Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
PrzeCzytajka
Najnowsze recenzje
1
...
16 17 18
...
33
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Na dnie duszy” to najnowsza powieść autorstwa Anny Sakowicz, na którą niecierpliwie czekałam. • Znam twórczość Ani, ale to co otrzymałam wraz z tą książką, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. • „Na dnie duszy” to powieść, w której autorka opowiada historię o wielopokoleniowej rodzinie. O rodzinie jakich wiele, gdzie nie zawsze jest idealnie, gdzie pozornie wszystko gra, a od środka coś się psuje, gnije i doskwiera. Momentami odnosiłam wrażenie, że w wielu postaciach odnajduję część własnej rodziny. Zwłaszcza postać Pawła – wydała mi się lustrzanym odbiciem dobrze znanych mi osób. Nie ma bowiem co ukrywać, każdy z nas ma kogoś takiego wśród swoich najbliższych. • Ania Sakowicz z wielką precyzją wykreowała wszystkie postaci – poczynając od głównych bohaterek a kończąc na pobocznych postaciach, które mocno uzupełniają całość. Wszystkie są żywe, realne aż do bólu, a dzięki temu podczas czytania odnosi się wrażenie współuczestniczenia w całej tej historii. • Rozalia, Donata i Inga – babka, córka, wnuczka. Każda z nich jest inna, wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Ich wzajemne relacje nie zawsze były sielanką, w gruncie rzeczy przez większość wspólnego życia krzywdziły się wzajemnie. Liczne nieporozumienia, brak empatii i brak całkowitej akceptacji nie raz i nie dwa doprowadzały do konfliktów między nimi a przez to sprawiały, że każda z nich miała żal do reszty. • Czy jednak nie było między nimi miłości? Czy naprawdę tak trudno o zrozumienie pomiędzy trzema najbliższymi sobie kobietami? • Zdradzać nie będę – ale wierzę, że po przeczytaniu powieści będziecie znać odpowiedzi na te pytania. • „Na dnie duszy” poruszy Wasze struny wrażliwości, czasami Was przyprawi o łzy, a czasami zaszokuje Was bezwzględnością. W powieści znajdziecie całą gamę ludzkich wad i ułomności – poprzez nieumiejętność okazywania uczuć, brak akceptacji i porozumienia, aż po czystą złośliwość i wyrachowanie. Z pewnością nie zawiedziecie się też postępującą do przodu akcją, którą autorka podzieliła na dwa etapy: współczesność i przeszłość, doprawiając całość pamiętnikami babki Rozalii. Dzięki tak zróżnicowanym wymiarom rzeczywistości mamy możliwość poznawania codzienności każdej z bohaterek. Pozornie są to odrębne historie, które w pewnym momencie życia zakleszczają się pomiędzy sobą i wówczas mamy prawdziwy obraz całości rodziny i dogłębną charakterystykę poszczególnych postaci. • Ania Sakowicz bardzo subtelnie pokazuje, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Jednocześnie w pamiętnikach babki Rozalii zawiera prawdę o tym, co w życiu powinno się liczyć najbardziej. • Mam nadzieję, że odnajdziecie to sedno i zmusi to Was do refleksji nad własnymi relacjami rodzinnymi. • Autorka bez skrępowania obnaża relacje rodzinne, które zaburza chciwość i parcie na pieniądze. Z pewnością, kiedy będziecie to czytać, przypomnicie sobie, że znacie podobne sytuacje z własnego doświadczenia. W swej powieści Ania Sakowicz porusza również temat zaburzeń obsesyjno – kompulsywnych, w przypadku Donaty jest to nadmierne mycie rąk, które należy zaklasyfikować do nerwicy ruchowej – mającej charakter symbolicznego „oczyszczania” z win i brudu. Celem takich czynności jest zmniejszenie napięcia lub zapobieganie wyimaginowanym, przerażającym wydarzeniom i sytuacjom. U ich podłoża – w przypadku bohaterki powieści z pewnością leżą przeżycia z dzieciństwa, obarczanie jej winami przez matkę i brak akceptacji z jakim spotykała się jako dziecko. • Bardzo lubię kiedy autorki w swoich powieściach „przemycają” takie tematy, które nie wychodzą na pierwszy plan, jednak nie sposób przejść obok nich obojętnie. • „Na dnie duszy” to poruszająca, naszpikowana emocjami powieść, którą przeczytałam na jednym wdechu. Wiedziałam, że to będzie niebanalna historia, ale nie sądziłam, że Ania tak mocno mnie zaskoczy, w sensie pozytywnym. Jak do tej pory jest to jej najlepsza powieść jaką miałam okazję przeczytać (chociaż mam jeszcze kilka zaległych). • Nie mogę również nie wspomnieć o kłobuku, którego autorka umieściła w powieści, odnosząc się do słowiańskich wierzeń. Momentami łapałam się na tym, że czytając o czarnej kurze serce biło mi szybciej, pełne jakichś niewyjaśnionych obaw i lęków. • Serdecznie Was namawiam do sięgnięcia po najnowszą powieść Anny Sakowicz. „Na dnie duszy” zaintryguje Was bez reszty i nie jeden raz zadziwi. „Bo dla każdego ta sama przeszłość wygląda inaczej...” • Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Ani oraz Wydawnictwu Edipresse.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Cynamonowe dziewczyny” Hanny Greń spędzały mi sen z powiek...dlatego, że do całości wiślańskiego cyklu tylko tej książki mi brakowało. Więc jak tylko stałam się jej szczęśliwą posiadaczką, nie mogłam sobie odmówić tej przedniej lektury. • W Bielsku-Białej w dziwnych okolicznościach ginie policjant, który zajmował się sprawą morderstwa młodej dziewczyny. Ktoś chciał zostawić obok niego tajemniczą wiadomość - różę bez kolców, która tym razem omyłkowo trafia w inne miejsce. Morderca jest bardzo pewny siebie i czuje się bezkarny – mimo że policja odnajduje kolejne ciała jego ofiar. Młode dziewczyny o podobnym wyglądzie są bezlitośnie kaleczone i wykorzystywane, a ich napastnik coraz częściej wyrusza na kolejne polowania. Dwóch młodych policjantów łączy siły by schwytać psychopatę, zanim ten skrzywdzi następną dziewczynę. • „Cynamonowe dziewczyny” to świetny kryminał. Hanna Greń ma niesamowity talent – jak dla mnie jest numerem jeden na polskim rynku wydawniczym w kategorii kryminalnej. Stworzyła tak nietuzinkową historię wielowątkową, że nie sposób się od niej oderwać. Połączyła historię śledztwa i poszukiwanie seryjnego mordercy wraz z wątkami obyczajowymi, które stanowią ciąg dalszy z poprzedniego tomu, a które będą ewoluowały w kolejnych częściach. • „Cynamonowe dziewczyny” są dopracowane w najmniejszych detalach, dzięki czemu powieść zyskała realny wymiar. Z wielką przyjemnością zanurzyłam się w fabułę przepełnioną intrygami i poszlakami, które krążyły wokół sprawy ‘Yellowknifera’. Ale autorka sprytnie wodziła mnie za nos, bo nawet gdy stało się jasne w jakich kręgach znajduje się potencjalny morderca, to i tak trudno go było wytypować ze stu procentową pewnością. Hanna Greń namieszała ostro i z wielką gracją udowodniła, że „nie wszystko złoto, co się świeci”. • Im dalej zagłębiałam się w lekturę powieści, tym głębiej wpadałam w ogrom kolejnych faktów, które nijak nie chciały się dać złożyć w całość. • Autorka pozwala czytelnikowi poznawać sprawę z dwóch płaszczyzn – zarówno od strony pracy śledczych jak i z perspektywy seryjnego mordercy, który jak się okazuje zabija od przeszło dziesięciu lat i pozostaje bezkarny. Im bardziej wsiąkałam w kolejne rozdziały, tym bardziej byłam pod wrażeniem talentu autorki do tworzenia tak precyzyjnego profilu psychologicznego sprawcy. • „Cynamonowe dziewczyny” niosą ze sobą mocne przesłania – chociaż znane od zarania dziejów – są zbyt często zapominane! A Hanna Greń z premedytacją to wykorzystała i utkała starannie olbrzymią sieć pełną intryg, poszlak i mylnych tropów, które zostawia za sobą seryjny morderca wierzący w zbrodnię doskonałą. • Zło ukryte pod piękną maską może przybierać różne wymiary, a my często wierzymy tylko w to, co widzimy i nie zauważamy, tego co ukryte pod latarnią. A bywa tak, że tam gdzie najjaśniej, tam schowane są najgorsze brudy. • Autorka pozwala nam w końcu poznać modus operandi sprawcy – czym z pewnością zaskoczy wielu – bo okazuje się, że nie zawsze ziarno posiane z miłością wydaje dobry plon. • „Cynamonowe dziewczyny” w utkanej przez autorkę sieci – zawierają swego rodzaju ostrzeżenie – skierowane do kobiet. W dzisiejszych czasach tak niewiele trzeba, by stanąć z psychopatą „oko w oko”. Wystarczy odrobina naiwności i nieostrożności w kontaktach internetowych czy podczas przygodnego poznania nieznajomego. • Hanna Greń bardzo dosadnie i obrazowo, acz bez zbędnej brutalności, opisuje co się może stać jeśli zaufamy zbyt szybko nowo poznanej osobie. Jest więc to idealna lektura dla wszystkich rodziców – może dzięki niej inaczej spojrzą na swoje dzieci, może zrozumieją, że bez ich zainteresowania mogą polecieć w drugą stronę, jak ćma prosto w piękny i kuszący blaskiem ogień. • A wtedy może być już za późno – bo na seryjnego mordercę można trafić naprawdę wszędzie! • Nie bez kozery zatem autorka uraczyła mnie wymowną dedykacją! • Cykl wiślański Hanny Greń wciągnął mnie tak niesamowicie, że stał się niejako moją kryminalną obsesją. „Cynamonowe dziewczyny” przeczytałam w jeden dzień. Nie mogło być inaczej. Pozostałe części cyklu: „Uśpione królowe”, „Otulone ciemnością” i „Wilcze kobiety” pochłonęłam również w zastraszającym tempie. • I tym bardziej niecierpliwie czekam na kolejny tom serii. A wiem, że takowy będzie – chociaż prawdopodobnie już ostatni.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    Zastrzyk śmierci” to już czwarty tom cyklu o Agacie Górskiej i Sławku Tomczyku. Książka premierę miała w październiku zeszłego roku. W moje ręce wpadła dzięki wygranej w konkursie :) wraz z dedykacją od autorki, z czego się niezmiernie cieszę. • Wcześniejsze części cyklu bardzo mnie porwały, zatem wygrana czwartej – była niemal jak wygrana w totka :) • Czy była tak samo porywająca jak poprzednie? • Czy moje emocje sięgnęły zenitu? • „Zastrzyk śmierci” to świetnie napisany kryminał. Autorka używa prostego przekaźnika językowego, nie zanudza przydługimi opisami i nie komplikuje spraw niepotrzebnie. Systematycznie ujawnia za to kolejne tropy, kolejne poszlaki, tak by czytelnik mógł snuć własne wizje i wysuwać wnioski w poszukiwaniu mordercy i modus operandi. Akcja szybko biegnie po stronicach powieści, do tego stopnia, że godziny przeciekają gdzieś pomiędzy rozdziałami i dwa razy zastała mnie północ. • Autorka niewątpliwie ma dar do tworzenia zagadek kryminalnych, intryguje, spiskuje. Podrzuca mylne tropy manipulując czytelnikiem do tego stopnia, że raz nawet zgubiłam się w śledztwie i musiałam cofnąć kilka stron do tyłu, by jeszcze raz przeanalizować fakty i dowody. • Autorka z premedytacją wciąga w mozolne śledztwo osoby postronne, mnożąc tym samym coraz więcej pytań w głowie, które kołaczą się niemal do ostatniej strony. • A to akurat bardzo lubię w kryminałach :) • „Zastrzyk śmierci” nafaszerowany jest ogromnym potencjałem adrenaliny rosnącej wraz z postępującym śledztwem. • A przy okazji porusza kilka ważnych spraw dotyczących naszej współczesności. Na wspomnienie z pewnością zasługuje sprawa umawiania się młodych dziewczyn z mężczyznami poznanymi przez internet. To zjawisko jest coraz częściej spotykane i traktowane przez zbyt wiele osób jako normalne. Autorka tymczasem poprzez ten krótki wątek niesie ostrzeżenie! Takie „randki” mogą (choć nie muszą) skończyć się tragicznie: pobiciem, próbą gwałtu a w najgorszych wypadkach samym gwałtem czy nawet śmiercią. To zjawisko zasługuje zatem na to, by głośno o nim mówić. Nie bądźmy obojętni i nie śpijmy! • Małgorzata Rogala w „Zastrzyku śmierci” jak zawsze postarała się wykreować swoich bohaterów bardzo plastycznie. Ich realizm sprawia, że wczuwamy się w ich emocje i przeżycia. Dzięki temu z łatwością się z nimi. możemy identyfikować. • Główni bohaterowie – Agata i Sławek – tworzą zgrany duet jako partnerzy w pracy policyjnej, jednak w tej części ich relacje wychodzą poza ramy służbowe. Małgorzata Rogala połączyła tych dwoje w ich prywatnym życiu, co dodało powieści nieco ożywczej pikanterii. Balansowanie związku na krawędzi stosunków służbowych oraz prywatnych relacji – osobiście bardzo mnie ciekawi: jak się rozwinie ten wątek w kolejnych częściach? Wszak wiadomo, nie od dziś: „nie łącz pracy z przyjemnością”. Zobaczymy co też autorka wymyśli dla Agaty i Sławka w dalszych tomach. • „Zastrzyk śmierci” autorka kończy nie tylko rozwiązaniem prowadzonej przez policjantów sprawy, ale jak to ma w zwyczaju, dodaje również na koniec zaskakujące wydarzenie. Tym samym zaostrza apetyt czytelnika i zaprasza do sięgnięcia po kolejne swoje powieści. Ja z pewnością sięgnę po następny kryminał z cyklu Agata Górska i Sławek Tomczyk. • Zapraszam Was również do przeczytania poprzednich części cyklu, na który składają się: „Zapłata”, „Dobra matka” oraz „Ważka”. • Jeśli jesteście koneserami dobrej kryminalnej rozrywki, marzy Wam się prowadzenie śledztwa wraz z policjantami, uwielbiacie wszelkiego rodzaju intrygi, lubicie porządnie napisaną i nieprzekombinowaną fabułę to jest to odpowiednia książka dla Was. • Weźcie „Zastrzyk śmierci” do ręki i zaaplikujcie sobie go w najbliższym czasie!
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Willa pod zwariowaną gwiazdą” autorstwa Marii Paszyńskiej przybyła do mego domu niespodziewanie. To moje pierwsze spotkanie z piórem tej autorki. Jeśli chcecie się dowiedzieć czy okazało się udane czy też nie – to zapraszam Was do przeczytania moich refleksji po lekturze książki. • Na gruzach dawnego świata zdarza się miłość, której nie można się oprzeć... • Lato 1939 roku. Warszawskie zoo, stworzone przez Jana i Antoninę Żabińskich, ma swoje chwile triumfu, choć podskórnie czuć w nim niepokój związany z nieuchronnie zbliżającą się wojną. Brutalny czas nie zabija jednak namiętności. • Niezwykłe losy trojga ludzi uwikłanych w wielką historię i własne uczucia. • Willa pod Zwariowaną Gwiazdą to doskonałe połączenie precyzyjnie skonstruowanej fikcji z poruszającą historią, która wydarzyła się naprawdę. Opowieść o świecie wartości, w którym ideałom jest się wiernym zawsze i pomimo wszystko. • Nie będę tu owijać w bawełnę, gdyby nie fakt, że książka trafiła do mnie niespodziewanie, nigdy bym się nie dowiedziała o czym jest. Tytuł jak i okładka są nader mylne. Książka nie zwróciłaby mojej uwagi w księgarni, pewnie przeszłabym koło niej i poszła dalej. • No i straciłabym bardzo dużo! • Nie dajcie się zatem zwieść sielankowej grafice okładkowej i ani tytułowi, który kojarzy się bardziej z lekkim romansidłem. • Kiedy trafiła w moje ręce zdecydowanie zaciekawiła mnie bardziej swoim opisem okładkowym. • Nie znałam wcześniej opowieści o małżeństwie Żabińskich. W „Willi pod zwariowaną gwiazdą” II wojna światowa, getto warszawskie, historia Jana i Antoniny Żabińskich oraz warszawskiego ZOO stanowią tło historyczne dla reszty akcji, która jest fikcją literacką autorki. • „Willa pod zwariowaną gwiazdą” to pięknie i starannie napisana powieść, która poruszyła mnie bardziej niż się spodziewałam. Akcja szybko postępuje, tak jak szybko biegły losy ludzi, których wojna zaskoczyła w ówczesnej rzeczywistości. Autorka bardzo dokładnie opisuje fragmenty ich codziennego życia, które starali się poukładać w puzzle składające się na ich wojenną rzeczywistość. Wspólne robienie prania przez kobiety, zdobywanie jedzenia czy opału, wydarzenia w getcie i okrucieństwo niemieckich żołnierzy nadają powieści bardzo realistycznego wydźwięku. • Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam, że powieść Marii Paszyńskiej wywrze na mnie tak ogromne wrażenie. • Od „Willi pod zwariowaną gwiazdą” po prostu nie sposób się oderwać. Przeczytałam ją w dwa dni z bijącym sercem, ponieważ budziła we mnie tak silne emocje, że każde przymusowe odłożenie jej przeciągałam do granic możliwości. • W powieści znajdziemy smutek i okrucieństwo wojny, które uderzyło w zwykłych ludzi, z dnia na dzień odbierając im prawo do godnej egzystencji, prawo do marzeń a nazbyt często prawo do życia. Wszystko w imię chorych idei jednego człowieka, który podzielił człowieczeństwo na ludzi i pod ludzi. Dla równowagi Maria Paszyńska przedstawia nam świat, który stworzyli w swoim domu państwo Żabińscy. To właśnie tam, w "Willi pod zwariowaną gwiazdą" – miało miejsce wszystko to, co normalne. Tam była miłość, szacunek i wiara. W ich małym świecie człowieczeństwo zachowało swoją nieskażoną niczym formę, a trudne życiowe decyzje podejmowane były zawsze zgodnie z kodeksem honorowym i przyzwoitością. Ten mały azyl stał się domem nie tylko dla ludzi, ale i dla zwierząt. Tam prym wiodła ciężka praca, pot i łzy – a wszystko po to, by nieść pomoc tym, który jej potrzebowali, zgodnie z wartościami, których wojna nie obróciła w proch i zgliszcza. • To właśnie tam w "Willi pod zwariowaną gwiazdą" splatają się losy Piotra, Ady i Daniela – choć jest to wymyślona przez autorkę historia– tak naprawdę mogła mieć miejsce, wszak wojna kierowała ludzkimi losami według swoich praw i różnie układał się los wojennych rozbitków. Znajdziecie w niej miłość, poświęcenie i trudne wybory przed którymi przyszło im stanąć twarzą w twarz, czy tego chcieli czy nie. • „Willa pod zwariowaną gwiazdą” porwie Was swoją prawdomównością. Autorka wykonała bardzo dobrą pracę łącząc fakty historyczne z fikcją. Zdaję sobie sprawę, że było to nie łatwe zadanie. Ale trzeba przyznać z wielkim szacunkiem, że Maria Paszyńska postarała się bardzo i w rezultacie stworzyła piękny obraz człowieczeństwa na tle okrucieństwa niesionego przez zamieć II wojny światowej. • Sięgnięcie po tą niepozorną z wyglądu lekturę, gdyż w środku ukrywa prawdziwy skarb. Szkoda byłoby go pominąć. • Nie jest to zwyczajna historia miłości w czasach wojny – jakich wiele na wydawniczym rynku. • Ta powieść, moim zdaniem, to historia zachowania człowieczeństwa i utrzymania resztek normalnego życia. To opowieść o pomocy niesionej potrzebującym ludziom i zwierzętom z narażeniem własnego życia. To wreszcie historia o tym, że ludzie kiedyś potrafili podejmować trudne decyzje stawiając dobro innych na pierwszym miejscu, a swoje własne pragnienia odsuwali na bok. • Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Pascal.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    Troje na huśtawce” Nataszy Sochy, której premiera była 31 stycznia bieżącego roku, wzbudziła niemałe kontrowersje wśród czytelników. Już sam tytuł powieści jest intrygujący - z jednej strony huśtawka kojarzy nam się z beztroską zabawą, a z drugiej strony sugeruje, że troje na huśtawce to już tłum i może się okazać to niebezpieczne. Temat podjęty przez autorkę ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Czy „Troje na huśtawce” to przysłowiowa puszka Pandory? • Koralia ma czterdzieści dwa lata i czterdzieści dwa powody, by zmienić swoje życie. Oraz jeden dodatkowy, który wywraca jej świat do góry nogami. Tytus jest osiemnaście lat młodszy. Kiedy ona zdawała maturę, on właśnie się rodził. I jeszcze jedno – jest synem jej najlepszej przyjaciółki. Co w życiu jest ważniejsze? Przyjaźń czy miłość? Czy naprawdę trzeba wybierać? „Troje na huśtawce” to współczesny romans obyczajowy, spisany w formie pamiętnika, opowiedziany z dystansem, ironią i dużą dawką emocji. • Jeśli przyjmiemy, że życie jest windą, która zatrzymuje się na każdym piętrze, a potem jedzie dalej, to wszystko można sobie bardzo prosto wytłumaczyć. Piętro z napisem małżeństwo zostało przeze mnie opuszczone, a ja znowu przesuwam się w górę. • Obecnie wysiadłam na poziomie „romans z młodszym”. • „Troje na huśtawce” to nie pierwsza i nie ostatnia książka Nataszy Sochy, po którą sięgnęłam z wielkim zainteresowaniem. A im dalej w las tym autorka bardziej mnie zaskakuje, zarówno podejmowaną tematyką jak i stylem pisania. • Tym razem autorka podjęła się kolejnego kontrowersyjnego tematu, jakim jest miłość młodego chłopaka do dużo starszej od niego kobiety. • Żyjemy w czasach, gdzie na co dzień stykamy się z różnorodnością związkową. Nie dziwią nas pary tej samej płci, zarówno męskiej jak i żeńskiej, choć nie obywa się bez homofobicznych zachowań. Nie specjalnie dziwi nas również kiedy dojrzały mężczyzna wiąże się z dużo młodszą od siebie kobietą, chociaż pierwsza myśl jaka pojawia się w głowie to sponsoring. Takie związki wryły się już mimo wszystko w krajobraz naszego społeczeństwa na tyle, że nie zwracamy na nie szczególnej uwagi. • Dlaczego zatem tak wiele emocji, plotek i negatywnych opinii jesteśmy w stanie z siebie wyrzucić, gdy spotykamy młodego mężczyznę związanego ze starszą kobietą? • Czy nie jest to zbyt ksenofobiczne podejście z naszej strony? Dlaczego takie związki od razu na starcie skazujemy na zaszczucie i dyskryminację? Dlaczego nie możemy zaakceptować miłości, która nie patrzy na numer pesel? • „Troje na huśtawce” Nataszy Sochy napisana jest w formie pamiętnika głównej bohaterki. Jego forma nie jest jednak szablonowa, ponieważ Koralia nie zachowuje porządku chronologicznego podczas pisania. Zdawać by się mogło, że takie przeskakiwanie z tematu na temat, ze zdarzenia na zdarzenie jest chaotyczne i nastręczać będzie trudności w zrozumieniu kolejności wydarzeń. Nic bardziej mylnego. Zabieg retrospekcji pozwala czytelnikowi poznać Koralię od czasów jej dzieciństwa, poprzez okres nastoletni aż po dorosłość. Mamy okazję poznać dzieje jej przyjaźni, mamy wgląd w jej nieudane małżeństwo, a pomiędzy tym wszystkim mamy dokładny opis jej emocji, rozterek, targających nią sprzeczności i racjonalności, tego co wypada, a co nie. • Można pokusić się o stwierdzenie, że poznajemy jej życie od podszewki. • Opowieść Koralii to swego rodzaju spowiedź nafaszerowana szczerością. Bohaterka dzieli się swoimi uczuciami, strachem, obawami, a nawet wyrzutami sumienia, które dopadają ją nazbyt często. Mimo wszystko nieplanowane uczucie miłości, które zrodziło się w jej sercu, a przed którym długo się broniła, pokazało swoją siłę. Koralia ulega, poddaje się miłości, chociaż nie bez strachu przed światem, a przede wszystkim przed własną przyjaciółką. • Czy podjęła dobrą decyzję? Czy takie uczucie ma prawo bytu w świecie olbrzymich technologi, ale wciąż emocjonalnie bywającym na etapie średniowiecza? • „Troje na huśtawce” Nataszy Sochy pobudziło mnie do wielu refleksji. Z ciekawości prześledziłam nawet internet w poszukiwaniu takich par jak Koralia i Tytus. Jest ich sporo – chociaż ku memu rozczarowaniu to częściej panie pisały o swej miłości niż ich młodzi partnerzy. Internet daje im szansę na to, by mogli walczyć o własne uczucia i opowiedzieć o swoich związkach. Czy jednak tak samo odważnie walczą na swoim podwórku? Czy nie spuszczają wzroku pod potępiającymi spojrzeniami sąsiadów? Tego nie wiem. • Wiem jednak, że Natasza Socha po raz kolejny wywołała „burzę” tematyczną. Być może stanie się ona dobrym początkiem do akceptacji takich związków. Inne schematy przerabiane były społecznie wiele lat, czas więc rozbić kolejną puszkę Pandory i pokazać światu, że każdy ma prawo do miłości, niezależnie od wieku. Czas powiedzieć głośno, że to co nieszablonowe nie zawsze musi oznaczać sponsoring czy symbiotyczną zabawę. • Bo czy wiek partnerów może być wyznacznikiem powodzenia i trwałości związku? • Z własnego doświadczenia powiem Wam, że absolutnie nie! • Najważniejsza jest ich wzajemna szczerość i wspólny cel. • „Troje na huśtawce” autorka napisała we własnym stylu. Lekkie pióro i gładkie podejście do tematu sprawia, że człowiek zagłębia się w lekturze a akcja niepostrzeżenie leci do przodu. Ta lekkość jest jednak pozorna, wszak czytamy opowieść płynącą prosto z serca głównej bohaterki. Towarzyszymy jej podczas najdrobniejszych czynności, współodczuwamy z nią niemalże wszystkie emocje, widzimy jej odbicie w lustrze, liczymy zmarszczki pod oczami, płaczemy z nią w poduszkę. To bardzo głęboka refleksyjna fabuła, która nieubłaganie ciągnie nas w stronę najtrudniejszego dylematu Korali – miłość do Tytusa czy przyjaźń Aurelii? • Zakończenie książki jest niejednoznaczne – zielone drzwi! Za jednymi jest Tytus za drugimi Aurelia. Do których zapuka Koralia? Kto jej otworzy? Czyje oczy spojrzą na nią pierwsze? • „Troje na huśtawce” to powieść obalająca stereotypy. Autorka propaguje w niej zdrowy egoizm, któremu kobiety tak rzadko ulegają. Bo jak to tak, przecież nie uchodzi? Co powiedzą inni? A w ogóle to w pewnym wieku należy się już tylko zaszyć w czterech ścianach i nie oczekiwać od życia niczego, no bo jakim prawem? • Tymczasem Natasza Socha neguje te wszystkie utarte w ludzkich głowach schematy. Nie broni nikomu iść znanymi ścieżkami, ale pokazuje, że czasem warto podjąć ryzyko. Rozwaga i dystans z jakim autorka potraktowała temat jest godny oklasków. Doskonale wyważyła emocje i poutykała je pomiędzy rozdziałami, tak, by dojrzały czytelnik wyciągnął z lektury pełną gamę refleksji. • Ja osobiście po lekturze tej książki powróciłam nie bez nostalgii do własnych wspomnień. Choć nie do końca identycznych z przeżyciami bohaterów, to jednak mogło potoczyć się to podobnymi torami. Stojące między nami sześć lat różnicy początkowo dla nas nie były przeszkodą, chociaż ludzie gadali różnie. Z biegiem lat okazało się, że nasze pragnienia i wizje przyszłości są zupełnie inne. Skończyło się przyjaźnią. • Nie wiem – co by było gdyby… • Wiem za to, że czasami warto ryzykować...nawet jeśli potem życie nie układa się idealnie, to dla miłości warto przecierać najtrudniejsze szlaki. • „Troje na huśtawce” Nataszy Sochy to powieść , która mam nadzieję, stanie się pierwszym milowym krokiem ku akceptacji takich związków. Bardzo bym chciała, żeby nasze społeczeństwo porzuciło swoją zaściankowość, choć może pragnę zbyt wiele…jeszcze większość do tego nie dorosła, żeby móc powiedzieć o sobie „jestem tolerancyjny”. Chciałabym zatem, by zamiast zajmować się innymi – wszyscy Ci co pierwsi rzucają kamieniem szyderstwa i szykany – zajęli się własnymi brudami i śmieciami na swoim podwórku. • Zachęcam Was gorąco do lektury „Troje na huśtawce” - warto bowiem zagłębić się w temat i przeżyć go razem z główną bohaterką. Mam nadzieję, że po lekturze wiele z Was otworzy się na innych, a może niektóre kobiety zobaczą w Koralii siebie! Może nabiorą odwagi i więcej wiary we własne możliwości i dadzą sobie szansę na miłość i szczyptę zdrowego egoizmu? Tego Wam życzę z serca. • Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Edipresse.
Ostatnio ocenione
1
...
4 5 6
...
26
  • To nie jest twoje dziecko
    Falkowska, Małgorzata
  • Szczęście za horyzontem
    Mirek, Krystyna
  • Planer taki jak Ty od Gabrieli Gargaś
    Gargaś, Gabriela
  • Dobre uczynki
    Krawczyk, Agnieszka
  • Zostań ile chcesz
    Harłukowicz-Niemczynow, Anna
  • GPS Szczęścia czyli Jak wydostać się z Czarnej D
    Witkiewicz, Magdalena
monia2066
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo