Wieloryby i ćmy:
dzienniki 2007-2015
Autor: | Szczepan Twardoch |
---|---|
Wydawca: | Wydawnictwo Literackie (2015) |
ISBN: | 978-83-08-06040-7 |
Autotagi: | druk historia książki literatura faktu, eseje, publicystyka |
3.4
(5 głosów)
|
|
-
Zgodzę się tylko w jednym z przedmówcą - jest to zlepek przemyśleń i chwil - jak to w pamiętnikach bywa. Jestem po lekturze Morfiny, Zimnego wybrzeża i Epifanii wikarego Trzaski. I gdy przeczytałam w dziennikach jak wyczerpała autora praca nad Wiecznym Grunwaldem to już nie mogę doczekać się kiedy go przeczytam. Dzienniki pozwalają nam poznać samego autora. Jakim jest ojcem, synem, wnukiem, człowiekiem. CZŁOWIEKIEM z wszystkimi jego niedoskonałościami.
-
Pseudo pamiętnik, zlepek przemyśleń, zapiski z różnych chwil, momentów, sytuacji. Można odnieść wrażenie, że "Wieloryby..." były pisane przy okazji kończenia innej powieści jako ratunek przed pustką, która pochłania pisarza gdy skończy swoją "wyczerpującą" powieść. I tym sposobem "Wieloryby..." nie są niczym wielkim literacko. Jak dla mnie ta proza jest raczej płaska. Twardoch to były-opijus, były-facet-z dna... co wspomina. I śmiem wątpić, czy by te opisy jego wypadów i eskapad które zawarł w "Wielorybach" były na trzeźwo. Często wspomina o swoim kumplu Orbitowskim (koledze od picia i szlajania), co mnie nastawia nieco sceptycznie do jego pisania. Mam Orbitowskiego, który czeka w kolejce, ale przyznam szczerze, że widoki każdego dnia pijących i opitych ludzi, marnotrawiących swoje życie i dni i swoja byłe marzenia, które teraz w oparach tanich win gdzieś się rozmyły nie nastraja mnie do czytania książek przez takowych napisanych. Twardoch jest w moich oczach takim "jednonogim", stojącym na granicy, Orbitowski też i wiem, że nie stanowią dla mnie żadnych wzorów w niczym. Nawet w tym, co piszą i co wrzucają na strony powieści. I rozumie ludzi, którzy wstali z dna i teraz coś "robią" ze swoim życiem, że piszą i tym samym stosują własną terapię na siebie, lecz nawet te słowa i ich skład nie stanowią - według mojego zdania - działa na miarę nagród literackich na polskim poletku. • Nie chcę nikogo obrazić, kto był i jest Twardochem zachwycony... ja z tej kolejki odpadam.