Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
majuskula
Najnowsze recenzje
1
...
21 22 23
...
45
  • [awatar]
    majuskula
    Rodzinne tajemnice aż proszą się o ich odkrycie, choć mogą spowodować mnóstwo zaskoczeń. Jak wiele smutku i radości może przynieść związek dwojga ludzi? Dwojga ludzi uwikłanych w ważne momenty, których raczej nie chcieliby być świadkami… • Zawsze lubiłam czytać sagi rodzinne, głównie takie, które rzucają bohaterów w wir wydarzeń historycznych. Dlatego zdecydowałam się sięgnąć po książkę Mariana Piegzy, aby udowodnić sobie, że również na polskim rynku literackim można natknąć się na ciekawe pozycje oscylujące wokół wspomnianych wyżej cech. Zachęciły mnie już same ramy czasowe, trafiające w najbardziej interesujące okresy. Nie ukrywam, z „Odnalezionym portretem” wiązałam duże nadzieje. Autor jest polonistą i germanistą, a do jego największych pasji zalicza się historia. Stworzył wiele publikacji poświęconych Górnemu Śląskowi, zwłaszcza Świętochłowicom, gdzie przyszedł na świat. Piękne okolice, miałam przyjemność w nich bywać. To miejsca z frapującymi dziejami, więc naprawdę ucieszyłam się, iż takowa fabuła powstała. A wykonanie? O tym za moment, ale muszę zdradzić, iż nad lekturą spędziłam sporo miłych chwil, a na multum szczegółów warto zwrócić uwagę. • Dialogi wypadają niezwykle naturalnie. Autor pokusił się o różne wstawki, takie jak nazwy miejscowości po niemiecku, słowa w języku śląskim lub jidysz. Dzięki temu zabiegowi idealnie odczuwa się charakter tamtych czasów, mnogość żyjących obok siebie narodowości. Jednak rozumiem też, że nie każdy wyraz może wydać się oczywisty, chwilami trzeba przeczytać dane zdanie dwa razy, jeśli wcześniej nie miało się styczności ze wspomnianymi językami. Myślę, iż dobrym pomysłem byłoby dodanie przypisów, w przypadku kolejnych edycji książki. Ja sama nie doświadczyłam większych problemów z tłumaczeniem pewnych fragmencików na polski, ale mimo wszystko, przydałoby się, dla wygody. • Marian Piegza w swej książce zamieścił szereg różnych wątków, trudno się nudzić w trakcie czytania. Na przestrzeni lat obserwujemy nie tylko dzieje rodziny, lecz też zmiany w jej otoczeniu. Fascynujące, biorąc pod uwagę fakt, że tyle się działo przez te wszystkie dekady. Przyznam, poczułam pewną potrzebę, aby lepiej zgłębić losy Śląska. Jednak nie wiedziałam o nich aż tyle, a sądzę, iż dobrze byłoby sięgnąć po publikacje tego samego autora. A może nawet odwiedzić Świętochłowice w wakacje? Znów chodzić tymi ścieżkami, co bohaterowie. • Przez strony przewija się mnóstwo postaci. Całkiem zgrabnie skonstruowanych, z ciekawością śledziłam ich przygody. Oczywiście, najbardziej interesująca wydała mi się główny duet. Ta historia prezentuje się dość realistycznie, umiem sobie wyobrazić, że dużo rodzin przechodziło przez podobne sytuacje, lecz nie chcę zdradzać detali. W każdym razie, całość wzrusza. Bohaterowie muszą zmierzać się z ogromem trudności, próbując zachować uczucia, próbując odmienić zły los i ludzi, tylko czekających na jakiekolwiek potknięcia. Zgadzam się z kilkorgiem recenzentów — z jednego tomu można zrobić trzy, dodać jeszcze parę szczegółów, aczkolwiek najwidoczniej zamysł autora był taki, a nie inny, co szanuję. • W ogólnym rozrachunku „Odnaleziony portret” wypada dobrze na tle podobnych powieści. Fabuła jest wciągająca, świetna zwłaszcza dla miłośników historii, wszystkich osób, które chciałyby poszerzyć wiedzę na temat Śląska, a niekoniecznie przepadają za książkami wypełnionymi suchymi faktami. Tutaj znajdziemy sporo wzruszeń, frapujących momentów, sprawiających, iż człowiek zaczyna zastanawiać się też nad przeszłością własnej rodziny. Nie da się ukryć, wiele familii kryje dużo tragicznych i cudownych chwil. Warte je odkryć, oto moja refleksja przy okazji lektury.
  • [awatar]
    majuskula
    Szpitale, kliniki, czyli miejsca, gdzie powinniśmy czuć się bezpiecznie, będąc pod dobrą i fachową opieką. Jednak nasze spojrzenie może ulec diametralnej zmianie, gdy zacznie grasować morderca… Kim jest, dlaczego atakuje? Czy zostanie złapany, zanim znowu nadejdzie? • Ostatnie miesiące obfitują w sporo udanych debiutów. Cieszę się, że wiele osób uzyskało możliwość podzielenia się ze światem swoim talentem, iż zdecydowali się pokazać swoją twórczość. Dzisiaj chciałabym wspomnieć o pierwszej powieści Adama Widerskiego, mojego „kolegi po fachu”, autora bloga poświęconego recenzjom. Trzymałam kciuki od momentu, gdy tylko dowiedziałam się o dacie premiery. I, uwaga, warto czekać! Moja sympatia do człowieka nie ma tu znaczenia, podchodzę do tematu tak obiektywnie, jak mogę. Thrillery oraz kryminały dopiero od niedawna zaczęły mnie w pewnym stopniu interesować, choć, przyznaję, ciągle się ich „uczę”. To wada z zaletą, ponieważ stawiam dość wysoko poprzeczkę. Podobnie było również w tym przypadku — szybko się nudzę, jeśli dana pozycja bywa schematyczna. Na szczęście, Adam Widerski uniknął tego typu problemów. Jego powieść naprawdę wciąga bez reszty. • To opasły tom, gabaryty początkowo mogą przerazić. Lecz gwarantuję, że z tą książką trudno wpaść w monotonię. Autor nie zapycha stron zbędnymi dialogami, są wyważone, łącznie z opisami. Bardzo ciekawe wydały mi się analizy zbrodni, właściwie razem z bohaterami prowadzimy śledztwo. Taki zabieg pomaga lepiej wczuć się w akcję, niepokojącą, wzbudzającą lekką grozę. Fabuła trzyma w napięciu, ciężko natychmiastowo odgadnąć motywy danych postaci, nic nie jest oczywiste. Owszem, przed lekturą obawiałam się szablonowości. Jednak całość wypada dosyć oryginalnie, zwłaszcza z porządnym wykonaniem. Pytania rodzą pytania, aż do interesującego finału. • Sam język jest surowy, ale też prosty, dzięki czemu książkę czyta się szybko. Świetnie, gdyż człowieka nachodzi chęć, aby jak najprędzej dowiedzieć się prawdy. Dlatego sądzę, iż dużo osób zarwie noc, na tę powieść warto poświęcić weekend! A mamy do czynienia z fabułą ciekawą, w równocześnie trudną. „Odwyk” — tytuł nie dotyczy wyłącznie kliniki uzależnień, lecz także uzależnienia ogółem. Jego wpływu na dzieciństwo oraz późniejszą dorosłość. Mnóstwo w tym wszystkim psychologii, co bardzo lubię w kryminałach i thrillerach. • Autor przedstawia całą gamę bohaterów. Komisarz Piotr Krzyski wydaje mi się najbardziej fascynujący. Dobrze skonstruowany charakter, z mroczną przeszłością. Jego historia należy do mocnych punktów powieści, łączy z głównym wątkiem, czyli zbrodnią. Łatwo się z Piotrem zżyć, przetrwał tyle tragicznych momentów, zniszczyłyby sporo ludzi. Odbił się od dna, umiał poukładać to, co zostało zniszczone. Z pomocą bliskich, ale miał w sobie ogromną siłę, godną pochwały. Na uwagę zasługuje też fakt, iż akcja dzieje się przede wszystkim w Łodzi. Często tam bywałam, Widerski znakomicie opisuje ciemne uliczki, różne zakątki. Wybór tego miasta jest trafiony w dziesiątkę, abstrahując od stereotypów. • „Odwyk” to książka po którą zdecydowanie powinni sięgnąć miłośnicy dobrych kryminałów, niebanalnych fabuł. Na pewno będę śledziła dalszą karierę Adama Widerskiego, mam nadzieję, że nie spocznie na laurach i wkrótce zauroczy czytelników kolejnymi świetnymi publikacjami. Widzę w jego twórczości potencjał i jeszcze raz podkreślę: wspaniale, iż dano mu szansę. Nie żałuję czasu spędzonego nad lekturą, czekam na następny tom. Od „Odwyku” można skutecznie się uzależnić, trudno oderwać się od egzemplarza, gdy już wpadnie w ręce.
  • [awatar]
    majuskula
    Między prawdziwą miłością a niszczącą obsesją przebiega bardzo cienka granica. Czy da się odróżnić te dwa uczucia zanim będzie za późno? Czas goni, a pozornie niewinne zakochanie przeradza się w szaleństwo, które może doprowadzić nawet do zbrodni… • Netflix to platforma, która już od paru lat cieszy się popularnością w wielu krajach, między innymi, w Polsce. W ramach ciekawostki, wszystko rozpoczęło się ponad dwie dekady temu od wypożyczalni płyt DVD. Współcześnie Netflix kojarzy nam się głównie z serialami. Jednym z nich jest słynny „Ty”, będący luźną adaptacją książki noszącej ten sam tytuł. I dzisiaj skupimy się na literackim pierwowzorze. Uniknę porównania z ekranizacją, ponieważ jeszcze jej nie widziałam, choć słyszałam na sporo pozytywnych komentarzy — przyznam, że teraz zamierzam poświęcić kilka wolnych dni na mały „seans”, właśnie ze względu na powieść, która, o dziwo, bardzo zaskoczyła. Nie będę ukrywać, początkowo podchodziłam do niej dość sceptycznie. Zazwyczaj trzymają się mnie pewne wątpliwości, gdy dane dzieło jest aż za mocno wychwalane. Warto pokonywać uprzedzenia, można tym sposobem trafić na dobrą lekturę. • Książkę czyta się niesamowicie szybko. Wciąga, wartka akcja przeplata się z retrospekcjami. Świetnie stworzeni bohaterowie! Wzbudzają mieszane emocje, nie pozostawiają nikogo obojętnym. Doszłam do wniosku, że idealnym wyborem było obsadzenie Josepha w roli księgarza. Dzięki Kepnes poznałam wielu nowych autorów, pozycji. Sięgnęłam po „Franny i Zooey” Salingera i jestem zachwycona. Cóż, najwidoczniej Joe ma podobny gust literacki. Na początku nawet wydawał mi się sympatyczny, jednak ciągle z tyłu głowy miałam świadomość, że wkrótce wydarzy się coś złego, coś pochodzącego prosto z jego chorego umysłu. Goldberg chwilami kojarzył mi się ze słynnym Tedem Bundy'm, ze względu na łączącą obu mężczyzn umiejętność oczarowywania. • Muszę zdradzić, że przeczytałam dużo opinii dotyczących i książki, i serialu, nie tylko na polskich portalach. Trochę zaskoczyło mnie, że Joe zauroczył sporą rzeszę kobiet, mimo jego psychopatycznej osobowości. To świadczy o dobrze skonstruowanej postaci, naprawdę nieoczywistej w swoich zachowaniach. Jest inteligentny, sprytny, umie planować. I sprawia wrażenie człowieka zakochanego bez pamięci, dosłownie chcącego nosić wybrankę na rękach, roztaczać nad nią parasol ochronny, być jej rycerzem, kochankiem, przyjacielem. Ale — no właśnie, „ale” — trzeba zauważyć różnicę między gorącą miłością a czystą obsesją. • Za najciekawszy punkt całości uznaję sposobność do analizowania skomplikowanego umysłu. Joe, jak przed momentem wspomniałam, podbija serca nawet widzek oraz czytelniczek. Historia opisana w „Ty” tylko pozornie wydaje się niemożliwa. A wystarczy zerknąć do gazet, poszperać w Internecie… Tego typu sytuacje rzeczywiście się zdarzają. Nie zawsze są aż tak drastyczne w skutkach, jednak potrafią przestraszyć. Kepnes sprawiła, że wierzę w jej opowieść, umiem ją sobie wyobrazić w realnym życiu, co dodaje lekturze dreszczyku emocji. Tym bardziej, iż narratorem jest sam Joseph. Widzimy świat jego oczyma, razem z nim obserwujemy Beck, śledzimy każdy jej krok. Przerażające, świetny styl. • „Ty” to niewątpliwie oryginalna książka, którą trudno sklasyfikować. Owszem, ogromna w niej ilość cech char­akte­ryst­yczn­ych dla thrillerów, lecz, według mnie, to przede wszystkim bardzo interesujące studium psychiki osoby oszalałej na punkcie drugiego człowieka. Komu polecę tę powieść? Czytelnikom lubiącym niebanalne fabuły, trzymające w napięciu, pociągające „zawieszeniem w powietrzu” — oczekiwanie na kolejny ruch głównego bohatera, ruch finalnie nadchodzący, a wówczas zwalający z nóg. Naprawdę fascynująca pozycja, warta uwagi. Myślę, że dobrze po nią sięgnąć przed serialem.
  • [awatar]
    majuskula
    Kobiety przez całe swoje życie stykają się z różnymi docinkami, które często są określane mianem „żartów”. Gdzie przebiega ta cienka granica? Jak radzić sobie z uszc­zypl­iwoś­ciam­i w pracy? Czy koniecznie musimy przyzwalać na seksizm? • W ciągu ostatnich lat rynek wydawniczy został po prostu zalany poradnikami wszelkiej maści. Przyznaję, że nie jestem ich wielką miłośniczką, choć zdarzyło mi się trafić na parę całkiem interesujących pozycji. Niemniej jednak, w księgarniach działy wypełnione tego typu egzemplarzami omijam, z góry uznając, iż raczej ciężko mi będzie znaleźć coś, czemu zechcę poświęcić kilka kolejnych wieczorów. Lecz jakiś czas temu zaczęłam zauważać w mediach społ­eczn­ości­owyc­h pewną różową okładkę… I tak dowiedziałam się o istnieniu „Feminist Fight Club”, świetnej publikacji stworzonej przez Jessicę Bennett, amerykańską dziennikarkę, piszącą dla, między innymi, „The New York Times” i „Time”. Nazwisko już obiło mi się o uszy, aczkolwiek dopiero teraz nadeszła odpowiednia okazja, aby bliżej przyjrzeć się jej działalności. Owszem, Bennett zrobiła na mnie spore wrażenie, a jeszcze większe właśnie przeczytana lektura. Warto sięgnąć. • Feminizm jest tematem bardzo kontrowersyjnym, a wielu na samo określenie „feministka” od razu przytacza wyłącznie panujące w tej kwestii stereotypy. A szkoda, ponieważ ze statystykami trudno polemizować, gdy chodzi o seksizm, szczególnie w pracy. Miejscu, które powinno być bezpieczne, przyjazne, zwłaszcza zwracając uwagę na fakt, iż spędzamy tam ogromną część życia. Jessica Bennett przedstawia konkretne sytuacje, niekomfortowe dla dużej rzeszy kobiet. Co najważniejsze, proponuje różne rozwiązania, często okraszone humorem, chociaż nie zawsze jest nam do śmiechu. Te wszystkie podpowiedzi pomagają stworzyć własną strategię, zgodną z naszymi charakterami, temperamentami. W książce bez problemu można znaleźć potrzebną inspirację. • Nawracając na moment do okładki — przyciąga spojrzenie, jednak myślę, że wypada trochę szablonowo. A idea publikacji polega na „odczarowaniu” obrazu kobiecości, który od lat wpajają media. Oczywiście, nie mam o to pretensji do Bennett, oryginalne wydanie wygląda podobnie, więc po prostu lepiej zaznaczyć, by w tym przypadku unikać powierzchownego oceniania, gdyż treść zasługuje na uwagę. Człowiek rzadko trafia na perfekcję, za minus uznaję skupienie się wyłącznie na biologicznych kobietach. Żywię nadzieję, iż Jessica napisze kolejną publikację, rozszerzy temat, poprawi ten błąd. • Całość napisano w sposób lekki, nowoczesny, „bez przynudzania”. Styl Bennett bardzo przypadł mi do gustu, ale zapewne dla niektórych może być aż zbyt wyluzowany. Pragnę podkreślić ciekawostkę, wbrew pozorom, „Feminist Fight Club” nie ogranicza się tylko do pracownic. Zauważyłam, że sporo wskazówek da się zastosować w innych miejscach, ze względu na ich uniwersalność. Zdecydowanie wypędzają poczucie winy z ofiar, równocześnie odcinając się frazesów, co jest ważne w odbiorze. Nie do końca rozumiem quizy, które zamieszczono. Wydają mi się trochę zbędne, chociaż prawdopodobnie znalazły (i znajdą) swoje fanki. Ukłon za nawiązania kulturowe, historyczne, zawsze są cenną nauką, zwłaszcza w połączeniu z dowcipnymi anegdotami. • „Feminist Fight Club” powinien spodobać się przede wszystkim młodym kobietom, rozpoczynającym przygodę z karierą zawodową. Jessica Bennett poruszyła mnóstwo istotnych spraw. Choć temat był przerabiany przez dużo osób, to spojrzenie autorki wypada interesująco. Chciałabym przytoczyć opinię jednej z czytelniczek, w pełni się z nią zgadzam: „Większość pracowniczek nie ma już do czynienia z seksizmem w miejscu pracy, z którym zmagały się nasze matki. Ale pod wieloma względami subtelny seksizm jest bardziej szkodliwy, ponieważ trudniej jest go zidentyfikować i zaatakować”.
  • [awatar]
    majuskula
    Wybierzmy się w podróż do pięknego i kolorowego miejsca, które nęci mnóstwem atrakcji — aż trudno stamtąd wrócić. Taka wycieczka może okazać się też pożyteczna, gdy wyjawi sporo tajemnic, ale również doda kilka nowych, czekających na odkrycie… • Natura budzi się do życia, pogoda skutecznie poprawia nastrój, a do tego nadeszła premiera trzeciej części serii o przygodach Juliette Oiseau i Isabelli. Przyznam, niecierpliwie czekałam na tę pozycję, bo, nie ukrywajmy, dwa poprzednie tomy dosłownie zachwycają. Andrea i Lovisa sprawiły, że wracam do lat dziecięcych, przenoszę w cudowny świat, który nie jest wyłącznie kolorowy i piękny, lecz również mądry. Jednak muszę wyznać, gdy dowiedziałam się o planach wydania „Mademoiselle Oiseau w Argentynii”, to mieszała się we mnie radość ze strachem. Skąd tak sprzeczne uczucia? Z doświadczenia. Często bywało, iż autorzy po jakimś czasie zaczynali obniżać poprzeczkę, zapędzać czytelnika w dziwne rejony. Na szczęście, teraz obyło się bez podobnych kłopotów i mogłam spokojnie delektować się lekturą. Lekturą ciągle zachęcającą do ponownego po nią sięgnięcia, szczególnie, kiedy nadchodzi wieczór… • Zapewne moją recenzję czytają też osoby, które wcześniej nie miały styczności z tymi książkami. Dlatego muszę podkreślić, iż ogromne wrażenie robią ilustracje stworzone przez niesamowitą Lovisę Burfitt. Całość, za każdym razem, jest wprost przepięknie wydana. Duży format, wielkie rysunki, ujmujące bardzo char­akte­ryst­yczn­ą kreską. Chętnie powiesiłabym w domu tego typu grafikę — już po samej okładce można się zakochać. Wiem, wygląd to nie wszystko, o czym często wspominam. Bazą, a równocześnie dopełnieniem, są inteligentne spostrzeżenia płynące z kart publikacji. Juliette Oiseau zachwyca bystrością umysłu, połączoną z lekkim marzycielstwem. Chwilami żałuję, że tak urocza postać istnieje jedynie w literaturze, aż chciałoby się ją spotkać. • Patrząc mocno powierzchownie, może wydawać się, iż ta seria wypada płytko: ubranka, kotki, francuskie przysmaki. Nic bardziej mylnego! Kontynuuję wypowiedź z poprzedniego akapitu, ponieważ mamy do czynienia z ważną kwestią. Szczególnie w ostatniej części pojawia się wiele interesujących wątków, tajemniczych, również z morałem. Jakim? Tego dowiecie się już osobiście, ale zapewniam — warto przeczytać, albo z dzieckiem, albo samemu. Wspaniałe przygody nie mają limitu, gdy chodzi o wiek. Zwłaszcza opowieści mogące nas sporo nauczyć, a Andrea lubi w swych książkach nawiązywać do sztuki, historii. • Na przestrzeni kolejnych tomów obserwujemy dojrzewanie Isabelli. Początkowo szara, przeciętna w swoich oczach dziewczynka rozkwita, na co ma wpływ nie tylko jej magiczna przyjaciółka. Ona po prostu pomaga dziewczynce ujrzeć własne piękno, wewnętrzne oraz zewnętrzne. Byłoby wspaniale, gdyby każda dorastająca osóbka miała obok siebie kogoś, kto w nią wierzy, wspiera, równocześnie nie poganiając, zachowując w sobie resztki dziecięctwa. Poza tym, znowu nawrócę do tego, że seria o Juliette Oiseau jest odpowiednia dla wszystkich. Opisy Argentynii (nie mylić z Argentyną!) sprawiają, że automatycznie zaczynamy marzyć o oryginalnych miejscach, odskoczni od rzeczywistości. Autorki skutecznie przenoszą nas w stworzony przez nie świat, wypełniony cudownością. • Czy macie ochotę wybrać się w fascynującą podróż, gdzie nic nie jest oczywiste? Zatem koniecznie musicie sięgnąć nie tylko po „Mademoiselle Oiseau w Argentynii”, lecz też po tom pierwszy oraz drugi, o ile lektura jeszcze przed Wami. Gwarantuję zachwyt, jeśli, tak jak ja, przepadacie za opowieściami uroczymi, a przy tym sensownymi, przemyślanymi. Zbliża się Wielkanoc, a książki zawsze są dobrym wyborem, kiedy chodzi o prezenty. Proszę wziąć pod uwagę moją propozycję, podarować świetną literaturę i komuś, i sobie.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
  • Chłopki
    Kuciel-Frydryszak, Joanna
  • Charlie gra dziś dobrze
    Sexton, Paul
  • Królewska guwernantka
    Holden, Wendy
  • Pianistka
    Rygiert, Beate
  • Robert
    Roberts, Nora
  • Ścigana
    Gerritsen, Tess
CheshireCat
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo