Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
majuskula
Najnowsze recenzje
1
...
19 20 21
...
45
  • [awatar]
    majuskula
    Wszędzie wokół cierpienie, ludzkie dramaty, strach o jutro — czy w tak tragicznej sytuacji jest miejsce na miłość? Okazuje się, że owszem. Miejsce na miłość trudną, wymagającą poświęceń, ale szczerą, intensywną, na przekór szalejącej śmierci… • Powstanie Warszawskie to wydarzenie, które trwale odcisnęło się na historii Polski. Ogromnymi krokami zbliża się siedemdziesiąta piąta rocznica. Czas ucieka, należy zebrać jak najwięcej wspomnień z tamtych dni, aby móc przekazać je kolejnym pokoleniom. Dlatego nie rozumiem ludzi, którzy uważają, że książek o Powstaniu mamy przesyt na rodzimym rynku wydawniczym. Osobiście wydaje mi się, iż naszym obowiązkiem jest dbanie o przeszłość, bez zbędnej martyrologii. Chodzi po prostu o pamięć. Ucieszyłam się, gdy zauważyłam zapowiedź najnowszej książki autorstwa Agnieszki Cubały. Słyszałam o poprzednich jej publikacjach, śledziłam ich recenzje, ale jakoś nie miałam sposobności ich przeczytać, nad czym szczerze ubolewam. Jednak teraz przydarzyła się okazja do nadrobienia zaległości. A wszystko świetnie się zgrywa z rocznicą właśnie. Sierpień to idealny czas do sięgnięcia po tę pozycję. A muszę przyznać, że mnie zachwyciła. • Pisanie tego typu recenzji jest dla dość trudne, nie ukrywam. Wynika to z emocjonalnego podejścia do treści, choć bardzo staram się zachować obiektywizm. Mamy tutaj kilkadziesiąt opowieści, prawdziwych historii. Świadomość realności uderza, bo niby wszystko wiemy, ciągle słyszymy o Powstaniu w mediach, ale skupienie się nad książką — już sprawia dosadniejsze wrażenie. Podziwiam autorkę, ponieważ zdołała unieść ciężar tematu. A nie należy do tych łatwych. Miłość kroczy tuż obok śmierci, próbując ją odrobinę złagodzić. Stąd w czasie Powstania odbywało się tyle ślubów. Nikt nie chciał czekać, gdyż brakowało pewności w kwestii przyszłości. Dni gnały niczym oszalałe. • Całość napisano w prosty i przystępny sposób. Bez zbędnej „zabawy” w poetykę, tekst wypada naturalnie. W ogóle się nie nudziłam w trakcie lektury, za to ogromnie wzruszałam, więc wrażliwszym osobom polecam zaopatrzenie się w chusteczki. A wcześniej najlepiej zmyć makijaż. Cubała skupiła się na różnych postaciach, zarówno tych bardziej znanych, jak i mniej. Dlatego trafiamy na słynnego Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i jego ukochaną Basie, ale też na młodą prostytutkę, która pomagała w szpitalu, oferując bliskość. Mnogość charakterów, ilu ludzi, tyle historii. • Miłość romantyczna znaczy wiele, zwłaszcza w czasie trudnych chwil. Lecz jestem zadowolona z faktu, że autorka nie bała się poruszyć kwestii seksu, będącego odprężeniem, poczuciem, iż nasza najbliższy człowiek nadal przy nas trwa. Jak jedyna pewna rzecz na świecie. Ciepło drugiego człowieka było w okresie wojny naprawdę istotne, w sensie i fizycznym, i emocjonalnym. Dodatkowo, odmalowano świetne tło. Czytamy nie tylko o uczuciach, ale również o życiu codziennym. O bukietach ślubnych, naprędce zrywanych z cudzego ogródka lub balkonu. O skromnych weselach, gdzie warzywa były niczym najprzedniejsze danie. O ciężkiej pracy sanitariuszek chcących przynieść ulgę rannym oraz umierającym. Fascynujące, momentami zatrważające, lecz ciągle ogromnie ważne… • Agnieszka Cubała stworzyła przepiękną książkę, po brzegi wypełnioną emocjami. Doceniam trud, który włożyła w nadanie tej pozycji odpowiedniego rysu, doceniam jej zaangażowanie. I mam nadzieję, że finalnie uda mi się sięgnąć po poprzednie jej publikacje, oby wkrótce! Teraz, w przededniu rocznicy Powstania Warszawskiego, pochylmy się nad historiami osób takich jak my, którym przyszło żyć w bardzo skomplikowanych czasach. Pamiętajmy, iż tamci starsi ludzie też niegdyś byli młodzi i marzyli o cudownej miłości, silniejszej od potężnej śmierci…
  • [awatar]
    majuskula
    Blichtr, szampan, świetna zabawa — czy na luksusowym przyjęciu cokolwiek może pójść nie tak? Okazuje się, że musi paść odpowiedź twierdząca, gdy jeden z gości zostaje brutalnie zamordowany. Czy za zabójstwem na pewno ta osoba, którą się o to podejrzewa? • Co skłoniło mnie do sięgnięcia po tę książkę? Rodzina Mitfordów! Żywo się nimi interesuję od czasu przeczytania publikacji Laury Thompson. Tak na marginesie, serdecznie polecam! Tym razem, Mitfordowie zostali sfabularyzowani na rzecz powieści krym­inal­isty­czne­j, osadzonej w szalonych latach dwudziestych — bezapelacyjnie jedna z najbardziej fascynujących epok. Byłam ciekawa, czy autorce uda się odpowiednio oddać atmosferę tamtych dni. To sztuka, zwłaszcza w sytuacji, gdy opisujemy prawdziwych bohaterów. Swoją drogą, dopiero w trakcie czytania zorientowałam się, że mam do czynienia z drugim tomem! Jakoś umknęła mi informacja o istnieniu pierwszego. Nieco się zmartwiłam, ale postanowiłam dzielnie stawić temu czoła, głęboko wierząc, iż nie pogubię się w akcji. Na szczęście, dość gładko wyszłam z tej próby, więc jeśli macie podobny problem, to nie przejmujcie się. Spokojnie możecie zacząć lekturę od części drugiej, dacie sobie radę. • Historia przedstawiono z perspektywy służącej Louisy Cannon, oglądamy świat jej oczami. Muszę przyznać, że polubiłam tę postać. Posiada dar obserwacji, który wplątuje ją w niespodziewane śledztwa, rodzinne tajemnice. Posługuje się przede wszystkim dedukcją, intuicją, niczym Sherlock Holmes, szukając jakichkolwiek śladów. Z lektury wywnioskowałam, iż w poprzedniej części poświęcono sporo miejsca przeszłości kobiety, chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej, toteż koniecznie muszę sięgnąć po „Morderstwo w pociągu”. Ach, frustrujące, gdy czytamy naprawdę przyjemną książkę, a nie omija nas czekanie na wcześniejsze lub kolejne tomy! Naturalnie, nie zamierzam nikogo zniechęcać, wręcz przeciwnie! Uznajmy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. • Jessica Fellowes napisała tę powieść w sposób bardzo przystępny, całość czyta się szybko, skutecznie umila wolny wieczór. Nie jest to pozycja ambitna, wymagająca kompletnego skupienia. Jej zadanie to zabicie nudy towarzyszącej chwilom, kiedy zwyczajnie chcemy odpocząć przy przyjemnej fabule. To dobry kryminał, trudno mi było rozwikłać zagadkę, więc mogę stwierdzić — „Morderstwo po północy” znakomicie spełniło swoją rolę. Autorka podsuwała mnóstwo fałszywych tropów, wywodząc nas w przysłowiowe pole. Daleko mi do koneserki tego typu literatury, ciągle się uczę, ale twórczość Fellowes mnie zaciekawiła. • Rzeczywiście, pisarce udało się nieźle odwzorować tło historyczne. Jak wspominałam wyżej, to ciężka praca, z racji specyfiki lat dwudziestych, które kojarzą nam się najczęściej z prywatkami, pawiami piórami. Trzeba uważać, aby nie przesadzić, uniknąć karykatury, swoistego pastiszu. Otoczenie świetnie się zgrywa z postaciami, są bardzo wyraziste. Nie dziwię się, że Fellowes postanowiła poświęcić swoją serię siostrom Mitford. To były charakterne, dość kontrowersyjne osoby, nawet jak na ich czasy. Podobnie Alice Diamond, znana kryminalnej „kariery”. Spostrzegłam jednak, iż książka subtelnie porusza temat roli kobiet, które wówczas tylko pozornie mogły cieszyć się wolnością. To interesujący zabieg, zdecydowanie wart uwagi. • „Morderstwo po północy” jest świetną propozycją dla czytelników pragnących odpoczynku przy intrygującej fabule. Tajemnica zbrodni nie należy do tych oczywistych, rozwiązujących się już w połowie akcji. Naprawdę mam nadzieję, że uda mi się zdobyć poprzedni tom i poznać przeszłość Louisy. Czekam też na kolejne części. Oby zostały wkrótce wydane! Trzymam kciuki za Jessicę Fellowes, niech wena jej nie opuszcza, bo ta pisarka rzeczywiście ma talent do takich „retro-kryminałów”. Serdecznie polecam wszelkim miłośnikom klimatu lat dwudziestych!
  • [awatar]
    majuskula
    Historia polskiego systemu prawnego jest długa i zawiła. Kara śmierci odcisnęła pewne piętno nie tylko na skazanych oraz ich rodzinach, ale też na wykonawcach wyroku. Jak z przeszłością radzi sobie niegdysiejszy kat? Czy potrafi o niej zapomnieć? • Książka poświęcona Johnowi Ellisowi bardzo mnie zaciekawiła, a czas spędzony nad lekturą okazał się być owocny. Nic dziwnego, że od razu sięgnęłam po kolejny tom serii, tym razem dotykający tego samego tematu od nieco innej strony. W polskim prawie karnym wyrok śmierci został zniesiony w 1998 roku, choć ostatnią egzekucję wykonano lata wcześniej, bo w roku 1988, na Stanisławie Czabańskim, skazanym za gwałt oraz zabójstwo. Może się wydawać, iż całe zagadnienie, mimo złożoności, wypada nudnie. Statystyki, kilkaset nazwisk — a co z morzem łez wylanych przez bliskich ofiar? Mordercy, sądy, żądne krwi tłumy. I ważna postać, stojąca trochę na uboczu, lecz będąca niezwykle ważnym trybem w machinie. Kat. W kulturze masowej kojarzący się z człowiekiem pozbawionym twarzy, skrywanej za czarnym kapturem. Do tego komiczny rekwizyt, pokroju topora. Jak to wygląda naprawdę? • Nie ukrywam, po świetnym „Dzienniku kata” tej książce postawiłam całkiem wysoką poprzeczkę. Naturalnie, obie pozycje różnią się wykonaniem, gdyż dotyczą zupełnie innych epok. Jerzy Andrzejczak ma na swoim koncie rozmaite publikacje, o, na przykład, Adamie Małyszu lub Jolancie Kwaśniewskiej. Autor spisał także „Spowiedź polskiej zakonnicy”, namówił na zwierzenia prostytutkę. Tym samym można uznać, że to pisarz, który nie lubi wkładać siebie w konkretne ramy. „Spowiedź polskiego kata” jest wznowieniem, z impetem wkraczającym do księgarń, a myślę, iż ta książka spodoba się wielu czytelnikom, co w pełni rozumiem. Poruszono w niej sporo istotnych kwestii, istotnych zwłaszcza dla współczesności. • Jerzy Andrzejczak na rozmówcę wybrał człowieka, który jako ostatni w naszym kraju pełnił zawód kata. Lektura rozwiewa stereotypy na temat tej funkcji. Z publikacji wyłania się obraz osoby normalnej — tak najlepiej można to określić. Osoby muszącej sobie radzić ze wszelkimi obciążeniami psychicznymi, walczącej z alkoholizmem, próbującej poukładać wspomnienia. Wbrew tytułowi, ta pozycja nie skupia się wyłącznie na kacie. Wypowiadają się również naczelnicy więzień, ksiądz, a nawet skazaniec. Te wszystkie postaci, ze swoimi opiniami, składają się na przekaz całości. • Książka ciekawi. Przeczytałam ją stosunkowo szybko, bardzo mnie wciągnęła, aczkolwiek trochę przeszkadzał mi ton autora, nieco wymuszający światopogląd. Oczywiście, rozumiem jego argumentację, ale wydaje mi się, iż sami powinniśmy dochodzić do konkretnych wniosków, to o zdrowsze. Podobnie podszedł też do głównego bohatera swej publikacji. Napastliwy charakter wypowiedzi może zniechęcać. Równocześnie doceniam wkład pracy Jerzego Andrzejczaka, który dzieli się wieloma ciekawostkami dotyczącymi profesji kata. Przyznaję, sporo z nich mnie autentycznie zaskoczyło, a lubię poszerzać swoją wiedzę. Po prostu coś nie do końca zagrało przy samej rozmowie, a powinna być najważniejsza. Niemniej jednak nie żałuję spędzonego lekturze czasu. • „Spowiedź polskiego kata” niewątpliwie zainteresuje ludzi, którzy sięgnęli po poprzedni tom. Chyba już raz o tym pisałam, lecz podkreślę ponownie, warto docenić pomysł na serię. Kilka dni temu dotarła do mnie kolejna część, więc jak najprędzej chciałabym zabrać się za mój egzemplarz. Teraz, póki jeszcze nie opadły emocje po pracy Jerzego Andrzejczaka. Owszem, dopatrzyłam się paru wad, aczkolwiek z pewnością nie spisuję tej pozycji na straty. Należy się z nią zapoznać, gdy lubi się kryminalne klimaty.
  • [awatar]
    majuskula
    Same filmy i seriale bywają niezwykle interesujące, ale równie ciekawy jest proces ich powstawania. A gdyby tak móc wczytać się w oryginalny scenariusz? Odkryć coś nowego w ukochanym dziele, nie na ekranie, a tym razem za pomocą książki… • „SKAM”, czyli norweski dramat społeczny podbił serca widzów na całym świecie. Muszę przyznać, że sama dość długo wzbraniałam się pod pozwaniem tej historii. Jakoś zawsze odpychają mnie przesadnie pozytywne recenzje, ale od czasu do czasu pokonuję własne słabości i postanawiam dać czemuś szansę. Serial obejrzałam w maju, dwa lata temu, w trakcie męczącej choroby — zachwycił mnie swoją świeżością, błyskotliwością, interesującym spojrzeniem na rzeczywistość. Wtedy zrozumiałam fenomen „SKAM”. To trochę poważniejsza wersja popularnego niegdyś „Skins”. Bardzo się ucieszyłam, kiedy usłyszałam o pomyśle wydania scenariusza autorstwa Julie Andem. To dobra możliwość przypomnienia sobie poszczególnych fragmentów, do tego okazja, aby dowiedzieć się czegoś nowego. Lubię „powroty do przeszłości”, teraz żałuję, iż serial już się skończył. Zwłaszcza, gdy przed oczami stają mi, niezwykle wzruszające, ostatnie sceny. Na szczęście, historia „SKAM” jeszcze trwa, choćby dzięki takim świetnym wydawnictwom. • Muszę zwrócić uwagę na piękną szatę graficzną. Wszystkie tomy, a będzie ich cztery, zostaną utrzymane w tej samej stylistyce. Całość robi naprawdę dobre wrażenie. Oszczędność formie, ciekawy dobór barw. Ostatnio rzadko wspominam o wyglądzie egzemplarzy, pozbyłam się dość niepotrzebnego nawyku, ale tym razem nie oparłam pokusie pochwalenia osób zaangażowanych w powstanie książki. Jedyne, co bym zmieniła, to wielkość czcionki — mogłaby być trochę większa, lecz pojmuję, że wówczas publikacja stałaby się grubsza, nieporęczna, a tego lepiej unikać. Teraz mieści się do torby, więc przyjemnie czytać w podróży, choćby autobusem. Ot, wygoda! • Dzięki tej pozycji zdołałam przywołać wszystkie te sceny, które oglądałam w pierwszym sezonie „SKAM”, prawdopodobnie moim ulubionym. Dodatkowo, uzyskujemy szansę poznania fragmentów oryginalnie wyciętych, chwilami miałam wrażenie, że niesłusznie! Dopiero teraz widzę głębszy sens w fabule, pewną spójność, a czasem mi jej brakowało, gdy chodzi o serial. Warto sięgnąć po scenariusze, wnoszą wiele światła, w różnych aspektach. Fascynującym załącznikiem są „mapy myśli” autorki, pomagające zrozumieć wszelkie zawiłości, dotrzeć do źródła projektów poszczególnych odcinków, pojąć pobudki bohaterów, ich emocje. • Osoby, które już dobrze znają serial są zaznajomione z fabułą, niemniej aczkolwiek chciałabym napisać o niej parę słów. Eva, czyli postać wielowymiarowa. Wzbudza różnorakie uczucia, jest ludzka, ze swoimi zaletami oraz wadami. Właśnie te ostatnie są osią całej opowieści, gdyż prowadzą do tragicznych sytuacji, rozdzielonych także na dalsze sezony, choć w przypadku Evy — pierwszy dotyczy przede wszystkim jej osoby, gra główną rolę. Dzięki scenariuszom mogłam jeszcze raz przeanalizować relacje dziewczyny z matką, przyjaciółkami, zastanowić się nad jej wyborami. Nadal nie wiem, czy były słuszne, jednak głowienie się na ich temat ciągle frapuje, mimo upływu dwóch lat od mojego pierwszego seansu. • Seria poświęcona „SKAM” z pewnością jest nie lada gratką dla fanów serialu, ale myślę, że ludzie, którzy dopiero o nim usłyszały również mogą poczuć zainteresowanie. To dobra zachęta do obejrzenia wszystkich odcinków, poznania bohaterów. Jak pisałam wyżej, sama na początku nie miałam ochoty na poznanie dzieła Julie Andem, udało mi się przemóc, co było świetnym wyborem. Aczkolwiek żałuję, iż wtedy te książki jeszcze nie ukazały się na rynku — chociaż warto czekać. Zdecydowanie sięgnę po resztę tomów, gdy tylko się ukażą!
  • [awatar]
    majuskula
    Duże miasto nęci perspektywami, zdaje się być obietnicą nowego początku, wypełnionego szczęściem, pozbawionego jakichkolwiek problemów. Jednak prawda wygląda inaczej, a życie lubi pisać swoje własne historie — trudno jest trafić w bajkowe realia, gdzie nic nam nie grozi… • Zauważyłam, że często wspominam o swoich zain­tere­sowa­niac­h, nie zawsze związanych z książkami. I tym razem muszę poruszyć temat jednej z moich pasji, o której pisałam przy okazji recenzowania powieści „Około północy” Mariusza Czubaja. Bardzo ciekawi mnie historia naszego kraju, ale z naciskiem na lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte. Czasy trudne, acz fascynujące, w wielu aspektach, zwłaszcza z punktu socjologicznego. Naprawdę ucieszyła mnie możliwość przeczytania „Placu Konstytucji”, nowości wydawniczej, co do której miałam spore oczekiwania. Już teraz mogę zdradzić, iż się zaskoczyłam, lecz nie rozczarowałam. Całość pochłonęłam szybko, choć fabuła raczej długo pozostanie w mej głowie. Przyznaję, początkowo patrzyłam na książkę tylko z perspektywy umiejscowienia akcji, w konkretnych latach oraz konkretnym rejonie. Jednak jest w tym wszystkim coś więcej, wzbudzającego w czytelniku mnóstwo refleksji, którymi podzielę się za chwilę. • Autorka z niesamowitą precyzją odmawiała tło historyczne, na czym najbardziej mi zależało. Zadbała o detale, trudno mi się do czegokolwiek przyczepić, w kwestii stylu pisania. A to sztuka, kiedy pragnie się przybliżyć trzy pokolenia jednej rodziny, zmagające się z różnymi problemami, narastającymi od lat. Ciekawym zabiegiem jest wplecenie w akcję prawdziwych postaci, choćby Bolesława Bieruta. Dzięki temu jeszcze łatwiej można się wczuć w fabułę, związać z bohaterami, ponieważ tworzą wrażenie, jakby i oni istnieli. Ile takich familii nadal chodzi po świecie? Mnóstwo. Lektura sprawia, iż człowiek zaczyna myśleć również o swoich przodkach. • Osią opowieści jest tytułowy Plac Konstytucji. Miejsce, które miało być symbolem udanego życia, stało się niemym świadkiem wielu koszmarnych wydarzeń. Z całej gamy bohaterów najbardziej ujęła mnie Mania, niegdyś wypełniona ideami młoda dziewczyna. Jedna zła decyzja zaważyła na jej egzystencji, każdym marzeniu. Studentka Politechniki Warszawskiej, gorliwie walczącą o rozwój, i swój, i Warszawy właśnie. Pochodząca z Otwocka, robiąca wszystko, aby nie powielać schematów znanych z rodzinnego miasta, lecz nie zdołała umknąć przeznaczeniu, mimo starań. To zrodziło frustrację, której ewolucję obserwujemy na kartach książki. • Lektura nie należy do tych najłatwiejszych. Czy zdarza się, że kłamstwo reprezentuje sobą tak zwane „mniejsze zło”? Okazuje się, iż rzeczywiście budowanie przyszłości na ukrytej przeszłości niesie poważne konsekwencje, mogące nadejść dopiero po długim czasie. Szczerze współczułam Marii, jej wyborów, po prostu musiała ich dokonać, wbrew swoim planom oraz przekonaniom. „Plac Konstytucji” zabiera czytelnika w arcyciekawą podróż, nie tylko po naszej stolicy, lecz również po ludzkich oczekiwaniach, burzliwych emocjach szukających ujścia. Świetnym uzupełnieniem powieści jest obserwacja wydarzeń ważnych dla historii Polski, jak strajki studenckie (syn Marii, Adam). Do tego mnogość poglądów — wiara w socjalizm (Maria), „zabawa” w narodowca-kibola (jej wnuk, Robert). • Powieść Dominiki Buczak zdecydowanie trudno zaliczyć do typowych „obyczajówek”. To świetnie wykonana saga rodzinna, wiel­opła­szcz­yzno­wa historia. Myślę, że mój egzemplarz pożyczę kilku osobom, przy okazji zachęcając wszystkich do sięgnięcia po tę pozycję. Jeśli lubicie niebanalne fabuły, skupione na Warszawie i jej mieszkańcach — wówczas będziecie zachwyceni. Przemiany społeczne, kłopoty bohaterów, ich smutki oraz radości… Tak, dużo tutaj emocji, specyficznej atmosfery, która podbiła me serce. Zamierzam śledzić dalszy rozwój autorki, czekam na kolejne publikacje, trzymam za nią kciuki.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
  • Poezje i prozinki
    Stańczakowa, Jadwiga
  • Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt
    Dimaline, Cherie
  • Lulla La Paloma
    Szwan, Andrzej
  • Anne ze Złotych Iskier
    Montgomery, Lucy Maud
  • Pamiętnikarze
    Siegal, Nina
  • Priscilla
    Presley, Priscilla
CheshireCat
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo