Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Po „Dzienniku szczęściary” wzięłam się za „Miętowy pocałunek”, mając nadzieję na dłuższą przyjemność z lektury całej serii („Tęczowa piękność”). I tak jak tam mieliśmy szczęśliwą, pełną rodzinę, która po zdobyciu majątku i pokonaniu trudności wyszła na prostą, tak tu mamy rodzinę, która na wstępie się rozpadła i zaraz po tym zbankrutowała, a wszystkiemu był winien (oczywiście i jedynie) niesforny i nieprzewidujący ojciec. Ojciec, który na dodatek schował głowę w piasek i zostawił żonę i trzy córki (piękne, zdolne, ambitne i na dokładkę grzeczne!) bez dachu nad głową i kompletnie bez środków do życia. Dziewczyny w popłochu uciekają z Londynu przed komornikiem i zatrzymują się tymczasowo w Totenham w Devon. • Po pierwszym szoku to najmłodsza z sióstr, Abbie, jest motorem działania. Postanawia wykorzystać swoją pasję wytwarzania naturalnych kosmetyków i połączyć ją z fachowymi umiejętnościami mamy, by otworzyć salonik urody „Tęczowa piękność”. • Książka jest tak stereotypowa, że nie ma najmniejszych wątpliwości, czy bohaterkom się powiedzie. Raczej dla miłośników lekkiej, nieskomplikowanej literatury z typowymi postaciami.
-
Jest to pierwsza część uroczej i zabawnej serii o Werce Rozterce, adresowanej do czytelnika powyżej siódmego roku życia. Bardzo ładnie, estetycznie wydana, z ujmującymi ilustracjami Zosi Dzierżawskiej. Do tych książek aż się buzia sama śmieje. Nie można koło nich przejść obojętnie. A treść nie rozczarowuje, tylko jeszcze potwierdza pierwsze wizualne wrażenie. Może dlatego, że są to książki o wielodzietnej (jak to byśmy dziś powiedzieli) i do tego szczęśliwej rodzinie. • Werka ma czworo rodzeństwa: starszego brata Tymka, młodszą siostrę Klarę i całkiem małe bliźniaki Irka i Lizę. Do tego niesforną fretkę Margolcię, żywiołowego pudla Wafla, no i oczywiście rodziców. Ale mama pracuje na cały etat jako konserwator w muzeum, tata zaś jest pilotem i często odbywa loty międzykontynentalne. Dlatego rodzina potrzebuje niani. Dotychczasowe nie były idealne. I oto trafia do nich Ania, urocza Irlandka, w której dzieci od razu się zakochują. Rodzice jednak mają poważne wątpliwości. Ania jest zbyt młoda i często wydaje się po prostu nieodpowiedzialna! • Jak rodzina poradzi sobie z tym dylematem? – A, to już przeczytajcie sami. • Książka naprawdę godna polecenia.
-
Książka naprawdę świetna! • Narratorką jest dwunastoletnia Charlotte, która (zdaniem snobistycznej ciotki) jako jedyna z rodzeństwa ma prawdziwe imię. Starsza siostra Chelsea (nawiasem mówiąc, dość męcząca dla otoczenia nastolatka) i brat Spencer otrzymali imiona na cześć piłkarskich fascynacji ich ojca. Mieszkają sobie spokojnie, bez szaleństw (jedyną „atrakcją” są awantury z Chelsea) na osiedlu komunalnym, a każdy po swojemu marzy o lepszym życiu. • Aż tu nagle mama wygrywa na loterii! I to nie kolejną zdrapkę, tylko prawie 4 miliony funtów! • Nic już nie jest takie samo, choć Charlotte i jej rodzina bardzo się starają, aby pieniądze nie zmieniły ich osobowości. Jednak największa zmiana zachodzi raczej nie w nich, a w ludziach z ich otoczenia. • Pieniądze dużo ułatwiają, to jasne, ale potrafią też być źródłem niemałych kłopotów. Szczególnie, gdy z ich powodu odwracają się od człowieka tzw. najlepsi przyjaciele. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, wszyscy to wiemy. Ale tu należałoby nieco sprostować tę starą mądrość i powiedzieć, że poznaje się ich właśnie w niespodziewanym bogactwie. • Książka „zabawna, serdeczna i czasami przerażająco uczciwa!” – tak głosi slogan na okładce. I tu akurat jest to stuprocentowa prawda. • Szczerze polecam.
-
Gdy natknęłam się na tę książkę – nie powiem, ze zdumieniem – pomyślałam: „Ojej, jeszcze jeden zbiór listów, z którego absolutnie nic nie wynika”. Bo któż to taki, ta Sara Schwardt? Ale stwierdziłam, że co mi tam, mogę zobaczyć. • Pierwszy list Sary dosłownie wbił mnie w fotel. Jaki tupet! Co za bezczelność! A już drugi był całkowitą odwrotnością pierwszego – dziewczyna kajała się i żałowała, że nie może cofnąć tego, co napisała za pierwszym razem w nagłym przypływie złości i rozżalenia na cały świat. Listy Sary są żywiołowe, mocno buntownicze, czasem egzaltowane. Znajdziemy w nich takie bogactwo nieszczęść, przykrości, bólu i smutku, że wystarczyłoby tego na całe szwedzkie społeczeństwo – a to dotknęło zaledwie jedną dziewczynę i jej jedną małą rodzinę. • Astrid odpowiada czasem bez zwłoki, czasem dopiero po kilku miesiącach, ale zawsze jej listy są pełne ciepła i troski o losy młodej przyjaciółki. • Nie mogłam się oderwać od tej książki do ostatniej strony, nie uspokoiwszy się co do losu Sary. Czy pomoże w końcu sama sobie i pójdzie nareszcie prostą drogą? • Korespondencja trwała od początku lat 70 XX wieku do roku 2002. Sara i Astrid nigdy się nie spotkały. Uważam, że zgoda na publikację tej bardzo osobistej korespondencji wymagała wielkiej odwagi ze strony Sary. Ja na jej miejscu pewnie bym się na to nie zdobyła. • Astrid Lindgren natomiast jawi się tutaj jako mądra, ciepła i pełna troski, ale i humoru, dyskretna przewodniczka w trudnych młodzieńczych latach. • Polecam. Dla mnie ten zbiór listów nie pokazał innej Astrid Lindgren (jak sugeruje wydawca na okładce). Raczej potwierdził ten obraz, który wyłania się z jej twórczości.
-
Szperając wśród bibliotecznych półek, ucieszyłam się na widok tej książki. Do tej pory żyłam bowiem w przekonaniu, że przeczytałam już wszystkie wydane u nas powieści Rosamunde Pilcher. • „Wrzesień” przenosi nas do urokliwej Szkocji, chłodnej i deszczowej latem, rozkwitającej całym swym pięknem dopiero w tytułowym miesiącu. Wrzesień to w Szkocji czas polowań, pikników i balów myśliwskich. • Poznajemy dwie zaprzyjaźnione ze sobą rodziny, ich codzienne kłopoty, małe radości, a wszystko wpisane w świetnie zżytą lokalną społeczność. Akcja zaczyna się w maju, by w finale doprowadzić bohaterów na bal Vereny Steynton, urządzony z okazji urodzin córki. Dla wielu będzie to okazja do odwiedzin dawno niewidzianej rodziny, przyjaciół, ale też i do zdumiewających przypadkowych spotkań. Zostaną odgrzebane stare, naprędce niegdyś zatuszowane, skandale i odżyją pozornie zapomniane niesnaski. • Czy bal oczyści atmosferę? • Dobra lektura na zimne jesienne i zimowe wieczory.