-
Co się tutaj porobiło, naprawdę nie mam pojęcia. Wydawałoby się, że temat do bajki muzycznej świetny, na dwóch płytach, więc mamy czas i bez pośpiechu można poprowadzić fabułę, a jednak coś tutaj nie zagrało - albo raczej ktoś, ponieważ po przesłuchaniu całości w głowie pozostaje jedynie zaspany glos Franciszka Pieczki, który kompletnie położył rolę Guliwera. Są jakieś piosenki, jest jakaś treść, ale ciężko to wszystko wydobyć, ponieważ na pierwszy plan wysuwa się kompletnie znudzony głos odtwórcy głównej roli, któremu ewidentnie nie zależy, dlaczego więc miałoby zależeć słuchaczom. Ubolewam nad tym mocno, bo przecież Franciszek Pieczka mógłby zrobić z tego świetne słuchowisko, ale akurat tutaj tego nie uświadczymy.