Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Sięgając po "Ludzi na drzewach" żywiłam nadzieję, że będą oni równie interesujący i urzekną mnie niczym "Małe życie". Ale tak się niestety nie stało... Powiem wprost - przeczytałam 170 stron i poległam. Zupełnie niczego interesującego w tym tekście nie znalazłam. Jest w nim całe mnóstwo nużących i długich opisów, które nawet nie pobudziły mojej wyobraźni. Odniosłam też wrażenie, że główny jej bohater to zwykły egocentryczny egoista, który uważa siebie za chodzącą alfę i omegę. Nie przypadł mi do gustu wcale. Nie wiem... Absolutnie nic mi się w tej pozycji nie spodobało... Jak dla mnie męcząca, drażniąca, w efekcie końcowym zadziwiająco nudna... Aż zaskakujące dla mnie, że to nadal ta sama Yanagihara. Trudno się mówi. Nie rozumiem na czym polega fenomen tej lektury i nad czym te zachwyty, więc nie polecam. Może trzeba przeczytać ją zwyczajnie do końca, żeby się przekonać? Wątpię w to bardzo. Nie mam zamiaru męczyć dalej tego materiału. Jak będę miała ochotę na opisy przyrody to sięgnę sobie po Orzeszkową. Hi... Tym razem mówię więc Yanagiharze pas.
-
Z ogromną przykrością muszę stwierdzić, że "Kolej podziemna", jak na tak wiele prestiżowych nagród, jest moim zdaniem przeciętna. Nie zachwyciła mnie tak ogromnie, jak wielu innych czytelników. Cóż... Nie odczuwam jakiegoś wielkiego ŁAŁ, ale niemniej porusza interesujący temat. Zwłaszcza dla Ameryki. Sięgając po tą pozycję oczekiwałam czegoś innego. Tymczasem autor przedstawił w niej niewolnictwo z nieco odmiennego punktu widzenia. Skupił się na ucieczce z niewolniczego piekła. Choć Ceasar i Cora tak bardzo pragnęli wolności, w rezultacie nie zdołali całkowicie uwolnić się z jarzma swego przeznaczenia... Autor w sposób ciekawy przedstawił fabułę, w której kluczową rolę odgrywa tajemnicza podziemna kolej. Kolej, o istnieniu której wiedzą tylko nieliczni, Ci którzy z niej skorzystali i dzięki niej przeżyli. Temat niewolnictwa jest dla Amerykanów tak samo istotny i zawsze “ na czasie", jak te w Europie dotyczące zagłady Żydów. Trudno jest wówczas przejść obojętnie i nie nagrodzić tak wstrząsającej powieści. Mimo ważkiego wątku powieść tą z uwagi na doskonały styl literacki czyta się bardzo szybko i bez jakichkolwiek stylistycznych "męczarni". Nie mam nic więcej do dodania, bo już i tak zbyt wiele inni na jej temat powiedzieli. Zatem polecam gorąco.
-
"CELIBAT"... Czytać, czy nie czytać? Oto jest pytanie. Przeczytałam i cóż by tu rzec? Hmmm... Zdecydowanie autor pokpił sobie nieco sprawę. Podjął bardzo ważny temat, ale w sposób niezaangażowany. Nawet trudno mówić tu o reportażu z prawdziwego zdarzenia. Raczej są to zwyczajne opowieści, do których autor nawet się nie ustosunkowuje w żaden sposób, ani ich nie komentuje. • Nie powiem, zawarte w publikacji historie są ciekawe, często wstrząsające, a nawet gorszące. O tym, że tak się dzieje, a nie inaczej wiadomo nie od dziś. Przykre jest jednak to, że wszystko skrzętnie "zamiatane jest pod dywan". I po co komu to wszystko? Jestem księdzem z wygody, dla pieniędzy, bo traktuję to jako zwykły zawód? Przez takie podejście do sprawy wierni odwracają się od Kościoła i tyle w temacie. • A to jaka jest książka Wójcika oceńcie sami. Najważniejszy przynajmniej dla mnie jest fakt, że celibat to w dużej mierze fikcja. Zdaje się, że tak naprawdę dla niewielu tylko ma ogromne znacznie. Pozostali żyją jak "zwyczajni śmiertelny". I nikt sobie z tego nic nie robi. Wniosek? Lepiej nie podejmować tego tematu wcale, bo szkoda nerwów.
-
Po przeczytaniu " Czarownicy" notowania Camilli Läckberg w moim osobistym rankingu pisarzy znów nieco wzrosły. Tym razem ofiarą zbrodni jest dziecko, którego śmierć rzecz jasna związana jest również z pewnym zabójstwem sprzed wielu lat. Czyli jak zwykle formuła ta sama. Autorka z uporem maniaka brnie w ten sam schemat. Nie da się ukryć, że jest to pewnie dla niej bardzo wygodne, a dla czytelnika? Myślę, że chyba niekoniecznie. Przydałaby się mimo wszystko jakaś zmiana tej stałej, nieco oklepanej formy. Dlaczego tak uważam? Bo w przypadku "Czarownicy" związek między tytułem, występującą w nim rzekomą czarownicą, a wydarzeniami mającymi miejsce w obecnym nam czasie jest bardzo naciągany. Dla wielu może być nawet niedostrzegalny. To tyle w tym temacie. Ogólnie wątek kryminalny jest "zjadliwy" i nie można mu niczego zarzucić. Jest interesujący, zaskakujący i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Polecam zatem mimo mojego małego ALE.
-
To było moje pierwsze "spotkanie" z twórczością Cobena. Muszę powiedzieć, że jak na autora, w którym zaczytują się miliony dla mnie jest on zupełnie przeciętny. Thriller jakich wiele, a wiem doskonale, że są lepsze. Tematyka ciekawa, akcja nawet wartka, intryga też jest, a zakończenie niewątpliwie może zaskoczyć nie jednego czytelnika. Więc co jest nie tak? Według mnie pod względem językowym słabo się prezentuje ta literatura, albo tłumaczenie byle jakie. W moim odczuciu dialogi są nieco płytkie, a bohaterzy mało wyraziści. Poza tym może być. To jednak nie to, z czym chciałabym mieć do czynienia przez jakiś dłuższy czas. Do przeczytania, ale nie do pokochania. Namietną fanką Cobena więc nie zostanę, ale być może w ramach nudy po coś innego jeszcze sięgnę, żeby nie patrzeć na autora przez pryzmat tylko jednej przeczytanej jego książki.