych wydarzeniach. To stanowi silny atut powieści, nie zaprzeczę, lecz czegoś jej brak. Koniec powieści to dla mnie proste złożenie pięciu klocków właściwego obrazka do siebie. Nic poniekąd zaskakującego, bo końca domyślamy się z treści. czegoś tu brakło. Może zaskoczenia? Może jakiej zagadki? A może znaku zapytania, który zawisłby pomiędzy autorem, a czytelnikiem nakazując i jednemu i drugiemu ponowną weryfikację treści? • Szkoda, bo na końcach często stawia się najsłodsze momenty powieści. Ten tzw. Clue książki.