Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
50 51 52
...
112
  • [awatar]
    agnesto
    Mamy rok 1920 i odważnie wkraczamy w przedwojenną Warszawę. Najpierw tylko filmowo, patrzymy na czarno-biały ekran oglądanego filmu i zachwycamy się pięknem miasta. Blask ulic po deszczu, oświetlone witryny sklepowe, wyprostowani ludzie, mieszkańcy stolicy, tak swobodni w swej codzienności... Wszystko jest niemalże bajeczne, lecz, tu pojawia się zgrzyt – pada pytanie o żebraków, o ubogich siedzących na schodkach sklepów, czy na rogach kamienic. Gdzie są ci, których nie stać na życie, na egzystencję? Co skrywają mury okazałych kamienic? Cały ten filmowy obraz, to gęsty lukier skrywający prawdę. To film „Warszawa 1935” będący rekonstrukcją dawnej stolicy, która mało ma wspólnego z faktyczną rzeczywistością. • Stolica puchnie od biedoty. Pod dachami każdego z domów koczuje tak wiele ludzi, że nie sposób mówić tu o normalnych warunkach bytowych. Im mniejsza powierzchnia użytkowa, tym więcej mieszkańców, tym więcej głów gnieżdżących się koło siebie. Jak ptaki w gniazdach, których nie chcą opuścić. Są i tacy, którzy tego dachu nie mają. Bezdomni. Ludzie na brukach niepotrzebni nikomu. Tak wygląda prawda o powojennej Warszawie. Springer bierze nas na spacer właśnie tą drogą. Zaglądamy do mieszkań, do domów, do opuszczonych czasem drewnianych bud. Człowiek potrafi stworzyć sobie lokum w każdym niemalże miejscu, potrafi zaadoptować wszystko, byleby mieć gdzie głowę położyć. Wtedy to powstają Spółdzielnie Mieszkaniowe, które mają być szansą dla takich właśnie ludzi, lecz łatwo powiedzieć, gorzej wdrożyć w życie. Kto ma pieniądze na zostanie członkiem? Komu będą przydzielane owe „mieszkania”, których wysyp tak teraz obiecują? • Nie od dziś wiadomo, że pierwszeństwo przysługuje silniejszym, tu akurat tym zamożniejszym. Dziwne jest jednak to, że ludzie pracują, czasem nawet dwuzmianowo w różnych miejscach i nie stać ich na własne mieszkanie. Ciasnota jaka panoszy się za każdymi zamkniętymi drzwiami jest wprost niebywała. Czterdzieści cztery osoby w dwupokojowym „lokalu użytkowym” o niewielkim metrażu - liczby nie kłamią. Brak poszanowania godności ludzkiej, brak własnego kąta, brak własnej kanapy, choćby zniszczonej. Brak wszystkiego. Tłok, ścisk, czasem nawet podnajem wynajmu i większa rotacja mieszkańców, ale szansa na kilka groszy. • W tej części „13 pięter” odniosłam wrażenie, że ludzie są pasożytami dla miasta, dla Państwa w ogóle. Że wymuszają prace nad polityką mieszkaniową, która wymaga notorycznych przekształceń niekorzystnych dla tych, którym ma pomagać. Nikt nie chce ponosić odpowiedzialności za przeludnienie, za biedę i nędzę. • Rewolucji dokonuje trójka znajomych: Teodor Toeplitz, Stanisław Tołwiński i Stanisław Szwalbe, założyciele Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, i wyznając zasadę, że „(...) własne mieszkanie jest dla człowieka taką samą koniecznością jak własne buty czy ubranie (...)” rozpoczynają działalność na rzecz społeczeństwa. • Zmianę jednak przyniesie powojnie i to, co nastąpi potem. Springer zimną wodą cuci nas we współczesności, i co? Mamy piękne bloki, drapacze chmur, deweloperskie cuda gotowe do zamieszkania lecz bez kredytu wstęp wzbroniony. Dlatego wszyscy, którym rarytas podany na tacy zasmakował, zaciągają kredyty na horrendalne sumy, a kilkuletnie umowy zmuszają do harówki i ciągłej oszczędności, do odkładania każdej złotówki. Absurdem staje się rozkoszowanie własnym m4. Nie ma czasu na odpoczynek, na przebywanie w czterech ścianach dorobku, na oglądanie choćby własnych – jeszcze niespłaconych – ścian. Ale chcesz mieć mieszkanie, musisz mieć i kredyt w banku. Zawiązuje się trio ze spłacającym włącznie. • Pytam, co Springer chce nam pokazać? Bo pokazuje to, co boli. Pokazuje to, co wiemy, albo, co nam się wydaje, że wiemy. Po przeczytaniu „13 pięter” otwieramy oczy na to, co stanowi drugie dno. Mieszkanie stało się dobrem luksusowym, dobrem dla „wybranych”. Właściciel staje się koniem zaprzęgowym banku, z którym ma zobowiązanie kredytowe i orze to swoje poletko przez bagatela trzydzieści lat. To, co powinno być namiastką szczęścia jest namiastką bólu przez łzy. Ale skoro człowiek może powiesić obrazek bez pytania o pozwolenie, to znaczy, że ma DOM, że jest u siebie. • Springer nie boi się zaglądać przez szyby. Nie boi się prawdy, jaką skrywają zamknięte drzwi każdego z mieszkań, a każde skrywają inną historię. Otwierają je ludzie radośni, czasem smutni, czasem szarzy. Ale przeszłość nie zawsze ma znaczenie, istotna jest teraźniejszość i jutro. Bo trzeba wstać, iść do pracy, walczyć o zarobki, trzeba ciągnąć to wszystko do przodu. • Trudno zapomnieć o „13 piętrach”. Nie sposób szybko oczyścić się z historii bohaterów. Zmienia się postrzeganie własnego mieszkania, sąsiadów, osiedla. Zmienia się sam człowiek, który będąc trybikiem w rękach deweloperów odczuwa ciężar kłamstw i niedotrzymanych obietnic. A Springer nie podaje ręki na ratunek. On uzmysławia nam prawdę o czło­wiec­zeńs­twie­, która niestety boli.
  • [awatar]
    agnesto
    G E N I A L N Y - komiks, rysunki i historie. • Można by zapytać - któż nie zna tej dwójki? Asteriks i Oberiks, tych dwoje to jak trzej amigos, Muszkieterowie Galli. • Oberliks - ten gruby, będąc dzieckiem wpadł do kotła z napojem Panoramixa. O i jest silny ponad miarę. Nosi menhiry (kamienie) i je za dziesięciu. Asteriks, ten mniejszy, przed każdą walką pije magiczny "napój mocy" i staje się równie silny jak Oberliks. Więc teraz już wiadomo, dlaczego Rzymianie - i nie tylko - się ich boją. Teraz ruszają na poszukiwania kwiatka, do Szwajcarii, do Genewy konkretniej mówić, bo druid Panoramiks musi ocucić jednego "takiego" otrutego. • Nie będę zdradzać co ich spotyka, ani gdzie i dlaczego. czasem głodny Oberliks robi się grymaśny - zwłaszcza gdy siedzi zamknięty w sejfie, a dostaje bagatela - "ser żółty z dziurami", choć wolałby taki bez dziur. Ale w Genewie i u Cezara najlepszym jest founde (żółty ser roztopiony w kotle na ogniu, w którym zanurza się kawałki chleba). Jak to się ma do wilczego apetytu Oberliks? Ano nieciekawie, bo wiecznie chodzi jakiś... posępny. • Świetne dialogi, jak zawsze. • Niesamowite obrazki - uwielbiam. • Przygody - cud miód.
  • [awatar]
    agnesto
    Mam ambiwalentne uczucia. Od początku wiedziałam o co chodzi, gdzie tkwi trauma, która narosła przez lata milczenia i odsuwania. Bergljot, najstarsza córka do 6 roku życia była molestowana przez ojca. Potem ten zaprzestał procederów uznając dziecko za zbyt rozumne. Zaprzestał procederów też i we własnej samoobronie, by nie wpaść. By ukryć to, co robił. By zakryć słabość seksualną do własnego dziecka. Dlatego dziewczyna dorasta z przeczuciem, że została zraniona lecz...nie pamięta szczegółów. temat poruszany 23lata temu wszystkich ustawił przeciw niej. A teraz, w obliczu spadku, powrócił. Dwa domy rodzice chcą dać 2 dzieci, a mają ich czworo. Niesprawiedliwy podział i wycena w ramach rekompensaty staje się powodem, dla którego znowu wraca temat ranienia przez ojca najstarszej córki. I tak, jak szybko udaje się połowiczne załatwienie formalności spadkowych, tak temat molestowania wiecznie wypływa. Nikt nie wierzy w oskarżenia. Dorośli ludzie komunikują się poprzez maile, smsy i listy. Dzwonią sporadycznie, bo rozmawiać nie potrafią. Rozwalona rodzina taką pozostanie. Bergljot kisi się w przeżytej traumie, siostry się odwracają, a brat próbuje neutralnie stanąć po stronie prawdy. Najgorsza jest jednak matka, która wszystkiemu zaprzecza i wybiela. Dokąd to prowadzi? • Rodzina, ta rodzina, nawet na zdjęciu nie wychodzi dobrze. • I może byłoby w tej powieści coś głębokiego, gdyby nie notoryczne odgrzebywanie i wałkowanie tego samego. Ona poszkodowana, oni oskarżyciele. Ona ofiarą, oni kaci. Ona sama, ich zwarte szeregi. Jung i Freud razem pod rękę. Nudne się to w pewnym momencie stało. Powieść - według mnie- winna być krótsza, czym zyskałaby większą wartość. Bo motyw i fabuła są dobre, ale reszta? • W pewnym momencie czytelnik staje się zmęczony tym wywlekaniem. Rozmowa z matką, rozmowa z bratem, z siostrą - wszystko ma wiecznie spektrum tego, co było. I brak - ja mówię BRAK - odwagi na wyciągniecie ręki na zgodę, na rozmowę, na załagodzenie. Nie mówiąc o przytuleniu. A na marginesie pisząc - główna bohaterka nawet nie pamiętała tego, co ojciec z nią "zrobił". Nie poddała się hipnozie, by poznać faktyczne obrazy tego, co się stało. • I absurdem jest dla mnie porównywanie Spadku do Mojej Walki!!!!! To jest - powiem to - obrazoburcze!!!!
  • [awatar]
    agnesto
    Polecam z wielu względów. • po pierwsze - z powodu zdjęć każdego z koktajli, soku czy deseru. Dla osób, które są początkującymi eksperymentatorami mieszania i przyrządzania takich napojów, może to być zachętą. Do tego od razu widać efekt przepisu, który jest obok. • po drugie - przejrzystość wydania, grafika, sposób prezentacji • po trzecie - język i wydanie tej książki. • Jest to pewnie kolejna propozycja dla tych, którzy pasjonują się zdrowiem i jego propagowaniem i pewnie utopi się na rynku dostępnych obecnie pozycji, lecz warto ją zauważyć. Wyłapać z tego gąszczu innych wydań. Jak się tu okazuje, niewielka ilość składników, ich łatwa dostępność, niska cena dla każdego, jest wielkim plusem tych przepisów. I to mnie wciągnęło i zafascynowało. Są wydania pani Maciąg, czy popularnej Lewandowskiej, lecz tam próżno szukać łatwych i szybkich ZDROWYCH miksów. Są za to drogie dziwadła... Tu mamy 3-5 składników do przygotowania rano. Niektóre przepisy są na wieczór, ale to kwestia zalania ziaren. Nic trudnego. • Stałam się fanką autora i tych mikstur. • Polecam
  • [awatar]
    agnesto
    Uwielbiam Daniela Day Lewisa - ubóstwiam i mam do niego słabość. Ot, taka przypadłość. Jest niesamowitym aktorem i personą świata filmu. I ma klasę, co widać w każdym obrazie. • "Nić widmo" to świat kreatora mody i projektów oraz klientek, które nabywają owe stroje. On, uznany, szanowany i bardzo majętny człowiek. Wizjoner, kreator, twórca sukien - głównie, stworzy dla dam, które zajmują wysokie stanowiska. Przyjeżdżają na przymiarki i mimo kompleksów, jakie noszą w sobie, pod wpływem nowej szaty stają się... piękne. Odzyskują wiarę i dostają nową sylwetkę. Dlatego dzieła owego krawca są tak pożądane. A on dzięki pracy może mieć każdą kobietę. I pewnego razu, podczas wyjazdu na wieś poznaje kelnerkę, która staje się potem jego miłością, muzą i z czasem... żoną. Ale jak to się wszystko ma do świata blichtru i luksusu? Dokąd człowiek może się posunąć zarówno w uczuciu, jak i pasji? • Niebywały film, w którym twórcy zadbali o szczegóły scenerii, o świetny scenariusz, o pierwszorzędny dobór aktorów. • POLECAM KONIECZNIE, gdyż - jak się okazuje, Daniel Day Lewis to wisienka na wielkim torcie.
Niepożądane pozycje
Brak pozycji
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo