Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
PrzeCzytajka
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
33
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    Od dawna czytam powieści Nataszy Sochy. Można śmiało rzec, że sięgam po nie w ciemno. To niejako, za sprawą Nataszy zaczęła się na „poważnie” moja przygoda z recenzowaniem książek i blogowaniem, bo to ona pierwsza mi zaufała i podarowała książkę do recenzji kiedy inni milczeli. Jesteśmy więc razem od ponad dwóch lat (jakby to nie brzmiało dziwnie), a z każdą kolejną książką Nataszy, widzę coraz więcej i lepiej. • „(Nie)miłość. Z Tobą i bez ciebie” swoją premierę miała 13 lutego br. I dziś w końcu chcę podzielić się z Wami odczuciami co do tej powieści. • Tajemnica małżeństwa to kumulacja drobiazgów, do których obcy ludzie nie mają dostępu. Cecylia i Wiktor marzą o rozwodzie, choć jeszcze żadne z nich nie powiedziało tego na głos. Ona chce wolności, on spotyka się ze swoją studentką. • Wszystko zmienia się w dniu, w którym Cecylia ma wypadek samochodowy i na jakiś czas zostaje unieruchomiona. Poruszając się na wózku, chce czy nie, jest skazana na pomoc męża. On również uważa, że jego obowiązkiem jest zaopiekowanie się żoną w tym czasie. Każde z nich chce się pozbyć tego drugiego, ale póki co muszą znowu udawać rodzinę. • Ta historia pokazuje, jak człowiek bez miłości szybko gaśnie. Jak chowa się w sobie, znika, traci chęć do życia. Czym tak naprawdę jest „niemiłość”? Końcem wszystkiego? Czy raczej początkiem? • „(Nie)Miłość” Nataszy Sochy mówiąc kolokwialnie, a nawet sloganowo – rozwaliła system. • Dla mnie – to jest najlepsza (chociaż wszystkie kocham) powieść Nataszy. • „(Nie)Miłość” jest powieścią niebywale dojrzałą, przemyślaną i dobrze dopracowaną. To widać i czuć to w każdym zdaniu, w każdej kropce, w każdym przerywniku. • Czy ta powieść, dotyka jedynie małżeństwa? • A może dotyka też miłości, obowiązku, honoru, współczucia, a nawet zasiedzenia w związku… • Moim zdaniem jest to jedyna w swoim rodzaju książka opisująca relacje ludzi, których początkowo więcej dzieli aniżeli łączy. • Ona – nie kocha jego – chce rozwodu, nowego życia, oddechu… • On – nie kocha jej – chce rozwodu, nowego życia, oddechu… • Jeden dzień, jedna godzina, jedna minuta, jedna sekunda… • Zmieniają wszystko w ich wspólnym życiu (którego nie ma)… • ale czy na pewno? • „(Nie)Miłość” to niesamowite studium ludzkiej psychiki, obejrzenie miłości a raczej braku miłości pod lupą, spojrzenie na świat i życie z innej perspektywy. • Dla mnie ta powieść to prawdziwe epicentrum emocji, uczuć, zobowiązań, obowiązków, weryfikujące wszystko to, nad czym zwykły człowiek co jakiś czas zastanawia się w przypływie żalu i strachu. • Trudno mi ubrać w słowa burzę jaka jaka jest w moim sercu – dlatego powiem tylko tyle –> • Chciałbym, by taka „niemiłość” dotykała mnie każdego dnia mojego życia. • Historia Cecylii i Wiktora jest jednocześnie pełna i delikatności jak i wielkiej, porażającej czytelnika mocy. Narracja obustronna jest niezwykle zaskakująca, ale jednocześnie niebywale płynna. Akcja w pewnym sensie zdaje się być oczywista, ale jest też niebywale trudna w interpretacji, pełna rozterek i wewnętrznego rozerwania. Sytuacje opisane przez autorkę są nad wyraz poważne, a jednocześnie nie pozbawione zabarwienia humorystycznego czy nawet ironicznego. • „(Nie)Miłość” to prawdziwa bomba słów, która spada na czytelnika dość nagle i gwałtownie, ale spływa po nim powoli i delikatnie wiodąc nieprzerwanie do celu, jakim jest nad wyraz mądre i dojrzałe przesłanie. • ...Tylko... nie daje mi spokoju – • Jak mało (bądź w ogóle, ile) jest takich osób w dzisiejszych czasach? • Czy Twój, mój, jej mąż, pomimo miłości, zrobiłby tak samo? • Czy może niemiłość jest lepsza od miłości? • Jedno wiem na pewno – Natasza Socha – w tej powieści tak naprawdę dotyka strachu przed samotnością i bezradnością. • Ale w równiej mierze dotyka honoru, uczciwości i empatii wobec innych. • Bo przecież, czym tak naprawdę jest miłość? • Czy właśnie nie tym wszystkim, czego dotyka swym piórem autorka? • Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję • Wydawnictwu Edipresse Książki. • Asia. • [Link]
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Wada” to całkiem świeża powieść na rynku literackim, jej premiera była 15 maja br. Książka autorstwa Roberta Małeckiego przyciągała uwagę wielu czytelników na długo przed dniem premiery. • Dla mnie to było pierwsze spotkanie z piórem autora, a czy udane? Przekonacie się sami. • SĄ SPRAWY POGRZEBANE DAWNO TEMU. • I ŚWIEŻE ŚLADY ŚWIADCZĄCE O ZBRODNI. • TYLKO CIAŁA BRAK. • Groźne burze nad Chełmżą i nieznośne sierpniowe upały. Na leśnej polanie w pobliżu jeziora komisarz Bernard Gross trafia na pusty, zakrwawiony namiot. Stopniowo odkrywa wokół niego znacznie więcej śladów krwi. Wszystko wskazuje na brutalną zbrodnię, której ofiarą mogła paść młoda kobieta. Kłopot w tym, że Gross nie ma żadnego punktu zaczepienia. Brak ciała ofiary, narzędzia zbrodni i sprawcy. Zbyt wiele niewiadomych i zbyt wiele mylnych tropów, którymi musi podążyć, by w gęstniejącym mroku odnaleźć przerażającą prawdę. Prawdę, która odsłoni rodzinną tajemnicę sprzed wielu lat. • Trudno mi było przejść obojętnie obok takiego opisu wydawcy, zatem nie mogłam się oprzeć i z ciekawością sięgnęłam po ponoć największą i jedyną „Wadę” jaką każdy chce mieć! • „Wada” to w moim odczuciu książka, która od pierwszych stron wyróżnia się stylem (ale może to dlatego, że do tej pory trafiałam na kryminały, które były dla mnie inne w odbiorze, trudno mi powiedzieć jednoznacznie). • W każdym razie już w pierwszym rozdziale widać, że lekko nie będzie… • Ta książka zdecydowanie ma „wadę” i to wielką – • aż chce się powiedzieć „Robercie Malecki jak mogłeś?”... • „Wada” tej powieści polega bowiem na tym, że jest niemal nieodkładalna. • Jestem bardzo zadowolona, że mogłam poznać twórczość autora. • Żałuję, że wcześniej nie natknęłam się na jego powieści, ale nadrobię z pewnością te zaległości. • „Wada” to typowy mroczny i pełen napięcia kryminał, taki który do ostatniej strony trzyma w oczekiwaniu i niepewności. • Te uczucia potęgują nie tylko wszystkie niewiadome i liczne poszlaki w śledztwie, ale również to, co dzieje się w życiu prywatnym Bernarda Grossa, jego kłopoty i zmartwienia, a także (choć może się to wydać dziwne) pogoda. • Aura niby letnia, ale jaka...burzowa, parna, duszna i ponura. Powietrze niemal stoi w miejscu! • To wszystko, każda cząsteczka składa się w atomy fenomenu tej powieści – tworząc, co tu dużo mówić naprawdę dobry w odbiorze kryminał. • Tym bardziej, że i samo śledztwo do typowych nie należy, nie ma ciała, nie ma narzędzia zbrodni, nie znany jest motyw... wielkie Nic. • A jednak! • Krok po kroku wraz z komisarzem Grossem, mozolnie wspinamy się po ścieżkach wciąż piętrzących się niewiadomych i dziwnych poszlak. Strona po stronie, godzina po godzinie… • Nie da się naprawdę jej odłożyć, bo w głowie powstaje tryliard scenariuszy, które i tak okazują się niewłaściwe. • „Wada” Roberta Małeckiego faktycznie jest arcymistrzem polskiego kryminału – bo ja jak dotąd nie trafiłam na powieść, w której przez niemal pięćset stron autor manipuluje czytelnikiem, wprowadzając kolejne postacie i ich problemy. Prowadząc śledztwo wraz z Bernardem Grossem poznajemy nowe fakty, sprawy, które z pozoru nie są powiązane z niczym, a które na koniec wyjaśniają się i układają w spójną całość. Klimat powieści jest więcej niż mroczny, jest potężnie i tajemniczo, a przeszłość nie da o sobie zapomnieć...oj nie! • W powieści ujął mnie szalenie wątek (niewielki w tym wypadku, ale jednak) obyczajowy, dzięki któremu mogłam poznać Bernarda od strony prywatnej. Jego sprawy napawały mnie współczuciem, smutkiem, ale też ogromnym ładunkiem szacunku. Ilu mężczyzn robiłby to, co on? Znikomy procent. Podziwiam jego postawę, jego honor i czułość. Oby takich mężczyzn wciąż nasza ziemia nosiła na swych barkach (nie tylko na kartach powieści)! • W tej książce początkowo (a nawet bardzo długo) nie ma nic...nie ma ciała, nie ma narzędzi, nie ma dowodów, nie sprawcy, nie ma podejrzanych, nie ma na czym pracować, tropy prowadzą donikąd, nic nie można wywnioskować, nie ma kogo podejrzewać… • Czy to „Wada”? • Okazuje się, że nie! • Bo choć niby nie ma nic – to jest wszystko to, co sprawia, że powieść staje się prawdziwą ucztą dla wygłodniałych fanów nietuzinkowej mrocznej literatury. • Z pewnością sięgnę po kolejne (jak i po poprzednie) powieści Roberta Maleckiego. I wam z czystym sumieniem mogę polecić to samo! • Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję • Wydawnictwu Czwarta Strona / Czwarta strona Kryminału. • Asia.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Kurhanek Maryli” to powieść autorstwa Ewy Bauer, z którą nie miałam wcześniej żadnej styczności literackiej. W marcu br. wydawnictwo wypuściło na rynek wznowienie powieści pod tym samym tytułem, pierwsze jej wydanie miało miejsce w 2014 roku. • Dziś możemy ją kupić w nowej szacie graficznej. • Czy los kiedykolwiek uśmiechnie się do Marty i pozwoli obronić własne "ja"? • Marta wychowywała się na wsi, u babci. Wcześnie osierocona, cały czas marzy o innym życiu. Nie wie jednak, że to inne życie przyniesie jej przykre niespodzianki. Gdy poznaje Piotra, wydaje się, że znalazła w końcu szczęście i miłość. Pozornie ma wszystko: przystojnego męża, dostatek, kochaną córkę. Ale tak naprawdę koszmar dopiero się zaczyna... • Kurhanek Maryli to opowieść o trudnym małżeństwie, ale również historia więzi między pokoleniami, a przede wszystkim opis walki o tożsamość i szczęście. • Zgodnie z zapowiedziami książka wciąga, wewnętrznie rozrywa, ale i daje nadzieję. • Tematyka podjęta przez autorkę jest jedną z trudniejszych jakie można wziąć na warsztat. Przemoc domowa, niezależnie od tego czy w postaci fizycznej czy psychicznej, czy też w obu naraz, jest mocnym akcentem. • I ci, którzy posiadają wrodzoną wrażliwość oraz empatię będą z pewnością tę powieść przeżywać bardzo dogłębnie, niemalże osobiście. • „Kurhanek Maryli” nie jest objętościowo obfitą lekturą, czytanie zajęło mi ledwie kilka godzin. Jest jednak powieścią bogatą fabularnie. I myślę, że ten zabieg udał się autorce bardo dobrze. Cieszy mnie to, że nie stworzyła pięciuset stron o pierdyliardach problemów, a skupiła się na głębokim wydźwięku samej przemocy domowej, skoncentrowała się na opisaniu prostych mechanizmów psychopaty ukrytego w ciele „dobrego” człowieka. Tu zatrzymam się na chwilę, bo napisałam prostych mechanizmów – tak, są one proste – tylko, jedynie dla kogoś kto stoi i patrzy z boku. Tak pokrętnie jest to złożone, ze ofiara manipulacji i znęcania się nie jest w stanie dostrzec tych drobnych faktów świadczących o tym, że jest osaczana, uzależniania. A kiedy się w tym orientuje, to najczęściej jest już w samym epicentrum przemocy szeroko stosowanej. • Autorka użyła prostego języka, który trafia do czytelnika bezpośrednio i porusza jego wnętrze. • Czytając łapałam się na tym, że widziałam apodyktyczne, dyktatorskie zachowania Piotra. Miałam ochotę podbiec do Marty i potrząsnąć jej ramionami, by się opamiętała i zobaczyła to, co dostrzegam ja sama. Ale nie mogłam… • Marta też nie mogła tego zobaczyć, przewidzieć… • Czy uda jej się wyrwać z matni? • Czy pokona w sobie lęk przed samotnością i będzie potrafiła postawić się tyranowi? • Czy dokona słusznych wyborów? • Czy w końcu odnajdzie spokój duszy, którego tak bardzo pragnie? • Tego Wam oczywiście nie powiem, dowiecie się sami z powieści. • „Kurhanek Maryli” to bardzo emocjonalna książka, łapie za serce i ściska gardło, chwilami nawet dusi. To mogę powiedzieć bez dwóch zdań. Wzbudza mnóstwo emocji i wzrusza niesamowicie (myślę, że gro z Was będzie potrzebowało chusteczek). Ta historia pobudza do refleksji, brutalnie wyrywa z marazmu codzienności i burzy wszelkie schematy o kobiecej sile, ale tylko pozornie, moim zdaniem. Dlaczego? A dlatego, że znieść tyle i nie zwariować do reszty, podnosić się wciąż na nowo z kolan potrafi jedynie silna osoba, silna i pełna odwagi, nawet jeśli kompletnie się taką nie czuje. • Gdzieś w otchłani internetów przeczytałam zdanie „Przecież takie rzeczy się nie dzieją!” • Ehhh...dzieją się Kochani, oj dzieją! • I to jeszcze jak! • Dlatego choćby ze względu na to, że nasza ludzka wyobraźnia jest czasem mocno ograniczona – warto przeczytać tę powieść. Poznać losy Marty i zobaczyć co dzieje się w dzisiejszym świecie. • Może tuż za ścianą? • Może tuż za płotem? • Po sąsiedzku? • Może u pani z warzywniaka? • Żyjmy bardziej świadomie! • Może wówczas taka Marta, która mieszka blisko nas, nie będzie musiała radzić sobie sama. • Polecam gorąco! • Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    „Mam chusteczkę haftowaną” to powieść rozpoczynająca nowy cykl kryminalny autorstwa Hanny Greń. Z jej powieściami jestem za pan brat, przeczytałam wszystkie jak do tej pory i jestem stałą fanką jej pióra. I chociaż muszę przyznać, że trudno mi było rozstać się z bohaterami poprzedniej serii, to na nową czekałam jak na szpilkach. • Czy nowy cykl powieści wciągnął mnie w wir kryminalnych zagadek i policyjnych tropów? • O tym dowiecie się za chwilę. • Aspirant Konstanty Nakański prowadzi sprawę zabójstwa. Śledztwo przebiega opornie, gdyż policjant nie może znaleźć żadnego powodu, dla którego ktoś miałby pozbawić życia pewnego młodego mężczyznę. Jedyny ślad stanowi znaleziona na miejscu zbrodni chusteczka z ozdobnym haftowanym monogramem. • Po śmierci rodziców Eliza Rogowska odnosi wrażenie, że całkiem straciła kontrolę nad swoim życiem. Okazuje się, że matka i ojciec ukrywali przed nią wiele tajemnic, także związanych z przeszłością dziewczyny. Eliza postanawia odkryć te tajemnice, w czym wydatnie przeszkadza jej fakt, że człowiek, z którym zamierzała związać swoją przyszłość, po śmierci jej rodziców uznaje, że nie musi już odgrywać roli czułego, opiekuńczego mężczyzny. Pewny, że ma Elizę w swojej władzy, ukazuje prawdziwe oblicze. • Przypadek sprawia, że drogi Kostka i Elizy się krzyżują, a wówczas okazuje się, że odpowiedzi, których poszukują, są częścią tej samej układanki. • "Mam chusteczkę haftowaną" wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie ma co kryć, że spędziłam z nią kilka dobrych osnutych tajemnicą wieczorów. Już sam wstęp jest sporą deklaracją tego, że będzie ciekawie. • Nic nie było w nim oczywiste i jednoznaczne, a w mojej głowie pojawiało się więcej pytań niż odpowiedzi. • Jaki związek mogą mieć wydarzenia z przed dwudziestu lat z tym, co dzieje się obecnie? • Hania umiejętnie wciąga czytelnika w wir śledztwa. Śledztwa, które zdaje się nie mieć rozwiązania. • Na szczęście sumienność i dociekliwość aspiranta Kostka Nakańskiego sprawia, że poszczególne elementy łamigłówki zaczynają się powoli układać w całość. • Od początku obdarzyłam sympatią tego młodego policjanta. Potrafi on bowiem konsekwentnie dążyć do celu. Jego stanowczość i upór są cechami jak najbardziej cenionymi i pożądanymi w zawodzie policjanta. A i w życiu prywatnym jest on osobą, która zdecydowanie na pierwszym miejscu stawia na szczerość i szacunek do innych ludzi. • Niestety inaczej sprawa się miała w przypadku Elizy, która od samego początku zwyczajnie mnie irytowała. Dziewczyna ewidentnie nie do końca umiała sprecyzować czego oczekuje od życia, co przekładało się na mój odbiór tej postaci. Jednak z biegiem fabuły, nabrała wyrazistości i powiem Wam, że mile mnie ona zaskoczyła. • W powieści „Mam chusteczkę haftowaną” akcja brnie na przód w tempie idealnym, nie mogę narzekać, bo dużo się dzieje i naprawdę jest mnóstwo emocji, tajemnice, poszlaki gonią poszlaki. • Czy da się zatem wyjaśnić wszystko? • Co wyniknie z zebranych dowodów? • I czy finał okaże się sprawiedliwym? • Hanna Greń nie kryguje się pisząc swoje powieści, widać że bardzo stara się by były autentyczne, realne, a przez to jak najlepiej przyjęte przez czytelnika. Autorka podobnie jak w poprzedniej serii (a rzekłabym, że nawet bardziej) urealnia środowisko policyjne, które jak wiadomo w „firmie” rządzi się swoimi prawami. Jest więc sporo przekleństw i siarczystego języka policjantów. Lecz nie jest to z całą pewnością wada, wręcz przeciwnie, dla mnie osobiście to wielka zaleta. Bo gdyby nie te naprawdę wiarygodne i autentyczne dialogi, czy sarkastyczne przepychanki słowne, nie mogłabym przebrnąć przez fabułę. Bo kto normalny sypie słownym „kwieciem”? Zwłaszcza w pracy policjanta! No nikt. :) • „Mam chusteczkę haftowaną” to powieść, która tak naprawdę ma w sobie wszystko to, czego oczekuję od dobrej książki. Wciąga od pierwszej strony do ostatniej strony, mocno intryguje, skupia uwagę i angażuje czytelnika do tego stopnia, że sama momentami czułam się uczestnikiem całej tej zagadki i uknutej intrygi. • Moją uwagę przykuł jeden z bohaterów mianowicie Joachim Wolf :) - to dlatego, że jedna z moich zaprzyjaźnionych koleżanek blogerek tak się nazywa – nie mogłam oprzeć się zatem własnej fantazji i zawsze gdy ten bohater był w centrum uwagi – automatycznie nosił jej twarz i miał tak samo duże oczy jak ona. • Mowa tu oczywiście o Asi z bloga Nienaczytana! • Nie sądzę by to był zbieg okoliczności :) • Może i mnie kiedyś Hania uczyni jednym z bohaterów swej powieści?! • (będę o tym marzyć! - mógłby się nazywać Janek Aftanas ;) ) • Czy polecam Wam tę książkę? • To chyba pytanie czysto retoryczne, nieprawdaż? • Z wypisanych przeze mnie peanów nad tą powieścią odpowiedź nasuwa się sama. • Na pewno sięgnę po kolejną część cyklu pt. „Chodzi lisek koło drogi”. • Ps. Zakrwawioną chusteczkę dołączoną do powieści zamierzam straszyć ludzi w komunikacji miejskiej ;) • Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.
  • [awatar]
    PrzeCzytajka
    Jeśli jesteś zmęczona swoim niegodziwym facetem. • Jeśli w związku grasz nawet nie drugie skrzypce. • Jeśli nie popierasz zemsty, ale czasem jej pragniesz… • Twój zdradziecki mąż w końcu sobie nagrabił? • Puszcza Cię z torbami? • Sezonowo zamienia Cię na coraz nowsze modele? • Albo grozi, że zabierze dom, samochód i co tylko się da? • Napisz do Wykałaczki, a ona wyrówna z nim rachunki! → [Link] • Z Gundą lepiej nie zadzierać. Wiedzą coś o tym „obiekty” wystawione jej przez zdradzane, wykorzystywane i porzucane żony. Filigranowa sylwetka, niebieskie oczęta, a w główce mnóstwo pomysłów na pognębienie wrednego rodzaju męskiego. • Czy tak już będzie zawsze? • Czy poza Kune, przedstawicielem nietypowego gatunku pupilów, znajdzie się jakiś samiec zdolny spiłować nieco pazurki ostrej facetki? • „Facet do poprawki” Joanny Sykat to moje pierwsze literackie spotkanie twórczością tejże autorki. • Joanna wśród swoich stałych czytelniczek znana jest jako autorka epicko – lirycznych powieści o trudnych związkach, rodzinnych relacjach, marzeniach, nadziejach i niedomówieniach. • Tym razem pokazuje się w nowej odsłonie jako autorka powieści komediowej. • Muszę przyznać, że dawno się tak dobrze nie bawiłam podczas czytania książki i szczerze żałowałam, że tak szybko ją skończyłam czytać. • Często bywa tak, że dla dobra dzieci, wspólnego majątku,domu, mieszkania, kredytu, kota, psa, rybek, a nawet teściowej, kobietom brak odwagi na stanowcze tupniecie nogą i powiedzenie dość! • Bywa, że tkwią w związkach, mając świadomość, że ich szanowny małżonek używa sobie na boku do woli i bezkarnie. Usychają w poczuciu wielkiej porażki i nadmiernego samokrytycyzmu. • Tymczasem okazuje się, że Joanna Sykat znalazła na to sposób! I to jaki! • Oczywiste jest to, że powieść należy traktować z przymrużeniem oka. • Bo to, co się w niej wyprawia przechodzi czasem wszelkie granice zdrowego rozsądku. Ale z drugiej strony, czy my kobiety zawsze musimy być takie porządne, poukładane i zdroworozsądkowe? Moim zdaniem nie. Przed wszystkim powinnyśmy być szczęśliwe, dlatego... • Na ratunek przychodzi Gunda ze swoją nietypową profesją i jest w stanie wyrównać rachunki z wiarołomnym ślubnym (i nie-ślubnym także), przemówić mu do rozumu tak słodko i serdecznie, że szybko zmieni zdanie, a i jeszcze ładnie przeprosi. • Z powieściową Gundą czeka Was doprawdy doskonała zabawa. Ta książka to zdecydowanie kawał dobrego ładunku pozytywnych emocji, pozwala spojrzeć na świat nieco bardziej optymistycznie i pobudza w nas (czytelniczkach pięknej i słabej płci!) uwierzyć, że jesteśmy w stanie poradzić sobie ze wszystkimi problemami. A to przecież najważniejsze! • „Facet do poprawki” Joanny Sykat to idealna odskocznia od szarego życia codziennego, pełna humoru i pysznej zabawy. Nie brakuje w niej kilku chwil grozy, są też momenty wzruszenia, ale ogólnie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, która z dużą ironią, jeszcze większym absurdem i sporą ilością groteski potrafi rozbawić i napełnić pozytywną dawką endorfin. • Serdecznie polecam :) • Ps. Na wszelki wypadek zostawiłam sobie wykałaczki dołączone do powieści :), a nuż się przydadzą do czegoś! • Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika.
Planowane i pożądane pozycje
Brak pozycji
monia2066
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo