• Od dawna szukam dobrej książki dziecięcej o kosmosie. Takiej nie tylko dla kosmofanów, ale w ogóle dla dzieci, które chciałoby się wprowadzić w pewne zagadnienia. Podsunąć klucz do otworzenia niemalże nowego wymiaru, poszerzać horyzonty o całe niezbadane światy, materie i antymaterie, o których istnieniu umysł dziecięcy nie może jeszcze wiedzieć. • Zachwycona książką o wilkach współautorstwa Mizielińskich, którą i moje Dziecko pokochało, z nadzieją sięgnęłam po wydanie traktujące tym razem o kosmosie. Nie da się ukryć, okładka niezwykle przyciąga wzrok. Nie sposób przejść obojętnie. Zdaje się spijać wszelkie światło z otoczenia i bić jego zwie­lokr­otni­onym­ blaskiem. Niesamowite, jak umysł daje się nabrać na tę grę barw. Z automatu traktuje ją jako zapowiedź niezwykłej podróży, obietnicę obcowania z czymś nadzwyczajnym. Czytelnik chce się w to czym prędzej zanurzyć. • Wolałabym wiedzieć zawczasu, że nurzać się będę mogła jedynie w magii i pięknie okładki... W środku bowiem nie znajdę już niczego tak dobrego. Wkraczam na terytorium obce - terytorium kreski Mizielińskich. I to przedstawienie kosmosu w komiksowych barwach jest dla mnie jak bolesne lądowanie. Estetyka książki zupełnie do mnie nie trafia. Tak bardzo, że nie chce mi się patrzeć. Nie chce mi się też czytać, choć widzę przecież, że podawane informacje zdają się być rzetelne. Kosmos odarty z magii okładki, wsadzony w grubą, toporną komiksową linię i paletę barw nie jest jednak w żaden sposób pociągający. • No więc nie podołałam. Misja niewykonana. Nie tym razem. Będę szukać czegoś innego.
  • Od jakiegoś czasu na rynku wydawniczym wielką karierę robi duet państwa Aleksandry i Daniela Mizielińskich, grafików, ilustratorów i projektantów, tworzących także własne książki. I wcale się temu nie dziwię, bo to, co prezentują, zasługuje na miano twórczości absolutnie oryginalnej. Warto z pewnością zapoznać się z wszystkimi ich książkami. Dzisiaj zajrzyjmy do jednej z moich ulubionych: „Tu jesteśmy”, wydanej przez Znak. • Już sama okładka robi wrażenie: wielka, świetlista galaktyka, zawieszona w bezkresnej przestrzeni nieba. Wśród miliardów kropek i światełek, zlewających się ze sobą, jest jeden pyłek: to Ziemia. Tu właśnie jesteśmy. Tu wydarzyło się wszystko, cokolwiek nas, ludzi, spotkało. • Zawsze mi się wydawało, że patrzenie na gwiazdy jest niezwykle twórczym sposobem spędzania czasu, stanowczo za mało docenianym. Ten nagły i przeszywający dreszcz, gdy dociera do nas prawda, że poza naszym zabieganym i pełnym małych trosk światem jest coś więcej. Ta przejmująca cisza kosmosu, w której starożytni Grecy dosłuchali się tajemniczej muzyki sfer … Czy wiecie, że światło niektórych gwiazd, które widzimy, zostało przez nie wyemitowane miliony lat temu? Kto wie, czy one jeszcze istnieją? Kim jest człowiek, zawieszony w tak niewyobrażalnej przestrzeni? Czy ktoś się o niego troszczy, czy jest zdany sam na siebie? • Starożytni też patrzyli na gwiazdy i nazwali to, co zobaczyli, kosmosem, słowem, którym określali piękno, rozumiane jako ład i harmonia. Jednocześnie starali się ten porządek zrozumieć, bacznie obserwując, mierząc i licząc. Dzisiaj astronomia jest już bardzo poważną, ścisłą nauką z dużym dorobkiem, niezbyt dostępnym dla laika, a jednak wciąż stanowi doskonały punkt wyjścia do zadumy nad światem i człowiekiem, do kontemplacji piękna. • Mizielińscy, w słowach i obrazkach, postarali się w swojej książce zawrzeć oba te aspekty. Z jednej strony przedstawili dzieciom w najlepszym stylu całkiem sporo wiedzy ubarwionej ciekawostkami i rysunkowymi żartami. Zadbali o to, by oszałamiająco wielkie liczby i abstrakcyjne pojęcia przekazać w sposób zrozumiały i jednocześnie mocno działający na wyobraźnię. Ilustracje są precyzyjne dokładnie tam, gdzie potrzeba, nie tracąc jednocześnie nic z malowniczego rozpasania barwnych linii, plam i żywiołowych kolorów. Z drugiej zaś strony element, nazwijmy go poetyckim, jest w książce także obecny. To właśnie ta iskra, dzięki której się dziwimy i nie znajdujemy gotowych odpowiedzi na wszystko. Rozbudzenie ciekawości czytelnika, otwarcie jego umysłu i serca na wielkie pytania – takie mogą być skutki lektury książki Mizielińskich. Wszystkim zatem serdecznie ją polecam…
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo