Tysiąc żurawi:
Śpiące piękności
Tytuł oryginalny: | Sembazuru |
---|---|
Autor: | |
Tłumacz: | Mikołaj Melanowicz |
Wydawcy: | Państwowy Instytut Wydawniczy (1986-1987) Śpiące piękności |
Wydane w seriach: | Współczesna Proza Światowa |
ISBN: | 83-06-01348-4 |
Autotagi: | druk powieści |
Więcej informacji... | |
4.3
(3 głosy)
|
|
|
|
Wypożycz w bibliotece pedagogicznej
Recenzje
-
Pierwsze, co mnie uderzyło podczas lektury to szata edytorska piękna jak czterystuletnia filiżanka shino. Książkę wydał PIW i to w czasach, kiedy jeszcze wydawnictwa szanowały czytelników. • Nie ma więc tam błędów, niechlujnych literówek, lapsusów językowych, nie ma nawet chochlików, mimo że to były czasy przedkomputerowe. Jedyny błąd jaki rzucił mi się w oczy to była zabłąkana gwiazdka (asterisk) udająca gwiazdkę przypisu, którego nie było. • Wystarczy wziąć do ręki niemal każdą książkę wydaną współcześnie, a tam - błędy gramatyczne, interpunkcyjne, składniowe a nawet ortograficzne aż biją po oczach. • Widywałam w książkach wydawanych przez (pozornie) szanujace się wydawnictwa zdania typu "stróżka potu spłynęła mu po plecach" (musiała mocno się rozłożyć ta stróżka, że aż spływała) Albo nagminne już wyrażenia w rodzaju "sroczka kaszkę ważyła w piwnicy, a teraz karze ważyć na wierzy". • Ta książka pod względem edytorskim jest idealna jak haiku i harmonijna jak ukiyoe Hokusaia. • Pod względem językowo-literackim - też. • To druga z książek przeczytanych w ramach akcji "Przytul książkę" - nasza biblioteka wyłożyła książki, których nikt nie wypożyczał od kilkudziesięciu lat (dokładnie - książki nie wypożyczone od dnia komputeryzacji biblioteki, mające na komputerowym koncie zero wypożyczeń). • Ja wiem, że Kawabata nie jest łatwy, ale żeby klasyka noblisty nie wypożyczać od tylu lat? • To nie jest książka "do czytania". Tu nie ma w zasadzie akcji, chociaż czas płynie i nieustannie coś się dzieje. Ale dzieje się po japońsku. Poprzez obrazy, wrażenia, spojrzenia, niedomówienia. Powój w kilkusetletnim wazonie (zwiędnie? Nie zwiędnie? i bohater myśli o tym przez trzy strony. Ale jak myśli!). • Postacie zdecydowanie nie dają się lubić, zwłaszcza postacie męskie. Ale patrzenie na świat ich oczami to bardzo ciekawe doświadczenie. • "Tysiąc żurawi" pokazało mi, że niezależnie od kultury i wyznawanej religii mężczyźni są do siebie podobni, a jesli się różnią, to właśnie mentalnością wynikającą z wyznawanej religii i kultury. Jednak w każdym - i Europejczyku i Azjacie - drzemie ta dichotomia, rozdarcie pomiędzy szufladkowaniem kobiety albo jako madonny albo jako ladacznicy. Ladacznicę się przelatuje, a Madonnę czci i napawa jej dziewiczą czystością. Co mnie zaskoczyło - wbrew obiegowej opinii, że takie patrzenie jest skutkiem wychowania w opresyjnej religii chrześcijańskiej, właśnie u bohaterów Kawabaty, którzy nie mają żadnych związków z chrześcijaństwem, jest to wynaturzone i posunięte wręcz do rodzaju absurdalnej paranoi. Z jednej strony kult czystości (także w sensie dziewictwa) posunięty do rodzaju natręctwa, z drugiej skrupulanctwo też zahaczające o nerwicę natręctw. W ogóle bardzo silne jest u nich poczucie grzechu - tym cięższego, że nie ma dla nich Odkupiciela, który mógłby ich od tego grzechu wybawić. Próbują się więc zbawić o własnych siłach, każdy na własny sposób, ale zupełnie im to nie wychodzi, bo wyjść nie może. • Na to wszystko nałożone jest postrzeganie kobiety, jako rzeczy i mężczyzny jako pana, któremu kobieta powinna służyć (ciekawa scena, kiedy świeżo poślubiona zona wchodząc w swoje nowe obowiązki pomaga mężowi zdjąć płaszcz - rola, jaką w naszej kulturze odgrywają mężczyźni). Najbardziej podobała mi się ostatnia część "Tysiąca żurawi" czyli listy Fumiko z podróży. Przepiękne opisy przyrody, a zarazem własnych stanów uczuciowych. Jest to o tyle ciekawe, że wielu autorom mężczyznom zupełnie nie wychodzą postacie kobiece (w drugą stronę też to działa). Kobiety pisane przez mężczyzn są jednym wielkim stereotypem albo mężczyzną na szpilkach i z doklejonymi rzęsami. U Kawabaty narracja się zmienia i Fumiko jest bardzo kobieca, tak jak Kikuji - bohater poprzednich części - był mężczyzną (co prawda mało męskim w naszym rozumieniu tego słowa, ale jednak zdecydowanie nie kobiecym). • Gdybym miała tę opowieść przyrównać do czegoś, co wszyscy znamy, jakiejś współczesnej kliszy popkulturowej - przyrównałabym ją do "Absolwenta". Mamy tu i mrs Robinson (chociaż trochę rozdwojoną na siebie i na demona, bo moim zdaniem Chikako, mimo że jest postacią z krwi i kości, pełni rolę demona z Kwaidanu). • I mamy dziewczynę (a właściwie dwie dziewczyny - znów rozdwojenie tym razem na madonnę i ladacznicę ale nic tu nie jest oczywiste i jednoznaczne), którą bohater kocha (albo tylko mu się tak wydaje). • Ale po japońsku wychodzi z tego zupełnie inna opowieść i generuje zupełnie innego rodzaju problemy niż w wersji amerykańskiej • "Śpiące piękności" to zupełnie inna historia - bardzo sensualna, powiedziałabym, że tu Kawabata jawi się jak taki Charles Bukovsky po japońsku - a więc przy zachowaniu całej japońskiej ulotności i harmonii oraz kultu piękna - jest bardzo fizjologiczny. A przy tym widać w bohaterze uśpione okrucieństwo, które nieustannie szuka okazji, by się ujawnić. Wprawdzie bohater do końca nad nim panuje, ale czytając tę opowieść myślałam sobie, że jeśli taka jest mentalność przeciętnego Japończyka, to nie dziwi wcale historia Junko Furuty (kto nie wie, niech sobie wygugla, jest szczegółowo opowiedziana w "Zagadkach kryminalnych" na yt). Jeśli nie zdarza się na co dzień, to tylko dzięki gorsetowi kultury, ceremonii oraz kultowi piękna. Kiedy tylko Japończyk przestaje czcić piękno i pozwala sobie na wewnętrzną brzydotę - budzi się w nim demon narcystycznego egoisty-badacza i nie ma już niczego, co mogłoby go okiełznać. • Podsumowując - czytało się powoli, ale było warto. To są wyłącznie moje wrażenia, Wy możecie mieć inne. Bo z prozą Kawabaty jest jak z haiku i jak z ceremonią herbacianą. A mówiąc po amerykańsku - jest jak z cebulą 😃 ma warstwy. I od odbiorcy zależy na której warstwie się skupi. Warto też coś wiedzieć o japońskiej kulturze, a przynajmniej nie przykładać do niej ani europejskiej ani popkulturowej miary, zanim się po tę książkę sięgnie.
Dyskusje
Opis
Inne tytuły: | Nemureru bijo |
---|---|
Autorzy: | Yasunari Kawabata (1899-1972) Mikołaj Melanowicz |
Tłumacz: | Mikołaj Melanowicz |
Wydawcy: | Państwowy Instytut Wydawniczy (1986-1987) Śpiące piękności |
Serie wydawnicze: | Współczesna Proza Światowa |
ISBN: | 83-06-01348-4 |
Autotagi: | druk epika książki literatura literatura piękna opowiadania powieści proza |
Powyżej zostały przedstawione dane zebrane automatycznie z treści
8 rekordów bibliograficznych,
pochodzących
z bibliotek lub od wydawców. Nie należy ich traktować jako opisu jednego konkretnego wydania lub przedmiotu.
z bibliotek lub od wydawców. Nie należy ich traktować jako opisu jednego konkretnego wydania lub przedmiotu.