Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Czytając ,,Dom pod Lutnią" wpadłem w zachwyt. Jakże wspaniała opowieść o życiu. Tym bardziej wspanialsze wydawało mi się zgłębienie zbioru opowieści Kazimierza Orłosia ,,Historia leśnych kochanków i inne opowiadania". Wydawało mi się... • Zbiór zawiera czterdzieści sześć krótkich opowiadań pisanych przez autora na przestrzeni lat 1964-2013. Ilość przytłacza. Treść niestety już mniej. Te opowiadania to małe życiowe okienka, migawki uchwycone wydawać by się mogło tak zupełnie od niechcenia, podpatrzone z boku. Opis spaceru, jazdy pociągiem, rodzinnych spraw, ulicznych zdarzeń, blasków i cieni życia na mazurskiej wsi albo historii leśnych kochanków. Jedne obrazki zastanawiają, inne niepokoją, czasem przerażają. I jak to ze zdjęciami, czasem nam wyjdzie perełka, ale zazwyczaj to nic nieznaczący obrazek. • Nie czuje się zachwycony lekturą. Choć niektóre, starsze opowiadania tchną sentymentalnym wspomnieniem, albo oddechem piękna natury. Czasem to nawet całkiem znane historie, jak ta o wielbłądzie, którego nabył i hodował przy domu niejaki obywatel Mrówczyński.
-
Och, dałem się ponieść ekscytującej fabule powieści Alice Feeney ,,Piękna brzydota"... • Klimat tajemniczej szkockiej wyspy Amberly, gdzie rosną wiekowe sekwoje, ale gdzie nie słychać śpiewu ptaków przykuł moją uwagę i nie pozwalał spokojnie zasnąć w nocy. I chyba o to chodzi w kryminale z dreszczykiem. • Grady Green to pisarz, który u progu swego największego sukcesu zawodowego w tajemniczych okolicznościach traci żonę Abby. Traumatyczne przeżycie rzutuje na spadek twórczej weny. Dlatego jego agentka wydawnicza Kitty poleca mu wyjazd do leśnego domku na wyspie Amberly położonej u wybrzeży północnej Szkocji. Grady zabierając ze sobą swego psa Colombo przeprawia się promem na wyspę, na której w niewielkiej wiosce przebywa na stałe zaledwie dwudziestu pięciu mieszkańców. Pisarz szybko adoptuje się do nowych warunków i odkrywa w sobie nowe pokłady twórcze, zwłaszcza po odnalezieniu w leśnym domku zaginionego rękopisu ostatniej, niewydanej powieści słynnego pisarza Charlesa Whittakera. Przywłaszczenie sobie cudzego dzieła nie niepokoi aż tak bardzo Gradyego, jak to, że zaczyna mieć zwidy i wydaje mu się, że na wyspie przebywa jego zaginiona żona Abby. Ale czy to na pewno ona? A może to jej duch? Dlaczego mili dotąd mieszkańcy wyspy nie chcą umożliwić mu powrotu do domu? • Alice Feeney wie jak budować i stopniować napięcie w powieści. Mistrzowsko też prowadzi do zaskakującego finału. I choć wydawało mi się, że domyślam się rozwiązania całej intrygi, to z czytelniczą satysfakcją muszę przyznać, że dałem się zaskoczyć. Poza tym opis wyspy jest tak niesamowity, że zacząłem sprawdzać na mapie, czy ona rzeczywiście istnieje. Tak jak zresztą wszystko w tej powieści...
-
Aleksandrze Wilk wali się cały, poukładany dotychczas świat. Jej mąż Gabriel ginie w tajemniczych okolicznościach, a jego ciało znika bez śladu. Żałoba przeradza się w psychiczną udrękę i problemy z pamięcią. Ola nawet nie wie, co robiła przez ostatni tydzień. Dwójką jej dzieci zaopiekowała się szwagierka, która wręcz nie ukrywa, że ma ochotę odebrać Joannie prawa rodzicielskie. Kłopoty w pracy i jeszcze dwóch nękających ją policjantów, którzy zdają się, śledzić każdy jej krok. Koszmar... A może to tylko gra pozorów? Może nie wszystko jest tak, jakby się mogło wydawać? • Patrząc na dorobek pisarski autorki, można stwierdzić, że Joanna Opiat-Bojarska ma swój patent na powieść kryminalną. Potrafi przykuć czytelniczą uwagę i zaserwować intrygującą fabułę. To plus. Mały plusik ode mnie za tło powieści, której akcja dzieje się w miejscach dobrze mi znanych. Jednak reklamy wydawnicze z okładki: ,,rasowy kryminał", ,,elektryzująca i bezwzględna rozgrywka" to tylko zwykła gra pozorów. • Nie kupuję niestety modus operandi kryminalnej intrygi. Choć wszystko trzyma się jakoś w logicznym ciągu postępowań głównych bohaterów, to cała fabuła zdaje się grubymi nićmi pozszywana. Żeby utrzymać sensacyjne napięcie w powieści pojawiają się motywy porwania, zdrady i szpiegostwa. Pozornie dodaje to fabule pikanterii. Gra pozorów jest jednak zwodnicza. Przekonuje się o tym i bohaterka Aleksandra Wilk i niestety ja, jako czytelnik tegoż kryminału.
-
To nie jest powieść o Afryce. Chociaż, poniekąd... ,,Jak tata przemierzał Afrykę" to tylko jedno z opowiadań z całego zbioru, w których czeski pisarz, felietonista Ota Pavel opisuje zwyczajne, a czasem nadzwyczajne historie ze życia swojego oraz historie rodzinne. Opowiadania są jak wehikuł czasu, który przenosi nas do czasów powojennych, lat 50-tych, 60-tych XX wieku. Ktoś mógłby powiedzieć, że to jakieś przeterminowane bajanie. Dla mnie to jednak była wspaniała czytelnicza wyprawa w świat wypełniony radością życia, w świat cudownego obcowania z przyrodą, w świat prostych, zwyczajnych pragnień przeciętnego obywatela Republiki Czechosłowacji. • Jest w tych opowiadaniach niezwykły magnetyzm. I choć sam nigdy nie wędkowałem gotów jestem uwierzyć autorowi, że łowienie ryb to najcudowniejsza dyscyplina sportowa, że po wypiciu piwa gra się w hokeja na lodzie jak z nut, że najpiękniejszym na świecie miejscem do odpoczynku są Czechy Południowe. Chciałbym z obywatelem Misarem przemierzać Karkonosze, a z Otą Gavendą z Cieszyna Beskidy. A gdybym zaszedł na szczyt Chopoku w Niżnych Tatrach to chciałbym odwiedzić w stacji metrologicznej inżyniera chemika Zdeno Zibrina o sile niedźwiedzia, który to na własnych plecach wniósł na szczyt dziewięćdziesięciokilowy agregat prądotwórczy. A czy mogę uwierzyć w zwariowane, afrykańskie perypetie rekruta Pavla w Legii Cudzoziemskiej opisane przez jego syna Ota? A czemuż nie... Przecież życie niesie z sobą tyle niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji. • Zachwycam się tymi opowiadaniami i lekkością pióra autora. Zazdroszczę mu, że choć pisanie było jego pracą zawodową, to była to praca marzeń, która przynosiła mu tak wiele satysfakcji i zadowolenia. Nawet jeśli pierwszym i najsurowszym krytykiem była jego własna żona.
-
Każdy z nas potrafi kłamać. Nie każdy jednak umie to kłamstwo doskonale zamaskować. Adrienne Hale - zanana i ceniona psychiatra, autorka poczytnych bestsellerów twierdziła, że umie u swoich pacjentów rozpoznać każde kłamstwo. Co jednak, gdy to ona sama próbowała coś ukryć przed światem? Czy to coś, mogło być przyczyną jej tajemniczego zniknięcia przed laty? • Młode małżeństwo Tricia i Ethan są zainteresowaniu kupnem domu opuszczonego przez Adrienne Hale. Jednak położona na odludziu, przypominająca zamek rezydencja zdaje się skrywać niewyjaśnione tajemnice z przeszłości. Czy kluczem do zagadki będą odnalezione w skrytce nagrania na taśmach magnetofonowych z sesji terapeutycznych? • ,,Nie kłam" to całkiem dobrze skomponowany kryminał z nutką dreszczyku. Bardzo dobrze się to czyta, choć wiarygodność prezentowanych zdarzeń naciągnięta jest do granic czytelniczej naiwności. Cóż, chyba nie zdradzę fabuły pisząc, że trup ścieli się tu nadspodziewanie gęsto. Mimo to, z przymrużeniem oka kupuję pomysł fabularny i cieszę się z przewrotnego, choć mało optymistycznego zakończenia. • Oczywiście nie kłamię!