Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
To było moje pierwsze "spotkanie" z twórczością Cobena. Muszę powiedzieć, że jak na autora, w którym zaczytują się miliony dla mnie jest on zupełnie przeciętny. Thriller jakich wiele, a wiem doskonale, że są lepsze. Tematyka ciekawa, akcja nawet wartka, intryga też jest, a zakończenie niewątpliwie może zaskoczyć nie jednego czytelnika. Więc co jest nie tak? Według mnie pod względem językowym słabo się prezentuje ta literatura, albo tłumaczenie byle jakie. W moim odczuciu dialogi są nieco płytkie, a bohaterzy mało wyraziści. Poza tym może być. To jednak nie to, z czym chciałabym mieć do czynienia przez jakiś dłuższy czas. Do przeczytania, ale nie do pokochania. Namietną fanką Cobena więc nie zostanę, ale być może w ramach nudy po coś innego jeszcze sięgnę, żeby nie patrzeć na autora przez pryzmat tylko jednej przeczytanej jego książki.
-
"Zaginiony symbol" to chyba jednak najsłabsza powieść Dana Browna. Tajemnica jest, symbole również, uprowadzony nawet i rzecz jasna Langdon w roli głównej, a mimo to brak tej powieści "polotu"... Akcja jak dla mnie mało wartka, a sama zagadka mało intrygująca. Uważam, że mało przemyślana ta jego powieść. Zakończenie nie szokuje jak do tej pory bywało, a niektóre części fabuły nazwałbym wręcz absurdalnymi. Mam tutaj na myśli między innymi tą całą noetykę... Jednym słowem nie zachwyca. Przynajmniej nie mnie. Przeczytać jednak da się...
-
Schmitt to autor, który z pewnością nie zdoła mnie zawieźć, a za każdym razem udaje się mu mnie czymś zaskoczyć. Tym razem niewątpliwie dokonał tego poprzez dobór tematu swojej najnowszej książki. Terroryzm - w chwili obecnej nie ma chyba niczego bardziej frapującego współczesny nam świat. Terroryzm akt wiary czy ateizmu? Walka dobra ze złem? A może gniew Boży skierowany w ludzi, żeby się w końcu opamiętali i na moment spojrzeli nieco "za siebie"? Na te i wiele innym fundamentalnych pytań dotyczących Boga, wiary, dżihadu, Apokalipsy stara się poszukać racjonalnych odpowiedzi główny bohater "Człowieka, który widział więcej" niejaki Augustin. Dlaczego właśnie on? Bo otrzymał od Boga dar, dzięki któremu widzi osoby zmarłe i często przez to o wiele więcej jest wstanie zrozumieć. Z czasem jednak dar ten doprowadza mimo wszystko do jego zguby. Augustin to człowiek, który chciałby naprawić cały świat i który wierzy w dobro człowieka, ale co warto zaznaczyć, jest ateistą. Jak bardzo się myli w swym przekonaniu? O tym uświadomi go sam Bóg. Cóż, jak na Schmitta przystało z pewnością książka ta nie jest pozycją łatwą. Jej jak zwykle filozoficzna fabuła ma nas czegoś nauczyć, wiele spraw wyjaśnić, ale też poddać pewne kwestie w wątpliwość. Za to właśnie cenię tego pisarza. Za "brak dosłowności". Przecież nie wszystko co wydaje nam się czymś oczywistym, w rzeczywistości takie jest, a wiele pytań mimo wszystko i tak musi pozostać bez odpowiedzi... Super. Polecam.
-
Hmmm... Może bohaterowie ci sami, ale to niestety nie Larsson. Niech inni czytelnicy piszą co chcą. Według mnie daje się odczuć, że to całkiem odmienny umysł skonstruował kolejny tom Millennium. Językiem, formą, klimatem raczej nie zachwyca. Akcja coprawda wartka. Kontynuacja losów bohaterów może nawet dość interesująca. Pojawia się w niej ciekawa postać autystycznego chłopca Augusta i w końcu mamy okazję trochę bliżej poznać siostrę głównej bohaterki. Wydaje mi się jednakże jej obraz trochę zbyt mocno przejaskrawiony, a cała opowieść o przyczynie śmierci profesora Baldera niedopracowana. Cóż... Jednym słowem nie powala na kolana. Można przeczytać nic więcej... Ja za ciąg dalszy dziękuję. Mam już dość wzlotów i upadków czasopisma Millennium, kryzysów Blomkvista i ciągłych ucieczek Salander. Wystarczy... Czas sięgnąć po coś nieco innego...
-
Tom trzeci trylogii "Millennium" jest równie intrygujący jak dwa wcześniejsze. Akcja wartka i co najważniejsze brak w nim tych zbyt długich i nieco nużących opisów sytuacji, z czym wcześniej mieliśmy niestety do czynienia. W końcu znany jest finał całej misternie skonstruowanej fabuły. Salander zaskakuje w nim czytelników do samego końca... Ogólnie rzecz ujmując seria warta poświęcenia jej wolnego czasu. Szkoda, że nie ma co liczyć na więcej... Polecam gorąco.