Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II w Opolu
[awatar]
Opole MBP
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: +48 77 454 80 30
Województwo: opolskie
Adres: Minorytów 4
45-017 Opole
E-mail: sekretariat@mbp.opole.pl

Biblioteka Główna

Poniedziałek 12:00 – 19:30
Wtorek 09:00 – 19:30
Środa 09:00 – 19:30
Czwartek 09:00 – 19:30
Piątek 09:00 – 19:30
Sobota 09:00 – 15:00

Najnowsze recenzje
1
...
43 44 45
...
50
  • [awatar]
    Opole MBP
    Opowiadania Michała Głowińskiego są niezwykle kruche i w dużej mierze traktują o pamięci. Pojawiające się obrazy raz po raz nawiedzają narratora i nie dają mu spokoju, stąd punktowe światło wyobraźni stale skierowane jest na wyłaniające się z przeszłości, niczym zapomniane widokówki, zdarzenia. Narracja Głowińskiego jest niezwykle delikatna i ulotna, ma się wrażenie, że usłyszane historię, zasysa szczelina czasu, z której na chwile powołał je autor do życia. Mechanizm pamięci jest nieodgadniony, pisarz miesza tropy, ze wspomnień i ze snów buduje swój przeszły czas, który określił go na całe życie. Poznajemy historię żydowskiego dziecka, na którym wojna odcisnęła niezaprzeczalne piętno, niezwykle wrażliwego, o – chciałoby się powiedzieć – rachitycznej i misternej konstrukcji. Widzimy młodzieńca, którego czas dojrzewania przypada na szare lata socrealizmu. Osobę niejako odstającą od rzeczywistości, o skomplikowanym życiu wewnętrznym, próbującą jakoś się określić wobec własnej seksualności. Głowiński udowadnia że życie to egzystowanie w rozproszonym świetle. A to, co składa się na nasz dobytek to wspomnienia, w których prawdę często odkształca czas – nieubłagany uzurpator resztki naszych dni, o które na starość potykamy się jak o za wysokie progi.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Lampedusa – najbardziej wysunięta na południe włoska wyspa, do brzegów której stale dobijają fale imigrantów, uciekających głównie z rejonów subsaharyjskich. Dziewięć kilometrów długości, trzy szerokości, teren w większości skalisty, roślinność uboga, bliżej stąd do Afryki niż do Europy. Wszyscy się znają, błąkają się samotnie kudłate psy. Z największego wzniesienia, które wynosi sto dwadzieścia trzy metry, można objąć wzrokiem całą wyspę z jej sześ­ciot­ysię­czną­ społecznością. Ziemia obiecana dla imigrantów. Miejsce gdzie ziemi nie starcza na ich groby. Na wstępie poznajemy ludzi z głębi Afryki (głównie z Senegalu i Somalii), którzy próbują dostać się do Libii w oczekiwaniu na „rejs” do lepszej rzeczywistości. Na swoje miejsce na statku czeka się nawet do dwóch lat, pracując w katorżniczych warunkach, będąc narażonym na ciągłe upokorzenia i – jak w przypadku wielu kobiet – na permanentne gwałty, póki nie uzbiera się okrągłej sumy (pięć, sześć tysięcy dolarów), zapewniającej miejsce na statku do wybrzeży Europy. Uchodźcy płyną w drakońskich warunkach, często przez kilka dni wstrzymując się od potrzeb fizjologicznych, zamknięci i stłamszeni pod pokładami, gdzie stłoczeni na niewielkiej przestrzeni, dokonują żywota z braku tlenu, wody, jedzenia. Przed oczami stają nam plamy krwi na ścianach włazów, w których nadzieje umierają ostatnie. „Wielki przypływ” to opowieść o mieszkańcach włoskiej wyspy, którzy codziennie konfrontowani bywają z kolejną grupą ludzi dobijających do brzegu ich lądu. Najpiękniejsze plaże świata są tłem dla dramatów zdesperowanych ludzi, którzy nierzadko toną, zanim dostaną się do lepszej rzeczywistości. Wiele obrazów z tej książki nie daje spokoju. Widok tonącej matki trzymającej na rękach dziecko, próbującej uratować je od śmiertelnej toni. Martwe ciała wyciągane z wody jak worki, sieci rybackie pełne trupów. Hangar w którym leży trzysta sześćdziesiąt osiem trumien – przypomina się olbrzymia tragedia u wybrzeży Lampedusy, gdzie w 2013 roku prawie czterysta osób straciło życie. Kobiety, które rozpaczliwie próbują usunąć niechciane płody, będące owocem zwyrodnienia. I w końcu ten jeden obraz, po którym brakuje słów. Zacznijmy od początku. Doktor Bartolo to lekarz który od dwudziestu czterech lat pełni misje na mostku, próbując wychodzić zmarnowanym przez rzeczywistość ludziom naprzeciw. Bada wszystkich przybyłych (a w zasadzie ocalałych), zanim zejdą na ląd, narażając się na karę więzienia, często łamie procedury, okazując przybyłym ludziom serce. Chrzci zmarłych, chowa wspólnie matki z dziećmi. Pewnego razu zaś otwiera właz na przybyłym dopiero co statku, i widzi truchło kobiety z wytrzeszczonymi oczami, która w wyniku braku tlenu, poroniła swoje dziecko, które leży nieżywe obok niej, wciąż złączone z matką pępowiną. Obraz, który wymyka się komentarzom… Doktor prawie każdego dnia sporządza oględziny worków z martwymi (wielu z nich ma w ustach zatknięty krzyżyk), wzbrania się na samą myśl, że znowu wszystko zacznie się od worka z dzieckiem. To świadectwo i inne - historie, których nie sposób wyrugować ze świadomości. Trzydzieści pięć tysięcy trupów – to liczba zmarłych, którzy przeszli przez ręce doktora Bartolo. Liczba, która budzi grozę, doświadczenia, które trwale pozbawiają jakichkolwiek złudzeń. Mikołajewski opisuje również galerie nietuzinkowych postaci zamieszkujących wyspę, wśród których jest miejscowy artysta i poeta, Giacomo, czy profesor Fragapane, znawca historii wyspy i malarz kopiujący klasyczne dzieła Caravaggia. Poznajemy panią dyrektor ze szpitala żółwi oraz proboszcza miejscowej parafii. Relacja Mikołajewskiego jest porażająca i nie daje o sobie zapomnieć. Musimy zderzyć się z historiami, które powodują konfuzję i każą zastanowić się nad naszą chrześcijańską cywilizacją. Przede wszystkim zaś poznajemy prostych Lamp­edus­ańcz­yków­, zwykłych ludzi, mieszkańców wyspy, rybaków, kobiety zbierające odzież dla przybyłych, mających dla imigrantów więcej ciepła niż my częstokroć mamy sami dla siebie – osoby niosące pomoc, zdające egzamin na człowieka każdego dnia, każdego dnia celująco. Książka o tragedii ludzi, dla których świat stał się przedsionkiem piekieł. Reportaż o obojętności na ludzką krzywdę, która pomijana, podkopuje wiarę w człowieka, wiarę w to, że mogę spotkać w kimś innym i obcym, swego brata bądź siostrę. Mikołajewski: „a na lampedusie / rozmawiam z butami / jak gdybym rozmawiał / z pustymi łódkami / jak gdybym rozmawiał z janami / z ablami / jak gdybym rozmawiał z naszymi ojcami / rozmawiam z psami / jak z moimi córkami / rozmawiam z palcami / tak jak z wioślarzami / rozmawiam z paznokciami / jak z żywymi tratwami / i pytam czy nie one są tymi trupami / o których nie umiem powiedzieć niczego”.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Po lekturze rozmów, które przebiegają w niezwykle serdecznej i intymnej atmosferze, dostajemy Jerzego Pilcha portret wielokrotny. Mamy wgląd w wewnętrzny świat pisarza, jego marzenia, tęsknoty i rozterki. Autor „Pod mocnym aniołem” z dystansem i ironią opowiada o swoim warsztacie pisarskim, artystycznym powołaniu, w końcu o chorobie Parkinsona, z którą zmaga się od lat. Z entuzjazmem mówi o swoim redaktorskim terminowaniu w „Tygodniku Powszechnym” i „Polityce”, gdzie zasłynął jako niezwykle oryginalny felietonista. W swoich opowieściach nie szczędzi anegdot, z rozrzewnieniem wspomina swoje lata studenckie, zawarte wtedy przyjaźnie, chociażby te z Marianem Stalą czy Tadeuszem Słobodziankiem. Pilch ze swadą rozprawia o pisarzach, których darzy estymą – o Tołstoju, Nabokovie, Kunderze, Miłoszu. Dowiadujemy się, że chętnie spotkałby się z Bruno Schulzem – zdaniem Pilcha jednym z najw­ybit­niej­szyc­h polskich prozaików – i uciął sobie pogawędkę przy kawie, zaś na ścianie w swoim mieszkaniu na Hożej w Warszawie ma zdjęcie tylko jednego pisarza – Andrieja Płatonowa, przy lekturze którego doznał największych wzruszeń. Pilch zajmująco mówi o literackim losie, w który wpisane jest trwałe odizolowanie i samotność, będąca niejako przeznaczeniem artysty, powołującego do istnienia kolejne światy. Teraz już wiemy, że pisarz ma na biurku trzydzieści dziewięć zaostrzonych ołówków, bez których nie wyobraża sobie twórczego działania. Że czasami dzwoni do niego Andrzej Stasiuk i zagląda Andrzej Franaszek. Autor „Wielu demonów” bez ogródek mówi o życiu na uboczu i kolejach życia pod dyktando wyobraźni, słów i języka: „Przede wszystkim wybór zawodu pisarskiego to jest wybór samotności. Jest się samemu od początku do końca książki. Na pewien sposób jest to idealne dla pracy, na inny sposób dosyć trudne”. Dla wielbicieli Pilcha i nie tylko!
  • [awatar]
    Opole MBP
    Anna Dziewit-Meller wraca do historii związanych z II wojną światową i udowadnia, że literatura wciąż powinna przypominać rzeczy trudne i niewygodne, otwierające się zadrą, nie dające się łatwo zbyć i pominąć. W myśl autorki „Disko”, literatura ma dawać świadectwo, ocalać od zapomnienia, nawet te zdarzenia, które rzucają się na nas potężnym cieniem. Próba zrozumienia zła leżącego u podstaw działania wielu lekarzy wojennych idzie w parze z namysłem nad tożsamością i kondycją człowieka, wystawionego na pastwę wielu demonów. Pisarka udowadnia, że wciąż powinniśmy wracać do traum, by świadomość przeszłości mogła czynić z nas lepszych ludzi dzisiaj. Szkatułkowa budowa powieści, w której przeszłość nakłada się na teraźniejszość, a zapomniane widma i duchy, kołatają się po współczesnych ulicach i budynkach, dzieje się na kilku płaszczyznach. „Góra Tajget” to nie tylko strach pomieszany z próbą przepracowania zła, które dotknęło i zmieniło na zawsze życie bardzo wielu z nas, odciskając na nim swoje złowrogie piętno. Przede wszystkim jest to powieść o naturze człowieka, która bywa zupełnie nieoczywista i niezrozumiała, wymykająca się częstokroć racjonalnym pobudkom. W końcu to książka o sile pamięci, która przywraca świadomość i wciąż przypomina o zdarzeniach będących dla nas niezrozumiałą enigmą ludzkiej obojętności, odczłowieczenia i zbydlęcenia. W ostateczności są to strony, które udowadniają, że wewnętrzny świat każdego z nas, jest sferą niepodległą i autonomiczną, mogącą dać trwały odpór zwierzęcym zakusom. To powieść o okaleczonych ludziach, których wojna odarła z godności i pozbawiła wiary w świat, ale również o nas, współczesnych, którzy wracając do wojennych wydarzeń, próbując zrozumieć ludzi, którzy pogrążyli się w mroczne mogiły już za życia, staramy się jakoś z tym uporać. Bo jak uczy nas historia, stąpamy po kruchym lodzie, a czas przeklęty, niespodziewanie, może stać się codziennością, znojem, nieodwołalnym wyrokiem. I ta myśl uwiera.
  • [awatar]
    Opole MBP
    W Tatrach dochodzi do serii przypadkowych śmierci, które nie budzą niczyjej uwagi. Na górskich szlakach pojawia się psychopatyczny morderca, który pieczołowicie dobiera ofiary i na miejscu zbrodni pozostawia char­akte­ryst­yczn­e znaki. Giną przypadkowi ludzie a policja szuka wspólnych nici, które połączą wszystkie sprawy. Morderca działa według skrojonego planu, próbując wciągnąć do morderczej rozgrywki komisarza Wiktora Forsta, który zaczyna pomału składać wszystkie puzzle tej układanki. Okazuje się, że zmory z przeszłości wracają i tajemnicze zgony, nad którymi pracował wspólnie z Olgą Szrebską, są częścią większej całości. Komisarz jeszcze nie wie, że jego bliscy, garstka ludzi z którymi wiążą go jakieś więzy, są w śmiertelnym nieb­ezpi­ecze­ństw­ie. Morderca nie cofnie się przed niczym. Frosta ściga również policja, zaś atmosfera wokół niego stale się zagęszcza. Wydany na pastwę wielu przeciwności musi sprostać zakusom religijnej sekty, która nie zamierza zrezygnować ze swojej mrocznej krucjaty.
W trakcie czytania
Brak pozycji
smarcelaczok
t.romaniak
annajczerniak
gordzies
patrycja.wicher87
o.sormolotova
magdaszczepaniak
jolanta.rachtan
kazia.rybka
agnieszka092
e.cechowska
agatkapytlas
julag2003
gosiakazia
szmorad
magann
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo