Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Choć przesłuchiwanie wersji muzycznych przygód Kubusia Puchatka zaczęłam od świetnej 'Chatki Puchatka', tak 'Kubuś Puchatek' absolutnie nie odstaje wysokim poziomem od swojego następcy. Głosy postaci są przeuroczne i przezabawne (zwłaszcza Jan Matyjaszkiewicz jako Królik i Jerzy Turek jako Osioł Kłapouchy), a sam Kubuś Puchatek (w tej roli Lech Ordon) rozbraja swoją niewinnością i dziecięcą naiwnością, co zresztą tyczy się również opowiedzianych historii i zapadających na długo w ucho piosenek.
-
Przepiękne i klimatyczne wykonanie polskich kolęd przez Chór Akademicki Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, a do tego wykonane i nagrane w kościele św. Jacka OO Dominikanów w Warszawie, co dodaje niesamowicie magicznie świąteczną i uroczystą atmosferę całości.
-
Po przeczytanym 'Milczeniu' postanowiłam sięgnąć po kolejną pozycję Shusaku Endo, tym razem po 'Morze i truciznę'. Kompletnie to zgoła inny rodzaj powieści, ale tak samo mistrzowsko napisany. Bardzo oryginalnie prowadzone linie fabularne o postaciach, o których czytamy, a do których autor już nie wraca, to niezwykle ciekawy zabieg stylistyczny, a przeżycia autora kiedy mieszkał jeszcze jako dziecko w Mandżurii, a potem długo chorował na płuca, widać tutaj bardzo wyraźnie. Morze w tytule wydaje się takie oczywiste, ale czy tak jest? Czy to tytułowe morze to morze ludzi czy morze decyzji, które na co dzień podejmujemy nie zastanawiając się nad ich skutkami w przyszłości? Czy trucizna jest trucizną w naszych sercach czy być może jest to trucizna, którą człowiek przekazuje dalej, niszcząc i zabijając? Suguro, Toda, Ueda, każdy z nich podjął taką samą decyzję z różnych powodów. Czas mija, a jej skutki są dalej widoczne. Czy można było tego uniknąć? Czy w ogóle chcieli tego uniknąć? Shusaku Endo kończy powieść w momencie kiedy najbardziej jesteśmy ciekawi co będzie dalej, dając czytelnikowi do oceny bardzo złożoną i wielowarstwową sytuację.
-
Po przeczytaniu kilku pierwszych stron, choć styl pisania wydał mi się niezwykle infantylny, a do tego okraszony dodatkowo literówkami i błędami stylistycznymi, pomyślałam jeszcze, że to nic nie szkodzi, w końcu autor książki odbył długo wyczekiwaną podróż życia do swojego ukochanego kraju, jest pociesznie podekscytowany, niech tam gada co mu ślina na język przyniesie, ja to rozumiem. Niestety, im dalej w las, tym moja ocena całości galopowała coraz bardziej w dół, a to z kilku powodów. Po pierwsze i najważniejsze, cała opowieść traci na wiarygodności z powodu niezliczonych korzystnych zbiegów okoliczności, wyjętych rodem z shojo manga. Mało tego, mam wrażenie, że autor posługiwał się w swojej książce japońskimi imionami i fabularnymi wątkami jak gdyby obejrzał wyłącznie Naruto, Ostatniego samuraja, ewentualnie jeden z filmów Akiry Kurosawy, a na koniec wymieszał je ze swoją podróżą do Kraju Kwitnącej Wiśni. Naprawdę nie neguję faktu, że autor książki faktycznie był w Japonii, ale dokładny opis jego perypetii im dalej w stronę wycieczki tym bardziej wydaje mi się mało prawdopodobny, co w momentach tak pełnych egzaltacji i tak wzniośle opisywanych przez autora wywoływało u mnie uśmiech zażenowania, a zakładam, że tego autor nie miał na myśli. Wobec tych baśniowych wątków największy niesmak wzbudziło we mnie wyznanie autora, który robiąc zdjęcia na szczycie klifu fantazjował jak byłoby świetnie uwiecznić w takim momencie skaczącego w dół samobójcę, a szkoda, że tak się nie stało. Mało tego, liczba metafor i nawiązań, których użył autor, a które dotyczyły wszechświata, kosmosu, wizualizacji i innych materializacji myśli, naprawdę męczyła swoją przesądzoną intensywnością. Nie wiem czemu miałaby służyć ta książka, ale z drugiej strony - proszę bardzo - tak właśnie wygląda, jak to często podkreślał autor, pisanie 'odważnym sercem', a nie 'tchórzliwym umysłem'. A każdy niech sam oceni.
-
Świetnie napisana historia Tokio i tokijczyków. Nie jest to żaden album ani przewodnik, ale właśnie porządny kawałek historii, kultury, sztuki, trochę również geografii. Jedyne minusy to wkładki ze zdjęciami, które - mimo swoich niezaprzeczalnych historycznych walorów - nie zawsze odpowiadają aktualnie prowadzonemu rozdziałowi lub też dotyczą wątków, które nie były omawiane w książce, ot trochę tokijskich kadrów. Najbardziej szczegółowo zostały przedstawione ery Meiji i Showa, chociaż trzeba przyznać, że autor do całości historii Tokio podszedł dosyć drobiazgowo. Niestety pozytywny odbiór całości psuje nieco - moim zdaniem nie do końca potrzebne - posłowie, które roztacza nad Tokio fatalistyczną wizję zagłady miasta w bliższej lub dalszej przyszłości podkreślając nieustannie jak nie jest przygotowane na ewentualne kolejne kataklizmy i klęski żywiołowe.