Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
61 62 63
...
113
  • [awatar]
    agnesto
    Jak przetłumaczyć EXODUS prostym słowem? Co to jest? Łukasz Orbitowski sięga po zło w wielu kontekstach więc exodus to chyba zło jakie puchnie w człowieku u odbiera racjonalność umysłową. To zło, które szuka upustu ale i pokuty jednocześnie. To wszechobecne napięcie niszczące w człowieku dobro kalające go brudem od wewnątrz. W powieści poznajemy Janka, który ucieka od życia(notabene exodus - znaczy emigracja...) lecz nie potrafi uciec od dotychczasowego siebie. Przemierza Niemcy, Słowenię, Grecję lecz ta jego tułaczka nie przypomina pokutnego pielgrzymowania kogoś, kto z każdym kolejnym krokiem odnajduje w sobie wyciszenie. Nie. Janek ucieka z przeszłością na plecach, która ciąży mu jak ogromny plecak. Za szybko został ojcem, mężem, żywicielem rodziny. Za szybko wzgardził miłością matki, dorastał bez ojca. Janek to chłopak, który musiał porzucić młodzieńczość i wskoczyć w odpowiedzialne buty dorosłości. Lecz nic nie zdobywa się za darmo. Sielankę burzy Patrycja, miłość z podstawówki. Janek zdradza, ucieka, kłamie. Dochodzi do tragedii co jest powodem wyjazdu. Byle szybko, chaotycznie, już. Byle nie myśleć. I tak zaczyna się pielgrzymka przez Europę, która tak na prawdę do niczego nie prowadzi. Ani bohatera, ani niestety czytelnika. Osoby, które spotyka nic nie wnoszą do fabuły, nie leczą też ran Janka. Ot przypadkowo poznani rozbitkowie, narkomani, samotni i kochający krótko lecz namiętnie. Bezdomni bez korzeni, bez rodzin. Trafia na ludzi ślizgających się po życiu. Kalejdoskop popaprańców i nieudaczników i nic poza tym. W niczym Jankowi nie pomagają, nic dla niego znaczą. Dziś są jutro ich nie ma. Czytając o nich odczuwałam nudę i monotonię, ale na szczęście stagnację treścią przełamują wątki z lat wcześniejszych, gdy Janek mieszkał w Warszawie, gdy miał żonę, gdy sam był kimś lecz o tym nie wiedział. Poznajemy jego przeszłość i, co zabrzmi przewrotnie, tylko te fragmenty są dobre, ciekawe i przyciągające, a stanowią - zaledwie 1/3 ksiązki., Tylko dla nich czytanie ma sens, a to chyba zbyt mało jak na autora pokroju Orbitowskiego. Plan na powieść był dobry lecz gorzej poszło z przerzucaniem go na papier. • szkoda • wielka szkoda • zapowiadało się tak dobrze...
  • [awatar]
    agnesto
    Fantastyczny. • Oto jesteśmy w Stambule i ... łazimy za kotami. Poznajemy je, zaprzyjaźniamy się i potem trudno nam się oderwać od ekranu. Jest kot pilnujący restauracji, który gdy jest głodny, skrobie po szybie. Jest i kotka łowiąca szczury. Są koty, które nie pozwolą ingerować innym w swoje wytyczone ścieżki. I do tego są ludzie, którzy te koty kochają, dokarmiają, ratują i pomagają sobie i im. Bo, jak się okazuje, miłość do kotów jest lepszą terapią uzdrawiającą aniżeli leki.
  • [awatar]
    agnesto
    pierwsze słowo - WSPANIAŁA • drugie słowo - styl przypomina mi nieco Marqueza i STo lat samotności. • trzecie słowo - nie czytałam Ojca Chrzestnego, ani nic innego co wyszło spod pióra Puzo, ale od tej powieści zaczynam go wielbić. złapię inne jego powieści, bo ta mnie.,..rozłożyła swoim przepychem, szczerością i formą. • A teraz ... • Ksiązka napisana w 1964r. wydana w Polsce w 2005r., a przeze mnie przeczytana w 2018.... Perła, która pokazuje swoje piękno dopiero po rozwarciu stronic. • Jestem przyjaciółką Lucii Santy, emigrantki z Włoch. Kobiety, która - jak wiele innych Włoszek - trafia do Ameryki wierząc, że złapała Boga za stopy i tutaj znajdzie dobrobyt i miłość. Ale, jak to zwykle bywa, życie z powieścią nie ma nic wspólnego. Mąż ginie w pracy, Lucia zostaje z trójką dzieci i próbuje żyć dalej, aż poznaje Franka, który zakochuje się, zostaje mężem dla świętego spokoju i daje Lucii kolejną trójkę. I może byłoby jakoś miło i rodzinnie, może nadal spotykałabym się z Lucią zasiadając parnymi wieczorami na krzesłach przed domem, gdyby nie tragedie jakie ją spotykają. Synów musi wysyłać do pracy, bierze od nich zarobione pieniądze, sama choruje, nadzieje lokuje w najstarszej córce Octavi, bo na synów próżno liczyć... Świat się rozjeżdża w oczach Lucii i traci sens. Gdzie ten dobrobyt? Amerykanie nie przykładają wagi do rodziny i stabilności, w przeciwności do Włoszek, które za centrum życia stawiają własną rodzinę. Dom, szacunek i wspólne posiłki mają lepić jej członków, liczy się tradycja, pokolenia...A tutaj? Drogie życie, czasem łzy, dzieci dorastające na obcej ziemi nie są już Włochami, a gdzieś pomiędzy. Nie tak miało być. Lucia Santa walczy o siebie i rodzinę do końca. Wierzy, że to ma sens i cel. Że chłopcy są dobrymi dziećmi , że nawet w momentach kompletnych absurdów są mądrzy i oddani rodzinie. Bo tak jest, ale matka zauważa takie uczucia nieco później. Nie wie, że może być dumną matką swoich dzieci mimo, że jedno z nich popełnia samobójstwo, a Frank trafia do szpitala psychiatrycznego, w którym umiera... Los sam wytyczył drogę dla Lucii Santy. A ja, jako dobra i wierna przyjaciółka trwam przy niej, przynoszę jej świeżo zaparzoną kawę, częstuję sernikiem i ... słucham. Octavia nie chce dzieci.... Musi się kurować w sanatorium... Gino to dorosły łobuz... Pocieszam ją, ale zawsze wiemy, że te dzieci są dla niej skarbem. Są jej miłością, i że poradzą sobie w życiu, bo tak ich wychowała matka... • wspaniała powieść o rodzinie, jej troskach, ale i szczęściu. Bo czyż nie raduje się serce matki, gdy już leżąc wieczorem w łózku słyszy głębokie oddechy swoich dzieci śpiących w sąsiednich pokojach? Czy serce matki nie bije spokojnie, gdy wie, że wszystkie dzieci śpią z nią pod jednym dachem? ... • niewiarygodna magia...
  • [awatar]
    agnesto
    pierwsze słowo - WSPANIAŁA • drugie słowo - styl przypomina mi nieco Marqueza i STo lat samotności. • trzecie słowo - nie czytałam Ojca Chrzestnego, ani nic innego co wyszło spod pióra Puzo, ale od tej powieści zaczynam go wielbić. złapię inne jego powieści, bo ta mnie.,..rozłożyła swoim przepychem, szczerością i formą. • A teraz ... • Ksiązka napisana w 1964r. wydana w Polsce w 2005r., a przeze mnie przeczytana w 2018.... Perła, która pokazuje swoje piękno dopiero po rozwarciu stronic. • Jestem przyjaciółką Lucii Santy, emigrantki z Włoch. Kobiety, która - jak wiele innych Włoszek - trafia do Ameryki wierząc, że złapała Boga za stopy i tutaj znajdzie dobrobyt i miłość. Ale, jak to zwykle bywa, życie z powieścią nie ma nic wspólnego. Mąż ginie w pracy, Lucia zostaje z trójką dzieci i próbuje żyć dalej, aż poznaje Franka, który zakochuje się, zostaje mężem dla świętego spokoju i daje Lucii kolejną trójkę. I może byłoby jakoś miło i rodzinnie, może nadal spotykałabym się z Lucią zasiadając parnymi wieczorami na krzesłach przed domem, gdyby nie tragedie jakie ją spotykają. Synów musi wysyłać do pracy, bierze od nich zarobione pieniądze, sama choruje, nadzieje lokuje w najstarszej córce Octavi, bo na synów próżno liczyć... Świat się rozjeżdża w oczach Lucii i traci sens. Gdzie ten dobrobyt? Amerykanie nie przykładają wagi do rodziny i stabilności, w przeciwności do Włoszek, które za centrum życia stawiają własną rodzinę. Dom, szacunek i wspólne posiłki mają lepić jej członków, liczy się tradycja, pokolenia...A tutaj? Drogie życie, czasem łzy, dzieci dorastające na obcej ziemi nie są już Włochami, a gdzieś pomiędzy. Nie tak miało być. Lucia Santa walczy o siebie i rodzinę do końca. Wierzy, że to ma sens i cel. Że chłopcy są dobrymi dziećmi , że nawet w momentach kompletnych absurdów są mądrzy i oddani rodzinie. Bo tak jest, ale matka zauważa takie uczucia nieco później. Nie wie, że może być dumną matką swoich dzieci mimo, że jedno z nich popełnia samobójstwo, a Frank trafia do szpitala psychiatrycznego, w którym umiera... Los sam wytyczył drogę dla Lucii Santy. A ja, jako dobra i wierna przyjaciółka trwam przy niej, przynoszę jej świeżo zaparzoną kawę, częstuję sernikiem i ... słucham. Octavia nie chce dzieci.... Musi się kurować w sanatorium... Gino to dorosły łobuz... Pocieszam ją, ale zawsze wiemy, że te dzieci są dla niej skarbem. Są jej miłością, i że poradzą sobie w życiu, bo tak ich wychowała matka... • wspaniała powieść o rodzinie, jej troskach, ale i szczęściu. Bo czyż nie raduje się serce matki, gdy już leżąc wieczorem w łózku słyszy głębokie oddechy swoich dzieci śpiących w sąsiednich pokojach? Czy serce matki nie bije spokojnie, gdy wie, że wszystkie dzieci śpią z nią pod jednym dachem? ... • niewiarygodna magia...
  • [awatar]
    agnesto
    Fantastyczny film z doborową obsadą
Ostatnio ocenione
1
...
10 11 12
...
98
  • Przygody w Dolinie Muminków
    Li, Amanda
  • Odyseja Asteriksa
    Goscinny, René
  • Asteriks Goci
    Goscinny, René
  • Spacer po lesie
    Parent, Nancy
  • Malczewski
    Szymalak-Bugajska, Paulina
  • Na domowym froncie
    Hannah, Kristin
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo