Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
PrzeCzytajka
Najnowsze recenzje
1
...
19 20 21
...
33
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    RECENZJA PRZEDPREMIEROWA • „Strzały nad jeziorem” to trzeci tom z serii Kryminał pod Psem autorstwa Marty Matyszczak. Premiera wydawnicza książki planowana jest na 28 lutego 2018 roku - nie przegapcie tej daty! • A tymczasem macie okazję zapoznać się z poprzednimi przygodami rasowego kundla Gucia i detektywa Solańskiego, które znajdziecie w książce „Tajemnicza śmierć Marianny Biel” → recenzja :) oraz w „Zbrodnia nad urwiskiem” → recenzja. • Warto sięgnąć po wyżej wspominane przeze mnie pozycje tej młodej i utalentowanej autorki. • Ja cieszę się przeogromnie, że mam okazję czytać ją od początku, mam możliwość obserwacji jej zmieniającego się stylu pisania, który szlifuje, doskonali, to widać gołym okiem. O ile pierwsza i druga część serii były świetnie napisane, tak „Strzały nad jeziorem” to już zupełnie inna liga. Autorka pisze jeszcze lepiej, śmielej bawi się słownictwem, porównaniami i skojarzeniami. Czytanie jej to prawdziwa przyjemność. • „Gucio – kundel z urodzenia, pies zaczepno – obronny z wykształcenia (on zaczepia, inni go bronią, tropiciel (kiełbasy) z zawodu.” przybył do mnie przed świętami, ale że mnie nie było w domu, to czekał na mnie cierpliwie, aż do Nowego Roku. Powitał mnie z ogromną radością, a ja poczułam się tak, jakby znów odwiedził mnie mój najlepszy przyjaciel. • Wczasów w Barlinku Róża Kwiatkowska nie będzie dobre wspominać. Dziennikarka została tam oskarżona o popełnienie morderstwa! Ofiarą jest Andrzej Siudek, profesor archeologii podwodnej, który prowadził badania w Jeziorze Barlineckim. Kto naprawdę stoi za śmiercią naukowca? Była żona? Lokalny złodziejaszek? A może archeolożka kierująca konkurencyjną grupą badawczą? • Zszokowana obrotem sprawy Kwiatkowska wzywa na pomoc prywatnego detektywa Szymona Solańskiego. Z nieodłącznym kundelkiem Guciem u boku ruszają na poszukiwanie mordercy. • "Zapamiętajcie to nazwisko, bo o Matyszczak będzie jeszcze głośno!" • /Maria Olecha- Lisiecka, "Dziennik Zachodni"/ • „Strzały nad jeziorem” Marty Matyszczak przyciągają wzrok swoją okładką, tu muszę zdecydowanie powiedzieć, że osoba czuwająca nad grafiką książek Marty Matyszczak, wie dokładnie co robi od samego początku. Wszystkie części są bowiem opatrzone w rysowniczy, kolorowy szkic sytuacyjny, który idealnie nawiązuje do klimatu powieści i do treści. To naprawdę jest coś! Bardzo lubię kiedy książkowa grafika ściśle wiąże się z zawartością. Pobudza to moją wyobraźnię oraz kreatywność w doborze tła fotograficznego. • „Strzały nad jeziorem” zabierają nas zgodnie z tytułem nad jezioro w miejscowości Barlinek. Gdzie Róża Kwiatkowska robi coś…hmm, coś czego się nie spodziewacie i jak się później okazuje jej poczynania zmieniają bardzo wiele. Niemniej jednak pozostaje nadal tą świetną Różą, która wpada w tarapaty i w kaszę sobie nie da nadmuchać. Ach jak ja ją lubię :) • Oczywiście w powieści nie brakuje cudownego kundelka pod krawatką, jegomościa Gucia, który coraz bardziej zaczyna łapać o co biega w zawiłym świecie i knowaniach człowieków. Jego nietuzinkowy sposób patrzenia na nasze ludzkie sprawy jest, jak zawsze, bezbłędny i kapitalnie potrafi rozwalić na łopatki największego ponuraka. • Skoro jest Gucio – jest również Szymon Solański – ten długonogi, przystojny detektyw tym razem zaskoczył mnie, przejrzał w końcu na oczy, niestety musi się chłopina w tej materii jeszcze wiele nauczyć :) oj tak! • „Strzały nad jeziorem” Marta Matyszczak dopieściła pod każdym względem. Styl autorki pozostał w tym samym tonie błyskotliwego humoru i zagadek, choć zmienił się i rozwinął. Jak wspominałam wcześniej coraz śmielej bawi się językiem, naginając skojarzenia i porównania, w rezultacie otrzymuje efekt sprężynki (o ile mogę to tak określić). Czytacie coś i nagle zaskakujecie, że w danym zdaniu kryje się zakamuflowany dodatkowy tekst, który nawiązuje nie tylko do naszej rzeczywistości i codzienności – ale fantastycznie przy tym bawi i rozśmiesza. Dzięki tym zabiegom mamy okazję poznać bliżej samą autorkę – wszak dzieło to dziecko autora. A myślę, że książki Marty, choć fabuła jest wytworem jej wyobraźni, zgrywają się z prawdziwym życiem, tworząc razem spójną całość. Taki wybieg nadaje jej powieściom moc autentyczności. A jeśli czytelnik czuje, że bohaterowie żyją, fabuła żyje, to chyba nie ma nic lepszego! • „Strzały nad jeziorem” możecie czytać bez znajomości poprzednich części, myślę jednak, że skusicie się na wszystkie :) • Bardzo lubię podsycać Waszą ciekawość – chciałabym abyście do premiery tej książki siedzieli czekając na nią, jak na szpilkach! • Jeśli zatem chcecie dowiedzieć się: • Co takiego Róża Kwiatkowska robiła w Barlinku? • Co Gucio ma wspólnego ze jedenastocentymetrowymi szpilkami? • Dlaczego Solański musi się jeszcze wiele nauczyć? • Jakie potworności kryje w swych głębinach Jezioro Barlineckie? • Czy bogactwo daje szczęście? • Kto zabił Andrzej Siudka i jakie było „modus operandi”? • Dlaczego Solański „zdradził” swoją skodę fabię i jakie były tego rezultaty? • Czy lokalny złodziejaszek ma morderstwo na sumieniu? • Kim dla zamordowanego była archelożka kierująca konkurencyjną grupą badawczą? • „Strzały nad jeziorem” odpowiadają na wszystkie te pytania. Co więcej przeniosą Was w piękne okolice wypoczynkowej miejscowości w zachodniej Polsce, gdzie będziecie razem z bohaterami wdychać sosnowy aromat tamtejszych lasów. Popływacie łódkami po Barlineckim Jeziorze i nauczycie się trudnej sztuki panowania nad sobą. Tak, tak...nie śmiejcie się...czytając tę powieść trudno będzie Wam usiedzieć w jednym miejscu. Marta Matyszczak swoim piórem sprawi, że siedzenie w domu stanie się dla Was ogromnie nudnym zajęciem. • „Strzały nad jeziorem” doprowadzą Was niejednokrotnie do śmiechu, nie zabraknie jednak dreszczu strachu przechodzącego po karku, bo są momenty w których trudno przewidzieć czy wszystko skończy się dobrze. A rozwiązanie zagadki...no cóż, jak zawsze autorka nie zawiedzie Was pod tym względem, bo to, co oczywiste nie zawsze okazuje się właściwym rozwiązaniem. Dodatkowo w tej powieści zastosowany jest fortel otwierający furtkę do kolejnych części – nie zdradzę teraz jaki – ale z pewnością wyłapiecie te fragmenty podczas czytania. • "Bywają fałsze, które tak dobrze udają prawdę, iż byłoby omyłką nie dać im się oszukać" • Namawiam Was gorąco do sięgnięcia po „Strzały nad jeziorem” - dobra zabawa gwarantowana, dzięki intrygującej tajemnicy jeziora, zagadce morderstwa, pełnych humoru akcji oraz zakamuflowanych w treści prztyczków prosto w nos naszej rzeczywistości. • Ja już nie mogę się doczekać kolejnych przygód Róży, Szymona oraz Gucia. • I niechybnie muszę pochować swoje wszystkie buty (zrozumiecie dlaczego, po lekturze), bo zdradzę Wam, że może doczekamy się czwartej części serii jeszcze w tym roku :) • Za egzemplarz do recenzji piękne podziękowania kieruję w stronę • Marty Matyszczak oraz Wydawnictwa Dolnośląskiego.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Zbrodnia nad urwiskiem” to druga książka Marty Matyszczak, młodej i świetnie odnajdującej się w pisaniu komedii kryminalnych autorki. 14 czerwca br. zadebiutowała bardzo dobrze wykreowaną powieścią zatytułowaną „Tajemnicza śmierć Marianny Biel”. Szybko zyskała wielu zwolenników swego pióra (w tym mnie). Tym samym dała życie nowej serii powieści Kryminał pod Psem. • „Zbrodnia nad urwiskiem” Marty Matyszczak zawitała u mego progu z prawdziwie psią miną, zamerdała ogonkiem i zagnieździła się w moim domu a nawet i w ogrodzie gdzie zbrodnicza zieleń koniczyny tętni życiem. Jedynie moja Lilka broni dostępu do swego kojca. • Książkę dostałam wraz z extra naklejkami – które zdobią teraz mojego laptopa :) i przepiękną dedykacją od Marty – dziękuję Tobie i Guciowi <3 • Od razu zabrałam się za czytanie „Zbrodni nad urwiskiem”, czekałam na nią niecierpliwie, bo byłam ciekawa nowych przygód kudłatego przystojniaka Gucia. Chciałam się dowiedzieć gdzie wybyła Róża Kwiatkowska ze swoim złamanym sercem? I czy Szymon w końcu odejdzie od planów samozagłady? • „Zbrodnia nad urwiskiem” wyrwała mnie z chorzowskiego familoka i odbyłam z chłopakami daleką podróż do Irlandii (– zawsze o tym marzyłam), mogę powiedzieć zatem, że miałam farta. • Autorka bardzo starannie się przygotowała w temacie irlandzkich klimatów, co od razu rzuca się w oczy podczas czytania, nadaje to całości bardzo niepowtarzalną atmosferę. Dzięki barwnym i dokładnym opisom krajobrazów, ale również irlandzkiej aury, miałam poczucie iż znajduję się razem z Solańskim i Guciem na wyspie Inishmore. Słyszałam jak wiatr dmie i szaleje nad rozległymi terenami, fale rozbijające się o skały przy urwisku dosięgały kroplami moich okularów. Lejący się z nieba, jak z cebra, deszcz oraz wilgotne powietrze, które wyzionęło na mnie wprost z kart powieści, w efekcie zakończyło się zawinięciem stóp w kocyk i gorącą herbatą. Powiedzieć, że autorka napisała powieść...to zdecydowanie za mało! Marta Matyszczak niewątpliwie swoim talentem sprawiła, że cała historia tętni życiem, na każdej ze stron. • Autorka w podziękowaniach sama zdradziła, że była na Zielonej Wyspie osobiście – zapewne wówczas nasiąknęła irlandzkim klimatem i rewelacyjnie się nim podzieliła z czytelnikiem w swej książce. • Prywatny detektyw Szymon Solański nie spodziewał się, ze kolejne zlecenie zaprowadzi go aż na irlandzka wyspę Inishmore. Z kundelkiem Guciem u boku poszukuje tam Kasi Walasek, której dziadek niepokoi się brakiem kontaktu z wnuczka. Niebawem zostaje znalezione ciało dziewczyny. Podejrzenie pada na mieszkańców Kelly’s Bed&Breakfast, gdzie pracowała Walasek. Czy za zbrodnią stoi skąpa właścicielka pensjonatu, niezrównoważony majster, a może ekscentryczny Francuz? Nieoczekiwanie w śledztwo angażuje się Róża Kwiatkowska – dziennikarka, z którą Solański jest w nie najlepszych relacjach. To dodatkowo komplikuje sprawę… • „Zbrodnię nad urwiskiem” Marty Matyszczak czyta się z szybkością wiatru szalejącego nad Zieloną Wyspą. Tajemnica goni tajemnicę, intryga – intrygę, a jeśli dołożyć do tego ponurą niesprzyjającą aurę tego miejsca to naprawdę można poczuć dreszczyk na karku. W trakcie śledztwa miałam swoich wytypowanych winowajców, ale autorka znowu mnie zaskoczyła, bo rozwiązanie wcale nie było takie oczywiste. Do tego wszystkiego wplątany został wątek historyczny: opisanie trudu żołnierzy Wojska Polskiego, akcji „Burza” i powojennych losów dwóch braci nie jest w powieści bez kozery :) chociaż początkowo wydają się one zupełnie nie powiązane z całą resztą. Więcej Wam zdradzić nie mogę, sięgniecie po „Zbrodnię nad urwiskiem” to sami poczujecie, co mam na myśli. • Nieodmiennie zachwycił mnie swoją postacią pewien dżentelmen chodzący stale pod krawatką. Gucio – bo oczywiście o nim mowa – bez niego – nie ma niczego! Ponownie bawił mnie swoim pieskim spostrzeganiem świata a także szalenie mądrymi i ciekawymi, psimi monologami… • ”(…) Pewnie myślicie, że takiego kundla jak ja interesować mogą jedynie żarcie, kima i spacerki. A otóż tak się składa, że mam wiele innych hobby. Zalicza się do nich na ten przykład polityka(...)” • No i jak tu go nie pokochać? Uściskałabym go serdecznie i wytarmosiła te jego psie uszyska z wielką radością! :) • Od „Zbrodni nad urwiskiem” nie oderwiecie się aż do ostatniej strony – gdzie znajdziecie wyjaśnienie wszelkich tajemnic, a samo zakończenie jest naprawdę interesujące! :) • Ciekawi Was: skąd w Irlandii wzięła się Róża Kwiatkowska i jaką rolę odegrała w tym śledztwie ? • Czy Szymon przez zasłonę swoich fobii i żalu, będzie w stanie zobaczyć to, co Gucio spostrzegł już dawno? • Chcecie się dowiedzieć kim jest Mejksiur? • Kto jest mordercą Kasi i jakimi motywami się kierował? • Kim są bracia Koszyccy i co się kryje na kartach pożółkłych ze starości listów? • Jaki sekret ukrywa John Smith? • I kim u diabła jest Pierre Dupy? ;) (cóż za nazwisko!) • Ciekawi Was, psia kosteczka – co tym razem musiał przeżywać i znosić rasowy kundelek Gucio? • Jeśli tak, to dzień 13 września 2017 bynajmniej nie będzie dla Was dniem pechowym, bo wówczas...Gucio i spółka będzie dostepny w księgarniach. • A ja obiecuję, że będziecie się świetnie bawić na Zielonej Wyspie. • Z tego co wiem, książkę można już teraz zamawiać w przedsprzedaży. :) • Za możliwość przygarnięcia czarnowłosego przystojniachy pod krawatką – czyli za egzemplarz recenzencki najpiękniej dziękuję Marcie Matyszczak oraz Wydawnictwu Dolnośląskiemu.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Smaki życia” autorstwa Anity Scharmach to druga część powieści „Zaraz wracam” (której recenzję znajdziecie tu → recenzja "Zaraz wracam" • Na ciąg dalszy losów Marty czekałam z niecierpliwością, pierwszą część dylogii zakończyłam tonąc we łzach i ze strachem w sercu...nie mówiąc już o nieodpartej chęci rzucenia książką o ścianę, ponieważ autorka zostawiła mnie w kompletnym rozbiciu. • Druga część dylogii niosąca dalszy ciąg perypetii z życia Marty Kowalskiej. • Czterdziestoletnia Marta niejednokrotnie musiała zmierzyć się z okrutnym losem. Po dramatycznych przeżyciach przekonała się, co w życiu jest naprawdę ważne i nadaje mu głębszy sens. Teraz wydaje się, • że wreszcie ma wszystko, co potrzebne do szczęścia: mężczyznę, który kocha ją całym sercem, mądrą córeczkę, a także wspaniałych przyjaciół i pracę w kociej kawiarni, przynoszącą jej radość. • A jednak nad szczęściem Marty zaczynają się zbierać ciemne chmury, więc kobieta będzie musiała o nie zawalczyć ponownie. . . • Co szykuje dla niej los? Czy Marta dopiero teraz będzie miała okazję poznać smak życia we wszystkich jego odmianach? • Po „Smaki życia” sięgnęłam drżącymi dłońmi, nie wiedząc co mnie czeka. Jaki los zgotowała autorka Marcie i pozostałym bohaterom? Nie wiedząc jak mocno los może doświadczać jedną osobę. Z własnego doświadczenia wiem, że czasem rzeczywistość pisze ogromnie trudne scenariusze i tylko nieliczni są w stanie przetrwać, dlatego tak mocno związałam się z główną bohaterką, a jej emocje i uczucia znane mi są doskonale. Ze strachem i ściśniętym sercem zagłębiłam się w „Smaki życia”. • Jak pogodzić się ze stratą najbliższych? Czy życie po śmierci najbliższych może być normalne? Czy my, którzy zostajemy zasługujemy na szczęście, czy wolno nam się śmiać, cieszyć? Jak bardzo życie potrafi doświadczać ludzi? • Anita Scharmach postarała się znaleźć w tym wszystkim nie lek, a złoty środek. Deklarację, że Ci którzy odeszli nadal z nami będą, a nam wolno żyć, bo to również ich napełni radością tam na górze. • „Smaki życia” to nie słodki pachnący gofr z bitą śmietaną i truskawkami, to historia o życiu, o łzach, smutkach, strachu i rozdartym sercu. Autorka Anita Scharmach ma niebywały talent do zaskakiwania swoich czytelników. Niech więc Was nie zwiedzie słodka, apetyczna okładka – nie. „Smaki życia” zawierają bowiem w sobie wszystkie smaki: gorzki, kwaśny, słodki i słony. • „Smaki życia” to wulkan emocji i przeróżnych zdarzeń, złych i dobrych, śmiesznych i takich, które wyciskają z oczu łzy jak cebula. Nie można pochylić się nad tą powieścią i przeżyć ją z obojętnością. Bez wstydu przyznaję się, że płakałam nie raz i nie dwa, serce rozdzierało mi się na kawałki, bo te najsmutniejsze emocje Marty, są w moim życiu bardzo świeże. A jednocześnie odnalazłam ukryty w powieści cień nadziei, na to że czas leczy rany, że nie jest to jedynie mrzonka, frazes powtarzany na pocieszenie. Na wszystko jest odpowiedni czas – tylko od nas zależy, kiedy ponownie otworzymy się na życie. A kiedy będziemy gotowi – to tak jak Marta – zaczniemy smakować życie, nasycać się tymi smakami czerpiąc z nich siłę i natchnienie. • Nie zdradzę Wam czy „Smaki życia” kończą się szczęśliwie czy nie, bo bardzo bym chciała, żebyście sami się o tym przekonali. • Mogę Wam jedynie powiedzieć, że z każdą powieścią autorki jestem oczarowana jej zdolnością do prostolinijnego opisywania życia. Autentycznością bohaterów i zdarzeń sprawia, że człowiek oddaje się jej powieściom w dwustu procentach. Anita Scharmach porusza do głębi, sięga bez skrępowania do najgłębszych zakamarków serca i ludzkiej świadomości, gra na strunach wrażliwości i bez wytchnienia gna ku nieubłaganemu zakończeniu bez względu na to jakie jest. • Gorąco Wam polecam sięgniecie po obie części dylogii: „Zaraz wracam” i „Smaki życia”. Na długi czas pozostaną w Waszych głowach a to co przeżyjecie, sprawi że docenicie to co macie. • Za egzemplarz do recenzji najserdeczniej dziękuję • Anicie Scharmach oraz Wydawnictwu Lucky.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Magiczny Wieczór” to prawdziwa niespodzianka jaką Agnieszka Krawczyk sprawiła swoim czytelnikom przed świętami Bożego Narodzenia, jest to bowiem kontynuacja serii Czary Codzienności („Siostry”, „Przyjaciele i Rywale”, „Słoneczna przystań”). • Osobiście należę do fanów twórczości pióra Agnieszki Krawczyk i akurat ta książka sprawiła mi przeogromną radość, mimo że święta to był dla mnie bardzo trudny czas, to czary i magia ukryte na stronach sprawiły, że wyciszyłam się zanurzając w świecie, gdzie dobro, miłość, przyjaźń, magia i empatia ciągle są w cenie. • „Magiczny wieczór” jak wspomniałam, opowiada o dalszych losach bohaterów trylogii – spotykamy zatem dobrze znane postaci – przede wszystkim trzy siostry: Agatę, Danielę i Tosię. • Dużo się dzieje, wiele wątków kończy się szczęśliwym zakończeniem, niektórzy bohaterowie odnajdują w sobie chęci do zmiany. Atmosfera czwartego tomu jest zatem iście czarodziejska, tym bardziej, że akcja rozgrywa się w czasie około świątecznym, a jak wiadomo grudzień to niezwykły miesiąc, niezależnie od tego, co przynosi nam życie. Wierzę bardzo w to, że dobro potrafi przenosić góry, że czynione z serca zatacza krąg i wraca do nas. Chciałabym byście czytając powieść odnaleźli w niej to, co Agnieszka Krawczyk chciała nam wraz z siostrami Niemirskimi przekazać: mianowicie, że dobro, szacunek, empatia, miłość i przyjaźń są bezcenne, to one są podwalinami do codziennych czarów, bez nich życie będzie miało jedynie różne odcienie szarości. Nie zapominajcie, więc że to wy sami jesteście źródłem magii, tej świątecznej i tej zwykłej w pozostałych jedenastu miesiącach. Cieszcie się tym co macie, szukajcie radości we wszystkim co Was otacza, to da Wam siłę do pokonania nawet najt­rudn­iejs­zych­ chwil. • Świąteczna kontynuacja bestsellerowej serii „Czary Codzienności”. • Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. W małym miasteczku, Zmysłowie, trwają gorączkowe przygotowania. Prócz tradycyjnej świątecznej krzątaniny, Daniela, jedna z trzech sióstr Niemirskich, przygotowuje się do ślubu. Czy można sobie wyobrazić piękniejszą scenerię dla tej wyjątkowej chwili? Miasteczko, leżące w bajkowej dolinie, przytulone do strzegących go strzelistych sosen, których gałęzie uginają się pod upadającymi płatkami śniegu? Nadchodzi magiczny wieczór, który przyniesie ukojenie wszystkim targanym wątpliwościami, a w niektóre skołatane serca wleje spokój i pewność, że nigdy nie jest za późno, by zawalczyć o szczęście. • Bo wszystko może się zdarzyć, są takie chwile, gdy życie przypomina baśń, a szczęśliwe zakończenie mości się w niej, niczym mruczący kot w przytulnej kuchni… • Zapraszamy do zimowego Zmysłowa! Możecie jeszcze raz spotkać się z ukochanymi bohaterami sagi „Czary Codzienności” • Spędźcie z nimi magiczny, świąteczny wieczór, sprawcie by te święta stały się naprawdę wyjątkowe.... • Ponowne odwiedziny w Zmysłowie były dla mnie niezwykłym darem, choć autorka nie miała o tym zielonego pojęcia, to tą powieścią sprawiła, że w te święta odnalazłam na dnie swej duszy iskierkę uśmiechu. Całkiem serio mogę Wam powiedzieć, że czarosnucie Agnieszki Krawczyk uratowało moje Boże Narodzenie. • „Magiczny Wieczór” jest więc moim małym spełnionym marzeniem (po przeczytaniu trylogii czułam prawdziwy żal rozstania z bohaterami i niedosyt, gdyż kilka wątków pozostało uciętych). Tymczasem teraz zaspokoiłam swoją ciekawość i zapełniłam serce nowymi nadziejami. • Nie bójcie się zatem sięgać po nią – nawet jeśli już jest po świętach, bo do Zmysłowa warto się wybrać nie tylko w grudniu. • Dla tych, którzy nie czytali wcześniej trylogii Czarów Codzienności – będzie to doskonała motywacja poznania wcześniejszych losów trzech sióstr oraz mieszkańców tego malowniczego miasteczka. • „Magiczny Wieczór” Agnieszki Krawczyk to dar przepełniony czarami, urokliwie wypełniony miłością i przyjaźnią, choć nie brakowało zwykłych codziennych zmartwień, jak to w życiu bywa. Autorka ma ogromny talent przenoszenia na papier szarości dnia codziennego i wyciągania z nich tego co najważniejsze, by dusza, nawet ta najsmutniejsza, czytając potrafiła poczuć ciepło przebiegające we wnętrzu ciała. To moje osobiste odczucia, którymi dzielę się bez skrępowania z Wami, ponieważ życie mnie ostatnio nie rozpieszczało, za to pani Agnieszka ze swoimi Czarami Codzienności błyszczącymi jak światełka na choince, sprawiła, że nie umarła we mnie magia świąt. • „Magiczny Wieczór” to powieść, która przeniesie Was do Zmysłowa, gdzie spędzicie zimowy i świąteczny (ale nie tylko) czas otoczeni przez ciepło, które ogrzeje Was jak ogień tańczący w kominku. Poczujecie, że życie zwłaszcza w grudniu nie jest tylko czasem niekończących się zakupów, porządków i gotowania. • Ta historia jest w stanie stopić każdy kawałek lodu, który Królowa Śniegu umieszcza w naszych sercach, a w Zmysłowie nikt nie jest samotny, jest to miejsce dla każdego, dlatego nie zwlekajcie i wybierzcie się tam z wizytą. • Za egzemplarz do recenzji ogromnie ciepło dziękuję • pani Agnieszce Krawczyk i Wydawnictwu FILIA.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Nie całkiem białe Boże Narodzenie” to moja pierwsza długa przygoda z piórem Magdaleny Knedler. Wcześniej miałam przyjemność czytać jedynie jej opowiadanie w świątecznej antologii „Pensjonat pod świerkiem”. • „Nie całkiem białe Boże Narodzenie” to jedna z wielu świątecznych pozycji – aczkolwiek zupełnie inna niż wszystkie, które do tej pory udało mi się przeczytać. • Co się kryje za nietypową okładką opatrzoną w skandynawski wzór? • "Wszyscy kłamią. Ważne jest to, które kłamstwo ma dla nas znaczenie”. • Zagubiony w lesie pensjonat Mścigniew tuż przed świętami Bożego Narodzenia wypełnia się z pozoru zwyczajnymi gośćmi, z których każdy ma niebagatelne powody, by spędzić ten czas właśnie tam – w spokoju i w oddaleniu od zgiełku codzienności. Kiedy więc pewnego poranka amatorka nordic walkingu, Olga Mierzwińska, przed wyjściem na trening odkrywa w wannie trupa, nikt nie jest zadowolony, a najmniej właściciel, który staje na głowie, by zatrzymać gości w pensjonacie. Policja uznaje sprawę za wypadek, gdy jednak ta sama dziewczyna znajduje podczas spaceru kolejne zwłoki, sytuacja staje się poważna i do akcji postanawia wkroczyć detektyw Poziomka – amator krówek ciągutek i ekstrawaganckich krawatów. • Galeria oryginalnych postaci, gęstniejąca z dnia na dzień atmosfera i odkrywane jedno po drugim kłamstwa gości, z których każdy ma coś do ukrycia – a wszystko przy dźwiękach świątecznych przebojów i w blasku choinkowych lampek. • „Nie całkiem białe Boże Narodzenie” jest przede wszystkim dobrze napisanym kryminałem umieszczonym pośród zimowej scenerii wielkopolskich lasów. Akcja toczy się w pensjonacie Mścigniew, który przyciągnął na okres przed i świąteczny różne osobowości. Każdy z pensjonariuszy przybywając kierował się innymi potrzebami, lecz prawie każdy chciał spędzić święta w nietradycyjny sposób. • Mnogość i różnorodność postaci wykreowanych przez autorkę dodaje powieści ogromnego ubarwienia. Bohaterowie są bardzo autentyczni, każdy ma swoją historię, swój bagaż doświadczeń i problemów, przed którymi pragnął się schować i przeżyć święta wśród obcych ludzi, przy nieustająco płynących z głośników melodii świątecznych. I wszystko to udało by się, gdyby nie znaleziony w wannie trup... • „Nie całkiem białe Boże Narodzenie” nie jest pozycją sielsko – świąteczną, ale i takich akcentów w powieści nie zabrakło. To dobrze skrojona powieść detektywistyczna, choć jak sama autorka zauważa, z przymrużeniem oka i łamiąca schematy. • W ostatnim czasie wiele wydawnictw proponuje nam całą gamę spokojnych i pełnych ciepła powieści, wzniecających w sercu żar i magię świąt. Tymczasem Magdalena Knedler z pełnym rozmysłem wyłamała się z tego utartego szlaku. Stworzyła fascynujący obraz śledztwa, a także studium ludzkiej psychiki. Pokazała, że ludzie na co dzień noszą maski założone na twarzy, a święta wcale nie skłaniają do ich ściągnięcia. • „Nie całkiem białe Boże Narodzenie” to powieść skrojona na miarę kryminałów mistrzowskiego pióra Agathy Christie, które osobiście bardzo lubię. Podczas czytania wyraźnie widać, że autorka poświęciła tej jej bardzo dużo serca i pracy. Doskonały research jest czytelny od pierwszej do ostatniej strony, co bardzo mi się podobało, dzięki temu powieść jest autentyczna i wiarygodna. Wszak nie każde Boże Narodzenie musi być białe i czyste jak śnieg... • Akcja toczy się wartko, jest intrygująca i ciągle towarzyszą nam niewiadome, które plączą się między sobą wraz z gośćmi pensjonatu Mścigniew. To wszystko razem spięte daje niesamowity efekt. Zagadka kryminalna porwała mnie doszczętnie. Jak to mam w zwyczaju pilnie zbierałam fakty i łączyłam je ze sobą, by do spółki z Grzegorzem, Wojtkiem i Olgą znaleźć sprawcę i odkryć jakimi motywami się kierował. • Powieść należy do tych kryminałów, które z przyjemnością się czyta – treść silnie oddziałuje na wyobraźnię, a szare komórki aż świszczały mi podczas prowadzonego śledztwa. Jestem bardzo zadowolona, że szeroka fabuła nie ociekała krwią ani brutalnością. Akcja prowadzona przez policjanta i detektywa opierała się na sztuce dedukcji i dokładnej analizie faktów oraz poszlak. Nie będzie zatem przesadne jeśli porównam tych dwóch bohaterów do Sherlocka Holmesa i Doktora Watsona. • „Nie całkiem białe Boże Narodzenie” Magdaleny Knedler to nieszablonowa propozycja spędzenia świąt w zupełnie innym stylu. • Obok tej powieści zdecydowanie nie można przejść obojętnie, a miłośnicy kryminałów będą zadowoleni i w pełni usatysfakcjonowani taką lekturą w okołoświątecznym okresie i nie tylko. • Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res. • PS. Zakończenie daje nadzieję na dalsze nowe przygody. :) • na które ja zdecydowanie już czekam.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
26
  • (Nie)miłość
    Socha, Natasza
  • Wada
    Małecki, Robert
  • Kurhanek Maryli
    Bauer, Ewa
  • Mam chusteczkę haftowaną
    Greń, Hanna
  • Facet do poprawki
    Sykat, Joanna
  • Miłość z błękitnego nieba
    Mirek, Krystyna
monia2066
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo