Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
majuskula
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
44
  • [awatar]
    majuskula
    Nieczęsto trafiam na książki, które już samym pomysłem potrafią mnie zaintrygować, zanim jeszcze poznam bohaterów. „Sekrety pralni w Yeonnam­-dong” Kim Jiyun to właśnie jedna z takich powieści. Nie krzyczy kontrowersyjnym tytułem ani nie próbuje przyciągać sensacją. Jest cicha, niepozorna, ale od pierwszej strony wciąga w świat, w którym to zwyczajna codzienność ma znaczenie, a przypadkowe spotkania budują coś prawdziwego. Sięgnęłam po tę pozycję z ciekawości, a zostałam, bo poczułam się zrozumiana. • Historia skupia się wokół pralni samoobsługowej w dzielnicy Yeonnam-dong w Seulu, gdzie przypadkiem trafia dziennik — pozornie zwykły zeszyt, w którym nieznajomi zaczynają zapisywać swoje myśli. Wpisy są anonimowe: ktoś dzieli się smutkiem, ktoś przekazuje słowa otuchy. W tle notesu rozwijają się osobne wątki kilku postaci: starszego wdowca mieszkającego z psem, syna mężczyzny zmagającego się z życiowym wypaleniem, młodej matki, i innych. Choć każda z historii jest odrębna, łączy je pralnia, dziennik oraz potrzeba obecności drugiego człowieka. Cichej, lecz prawdziwej. Nie ma tu spektakularnych zwrotów akcji, za to dużo uważności na detale i emocje. • To książka działająca przez prostotę. Narracja jest oszczędna, a trafia w samo sedno uczuć. Autorka nie chce wzruszać na siłę. Pozwala, żeby to bohaterowie i ich codzienne zmagania mówiły same za siebie. Lubię takie historie — nieprzesadzone, ale mądre, empatyczne, w pewnym sensie otulające (dobre na jesień, która też w końcu nadejdzie). Dziennik to szczególnie udany zabieg. Jako przedmiot, niby bez znaczenia, staje się przestrzenią autentycznego spotkania. A na marginesie — okładka to jedna z ładniejszych, jakie widziałam w ostatnich miesiącach. Prosta, pastelowa, lecz bardzo dobrze oddająca nastrój powieści. Cieszę się, że nie próbowano bezsensownie jej upiększać. Forma idzie tu w parze z treścią. • Polecam tę książkę każdemu szukającemu czegoś innego niż klasyczna fabuła z początkiem, kulminacją i końcem. To bardziej zapis nastroju, delikatne studium samotności i wspólnoty. Lektura, która zostaje z czytelnikiem na dłużej. Nie przez dramaty, lecz przez czułość, z jaką opowiada o codzienności. Idealna na spokojny wieczór, kiedy chcemy przypomnieć sobie, że zwykłe życie też bywa piękne. Czyta się ją trochę jak rozmowę z kimś bliskim, kto nie próbuje niczego narzucać, tylko jest obok. I czasem to naprawdę wystarcza.
  • [awatar]
    majuskula
    Kiedy trafiłam na „Mleczarza” Anny Burns, to od razu pomyślałam, że będzie to dla mnie spotkanie z literaturą odważną i nieco ciężką. Jednocześnie, sięgając po tę książkę, nie wiedziałam, czego się spodziewać — słyszałam o niej skrajnie różne opinie. Od pierwszych stron poczułam jednak, iż to powieść wymagająca zupełnie innego rodzaju skupienia niż to, do którego jestem przyzwyczajona. Narracja płynie tu czasem chaotycznym strumieniem świadomości, ale widać w niej też coś hipnotyzującego, co sprawia, że mimo trudności, nie sposób się oderwać. • Fabuła „Mleczarza” skupia się wokół dziewczyny, żyjącej w anonimowym mieście przypominającym Belfast czasów pewnego konfliktu polityczno-religijnego, który rozdzierał Irlandię Północną. Główna bohaterka stara się przetrwać w rzeczywistości pełnej nieufności i plotek, gdzie bycie „innym” jest niebezpieczne. Jej codzienność zaczyna się rozpadać, gdy staje się obiektem obsesyjnego zainteresowania tytułowej postaci — wpływowego człowieka powiązanego z paramilitarnymi grupami. Napięcie rośnie, a dziewczyna coraz bardziej czuje się wyobcowana, osaczona nie tylko przez niego, lecz i przez otoczenie, które chętnie dopowiada sobie historie bez znajomości faktów. Cała fabuła opowiedziana jest w sposób pozbawiony nazw własnych, co wzmacnia poczucie uniwersalności przedstawionych lęków i mechanizmów przemocy społecznej. • Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie swoją głębią i oryginalną formą. Anna Burns stworzyła powieść niezwykłą, która unika prostych odpowiedzi i nie prowadzi czytelnika za rękę, a raczej zmusza do wysiłku, do zastanowienia, do czujności. Narracja, choć miejscami potrzebująca cierpliwości, oferuje pewną intymność, przypominającą czytanie cudzego pamiętnika. Podobało mi się, jak autorka ukazała subtelne formy przemocy, które wcale nie muszą charakteryzować się wybuchami i krwią, by ranić równie głęboko. „Mleczarz” poruszył mnie także sposobem, w jaki przedstawiono samotność. Taką, niewidoczną na pierwszy rzut oka, ale po prostu przenikającą. • „Mleczarz” Anny Burns to powieść wymagająca, lecz naprawdę warta tej uwagi. To opowieść o codziennym o próbach zachowania siebie w świecie nieustannie próbującym nas naznaczyć, zaszufladkować. Książka ta zostawia po sobie ślad — trudny do opisania. Lektura dla tych, którzy nie boją się literatury pełnej półcieni, niedopowiedzeń i intensywności. Zdecydowanie jedna z najciekawszych pozycji, jakie miałam w rękach w ostatnich latach.
  • [awatar]
    majuskula
    Od dziecka fascynowała mnie historia dynastii Romanowów — ich potęga, skomplikowane losy i tragiczny upadek zawsze wydawały mi się niczym fabuła powieści. Dlatego kilka lat temu z ogromnym zain­tere­sowa­niem­ przeczytałam „Romanowów” Simona Sebaga Montefiore, a teraz postanowiłam odświeżyć sobie tę lekturę. Najnowsza edycja, pięknie wydana i starannie opracowana, tylko dodała mi motywacji, by ponownie zanurzyć się w ten świat wielkich reformatorów i destrukcyjnych namiętności. Muszę przyznać, książka wciąż robi na mnie duże wrażenie, a nawet odkryłam w niej aspekty, które wcześniej mi umknęły. • Montefiore nie ogranicza się do przedstawienia kolejnych władców, ale pokazuje kulisy ich panowania, od pałacowych intryg po decyzje, które kształtowały historię Rosji. Autor prowadzi czytelnika przez trzy stulecia, od wstąpienia na tron Michała I po tragiczną śmierć Mikołaja II i jego rodziny. Każdy car i każda caryca ukazani są jako pełnokrwiste postacie, pełne ambicji, lęków, sprzeczności. Montefiore sięga do prywatnej korespondencji, pamiętników i archiwalnych dokumentów, dzięki czemu ukazuje nie tylko ich polityczne wybory, lecz także osobiste dramaty. Jego styl jest niezwykle barwny — momentami można odnieść wrażenie, że czyta się nie książkę historyczną, a epicką sagę o władzy, a nawet miłości. • To, co szczególnie doceniam w tej pozycji, to jej wiel­owym­iaro­wość­. Montefiore nie ucieka od brutalnych faktów i kont­rowe­rsyj­nych­ tematów, ale też nie upraszcza historii do czarno-białych schematów. Władcy, którzy byli przedstawiani jako tyrani, okazują się skomplikowani, a tacy którzy zapracowali na reputację oświeconych reformatorów, często mają na sumieniu okrucieństwo. Ponowna lektura pozwoliła mi dostrzec jeszcze więcej subtelności, bo tym razem bardziej zwróciłam uwagę na mniej popularne postacie i drugoplanowe wątki, nadające całej opowieści dodatkową głębię. • „Romanowowie” to książka, do której można wracać wielokrotnie i zawsze znaleźć w niej coś nowego. To doskonałe połączenie rzetelnej historii i literackiej narracji, sprawiającej, iż nawet już dobrze znane wydarzenia czyta się z zapartym tchem. A wydanie tylko podkreśla jej wyjątkowy charakter — zarówno treściowo, jak i wizualnie to jedna z tych pozycji, które warto mieć na swojej półce. Zachęcam do sięgnięcia po lekturę, jestem przekonana, że się nie zawiedziecie!
  • [awatar]
    majuskula
    „Rilla ze Złotych Iskier” to zamknięcie jednej z najbardziej ukochanych serii w literaturze, a zarazem powieść, która we frapujący sposób przedstawia dojrzewanie w cieniu wielkiej wojny. Nowe tłumaczenie Anny Bańkowskiej nadało książce świeżości, i jestem autentycznie szczęśliwa, że tak szybko udało się domknąć wszystkie tomy. Wydanie zachwycona nie tylko językiem, ale i szatą graficzną — twarda oprawa oraz estetyczny projekt sprawiają, iż to edycja naprawdę godna kolekcjonerów. Choć „Rilla” bywa pomijana w porównaniu do pierwszej części, to jest to historia dojrzalsza, bardziej melancholijna i — paradoksalnie — zaskakująco aktualna. • Tym razem to nie Anne, lecz jej najmłodsza córka, Rilla, staje się bohaterką opowieści. Nastolatka jest beztroska, odrobinkę próżna, raczej zainteresowana zabawami niż sprawami świata. Jednak wybuch wojny brutalnie zmienia życie nie wyłącznie samej Rilli, a całej społeczności. Bracia Rilli i jej przyjaciele wyruszają na front, a ona musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości — pełnej lęku, niepewności i bolesnych strat. Wraz z rodziną uczestniczy w wojennym wysiłku na miarę swoich możliwości: opiekuje się niemowlakiem (!), angażuje w działania społeczne, przechodzi przyspieszony kurs dorosłości. Jej wewnętrzna przemiana jest niezwykle autentyczna, a Montgomery z ogromnym wyczuciem opisuje emocjonalne napięcie, jakie towarzyszyło młodym ludziom w tamtych czasach. • Wracając na moment do kwestii przekładu, sprawia ono, że „Rilla” brzmi naturalnie i nowocześnie, nie tracąc przy tym char­akte­ryst­yczn­ego stylu Montgomery. Tłumaczenie oddaje zarówno melancholię, jak i humor powieści. Po latach książka uderza swoją aktualnością: opowiada o strachu, oczekiwaniu, codziennym radzeniu sobie z poważnymi przeszkodami. Jest w tym coś boleśnie znajomego. Ponadto w odświeżonym wydaniu cała seria przygód Anne odzyskała spójność, co czyni ją prawdziwą czytelniczą ucztą. • „Rilla ze Złotych Iskier” to nie tylko świetne zamknięcie cyklu, ale także dzieło o ogromnym ładunku emocjonalnym. Pokazuje, jak wielkie wydarzenia zmieniają ludzi, lecz również, jak w trudnych czasach rodzi się siła, odpo­wied­zial­ność­ i lojalność. Wzruszająca, mądra, po prostu piękna — zasługuje na ponowne odkrycie, zwłaszcza w tym wyjątkowym, dopracowanym wydaniu. Jeśli jeszcze wahacie się, czy sięgnąć po nową wersję, to proszę się nie wahać, a skompletować wszystkie części. Zaręczam, że warto!
  • [awatar]
    majuskula
    Jadwiga Stańczakowa to postać niezwykle inspirująca. W czasie wojny udało jej się uciec z getta, lecz okupacja odebrała jej brata i niemalże całą młodość. Choroba oczu, która doprowadziła do całkowitej utraty wzroku w wieku dwudziestu dziewięciu lat, nie przeszkodziła jej jednak w realizacji literackich pasji. Przyjaźń z Mironem Białoszewskim była kluczowym momentem w jej twórczym życiu. Debiutując w wieku sześćdziesięciu lat, Stańczakowa udowodniła, że na nigdy nie jest za późno na spełnienie marzeń. Jej twórczość wyróżnia się kontemplacją codzienności oraz wyjątkową zdolnością dostrzegania piękna w najd­robn­iejs­zych­ rzeczach. • „Poezje i prozinki” Jadwigi Stańczakowej to wspaniały zbiór, który stanowi świadectwo ogromnej wrażliwości oraz siły ducha autorki, a także jej unikalnego podejścia do formy literackiej. Książka łączy w sobie minimalistyczną poezję z osobistymi „prozinkami” — krótkimi, celnie skonstruowanymi tekstami. Stańczakowa, będąc osobą niewidomą, uczyniła swoje doświadczenie głównym tematem twórczości, co czyni jej dzieła jednocześnie intymnymi i uniwersalnymi. Zbiór ten jest dowodem na to, iż literatura może być nie tylko środkiem wyrazu, ale też mostem pomiędzy światami — w tym przypadku pomiędzy percepcją widzącą a niewidzącą. • Czytając tę pięknie wydaną książkę miałam poczucie obcowania z czymś niezwykle autentycznym, poruszającym. Stańczakowa potrafiła oddać zarówno urok codzienności, jak i dramat ludzkiego istnienia w sposób, który głęboko mnie wzruszył. Szczególnie cenię jej umiejętność tworzenia poezji pełnej ciszy, kontemplacji, jednak niosącej ogromny ładunek emocjonalny. Jej teksty wciągają, bo są pozbawione patosu, pisane są z perspektywy osoby, która zna ciemność, ale nie unika światła w swoich opowieściach. Podziwiam jej odwagę, by o trudnych tematach, jak depresja czy niep­ełno­spra­wnoś­ć, mówić z humorem. • Z czystym sercem polecam tę książkę wszystkim szukającym literatury nie tylko pięknej, ale też refleksyjnej. „Poezje i prozinki” to zbiór zapraszający do zatrzymania się na chwilę, spojrzenia na świat inaczej. To także wyjątkowa podróż przez życie i emocje osoby, która pomimo własnych ograniczeń stworzyła coś uniwersalnego i poruszającego. Stańczakowa trafia prosto do serca, a jej twórczość zostaje z czytelnikiem na długo. Dla mnie jest to jedna z najważniejszych książek, jakie przeczytałam w tym roku.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
  • Sekrety pralni w Yeonnam-dong
    Jiyun, Kim
  • Mleczarz
    Burns, Anna
  • Romanowowie
    Sebag Montefiore, Simon
  • Rilla ze Złotych Iskier
    Montgomery, Lucy Maud
  • Poezje i prozinki
    Stańczakowa, Jadwiga
  • Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt
    Dimaline, Cherie
CheshireCat
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo