Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
23 24 25
...
112
  • [awatar]
    agnesto
    Ciężko o tej książce napisać coś... składnego. Coś na miarę jednolitego tekstu będącego jako tako recenzją. Ta powieść bowiem to zlepek wszystkiego - wspomnień, rozdziałów, fragmentów przeżyć, które odeszły, a które teraz nasuwają się do głowy. Umiera przyjaciel głównego bohatera, narratora, co nie pozostawia go obojętnym. Ba, nie godzi się na jego odchodzenie. Rak, nieoperowany. Rak zjada mu wszystko we wnętrzu prócz... umysłu i płuc. Nikt nie chce się na to zgodzić, dlatego wszelkie terapie, znachorskie triki, leki, chemia - wszystko bierze, bo może... Nadzieja jest zawsze, lecz i ona umiera z wraz z chorym. • I sama fabuła jest bardzo dobra. Wstrząsająca. Niektóre zdania nad wyraz trafne, momenty ujęte w powieści zatrzymują cię, twój umysł i wszystko wokoło. Ale, jest małe ale, większość stron to kolaż myśli i wszystkiego. Niektóre zdania wymagają skupienia aczkolwiek nadal nie pojmujesz ich sensu i znaczenia! Coś się w tej powieści "rozjeżdża", jakby dobra forma zamierzona nie znajdowała swojego odbicia w słowach. Albo nadmiar tekstu ułożonego w głowie nie potrafi skorelować się z ręką i piórem autora. Niektóre momenty współgrają tylko, reszta to niedociągnięte myśli i chęci. A szkoda, wielka szkoda.
  • [awatar]
    agnesto
    Już na samym początku powiem, że ta książka wymaga szacunku i zmiany perspektywy czytelniczej. Dlaczego? Bo powieść wydana w 1847 roku jest ważna do dziś, acz po upływie bagatela ponad 170 lat od momentu jej ukazania się nastąpiło wiele zmian. Zmian i w ludziach, ich emocjach, myśleniu oraz zmian wymuszanych upływem czasu. Wówczas inaczej budowano relacje międzyludzkie, rodziny kierowały się swoimi zasadami i regułami życia, a podział społeczeństwa wedle posiadanego majątku był normalnością. Dziś to wszystko, a raczej większość, uległo dezaktualizacji. Z tego też wniosku treść powieści i kreacja postaci wymusza w nas inne ich postrzeganie. Wiele nas będzie irytować, ale tak wtedy było. Tak się wtedy żyło. Taka była po prostu rzeczywistość. • Jednak, mimo tego wstępu szybko dodam, że ów 170 letni czas sprawił, że „Jane Eyre” nabrała nadzwyczajnego smaku, dojrzała jak leżakująca butelka wina, która po latach nabiera tego bukietu tak cennego w pogodni za mistrzostwem. Czytana dzisiaj, gdy odbieram ją dorosła czytelniczo sprawia, że mam do niej kompletnie inne podejście. I tym samym odkryłam niemalże perłę literatury uniwersalnej do dziś i na kolejne lata. • Powieść jednej z sióstr Bronte to, wbrew przypuszczeniom nie coś w stylu ona go kocha, on jest z "innej", niedostępnej rodziny, wszystko zmierza do mezaliansu, a to wbrew wszystkiemu, czy też matka szuka odpowiedniego męża dla córki i tak dalej i tak dalej. Tu fabuła pozytywnie zachwyca, bo zmierza w jakże odmiennym nurcie. Jane Eyre, główna bohaterka, bita przez ciotkę trafia do reżimowej szkoły dla dziewcząt. Tu dochodzi głód, zimno i bieda. Ale wytrzymuje, po czym wyjeżdża do wielkiej posiadłości zgryźliwego magnata, pana Rochester`a gdzie otrzymuje pensję guwernantki. Tu zaczyna się inny etap jej życia, jednak ona, jako kobieta kierująca się własnymi zasadami, pozostaje wciąż sobą. I mimo przeciwności losu, mimo wielu nieszczęść, jakie ją spotykają bierze z pokorą to, co dostaje. Z pokorą ale i szacunkiem dla samej siebie. I to, właśnie ta cecha mi w niej bardzo imponuje. Chciałabym, by każdy ją na swój sposób zauważył i uwypuklił w postaci Jane ten właśnie plus charakteru. Jej upartość nie jest czymś złym, choć czasem denerwuje. Jako dziecko musiała walczyć sama o siebie, nikt nie stawał w jej obronie, podkładano jej kłody pod nogi, zarzucano kłamstwa. Musiała walczyć, stąd ten jej upór. Upór kobiety, co wówczas było wielką wadą. • Wiele jest w „Dziwnych losach Jane Eyre” zagadek i niewyjawionych tajemnic, nigdy do końca nie wiadomo, ani dokąd zmierza fabuła, ani co się wydarzy. Zwłaszcza, gdy Jane poznaje magnata Rochestera. Tu okazuje się, że to pan zakochuje się w niemajętnej dziewczynie, że nie potrafi jej tego powiedzieć, że ona też go "jakby kocha", bo to w końcu pierwszy raz, gdy czuje coś takiego. Gdy chce go widzieć, gdy czeka na niego, gdy tęskni lecz nie mówi o tym. Och, życie – chciałoby się powiedzieć – jakże ty czasem jesteś pokręcone samo w sobie. • Zastanawia mnie jednak fakt, że polskie tłumaczenie powieści wymusiło zmianę oryginalnego tytułu. „Jane Eyre” stało się tytułem „Dziwne losy Jane Eyre” - dlaczego? Pytanie zostawiam w zawieszeniu, bo tu każdy z pewnością będzie szukał innych domysłów i przypuszczeń. Ja nie znalazłam dobrej odpowiedzi. Acz długo szukałam potwierdzenia owej zmiany. Dodam też, że powieść wymaga „wczytania się” w nią. Tłumaczenie nie należy do pierwszorzędnego. Trzeba przeniknąć ów styl i wczuć się w słowotwórstwo, tym samym skróci się nasz dystans do powieści, a w tło usunie początkowa niechęć. Bo „Jane Eyre” to wyjątkowa powieść. To klasyka literatury o bogatej treści z XIX wieku.
  • [awatar]
    agnesto
    audiobook - rewelacyjny • uwielbiam głos pani Magdy - ot po prostu- jedyna lektorka o damskim głosie, którą lubię słuchać - prócz męskich głosów.
  • [awatar]
    agnesto
    Fantastyczny komiks. • Kowboj Luke, Lucky Luck - żeby nie było, że Agent James, James Bond na koniu, przemierza prerię tym razem szybciej niż... paczki i listy i wszelakie przesyłki. Bo na początku działania poczty:) niestety na dostarczenie korespondencji (jako takiej, żywej i martwej) czekało się nawet i trzy miesiące. Dlatego stan Waszington postanowił tę drogę nie tyle skrócić - bo to raczej nie możliwe - ile przyspieszyć z .... turbo doładowaniem. A raczej z turbo końskim pędem, bo to właśnie koń Dolly będzie ów dystans przemierzał. Plany szybkiej obsługi owej trasy były takie, że kurierzy będą się zmieniali, w galopie podawali sobie przesyłki i... podczas pracy nie mają postoju, nie śpią, nie jedzą, a konie... muszą się zmieniać, bo jeden nie pociągnie, a zmiany etapowe to jakby nie było - unowocześnienie i nowatorstwo. Po "kastingu" wybrano ochotników - lekkich, sieroty i bez zobowiązań na miejscu, którzy są słonni ponieść owo ryzyko GALOPADY PRZESYŁKOWEJ. I najlepiej młodych - bo jak tu brać na konia stukilogramowego łasucha z siedemdziesiątką na karku i mamusią w domu? Potem następuje szkolenie i voila. Czas w drogę. Ale nie ma tak łatwo, nie ma tak chop siup. Zawsze przecież, gdy stawką są pieniądze, okazuje się, że jest i ktoś, kto stara się by ta innowacja poczty się nie udała. A kto to jest? Nie kto inny jak KOLEJ. Kolej na prerii, która chcąc zdobyć wyłączność i zastrzyk gotówki nielegalnie i bezprawnie "podkłada pod kopyta" drzewa, by Lukcy Luck nie osiągnął mety z wyznaczonym czasie. • I tu okazało się, że Lucky Luck, samotny kowboj ... ale gdyby nie jego koń, to nic by z tego przedsięwzięcia nie było. A jest POBICIE REKORDU;) • I wreszcie nadajesz jajka, odbierasz jajka, a nie nadajesz jajka, a odbierasz podrośnięte już w klatce kurczaki, które podczas wojaży zdążyły się wykluć i nawet znacznie podrosnąć. • Niesamowite przygody, pełne śmiechu, rechotu i jakże dobrego humoru - polecam wszystkim i sobie samej ponownie, bo nie ma to, jak komiks. Komiks Morrisa - lek na wszystko;)
  • [awatar]
    agnesto
    „DOROŚLI” Marie Aubert • Ta powieść, taka niby niepozorna, nie za gruba, nie za cienka, taka ... niknąca między wielkimi tomiszczami skrywa w sobie niesamowitą moc. Treść, jaką zawiera można by rozpisać na trzykrotnie grubszą książkę, która byłaby znacznie bardziej widoczna i to już z daleka. I chyba to jest wartością samą w sobie. Nie zawsze objętość stanowi o jakości. • "Dorośli" to powieść o nas, o ludziach, z wszystkimi naszymi wadami i zaletami. Wszystkim tym, co złe i dobre, jednocześnie. Tu nie ma filtru, który przepuszczałby tylko "coś" pozytywnego. Tu jest prawda i szczerość i błędy i niedociągnięcia, gadanie i milczenie i chyba dlatego ta powieść jest tak dobra. Tak w pewien sposób wyjątkowa. • "Dorośli" ukazują rodzinę, która zjeżdża do domku rodzinnego na uczczenie 65-tych urodzin mamy. Okazja spotkania, rozmowy, spędzenia razem czasu, który nie dla wszystkich będzie miał należyty przebieg. Dwie siostry, przy czym jedna chce zamrozić komórki jajowe, a druga jest... w ciąży - kolejnej notabene. Dwie kobiety, które całe życie rywalizowały ze sobą, i które do dziś nie potrafią rozmawiać. Nie potrafią odnaleźć się w świecie równoważni nawet wobec siebie. Nie wiedzą, jak się do siebie zbliżyć, bo mur, jaki był od dziecka stale, ale to stale rośnie zarówno w wzwyż, jak i wszerz. Ida nie radzi sobie z odrzuceniem, z odstawieniem na pobocze. Od dziecka matka w pewien odczuwalny dla niej sposób nie liczyła się z jej potrzebami, odsuwała je, bo była druga córka, bardziej wymagająca, chorowita i słabsza. Dlatego Ida musiała szybko dorosnąć i brać za siebie odpowiedzialność, podczas, gdy siostra była hołubiona, zagłaskiwana i stale w polu widzenia. Bo przecież zawsze coś z nią było nie tak, zawsze była tą, która wymagała większej uwagi, większej troski, i w której pokładano miłość, nadzieję i aspirację całej rodziny. Ida nie była istotna. Była tłem. Całe życie tak było i tak nadal jest. Wspólne świętowanie uwypukla to, co było i co nigdy się nie zmieniło. A siostry nadal nie potrafią ze sobą rozmawiać. Nie dają emocjom dojść do głosu. Lawirują, zwodzą się nawzajem, okłamują. Jedna za dużo pije, druga za trzeźwo myśli. Wszystko jest nie tak, jak powinno. Aż przyjeżdża mama, jubilatka, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Atmosfera staje się gęsta i słona od łez. • Ta powieść, to psychologiczne "rozbrojenie" bomby rodzinnej, to laboratoryjna wręcz analiza struktury jej funkcjonowania. To sięganie do jej fundamentów, lecz naprawa przeszłości nic tu nie pomoże. Wszystko się między nimi chwieje, jest niestabilne, bliskie ruiny. Kobiety nie umieją ze sobą rozmawiać. Żyją przeszłością lub urojoną przyszłością, która na nic nie daje gwarancji. A matka, zawsze z boku, zawsze niewinna. Aubert napisała powieść, którą trudno lubić, ale którą trudno odłożyć. Nie ma tu postaci, która skupiałaby nasze serce. Nie ma jednej, której dopingujesz, czy życzysz powodzenia. Środek lubienia przeskakuje z jednego bohatera na drugiego. Ludzie zmieniają się, jak rękawiczki. Mówią czasem za szybko, za późno myślą. Słów nie cofniesz, podobnie, jak minionych lat. Do tego dodajmy ludzką pamięć. • Postaci, jakie wykreowała autorka w tej powieści, są bardzo plastycznymi osobami. Każda z bagażem doświadczeń, niesmakiem, żalem do innych. Każda wypełniona frustracją i goryczą. Przerzucają się niepotrzebnymi słowami, padają zdania, które nie są tymi właściwymi. Czy to jest w ogóle rodzina? Pytam się co stronę. Czy to aby nie zlepek obcych sobie ludzi, którzy mają ochotę na biesiadę i picie alkoholu w ilościach nieograniczonych? Czy to są DOROŚLI ludzie? • Bo w tej powieści właśnie o to chodzi, o dorosłość. O racjonalizm, mądrość i obiektywizm. • W tej powieści nie ma kogoś mniej czy bardziej winnego. Równoważnia. Dorosłym się jest, a nie bywa. Dlatego tą powieść odbieram poniekąd jako rachunek własnego sumienia. To niemalże negatyw jakieś rodziny, którą konfrontuję ze swoją. I wiem, że nie chciałabym siedzieć z nimi przy jednym stole. Wiem też, że ta powieść jest bardzo dobra. Dobra, bo szczera, a czytanie jej boli. Rani wnętrze. To „dysfunkcyjnie działająca” grupa ludzi, która nie powinni mieć swoich rodzin. • Polecam.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
98
  • Miło, niemiło
    Janáč, Milo
  • Błękitni
    Rodziewiczówna, Maria
  • Zaburzenie
    Bernhard, Thomas
  • Szkarłatna litera
    Hawthorne, Nathaniel
  • Starość
    Skåber, Linn
  • Dobre ucho
    Kim, Hye-jin
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo